Zaloguj się
Cytuj

"Orfeusz"

Źródło: tei.nplp.pl
Cytowany dokument: Orfeusz, Anna Świrszczyńska
Data aktualizacji: 10 stycznia, 2023
HADES
Eurydyka prowadzona przez Hermesa.Orfeusz)
Orfeusz

Eurydyko

(Eurydyka odwraca się)
Orfeusz

Czy mnie poznajesz?

Eurydyka

Nie

Orfeusz

Boisz się mnie?

Eurydyka

Nie.

Orfeusz

Orfeusz Czy zechcesz [?] mi paluszki?

Eurydyka

Nie.

Orfeusz

Odpowiada jak ptaszek, co umie śpiewać tylko jedną piosenkę. Czy ona zawsze jest taka senna? Jakże się odmieniła. Oczy ma nieopisane, ruchy podobne do łez płynących.

Hermes (Merkury) mit.

Mów do niej cicho, bo się spłoszy.

(odchodzi)

Orfeusz

Eurydyko, czy wiesz, kto jestem?

Eurydyka

Czemu mnie budzisz? Ty nie jesteś Hermes. Hermes poszedł.

Orfeusz

On jest dobry dla ciebie?

Eurydyka

Nie wiem. Jest jak powietrze. Jest ciemny.

Orfeusz

Smutno w ciemności. Wyprowadzę cię na światło dnia. Pani piekieł wróciła ci ziemskie życie. Jesteś znowu moja.

Eurydyka

Myślisz, że jestem twoja...

Orfeusz

Lica masz nieuchwytne jak westchnienie. W ustach twych nie [/53] słowa lecz echa słów. Ogarnia mnie strach przed dotknięciem twych paluszków Eurydyko. Eurydyko.

Eurydyka

Czemu tak głośno wołasz?

Orfeusz

Imię jest bardziej rzeczywiste niż spojrzenie, którym mnie dotykasz. Dźwięk posiada magiczną moc. Chcę cię otoczyć siecią dźwięków jak dzikie zwierzątko, co się niedość oswoiło.

Eurydyka

(z radością)
O, mnie nie można oswoić.
(uśmiecha się)
Lubię robić na złość.

Orfeusz

(ucieszony jej ożywieniem)

(słychać łoskot i zgrzyt otwieranej bramy)
Eurydyka

Co to?

Orfeusz

Przypomnij sobie ten głos. Już raz go słyszałaś. To zgrzyt olbrzymich zawiasów bramy piekieł, której szczęki rozwierają się zawsze by chwycić, a nigdy by oddać. Dziś stanie się rzecz niezwykła. Czy słyszysz? Zastygły w biegu rzeki Hadesu, czyli Styks, Kokytos, Acheront, Pyriflegeton i Lete, (zamarło szczekanie potępieńców) zagasł szelest szat cieni poruszających się na łąkach asfodelu. Bo oto przejdzie bramą istota, która była umarła. Eurydyka żona Orfeusza. Czy się nie cieszysz?

Eurydyka

Powinnam się cieszyć?

Orfeusz

Patrzy na mnie jak przez szybę. Nie pojmuje nic. Eurydyko.

Eurydyka

Jestem senna.

[/54]
Orfeusz

Ja cię obudzę. (Poskromiłem Charona i Cerbera i tysiące diabłów. Przybyłem rzeki piekielne z ognia, lamentu i roztopionego żelaza, aby popatrzeć jakim ruchem opuszczasz głowę na ramię i jak delikatnie migocą w przymkniętych rzęsach białka twych oczu, gdy się uśmiechasz) Ręczne wykreślenie, prawdopodobnie reżysera Posłuchaj. Wrócimy tam, gdzie świeci słońce. Pamiętasz słońce?

Eurydyka

Jest żółte jak pieniądz i gorące jak jajko w żarze. Nie można na nie spojrzeć bo się ślepnie.

Orfeusz

Niedokładnie pamiętasz. Jest wspaniałe i łagodne. Rodzi życie.

Eurydyka

Co to jest życie? Używasz niejasnych wyrazów. Nie wiem.

