7 stycznia 52
Kochany Mietku,
Halusia wyjechała do N.Y., ale nagle dostała tam podrażnienia ślepej kiszki i lekarz kazał jej położyć się do łóżka. Jadę do niej jutro rano, przedtem jednak chcę Ci odpisać na oba listy, bo nie wiem, jak długo tam zostanę i w ogóle, co będzie. Bóle z początku minęły, niestety dziś znów się powtórzyły.
Dziękuję Ci serdecznie za książkę Jasia, którą przeczytałem ze wzruszeniem, ale która zdaje mi się nie trafia w sedno sprawy i jakoś je omija. Artykuł SłonimskiegoPrzywróćmy słowom ich świeżość i siłę „Nowa Kultura” 1951, nr 46 oraz „Twórczość” 1951, nr 12. nie przekonał mnie o tym, że jest odważny, nie mówiąc już o szlachetności. Krytyka należy do stałego repertuaru sowieckich chytrości, Słonimski wydał mi się tylko chytrzejszy od innych. To co mówił o dewaluacji słowa, mówił sto razy przedtem przy innych okazjach. Nawet w jego ubogim dorobku intelektualnym ten motyw nie ma wartości i należy do zdewaluowanych. Obie rzeczy odeślę Ci po powrocie.
Pisał do mnie Józef Mackiewicz, niestety niewiele mogę mu pomócChodzi o starania na rzecz wydania w Stanach Zjednoczonych książki Józefa Mackiewicza The Katyn wood murders, która ostatecznie wyszła w Nowym Jorku w 1952 r.. Książka w ruchu. Co do Herlinga dostałem właściwie kręćka i za poprzednim pobytem w N.Y. naprawdę uganiałem się za jego sprawą, o czym mu zresztą pisałem. Książka jest wyborna, wszystkim się „podoba”. Halusia wyjeżdżając, powiedziała, że jej żal się rozstawać z nią tak jak ze mną i telefonowała mi, by ją przywieźć. Natomiast Leszek twierdzi, że jest napisana… bez talentu i [że]Odczytanie hipotetyczne z powodu dziurki od segregatora. miała… złe przyjęcie w Anglii. Nie mów o tym nikomuTa część zdania została w oryginale podkreślona przez Grydzewskiego na czerwono, obok na marginesie odręczny dopisek Grydzewskiego czerwonym atramentem: „To wariat!”., może zresztą zmienił już zdanieJan Lechoń zanotował w Dzienniku 18 grudnia 1951 r.: „Wierzyński, entuzjazmując się Herlingiem-Grudzińskim, coś tam mówił o Dostojewskim. Przyznam się, że już nie mam cierpliwości na te porównania, bez sensu i pokrycia. Dostojewski stworzył świat, którego przed nim nie było w literaturze, stworzył całą rasę ludzi i całą filozofię, dla mnie obcą i nawet wrogą – ale któż zaprzeczy, że wstrząsnęła ona literaturą światową – a nawet wiedzą o człowieku. Tymczasem Herling, doświadczywszy okropności, o których nawet Dostojewski nie śnił w swoich najbardziej ponurych wizjach – napisał mozolny, bardzo literacki pamiętnik tego życia. Co ma jedno z drugim wspólnego – poza tym, że i jedno, i drugie dzieje się w Rosji i że Herling oczywiście jest uczniem Dostojewskiego, jak wszyscy, którzy chcą dociec sekretu rosyjskiej duszy?” (J. Lechoń, Dziennik, wstęp i konsultacja edytorska Roman Loth, Warszawa 1992, t. 2, s. 317).. Uważam, żeś powinien dać o niej głosy angielskiej prasy. Do Kistera pisałem w sprawie Pocket Book, ale mi nie odpowiedział. W każdym razie – jeśli naprawdę ją tam sprzedał, książka nie przepadnie, co jej groziło.
„Wiad[omości]” czytam z wielką ciekawością. Nie podoba mi się PiaseckiByły paputczik Miłosz, „Wiadomości” 1951, nr 44 (292) z 4 listopada. Zob. M.A. Supruniuk, Miłoszʼ51 – raz jeszcze. Studium o pożytku z czytania źródeł, „Archiwum Emigracji: studia, szkice, dokumenty” 2011, nr 1–2 (14–15), s. 42–78., uważam, że kryminaliściSergiusz Piasecki w latach 1922 do 1926 był agentem polskiego wywiadu, zajmował się też m.in. przemytem oraz brał udział w walkach band przemytniczych. Dokonał też napadu na kolejkę konną jadącą z Wieliszek do Nowej Wilejki, za co w styczniu 1930 r. został skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na 15 lat więzienia. nie powinni występować w roli moralizatorów, trzeba to zostawić komu innemu. Gwiazdkowy numer niezwykle okazały, nie zdążyłem jednak go przeczytać, bo dopiero teraz nadszedł. Dziękuję Ci za przemówienie StrońskiegoChodzi najprawdopodobniej o przesłane w maszynopisie Kazimierzowi Wierzyńskiemu przemówienie Stanisława Strońskiego z okazji wręczenia poecie nagrody za tom Korzec maku (Londyn 1950), ufundowanej przez polskie Oddziały Wartownicze w amerykańskiej strefie okupacyjnej w Niemczech. Wybór laureata powierzono Związkowi Pisarzy Polskich na Obczyźnie, którego prezesem był Stanisław Stroński., którym szczerze się wzruszyłem. Czy powinienem do niego napisać? Ciekaw jestem BronclaJesień i piołun, „Wiadomości” 1952, nr 14 (314) z 6 kwietnia; była to recenzja z tomu wierszy Wierzyńskiego Korzec maku, Londyn 1950.. Kiedy będzie RawickiOstatnia chwila, „Wiadomości” 1952, nr 6 (306) z 10 lutego., który pisał do mnie, że wybiera się do Stanów.
