Zaloguj się
Cytuj

"Dwie głowy ptaka"

Źródło: tei.nplp.pl
Cytowany dokument: Dwie głowy ptaka, Terlecki Władysław L.
Data aktualizacji: 26 lutego, 2023
W CELI

Więzień milczący
ćwiczy
. Pierwszy,
odwrócony do ściany
, słucha alfabetu więziennego. W pewnej chwili ćwiczący słabnie, osuwa się na podłogę. Waszkowski
podnosi go
,
kładzie
na pryczy
.
Waszkowski
Lepiej?
Więzień II milczy.
Waszkowski

Wezwać lekarza?

Więzień II milczy.
Waszkowski

Czemu nie chcesz mówić, człowieku? Może moglibyśmy jakoś pomóc?

Więzień I

odwracając się od ściany

Podobno szykują nowy transport. Jakaś duża grupa z wyrokami.

Waszkowski milczy.
Więzień I

WIĘZIEŃ I Zostaw go. Zaraz wróci do siebie.

Waszkowski

WASZKOWSKI Wezwać lekarza?

Więzień I

Nie rób tego.

Waszkowski

Podobno w sąsiedniej celi podpalił się więzień?

Więzień I

Dawno.

Waszkowski

Nikt nie mógł go uratować?

Więzień I

Może dołączą mnie do tego transportu, jak sądzisz?

Waszkowski

Przecież ledwo trzymasz się na nogach.

Więzień I

Nie myślisz o ucieczce? Dawniej myślałem o tym stale. Teraz jakoś to osłabło.

Waszkowski

Myślę.

Więzień I

Z transportu czasami uciekają.

Waszkowski

Musiałbyś mieć więcej siły. Nie, na pewno cię zostawią.

Więzień I

A co z twoją sprawą?

Waszkowski

Nic.

Więzień I

WIĘZIEŃ I Wysłali akta do sądu?

Waszkowski

Nie wiem.

Więzień I

Mówili, co cię czeka?

Waszkowski

Tak. Nie muszą mi zresztą niczego mówić. Wiem o tym dobrze.

Więzień I

Straszą. To jest jeszcze pora – zanim akta nie znajdą się w sądzie – aby się z tobą pobawić. Oni zawsze w takich wypadkach straszą. Co powiedzieli?

Waszkowski

Śmierć, przyjacielu.

Więzień I

Nie wierz! Zawsze to mówią. Teraz nie będą wieszać. Są ostrożniejsi. Nie zapominaj, że oni też się boją.

Waszkowski

Czego?

Więzień I

Za kilka tygodni walka wybuchnie od nowa.

Waszkowski

Nie.

Więzień I

To był tylko zimowy zastój. Należało przeczekać. Doskonale o tym wiedzą.

Waszkowski

Nie ma żadnych oddziałów, człowieku, lasy są puste, organizacja rozbita...

Więzień I

Ciszej... Pokaż ręce... Delikatne.

Wchodzi Strażnik.
STRAŻNIK

Spacer (

do Waszkowskiego
) Ty tu zostań (
szarpie
leżącego) Jazda! Ruszaj się!

Wychodzą
. Waszkowski
podchodzi do ściany
,
zaczyna stukać
.
W progu
Oficerek.
Oficerek

Telegraf?

Waszkowski

To pan.

Oficerek

Dawno się nie widzieliśmy. Pracowałem poza Cytadelą. Przeglądałem rozmaite akta, aby wyrobić sobie zdanie o paru ważnych sprawach (

patrzy na pryczę
) A ten? Widzę, że tu jeszcze jest? To nawet dobrze. Porozmawiam sobie z nim. To zdolny oficer z dobrej moskiewskiej rodziny. Ma zasługi z wojny na Kaukazie. No cóż, musiał już dawniej związać się z anarchistami. A ci panowie nie widzą różnic narodowościowych. I tak trafił do was. Bardzo jestem ciekaw, co też powie, kiedy wreszcie do nas przemówi.

Waszkowski

Nic nie powie.

Oficerek

Powie, powie. Wiemy już i tak o nim sporo, może mi pan wierzyć. Cygaro?

Waszkowski

Proszę.

Oficerek

Miał pan przykrą przygodę.

Waszkowski

Można tu mieć inne? Nie wie pan, czemu nie wyprowadzono mnie dziś na spacer?

Oficerek

Nie moglibyśmy porozmawiać, ale spacer pana nie ominie. Przechwycono podobno pańskie listy?

Waszkowski

A więc już pan je czytał?

Oficerek

Owszem. I niektóre pańskie zeznania również.

Waszkowski

Choć nie interesuje pana moja sprawa.

Oficerek

Sprawa nie – ale pan – owszem... Dlaczego pan napisał te zeznania? Pułkownik Tuchołko nie może się do dziś nadziwić pańskiej szczerości. To rzeczywiście bardzo ciekawy dokument. Myślał pan o historii?

Waszkowski

Co w mieście?

Oficerek

O, upłynie z pewnością dużo czasu, zanim zagoją się wszystkie rany.

Waszkowski

Pamiętają o nas?

Oficerek

O KIM?

Waszkowski

O nas, z Cytadeli.

