W IZBIE PRZESŁUCHAŃ
Tuchołko
Tam jest krzesło, proszę, może pan sobie siadać. Dobrze, że przy aresztowaniuRzeczywiście Waszkowski od razu się przedstawił śledczym. wymienił pan od razu prawdziwe nazwisko. Cenimy tu ludzi odważnych. Nie lubimy zaś zabawy w zgadywanki. Dzisiaj, kiedy wszystko jest już w naszych rękach – no, prawie wszystko! – takie zabawy do niczego nie prowadzą.
Waszkowski
Być może.
Tuchołko
do Protokolanta
Odpowiada jak mądry polityk.
Waszkowski
Nie jestem politykiem.
Tuchołko
Jest pan. Jest pan z pewnością!
Griszyn
wchodzi
Nie daliśmy panu zbyt wiele czasu na odpoczynek, ale to pilna konieczność. Pułkownik Tuchołko...
Tuchołko
Zgadza się pan ze mną, Iwanie Pawłowiczu, że mądrości politycznej nikt już dzisiaj nie mierzy wiekiem. Ten oto młody człowiek zdaje się być po¬twierdzeniem mojej tezy.
Griszyn
Na towarzystwo pan nie narzeka?
Waszkowski
Nie, proszę panów
Griszyn
Jeden więzień z łagodnym obłędem. Dużo mówi, prawda?
Tuchołko
Ale niech go pan nie słucha. Być może, udaje...
Griszyn
Drugi natomiast milczy zupełnie – więc kłopotów z nim żadnych.
Tuchołko
Zanim przystąpimy do rzeczy - przed pana wejściem rozmawialiśmy na korytarzu z Iwanem Pawłowiczem o pewnym zagadnieniu, które i pana może zaciekawić.
Waszkowski
Słucham.
Tuchołko
Dotyczy ono ludzi w pańskim wieku zamieszkałych w tym kraju, doprowadzonym waszym nierozważnym działaniem na skraj przepaści. Jaka też ta młodzież będzie? Czego się na waszych błędach nauczy? Chce pan może wiedzieć, do jakich doszliśmy wniosków?... Iwan Pawłowicz jest pesymistą. Uważa, że raz wznieconego ognia nie da się tak łatwo ugasić – inna rzecz, moi panowie, czy to istotnie takie łatwe! ugasić. Im mniej ma się doświadczenia, tym bardziej grz[ę]źnie się w nierozważnych działaniach. Ten pesymizm wynika bardziej z pana osobistego usposobienia.
Griszyn
Już to słyszałem.
Tuchołko
Nie podzielam go. Źródła buntu przestają istnieć. A powstanie ostatecznie upadło. Czyż nie mam racji?
Waszkowski
Owszem. Mogę się napić?
Tuchołko
Proszę, niech pan pije... To, co jeszcze daje znać o swoim istnieniu, to garstka niedobitków. Bez sieci organizacyjnej, bez pieniędzy, bez nadziei...
Griszyn
Pan Waszkowski jest już, zdaje się, o tym przekonany.
Tuchołko
Zatem przystąpmy do rzeczy. Wprowadzić Stróża.
Wprowadzają Dozorcę.
Griszyn
Podejdź tu bliżej, przyjacielu. Przyjrzyj mu się...
Stróż
To panicz Aleksander, ekscelencjo...
Tuchołko
Na pewno?
Stróż
Przecie widzę... Niech pan mnie nie przeklina...
Griszyn
Już dobrze, dobrze.
Stróż
Każdemu skórka na karku miła.
Griszyn
Możecie wracać.
Stróż
Do domu?
Wyprowadzają Dozorcę
.
Tuchołko
Ma się rozumieć… po wyjściu Stróża
Szczerze mówiąc nie mieliśmy zupełnie pewności, czy pan aby mówi prawdę. Musieliśmy się upewnić.
Waszkowski
Rozumiem. Czy to długo potrwa?
Tuchołko
ostro
Co mianowicie?
Waszkowski
Pragnie złożyć zeznania
Tuchołko
Bez pośpiechu, mój panie. Cóż to znów za pośpiech?
Griszyn
A może pan Waszkowski zechce najpierw spisać zeznania?
Tuchołko
Cóż pan na to?
Waszkowski
Zgadzam się.
Tuchołko
W porządku. Dostanie pan więc papier, pióro i atrament.
Griszyn
A tymczasem pora wracać do celi.
Tuchołko
I niech pan, proszę na przyszłość zapamiętać, że my tu mamy dużo czasu.