Zaloguj się
Cytuj

"Dwie głowy ptaka"

Źródło: tei.nplp.pl
Cytowany dokument: Dwie głowy ptaka, Terlecki Władysław L.
Data aktualizacji: 26 lutego, 2023
W CELI
Więzień II
gimnastykuje się
. Waszkowski
pod piecem
. Więzień I
na pryczy
.
Więzień I

Co tam jest?

Waszkowski

Pada. Deszcz ze śniegiem.

Więzień I

Bili?

Waszkowski

Nie.

Więzień I

Nic nie słychać. Dlaczego nie pukają w ścianę?

Waszkowski

Zaczną.

Więzień I

Podejdź bliżej.

Waszkowski
bierze stołek
,
siada przy pryczy
Więzień I

Uważaj! Nie wiedzą jeszcze, jak cię podejść

Waszkowski

Wiem.

Więzień I

Tego się nigdy nie wie do końca, człowieku.

Waszkowski

Rzucałeś się w nocy.

Więzień I

Śniło mi się znów przedstawienie z włoskimi tancerzami na dworze pana Szczęsnego... Poczucie siły – musiał sobie wtedy myśleć pan Szczęsny – z prawdziwie możnych przechodzi też, widać, na maluczkich. Pijany szlachciura, który chciał go ciąć szablą. Został wyprowadzony do sieni, leży tam na skrzyni i cucą go lokaje. Pan Szczęsny myśli, że nie ma właściwie jednej ojczyzny. Raduje go to, ale i napawa lękiem. Wychowani w tej samej łacinie, którą szlachciura umie się jako tako posługiwać w koślawych jej odmianach, oddychający tym samym – mój Boże, prawie tym samym, bo z tego samego nieba lejącym się powietrzem, różne przecież mają wyobrażenia o ojczyźnie…

Waszkowski

Leż spokojnie.

Więzień I

I wie już, że to tak musi być wymieszane.

Waszkowski

Uspokój się. Prosiłem, żeby przysłali lekarza.

Więzień I

Do czego mi on potrzebny? Tobie by się on bardziej przydał... Posłuchaj, pałac oświetlony, okna się jarzą wielkim światłem...

Otwierają się drzwi
,
wchodzi
lekarz
Lekarz

(

do Więźnia II
)
Jak tam ćwiczenia, Piotrze Porfirowiczu? (
rzuca płaszcz na wolną pryczę
) No, no, niech się pan tak nie złości, Iwanie Iwanowiczu. Pytam po przyjacielsku (
do Więźnia I
) Co tam znowu?

Waszkowski

Gorączkuje

Lekarz

Jego pytam! (

pochyla się nad leżącym
) To tak... Nie jest dobrze. Boli?

Więzień I

Od patrzenia na pana nie przechodzi.

Lekarz

Szkoda. Bo ja jestem właściwie jedynym lekarstwem na te cierpienia. Jeśli to nie brzmi jak bluźnierstwo. Pana tu jeszcze nie widziałem.

Waszkowski

Zgadza się

Lekarz

Ale to i owo słyszałem (

do chorego
) Klimat niedobry. Z wiosną przyjść musi polepszenie. Ale trzeba jej doczekać.

Więzień I

Z pana pomocą

Lekarz

Ma się rozumieć. Mówiłem już: trzeba mieć wolę przetrwania. Bez niej moja pomoc nic ci nie da.

Waszkowski

Jemu jest potrzebny szpital, doktorze!

Lekarz

Ja wiem, co mu jest potrzebne...

Więzień I

Pada?

Lekarz

Bez przerwy. Ale przyjdzie słońce – śnieg zniknie szybko.

Waszkowski

Dlaczego pan go nie chce leczyć?

Lekarz

Leczę go, leczę, mój panie.

Waszkowski

Z miłosierdzia chrześcijańskiego?

Lekarz

A co? Stracił pan wiarę? Owszem, z miłosierdzia. Bo ja mocno wierzę, że boskie prawo winno pozostawać w zgodzie z obyczajem państwowym.

Więzień I

Wspaniały humor, doktorze.

Lekarz

Tobie też radzę, abyś nie tracił humoru.

Lekarz
podchodzi do drzwi
,
stuka
, po chwili
otwiera je
Strażnik.
Lekarz

(

do więźnia II
)
Żegnam panów. A ty mógłbyś się uśmiechnąć przynajmniej, Piotrze Piotrowiczu... (
wychodzi
)

Więzień II
wraca do swoich ćwiczeń
Więzień I

Wierz mi to porządny człowiek.

Waszkowski

Ten lekarz?

Więzień I

Szkoda, że jest sam właściwie, bo pozostali dobrali się jak w korcu maku.