Oficerek

Zapewne. Ale nie jestem pewien, czy to wdzięczna pamięć. Są i tacy, którzy was przeklinają

Waszkowski

Z rozpaczy

Oficerek

Czy to nie wszystko jedno? Pułkownik Tuchołko sądzi, że liczy pan na względy sądu. Stąd, jego zdaniem, bierze się u pana ta szczerość.

Waszkowski

A pan?

Oficerek

Uważam, że on się myli. Kierowały panem inne motywy, czy tak?

Waszkowski

Długo jeszcze pan tu zabawi?

Oficerek

Nie wiem. To zależy od wyników mojej pracy. Nie dysponuję swoją osobą.

Waszkowski

Doczeka pan więc mojego sądu?

Oficerek

Dlaczego pan pyta?

Waszkowski

Bez powodu.

Oficerek

Sądzę, że rzeczywiście myślał pan o historii, pisząc to wszystko. Chciał pan pewnie jakoś utrwalić ślad swojej obecności. O, to zrozumiałe. Tu przecież nie ma innych możliwości.

Waszkowski

Oficerek

Jakie?

Waszkowski

W celi obok spalił się żywcem pewien więzień

Oficerek

Chory?... Te nasze zawsze przepełnione szpitale więzienne! Ale przecież pawilon nie był budowany z myślą o takiej liczbie więźniów... Wie pan, co mi przyszło do głowy, kiedy czytałem pańskie wyjaśnienia?

Waszkowski

Nie jestem tego ciekaw.

Oficerek

A jednak panu powiem... Myślę, że na pewno łatwiej giną ci, którzy padają na początku.

Waszkowski

Musiała to być straszna śmierć...

Oficerek

O tak... Wracając do pana. Najciężej musi być tym, co giną ostatni. Pierwsi umierają z nadzieją – że ich wysiłek nie idzie na marne i że to, co zaczęli zostanie uwieńczone bliskim zwycięstwem. Pan jednak nie może już mieć takich złudzeń. Nie ma czego zazdrościć, panie Waszkowski. Pułkownik Tuchołko sądzi, że pan walczy o życie. Myli się. Pan chce umierać...

Waszkowski

Ma pan odwagę stawiać takie pytania?

Oficerek

To nie jest pytanie. Wiem, że tak jest. Wiem też, dlaczego opisał pan to wszystko tak dokładnie: całą swoją karierę, wszystkie swoje czynności w buncie, no, wszystko jednym słowem, co rzeczywiście było dla pana ważne...

Waszkowski

Dlaczego?

Oficerek

Bo pan był ostatni. Gdzie są ci następni? Musiał pan stawiać sobie takie pytania. Po szubienicami? W więzieniach, na zsyłce? To są ci, którzy, jak pan, przegrali. Ale gdzie następni? Nie widać.

Waszkowski

I co jeszcze?

Oficerek

Z pewnością jednak musiał pan sobie postawić i to pytanie: czy zjawią się jeszcze kiedykolwiek? Aby powtórzyć pański czyn? Skazywać się na szubienice, więzienia i zsyłki? O, to trudne pytanie! Może jednak naród musi żyć ponad takimi pytaniami? Na przekór marzeniom, które wam się kiedyś przyśniły? Może to wystarczająca lekcja i może historia nie powinna już dostarczać podobnych doświadczeń nigdy więcej? Oto jedyne sensowne pytanie, jakie wreszcie mógł pan sobie tu postawić. I które pan postawił. Wiem też, że pan się nie boi własnej śmierci. I że nie ma pan złudzeń co do kary. Opisane przewinienia wystarczą z pewnością do wydania najbardziej surowego wyroku. Taka jest prawda... Obawia się pan czegoś stokroć gorszego.

Waszkowski

Słucham. Niechże pan mówi.

Oficerek

Zagłady narodu. Stanęliście bowiem na niebezpiecznej granicy. Narody giną również. Pańscy poprzednicy nie byli jeszcze świadomi takiego końca. Pan znalazł się w znacznie gorszym położeniu. Bo oto zamyka pan ten długi pochód. A następcy? Mogliby tylko strącić pański naród w tę przepaść, nad którą los was zatrzymał.

Waszkowski

Los?

Oficerek

Może pan to sobie nazywać inaczej. Siła, konieczność, historia – bo ja wiem zresztą, co jeszcze. Jeśli siła – to rozumiem, że musi pan odczuwać do mnie odrazę. Jestem przecież kimś, kto ją tworzy i umacnia.

Waszkowski

Jest pan bliski prawdy

Oficerek

Uważam, że motywy wroga należy poznawać do końca. Nawet wtedy, gdy przeciwnik jest już powalony. A przy tym nie ukrywam, że darzę pana szacunkiem.

Waszkowski

Chce pan, widzę, żebym gardził samym sobą? Może mi pan wierzyć, że to, co tu wybrałem – nie było lżejsze od moich wcześniejszych wyborów.

Oficerek

Nie mogło takie być, panie Waszkowski.

Wracają
więźniowie ze Strażnikiem.
Oficerek

No i porozmawialiśmy sobie (

do Więźnia II
) Pawle Porfirowiczu! Pora zabierać się z tych pieleszy. Czas jechać do Modlina. Smutna stacja przeznaczenia dla takich, jak pan, dezerterów... (
wychodzi
)

Więzień II
siada na pryczy, potem odwraca się, podnosi ręce do twarzy, wstrząsa nim niemy płacz
.