Zaloguj się
Cytuj

"Spowiedź w drewnie / Żywoty Świętych"

Źródło: tei.nplp.pl
Cytowany dokument: Spowiedź w drewnie / Żywoty Świętych
Data aktualizacji: 10 stycznia, 2023
Jak Panu Jezusowi było dwanaście roków, tak nabroł wielgiego rozumu do glowy, posed do kościoła naucać przemądrzałyk dochtorów i Żydów.

Jezusek, Jezusek. Matko Bosko, co sie z tym śkutem dzieje. Ka on poloz, utrapieniec jeden. Jezus! Jezus!

Tutok, Mamo, w kościele. Naucam przemądrzałyk dochtorów.

– He, he. Nauca nas. Patrzajcie, nas, dochtorów, ten śkut, he, he.
– Tyla casu, Synku.
– Dobry głowy nie mają i bez to.
Synu, mój Synu, ani Ty nie wiys, ileś mi dodał boleści do serca mego.
Maminko moja, Ty mnie jesce pilnujes, ale wnet mnie nie upilnujes. Zaprowde, powiadom Ci, ze juz mój cas przychodzi, mamulko moja, ani sie nie pomiarkujes, jak mnie z krzyza bedzies piastowała.

– Jak to z krzyza?

– Jo na nic nie poradze, bo takie jes ozporządzenie Ojca mego Niebieskiego w Trójcy Święty Jedynego, ze akurat jo mom umiyrać za wsyćki noród.
– Osana! Osana! Synackowi Dawidowemu. He, he, he.

Mamulecko moja, zebyście sie na śmierć zatropili, to Wom to nic nie pomoze, bo i tak bede zamordowany bez miłosierdzio.
– Świecki, świecki przedaje, do cukierków lazowych, maca, maca.

– Cicho, Zydy. Coście tu przyśli jermacyć? – powiado. – Do polskiego, katolickiego kościoła? Swojego ni mocie? Smyrojcie stąd, gałgany – powiado – pókim dobry.
– Gwałt, gwałt. Jezus nas bije, Matko Bosko! Cepów trza nazbirać, kolików z płota, wio na niego.

– Pockojcie Zydy, wolnego. Jeszcze nie cas – powiado – na mojom męke, jesce nie przysed ozkoz od Boga! Jak mie mocie zamordować to dobre, jo sie temu nie sprzeciwiom, ale nie teroz, wsyćko musi być przy swoim casie.
I zniknął im.
– Gdzie Ón, nie ma Jezusa. Sukoj, toć gdziesi kajsi musi być. Gdzie Ón sie obraca, choroba jedna.
Ale niedługo pote przysed ten cas i Zydy ucapili Pon Jezusa jak Bóg przykazoł. Powiązali Go, skopali, wodzili od sądu do sądu, od Heroda do Piłata i nazod, waryjoty jedne. A pote Go wywlekli na Golgote, ukrzyzowali wedle Ewangelii Świętej na Wielgi Piątek. I wte przysła pod krzyz Matko Bosko.
– O Jezusie, Maryjo – powiado – Synu mój, Synu, na tom Cie piastowała, zeby Cie wydać na takie okrutne morderstwo? Synu mój, Synu, ani patrzeć nijakiem prawem nie moge na krew Twojom świętom.

Serce sie ji ścisnęło od okropnego jankoru i ani sie nie spozdała jak ji siedym mieców boleści do serca wleciało.
Ludkowie moi, jak wom sie trafi niescyńście i biyda okropno, to se wspomnijcie, ze i Matko Bosko miała siedym mieców w sercu i musiała wytrzymać, to i wy tyn jedyn miec wytrzymocie i zarazinek bedzie wom lzy, zarazinek.

























O MATCE BOSKIE Z SIEDMIOMA MIECAMI błędny tytuł – treść wskazuje, że chodzi o opowieść: MATKA BOSKO NIEPOKALANIE POCĘTO. Później tekst bez sygnalizacji rzeczywiście przechodzi płynnie w tekst opowieści MATKA BOSKO Z SIEDMI MIECAMI. Prawdopodobnie te dwie opowieści zostały scalone i były grane jako jedna.

Trzy mansjony, dwa boczne – pod kątem
W środkowym i prawym mansjonie – kubiki
W lewym mansjonie klęczy M(aryja)
- Jak Matce Boski
– odsłonięcie mansjonu.
Wchodzi Anioł. Trzykrotne pukanie.
- I kwestia
– odwrócenie Maryi.
– Co ludzie na to powiedzą.

A M[atka] Bosko dostała do serca okrutnego jankoru
– okrążenie scenyprzez Maryję.. Pukanie do prawego mansjonu. Anna wychodzi z mansjonu. M[aryja] klęka przed Anną.
I poszła do Jeroz[olimskiego] kl[asztoru].

Anna prowadzi M[arię] M[agdalenę] klęka. Anna za nią stoi. Kapłan w śr[odku] ma[nsjonu] modli się.
Nik nie pojmie jej za zonę. Ni
– palec w górę. Kawalyry patrzą w górę. Oglądają lasecki – trzy kroki w prawo, w lewo, przybliżenie do lasecek.
Arch[anioł] wkłada leliję na loceskę J[ózefa].

Kawalyry krzyczą do Boga.

Ospłokoł się J[ózef].

M[aryja] stoi przy Annie.

Stąp tutok.
J[ózef] i M[aryja] – przystępują do kapłana. Błogosławieństwo.

Tu w notatkach jest światło międzyakapitowe, co sugeruje, że tu już się zaczyna inna partia notatek, co potwierdza treść – jest to już tekst z opowieści MATKA BOSKO Z SIEDMI MIECAMI.
A potem przyszedł ten czas. Józef z Anną odprowadzają M[arię] do mansjonu.
A jak Panu Jezusowi
[…]
– chyłkiem wykrada się z mansjonu.
Wychodzą żydy. Jezusek wchodzi w środkowy mansjon. Żydy siedzą. Czytają Talmud. Jezus siada. Żydy wstają, powoli siadają.
– Naucam – bierze książkę od I żydka – przewraca przemądrzałych dochtorów – odrwaca – głowy nie mają i bez to – bierze za głowę.

Wychodzi J[ezus] do przodu.
– Z krzyża będziesz [mnie piastowała]

Żydy na kolana
(z krzyża?)

Hosanna.
Żydy z lewej strony. Biją pokłony.
Świcki, maca
– z przodu sceny
Jezus pośrodku. Bierze Żydów w ramiona. Okręca. Prowadzi ku środkowemu mansjonowi.
Żydy biegają.
Szukają polikówChodzi o „poliki” w znaczeniu: paliki, pałki, etc.. Chwytają za lasecki.

Matko Bosko – miej go w swojej opiece – M[aryja] klęka. ???
Narr[ator] zasłania mansjon prawy, lewy, środkowy.
– Przyszła M[aryja] pod krzyż.
M. powstaje –
monolog
, ręce opuszczone ku górze.
Zza środkowego mansjonu wychodzi anioł z rysunkiem serca z siedmi miecami. Zawiesza na szyi Maryi.