Orfeusz

To wszystko jest dla ciebie za trudne, mała słodkla żono Ręczne wykreślenie, prawdopodobnie reżysera . Posłuchaj, powiem ci bajkę.
... Pamiętasz morze strumień , dom nad morzem strumieniem Zmiana – prawdopodobnie pomyłka reżysera: wykreślił morze i zamienił na strumień, ponieważ na podstawie wcześniejszej wypowiedzi jednej z postaci wysnuł wniosek, że dom Orfeusza i Eurydyki stał nad strumieniem. W pozostałych wersjach dom jest nad morzem , gdzieśmy się poznali...
Nocami woda szumiała.

Eurydyka

Pamiętam.

Orfeusz

W sąsiedztwie nikt nie mieszkał, tylko ten stary diabeł z kolczyskiem w uchu i z miedzianą patelnią, na której gotował i smażył

Eurydyka

(z ożywieniem)>
Aha. Ryba z jednej strony była zawsze przypalona, a z drugiej surowa. A kłócił się ze mną...

Orfeusz

No, ty też byłaś ananas.

Eurydyka

A jak mnie pierwszy raz zobaczył to się pytał, czy to baba [/55] czy chłopak. Zmiana – w 3 wariancie brak

(oboje zagłębiają się przeszłości ożywieni, prawie szczęśliwi)
Orfeusz

Bo byłaś Zmiana – w 3 wariancie „A wyglądałaś” zupełnie jak chłopak, z krótką czuprynką, opalona i taka zuchwała. Pływaliśmy razem jak wariaty, daleko na morze . Zmiana – w 3 wariancie fragment wypowiada Eurydyka

Eurydyka

Woda była zielona i ciepła. Zmiana – w 3 wariancie Eurydyka mówi „Woda była zielona”, Orfeusz dopowiada „I ciepła”

Orfeusz

A wieczorem robiłaś się poważna i cichutka jak mały kamyk. Leży, leży i myśli. I nagle – masz! Wymyśliła i mówi z powagą: Wiesz, chciałabym być syreną i uwodzić mężczyzn. To można było pęknąć Zmiana – w wariancie 3 „Leży, leży i nagle mówi; wiesz, chciałabym być syreną i uwodzić mężczyzn. To było kapitalne.”

(śmieją się)

Zmiana – w wariancie 3 brak
Eurydyka

Aha. Tak mówiłam. A ty zawsze się śmiałeś. Patrzcie jaki wamp. Szczeniak Zmiana – w wariancie 3 „smarkacz” jesteś nie wamp.

Orfeusz

I okrywałem cię kocem tak,że było widać tylko nosek Zmiana – w wariancie 3 brak . I zasypiałaś na moim ramieniu.

Eurydyka

(zastanawia się potem mówi jakby robiła wielkie odkrycie)
Tak, bo ty byłeś mój mąż i ja ciebie kochałam.

Orfeusz

(uradowany)
Eurydyko. Poznałaś mnie. Wróciłaś do mnie. Ile szczęścia Zmiana – w wariancie 3 „Co za szczęście!”; wykreślenie ręczne, reżysera . Podaj mi rękę. Jest jak gwiazda o pięciu promykach. wykreślenie ręczne, reżysera

Orfeusz

(bierze ją za rękę
i mówi przestraszony)
Jaka lekka. Czemu jest taka lekka.?

Eurydyka

Nie patrz na mnie tak mocno. W twoich oczach jest trwoga i męczy mnie.

Orfeusz

(z rozpaczą)
Nie rozłączymy się nigdy. Ja jestem twym [/56] mężem, a ty jesteś moją żoną. Pojedziemy nad morze.

Eurydyka

(znów senna i obca)
To było dawno.

Orfeusz

Gdy zechcesz, będzie i teraz. Zmiana – w wariancie 3 „Będzie znowu gdy zechcesz” Dom stoi jeszcze i woda taka sama zielona. Będziesz się znowu śmiała.

Eurydyka

Zapomniałam się śmiać. On nie śmieje się nigdy.

Orfeusz

Kto?

Eurydyka

Hermes.

Orfeusz

Musisz go słuchać?

Eurydyka

On jest jak powietrze. Chcę żeby zawsze był dokoła mnie. Żeby był zamiast powietrza.

Orfeusz

Eurydyko!

Eurydyka

Jest cały ciemny i wargi ma ciemne i twarde jak złoto. Czasami błyszczą w mroku.

Orfeusz

Eurydyko. Boję się twoich oczu. Dawniej patrzałaś jak mała dziewczynka, co lubi łakocie, a zasypia prędko i bez marzeń. skreślenie ręczne, reżysera (?)

