Zaloguj się
Cytuj

"Orfeusz"

Źródło: tei.nplp.pl
Cytowany dokument: Orfeusz, Anna Świrszczyńska
Data aktualizacji: 10 stycznia, 2023
OSOBY:
ORFEUSZ
EURYDYKA
PERSEFONA
HERMES
CERBER
AGLAE
5 MENAD
PLUTO
OBERŻYSTA
I GREK
II GREK
PROLOG
STARY (MŁYNARZ) Pasterz
Kelner – I, 1
Goście z kawiarni – I, 1
Chłopcy – słudzy Hermesa – s. 37

Głos wody letejskiej – s. 49
I Chór dusz – s. 5
II – s. 52
dopisek ręczny ołówkiem (autorka?)

[/1]
/Muzyka do słuchowiska „Orfeusz”/
/Orkiestra gra arię Offenbacha „W lasku Idy trzy boginie”/
Właściciel kawiarni

/jowialny, wesoły/
Jak się panom podoba w naszej kawiarni? Elegancko, co? Tip-top.

Dziennikarz

Owszem, bardzo, bardzo

Właściciel kawiarni

Najwięcej uczęszczany lokal. Grecy powiadają, że zachwycający zapach kosmopolityzmu. Coś niby paryskiego, panowie rozumieją. Cudzoziemcy mówią, że atmosfera zupełnie grecka. Ekstrakt delfickości. To teraz modne dzięki Orfeuszowi i tym jego cudownym historiom.

Dziennikarz

Podobno ujarzmia ocean, obłaskawia lwy i centaury W W2 centaury są później. Cały świat o tym mówi, więc jako dziennikarz przyjechałem do Delf, żeby zobaczyć.

Właściciel kawiarni

Może jeszcze kawki? Chłopiec, dajno nam kawy. Jeśli pan chce dowiedzieć się u źródła, to tylko u nas. Orfeusz bywa tu prawie codziennie. W tym miejscu w W2 fragment z kilkoma wypowiedziami

Dziennikarz

Czy to prawda, że ona ma oswojonego żółwia, który się śmieje jak człowiek?

Właściciel kawiarni

Miał, panie, oswojonego żółwia. Głupie było, z przeproszeniem [/2] bydlę. Nie widziałem, żeby się kiedy śmiał. A i tego wyłudził od niego jeden taki głodomor, niby uczeń. Ludzie przyjeżdżają Bóg wie skąd. Przeważnie straszna hołota, obdartusy i melancholiki. Zresztą muszę przyznać, że ucieszył wiele osób. Tylko trzeba wierzyć w tę jego niby naukę.

Dziennikarz

Uleczył?

Właściciel kawiarni

Mało to na świecie wykolejeńców. Podstarzali atleci, niewolnicy, kobiety porzucone przez mężów, nieuleczalnie chorzy albo tragarze lektyk, co wiedzą, że rzadko kto w ich zawodzie dociągnie do czterdziestki.

Dziennikarz

Słyszałem, że on leczy śmiechem. To musi być bardzo wesoły człowiek.

Właściciel kawiarni

Owszem, czasem bywa w dobrym humorze, wypije, zaśpiewa. Ale mówiąc między nami, jak kto chce rozrywki odpowiedniej dla młodego człowieka, to radzę do cyrku. Linoskoki przyjechali i tancereczka jedna. Może papieroska?

Dziennikarz

Słyszałem, że ten Orfeusz ma uroczą żonę.

Właściciel kawiarni

Trochę ciekawa chłopców, ale to ludzka rzecz. Głupie bo młode. Zresztą przykładne małżeństwo, proszę pana. Ja zawsze mówię swojej żonusi: szanuj mnie, złotko, bo w całych [/3] Delfach jest tylko dwu solidnych mężów. Orfeusz i ja.

Dziennikarz

Prędko mogą przyjść?

Właściciel kawiarni

Ma pan szczęście – właśnie oni, Orfeusz i Eurydyka. Moje uszanowanie mistrzowi.

Orfeusz

Wspaniała dzisiaj pogoda. Cały dzień byliśmy w lesie. Wiatr, słońce. Czy słyszycie, panowie, tupanie? To centaury

Eurydyka

Biegły za nami aż z gór przez całe miasto. Strasznie lubię centaury. Kosmate i takie zabawne. W W2 Eurydyka dołącza później

Dziennikarz

Pan daruje, jestem dziennikarz. Specjalnie przyjechałem do Delf, żeby pana poznać.

Orfeusz

– Aha.

Dziennikarz

Pan ujarzmił, o ile się nie mylę, ocean oraz lwy i słonie. Czy jest jakieś naukowe wytłumaczenie tego faktu? Jakaś teoria?

Orfeusz

Z tym ujarzmianiem to zabawna historia. Po raz pierwszy ujarzmiła je właściwie sytuacja. Kiedy mnie otoczyły, zacząłem się śmiać. Taki nałóg jak u innych papieros. A gdy się człowiek śmieje, przynajmniej tak mocno – nie może się już bać. Zwierzęta mają ostry nos. Gdy poczują [/4] strach, jest to dla nich hasło mordu. Ale strachu nie było, więc i mordu nie było. Potem same były zdumione tym, że mnie nie tknęły, przestraszone nawet. Pokładły się na ziemi i tak się urodziła legenda o ujarzmianiu. Później wyciągnąłem z tego wnioski. Powstała teoria.

Dziennikarz

Walczy pan z bogami.

Orfeusz

– Walczę z bogami, walczę z lękiem. Zwyciężyć lęk, a przez to zwyciężyć śmierć jako proces psychiczny w człowieku.

