Sea Cliff 24go stycznia 194 [!]
Drogi Kaziu!
Nie dziw się, że nie pisałem do Ciebie i bądź pewny, że myślę o Tobie i o Kasi nie z niezmienną nawet, ale z większą niż zawsze czułością, a że nie piszę, to już przekleństwo mojego trybu życia, w którym nic się nie układa sensownie. Forsy wciąż nie ma, czasu też, serce coś mi nawala, dzisiaj znowu sraczka. I pomyśleć, że jestem ciągle w formie do pisania i bez żadnej przesady, z tego, co teraz piszę (prozą), wiem na pewno, iż mógłbym zrobić n a j l e p s z e r z e c z y. Tylko nie można – jeśli się każdy dzień ma zatruty niepewnością i może zbyt egotyczną, ale jakże usprawiedliwioną myślą, że to teraz, kiedy mam czterdzieści osiem [lat]. A co będzie, jak będę miał po pięćdziesiątce? Kto o mnie pomyśli, gdyby Sea CliffMowa o pensjonacie Strzetelskich w Sea Cliff. Obawy Lechonia okazały się prorocze, wkrótce bowiem, po niewyjaśnionym do końca konflikcie ze Strzetelskim (mowa o tym w dalszej części korespondencji z Wierzyńskim), Lechoń zrezygnował z korzystania z możliwości pomieszkiwania tam i wynajął pokój sublokatorski na Manhattanie. się skończył?
AnyhowAng.: zresztą, tak czy owak. – jak mówi stary Litwin od Seghersowej – piszę, skoro tylko mam czas i serce mnie nie boli. „Oh qualis artifex pereo”Łac.: Jakiż artysta ginie w mojej osobie – słowa Nerona tuż przed samobójstwem., jak mówił Neron.
Mój Kaziu! Z rocznych zasiadań Komitetu, który zajmuje się moim losem, wynikło, że to ma się skończyć moim jubileuszem – trzydzieści lat od napisania Karmazynowego poematuMowa o 1918 r., kiedy powstawały wiersze, które złożyły się później na tom Karmazynowy poemat, wydany w 1920 r. w Warszawie u Jakuba Mortkowicza.. Domyślasz się łatwo, co sądzę o jubileuszach i czy uważam się za jubilata. Ale przyznam się – wolę tę formę niż składka na poetę bez portek, a poza tym to może być p o d n i e s i e n i e naszego fachu w oczach… No już wiesz czyich – a raczej wszystkich, bo któż poza nami samymi coś o tym wie i myśli. Tak czy owak będzie to 18go lutegoW istocie uroczystość odbyła się 19 lutego 1948 r.; szerzej o tym wydarzeniu zob. B. Dorosz, Jubileusz trzydziestolecia twórczości (luty 1948), w: taż, Nowojorski pasjans, dz. cyt., s. 230–239 – i już teraz sam się trzęsę, aby to było jak najlepiej. Mój drogi! To wielka prośba i wdzięczny za Twą przyjaźń rozgrzeszę Cię, jeśli mi odmówisz – ale rozgrzeszę z ciężkim sercem. Czy mógłbyś, a raczej czy moglibyście tego dnia przyjechać, być ze mną i czy Ty powiedziałbyś dziesięć minut o Twoim koledze, o młodości, o poezji, o w s z y s t k i m. Jeżeli Ci to ciężko – zwalniam, ale nie masz pojęcia, jakie to byłoby szczęście dla mnie – być tego dnia z Tobą i myśleć, że tych trzydzieści w s p ó l ny c h lat mają jakiś sens i ciągłość. Bardzo, bardzo, szalenie, z całego serca Ciebie, Was proszę.
Mój drogi! O Lipińskim nic nie wiadomo. Przyznam Ci się, że mam wstręt do protestów. Najlepiej napisać list długi, poetycki, pisarski, a k t p i s a r z a. Może Ty to zrobisz?
Teraz idiotyzm. Twój czek dla Jabłonki gdzieś przeleżał i stracił ważność. Teraz tego Obierek na gwałt potrzebuje. Posyłam Ci go – może nowy poślesz Obierkowi. To moja wina – i wziąłem ją na siebie – ale już nie urągaj, bo to nie pomoże. Kochaj mnie, myśl o mnie, życz mi, żeby Bal u senatora pisał się mi tak, jak ostatnie trzy dni. Kaziu! Nie masz pojęcia, jak proszę, żebyście przyjechali 18go. Kto Cię całuje? Kto Was pieści?