Eurydyka

(nie słucha)
On mnie nauczył być umarłą. To bardzo trudno. Trzeba się było obywać bez cienia koło nóg, bez cnót i grzechów, bez śmierci.
Chodziliśmy po skałach. W przepaści huczały błyszczące [/57] rzeki wieczności, czarniawe i śniade jak ołów. skreślenie ręczne, reżysera Mówił mi, że śmierć jest lekkością, że śmierć jest zadziwieniem. I raz uczułam, że wargi jego dotknęły moich. Wtedy odeszło ode mnie wszystko – niebo i piekło. Objął mnie łagodny, błękitny płomień. Zaczęłam palić się cicho jak stos jasnych pereł. I potem nie czułam już dawnego ciała, tylko różaną pienistość, lekkie migotanie, ciepło, które było zarazem melodią.
... I zadziwiłam się głęboko, zapadłam w nieskończoność zadziwienia. Wtedy dopiero naprawdę umarłam.

Orfeusz

Mówisz rzeczy okropne. Sama nie rozumiesz, co mówisz. Niepodobna, abyś rozumiała.Pierwszy promień słońca zmyje z ciebie tę straszliwą wiedzę. Zapomnisz. Podaj mi rękę. Odźwierny niecierpliwi się pewnie przy bramie.

Eurydyka

Dokąd mnie prowadzisz?

Orfeusz)

Ależ na ziemię Eurydyko. Na światło. Czemu się cofasz?

Eurydyka

Nie chcę światła. Chcę żeby było ciemno, bardzo ciemno.

Orfeusz

Tam będziesz ze mną. Będziesz szczęśliwa.

Eurydyka

Kiedy ja tutaj jestem szczęśliwa.

Orfeusz

Czemuś wyrzekła te słowa , Eurydyko. To jest wyrok.

(z dala widać idące dusze)
Eurydyka

Dusze idą do wodopoju. I ja pójdę.Chcę pić.

Orfeusz)

Eurydyko...

Eurydyka

Chcę pić – letejską wodę. (odchodzi) [/58]

Orfeusz

Poszła.

Hermes

(wchodzi, dotyka jego ramienia)
I tobie czas. Odźwierny niecierpliwi się przy bramie. Musisz iść, Orfeuszu.

Orfeusz

Sam...

(wychodzi
,
po chwili słychać łoskot bramy piekieł)


[/1]
/Muzyka do słuchowiska „Orfeusz”/
/Orkiestra gra arię Offenbacha „W lasku Idy trzy boginie”/
Właściciel kawiarni

/jowialny, wesoły/
Jak się panom podoba w naszej kawiarni? Elegancko, co? Tip-top.

Dziennikarz

Owszem, bardzo, bardzo

Właściciel kawiarni

Najwięcej uczęszczany lokal. Grecy powiadają, że zachwycający zapach kosmopolityzmu. Coś niby paryskiego, panowie rozumieją. Cudzoziemcy mówią, że atmosfera zupełnie grecka. Ekstrakt delfickości. To teraz modne dzięki Orfeuszowi i tym jego cudownym historiom.

Dziennikarz

Podobno ujarzmia ocean, obłaskawia lwy i centaury W W2 centaury są później. Cały świat o tym mówi, więc jako dziennikarz przyjechałem do Delf, żeby zobaczyć.

Właściciel kawiarni

Może jeszcze kawki? Chłopiec, dajno nam kawy. Jeśli pan chce dowiedzieć się u źródła, to tylko u nas. Orfeusz bywa tu prawie codziennie. W tym miejscu w W2 fragment z kilkoma wypowiedziami

Dziennikarz

Czy to prawda, że ona ma oswojonego żółwia, który się śmieje jak człowiek?

Właściciel kawiarni

Miał, panie, oswojonego żółwia. Głupie było, z przeproszeniem [/2] bydlę. Nie widziałem, żeby się kiedy śmiał. A i tego wyłudził od niego jeden taki głodomor, niby uczeń. Ludzie przyjeżdżają Bóg wie skąd. Przeważnie straszna hołota, obdartusy i melancholiki. Zresztą muszę przyznać, że ucieszył wiele osób. Tylko trzeba wierzyć w tę jego niby naukę.

Dziennikarz

Uleczył?