Dziennikarz

Zwyciężyć śmierć…

Orfeusz

To brzmi bezbożnie, prawda? Bogowie powiedzieli: życie to lęk. Lew będzie zjadać sarnę a kot mysz i to jest prawo dla wszystkiego, co żyje. Ale w piersi człowieka jest waga. Ta waga zważyła prawo bogów i znalazła, że jest złe. I powiedziałem: nie będę mu ulegał. Stworzę inne prawo, ludzkie. Będę wolny od lęku i zbrodni. I zaśmiałem się nad własnym losem i nad własną śmiercią. Zwyciężyłem lęk, a przez to zwyciężyłem śmierć jako proces psychiczny w człowieku. Zwierzęta się nie śmieją. [/5]

Dziennikarz

Aha. Pan pozwoli, że zapiszę…

Aurydyka

Czy wy wiecie? Znowu mówią o menadach. Chłopi na targu opowiadali, że zaczynają natrafiać po górach na ślady ich legowisk.

Właściciel kawiarni

Tak, pani Eurydyko, skończył się spokój. Będą nocami podchodzić pod miasto i wyć. Aż skóra cierpnie na człowieku jak sobie przypomni. A rano okazuje się, że ta i owa panna uciekła z domu, albo mężatko od dzieci. Okropne, jeszcze mi kiedy żonusię porwą.

Eurydyka

One chłopców nigdy nie wabią?

Orfeusz

Nie, ptaszku.

Eurydyka

Chwała Bogu.

Orfeusz

Chłopcy sami za nimi idą.

Eurydyka

Ładne historie. Nie myją się, nie czeszą, jedzą palcami surowe mięso, wydrapują ludziom oczy i mogą się podobać mężczyznom.

Właściciel kawiarni

Może właśnie dlatego, proszę pani, że wydrapują oczy – he, he… [/6]

Dziennikarz

Pan daruje, że jeszcze zapytam. Chciałbym parę słów o tej teorii śmiechu.

Orfeusz

Myślałem nad tym, proszę pana, że śmiech to osobliwe zjawisko. Byłbym skłonny wierzyć, że przez śmiech powstał świat.

Dziennikarz

Jak pan to rozumie?

Orfeusz

Śmiech zorganizował chaos, obłaskawił grozę. Skoro po raz pierwszy zabrzmiał nad otchłanią, otchłań została przezwyciężona. I urodził się ład, proporcje, stosunki…

Właściciel kawiarni

Panowie są oczytani w filozofach. Uwielbiam oczytanych ludzi.

Orfeusz

Stosunek. Święta nić, zaszywająca dwa brzegi niewidzialnej materii, której zobaczyć nie dane będzie nigdy naszym ziemskim oczom. Poznajemy tylko stosunki. Sam Zeus jest właściwie stosunkiem, proporcją…

Dziennikarz

Dziękuję. Przytoczę to w reportażu. Dobranoc państwu.

Orfeusz

Dobrze, że sobie poszedł. Napijemy się wina – sami, we dwoje. Chłopiec, dwa wina. Wspaniały wieczór. Patrz, księżyc wschodzi. Szczęśliwy jestem, Eurydyko. [/7]

Eurydyka

Może nie powinieneś tego mówić…

Orfeusz

Dlaczego?

Eurydyka

Wydaje mi się, że to jest… nieprzyzwoite.

Orfeusz

/poważnie/
Powiedziałaś mądrą rzecz.

Eurydyka

To naprawdę niechcący.

Orfeusz

Jak zawsze. I za to cię kocham.

/muzyka/
Orfeusz

Śpij… już późno, Eurydyko.

Eurydyka

Wiesz, chciałabym być syreną i uwodzić mężczyzn.

Orfeusz

/śmieje się/
Wspaniały pomysł.

Eurydyka

Nie śmiej się. Myślisz, że ja nie potrafię.

Orfeusz

Mam poważne wątpliwości.

Eurydyka

No wiesz, przecież ciebie uwiodłam. A mówią, że ty jesteś znakomitość.

Orfeusz

Uwiodłaś? Proszę, proszę. Czy bardzo się opierałem?

Eurydyka

Z początku bardzo, a potem –

Orfeusz

Potem ustąpiłem przez grzeczność.

Eurydyka

Nie dokuczaj mi, Orfeuszu. Jestem śpiąca. Patrz, gwiazda spadła. Jak tu dziś cicho. Mówią, że teraz u nich wielkie uroczystości. Święte Dionizje. [/8]

Orfeusz

U kogo?

Eurydyka

W górach, u menad. Tańczą i rozszarpują żywych ludzi i to im podobno trochę pomaga. One nigdy nie śpią, prawda?

Orfeusz

Nie myśl o tym, będziesz się w nocy budział [sic].

Eurydyka

Ja wiem, o co ci chodzi. Przychodzą tu pod ogród. Na pewno któraś kocha się w tobie, a może wszystkie. Są okropnie nieprzyzwoite. Myślisz, że nie słyszałam jak nocami śpiewają. A ty się wtedy budzisz.

Orfeusz

Budzę się i spać ci nie daję.

Eurydyka

Ach, nie jesteś taki wiele Ołówkiem lepszy od zwykłego mężczyzny.

Orfeusz

Znowu gwiazda spadła.

Eurydyka

Czy to prawda, że ty jesteś bezbożny?

Orfeusz

Prawda.

Eurydyka

I że takich bogowie karzą?

Orfeusz

Tego nie wiem.

Eurydyka

Okropnie jestem śpiąca. Usiądź tu bliżej.

Orfeusz

Wcześnie dziś zasypiasz, Eurydyko.

Eurydyka

Zasypiam. Nie budź mnie. Zasypiam głęboko, głęboko…

Orfeusz

Śpi. Jak cicho. Ktoś śpiewa z daleka. To one. Menady.