Wasz Filuś
Drogi Kaziu!
Nie dziw się, że nie pisałem do Ciebie i bądź pewny, że myślę o Tobie i o Kasi nie z niezmienną nawet, ale z większą niż zawsze czułością, a że nie piszę, to już przekleństwo mojego trybu życia, w którym nic się nie układa sensownie. Forsy wciąż nie ma, czasu też, serce coś mi nawala, dzisiaj znowu sraczka. I pomyśleć, że jestem ciągle w formie do pisania i bez żadnej przesady, z tego, co teraz piszę (prozą), wiem na pewno, iż mógłbym zrobić n a j l e p s z e r z e c z y. Tylko nie można – jeśli się każdy dzień ma zatruty niepewnością i może zbyt egotyczną, ale jakże usprawiedliwioną myślą, że to teraz, kiedy mam czterdzieści osiem [lat]. A co będzie, jak będę miał po pięćdziesiątce? Kto o mnie pomyśli, gdyby Sea CliffMowa o pensjonacie Strzetelskich w Sea Cliff. Obawy Lechonia okazały się prorocze, wkrótce bowiem, po niewyjaśnionym do końca konflikcie ze Strzetelskim (mowa o tym w dalszej części korespondencji z Wierzyńskim), Lechoń zrezygnował z korzystania z możliwości pomieszkiwania tam i wynajął pokój sublokatorski na Manhattanie. się skończył?
AnyhowAng.: zresztą, tak czy owak. – jak mówi stary Litwin od Seghersowej – piszę, skoro tylko mam czas i serce mnie nie boli. „Oh qualis artifex pereo”Łac.: Jakiż artysta ginie w mojej osobie – słowa Nerona tuż przed samobójstwem., jak mówił Neron.
Mój Kaziu! Z rocznych zasiadań Komitetu, który zajmuje się moim losem, wynikło, że to ma się skończyć moim jubileuszem – trzydzieści lat od napisania Karmazynowego poematuMowa o 1918 r., kiedy powstawały wiersze, które złożyły się później na tom Karmazynowy poemat, wydany w 1920 r. w Warszawie u Jakuba Mortkowicza.. Domyślasz się łatwo, co sądzę o jubileuszach i czy uważam się za jubilata. Ale przyznam się – wolę tę formę niż składka na poetę bez portek, a poza tym to może być p o d n i e s i e n i e naszego fachu w oczach… No już wiesz czyich – a raczej wszystkich, bo któż poza nami samymi coś o tym wie i myśli. Tak czy owak będzie to 18go lutegoW istocie uroczystość odbyła się 19 lutego 1948 r.; szerzej o tym wydarzeniu zob. B. Dorosz, Jubileusz trzydziestolecia twórczości (luty 1948), w: taż, Nowojorski pasjans, dz. cyt., s. 230–239 – i już teraz sam się trzęsę, aby to było jak najlepiej. Mój drogi! To wielka prośba i wdzięczny za Twą przyjaźń rozgrzeszę Cię, jeśli mi odmówisz – ale rozgrzeszę z ciężkim sercem. Czy mógłbyś, a raczej czy moglibyście tego dnia przyjechać, być ze mną i czy Ty powiedziałbyś dziesięć minut o Twoim koledze, o młodości, o poezji, o w s z y s t k i m. Jeżeli Ci to ciężko – zwalniam, ale nie masz pojęcia, jakie to byłoby szczęście dla mnie – być tego dnia z Tobą i myśleć, że tych trzydzieści w s p ó l ny c h lat mają jakiś sens i ciągłość. Bardzo, bardzo, szalenie, z całego serca Ciebie, Was proszę.
Mój drogi! O Lipińskim nic nie wiadomo. Przyznam Ci się, że mam wstręt do protestów. Najlepiej napisać list długi, poetycki, pisarski, a k t p i s a r z a. Może Ty to zrobisz?
Teraz idiotyzm. Twój czek dla Jabłonki gdzieś przeleżał i stracił ważność. Teraz tego Obierek na gwałt potrzebuje. Posyłam Ci go – może nowy poślesz Obierkowi. To moja wina – i wziąłem ją na siebie – ale już nie urągaj, bo to nie pomoże. Kochaj mnie, myśl o mnie, życz mi, żeby Bal u senatora pisał się mi tak, jak ostatnie trzy dni. Kaziu! Nie masz pojęcia, jak proszę, żebyście przyjechali 18go. Kto Cię całuje? Kto Was pieści?
Wasz Filuś