Właściciel kawiarni

Mało to na świecie wykolejeńców. Podstarzali atleci, niewolnicy, kobiety porzucone przez mężów, nieuleczalnie chorzy albo tragarze lektyk, co wiedzą, że rzadko kto w ich zawodzie dociągnie do czterdziestki.

Dziennikarz

Słyszałem, że on leczy śmiechem. To musi być bardzo wesoły człowiek.

Właściciel kawiarni

Owszem, czasem bywa w dobrym humorze, wypije, zaśpiewa. Ale mówiąc między nami, jak kto chce rozrywki odpowiedniej dla młodego człowieka, to radzę do cyrku. Linoskoki przyjechali i tancereczka jedna. Może papieroska?

Dziennikarz

Słyszałem, że ten Orfeusz ma uroczą żonę.

Właściciel kawiarni

Trochę ciekawa chłopców, ale to ludzka rzecz. Głupie bo młode. Zresztą przykładne małżeństwo, proszę pana. Ja zawsze mówię swojej żonusi: szanuj mnie, złotko, bo w całych [/3] Delfach jest tylko dwu solidnych mężów. Orfeusz i ja.

Dziennikarz

Prędko mogą przyjść?

Właściciel kawiarni

Ma pan szczęście – właśnie oni, Orfeusz i Eurydyka. Moje uszanowanie mistrzowi.

Orfeusz

Wspaniała dzisiaj pogoda. Cały dzień byliśmy w lesie. Wiatr, słońce. Czy słyszycie, panowie, tupanie? To centaury

Eurydyka

Biegły za nami aż z gór przez całe miasto. Strasznie lubię centaury. Kosmate i takie zabawne. W W2 Eurydyka dołącza później

Dziennikarz

Pan daruje, jestem dziennikarz. Specjalnie przyjechałem do Delf, żeby pana poznać.

Orfeusz

– Aha.

Dziennikarz

Pan ujarzmił, o ile się nie mylę, ocean oraz lwy i słonie. Czy jest jakieś naukowe wytłumaczenie tego faktu? Jakaś teoria?

Orfeusz

Z tym ujarzmianiem to zabawna historia. Po raz pierwszy ujarzmiła je właściwie sytuacja. Kiedy mnie otoczyły, zacząłem się śmiać. Taki nałóg jak u innych papieros. A gdy się człowiek śmieje, przynajmniej tak mocno – nie może się już bać. Zwierzęta mają ostry nos. Gdy poczują [/4] strach, jest to dla nich hasło mordu. Ale strachu nie było, więc i mordu nie było. Potem same były zdumione tym, że mnie nie tknęły, przestraszone nawet. Pokładły się na ziemi i tak się urodziła legenda o ujarzmianiu. Później wyciągnąłem z tego wnioski. Powstała teoria.

Dziennikarz

Walczy pan z bogami.

Orfeusz

– Walczę z bogami, walczę z lękiem. Zwyciężyć lęk, a przez to zwyciężyć śmierć jako proces psychiczny w człowieku.

Dziennikarz

Zwyciężyć śmierć…

Orfeusz

To brzmi bezbożnie, prawda? Bogowie powiedzieli: życie to lęk. Lew będzie zjadać sarnę a kot mysz i to jest prawo dla wszystkiego, co żyje. Ale w piersi człowieka jest waga. Ta waga zważyła prawo bogów i znalazła, że jest złe. I powiedziałem: nie będę mu ulegał. Stworzę inne prawo, ludzkie. Będę wolny od lęku i zbrodni. I zaśmiałem się nad własnym losem i nad własną śmiercią. Zwyciężyłem lęk, a przez to zwyciężyłem śmierć jako proces psychiczny w człowieku. Zwierzęta się nie śmieją. [/5]

Dziennikarz

Aha. Pan pozwoli, że zapiszę…

Aurydyka

Czy wy wiecie? Znowu mówią o menadach. Chłopi na targu opowiadali, że zaczynają natrafiać po górach na ślady ich legowisk.

Właściciel kawiarni

Tak, pani Eurydyko, skończył się spokój. Będą nocami podchodzić pod miasto i wyć. Aż skóra cierpnie na człowieku jak sobie przypomni. A rano okazuje się, że ta i owa panna uciekła z domu, albo mężatko od dzieci. Okropne, jeszcze mi kiedy żonusię porwą.

Eurydyka

One chłopców nigdy nie wabią?

Orfeusz

Nie, ptaszku.

Eurydyka

Chwała Bogu.

Orfeusz

Chłopcy sami za nimi idą.

Eurydyka

Ładne historie. Nie myją się, nie czeszą, jedzą palcami surowe mięso, wydrapują ludziom oczy i mogą się podobać mężczyznom.

Właściciel kawiarni

Może właśnie dlatego, proszę pani, że wydrapują oczy – he, he… [/6]

Dziennikarz

Pan daruje, że jeszcze zapytam. Chciałbym parę słów o tej teorii śmiechu.

Orfeusz

Myślałem nad tym, proszę pana, że śmiech to osobliwe zjawisko. Byłbym skłonny wierzyć, że przez śmiech powstał świat.

Dziennikarz

Jak pan to rozumie?

Orfeusz

Śmiech zorganizował chaos, obłaskawił grozę. Skoro po raz pierwszy zabrzmiał nad otchłanią, otchłań została przezwyciężona. I urodził się ład, proporcje, stosunki…

Właściciel kawiarni

Panowie są oczytani w filozofach. Uwielbiam oczytanych ludzi.

Orfeusz

Stosunek. Święta nić, zaszywająca dwa brzegi niewidzialnej materii, której zobaczyć nie dane będzie nigdy naszym ziemskim oczom. Poznajemy tylko stosunki. Sam Zeus jest właściwie stosunkiem, proporcją…

Dziennikarz

Dziękuję. Przytoczę to w reportażu. Dobranoc państwu.

Orfeusz

Dobrze, że sobie poszedł. Napijemy się wina – sami, we dwoje. Chłopiec, dwa wina. Wspaniały wieczór. Patrz, księżyc wschodzi. Szczęśliwy jestem, Eurydyko. [/7]

Eurydyka

Może nie powinieneś tego mówić…

Orfeusz

Dlaczego?

Eurydyka

Wydaje mi się, że to jest… nieprzyzwoite.

Orfeusz

/poważnie/
Powiedziałaś mądrą rzecz.

Eurydyka

To naprawdę niechcący.

Orfeusz

Jak zawsze. I za to cię kocham.

/muzyka/
Orfeusz

Śpij… już późno, Eurydyko.

Eurydyka

Wiesz, chciałabym być syreną i uwodzić mężczyzn.

Orfeusz

/śmieje się/
Wspaniały pomysł.

Eurydyka

Nie śmiej się. Myślisz, że ja nie potrafię.

Orfeusz

Mam poważne wątpliwości.

Eurydyka

No wiesz, przecież ciebie uwiodłam. A mówią, że ty jesteś znakomitość.

Orfeusz

Uwiodłaś? Proszę, proszę. Czy bardzo się opierałem?

Eurydyka

Z początku bardzo, a potem –

Orfeusz

Potem ustąpiłem przez grzeczność.

Eurydyka

Nie dokuczaj mi, Orfeuszu. Jestem śpiąca. Patrz, gwiazda spadła. Jak tu dziś cicho. Mówią, że teraz u nich wielkie uroczystości. Święte Dionizje. [/8]

Orfeusz

U kogo?

Eurydyka

W górach, u menad. Tańczą i rozszarpują żywych ludzi i to im podobno trochę pomaga. One nigdy nie śpią, prawda?

Orfeusz

Nie myśl o tym, będziesz się w nocy budział [sic].

Eurydyka

Ja wiem, o co ci chodzi. Przychodzą tu pod ogród. Na pewno któraś kocha się w tobie, a może wszystkie. Są okropnie nieprzyzwoite. Myślisz, że nie słyszałam jak nocami śpiewają. A ty się wtedy budzisz.

Orfeusz

Budzę się i spać ci nie daję.

Eurydyka

Ach, nie jesteś taki wiele Ołówkiem lepszy od zwykłego mężczyzny.

Orfeusz

Znowu gwiazda spadła.

Eurydyka

Czy to prawda, że ty jesteś bezbożny?

Orfeusz

Prawda.

Eurydyka

I że takich bogowie karzą?

Orfeusz

Tego nie wiem.

Eurydyka

Okropnie jestem śpiąca. Usiądź tu bliżej.

Orfeusz

Wcześnie dziś zasypiasz, Eurydyko.

Eurydyka

Zasypiam. Nie budź mnie. Zasypiam głęboko, głęboko…

Orfeusz

Śpi. Jak cicho. Ktoś śpiewa z daleka. To one. Menady.