Ściskam Cię serdecznie, proszę Cię, napisz mi, co się dzieje z Łobodowskim? Dlaczego opuścił MadrytInformacja nieprawdziwa; Józef Łobodowski do końca życia pozostał w Madrycie, gdzie zmarł 18 kwietnia 1988 r.? Czy on się ożenił na emigr[acji]? Dlaczego „Kultura” przerwała druk HostowcaDziennik podróży do Niemiec 1951, „Kultura” 1951, nr 9, s. 37–53. Dokończenie nie ukazało się; o przyczynach pisał Jerzy Stempowski do Jerzego Giedroycia 9 września 1951 roku: „Piszę do Pana w rozterce i przewielebnym zmartwieniu. Od roku już widzę zbliżającą się do mnie katastrofę finansową, którą usiłowałem odraczać, oglądając się wciąż za jakąś skromną pracą, nie zajmującą mi zbyt wiele czasu. […] W końcu zeszłego miesiąca znalazłem się w sytuacji krytycznej i przed kilku dniami musiałem wziąć się do pierwszej pracy zarobkowej, jaka mi się nastręczyła. Od 9 do 1 wieczorem tłumaczę z hiszpańskiego depesze, które potem rano piszę na kliszach. Praca jest dobrze płatna. […] Niestety nie jestem do niej dobrze ani przygotowany, ani usposobiony, muszę natomiast uważać, aby jej nie utracić, bo i to jest możliwe. Mam nadzieję, że za kilka tygodni nabiorę rutyny i będę mógł odrabiać całe pensum wieczorem. Na razie zajęcie to nuży mnie tak, że nie jestem zdolny do żadnego wysiłku. Nawet z napisaniem tego listu musiałem czekać do niedzieli. W głowie tańczą mi hiszpańskie wyrazy, do których żadną miarą nie umiem dopasować francuskich ekwiwalentów. W wolnych chwilach staram się spać, ale i to mi nie idzie. W tych okolicznościach nie mogę zupełnie dokończyć mego dziennika podróży, który właśnie zaczął być interesujący, ani napisanego już w trzech czwartych Notatnika nieśpiesznego przechodnia, mającego być dodatkiem do dziennika. […] Wiem, że sytuacja ta jest wielkim zawodem także dla Pana, ale nic innego tu nie wymyślimy. Wszystko to jest fragmentem ewolucji, jaką w tej chwili przechodzi emigracja” (J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy 1946–1969, oprac. A.S. Kowalczyk, cz. 1, Warszawa 1998, s. 162).? Napisz do mnie zaraz. Potrzeba mi ludzkiego głosu. Ściskam mocno.
Kazim
Kochany Mietku,
Halusia wyjechała do N.Y., ale nagle dostała tam podrażnienia ślepej kiszki i lekarz kazał jej położyć się do łóżka. Jadę do niej jutro rano, przedtem jednak chcę Ci odpisać na oba listy, bo nie wiem, jak długo tam zostanę i w ogóle, co będzie. Bóle z początku minęły, niestety dziś znów się powtórzyły.
Dziękuję Ci serdecznie za książkę Jasia, którą przeczytałem ze wzruszeniem, ale która zdaje mi się nie trafia w sedno sprawy i jakoś je omija. Artykuł SłonimskiegoPrzywróćmy słowom ich świeżość i siłę „Nowa Kultura” 1951, nr 46 oraz „Twórczość” 1951, nr 12. nie przekonał mnie o tym, że jest odważny, nie mówiąc już o szlachetności. Krytyka należy do stałego repertuaru sowieckich chytrości, Słonimski wydał mi się tylko chytrzejszy od innych. To co mówił o dewaluacji słowa, mówił sto razy przedtem przy innych okazjach. Nawet w jego ubogim dorobku intelektualnym ten motyw nie ma wartości i należy do zdewaluowanych. Obie rzeczy odeślę Ci po powrocie.
Pisał do mnie Józef Mackiewicz, niestety niewiele mogę mu pomócChodzi o starania na rzecz wydania w Stanach Zjednoczonych książki Józefa Mackiewicza The Katyn wood murders, która ostatecznie wyszła w Nowym Jorku w 1952 r.. Książka w ruchu. Co do Herlinga dostałem właściwie kręćka i za poprzednim pobytem w N.Y. naprawdę uganiałem się za jego sprawą, o czym mu zresztą pisałem. Książka jest wyborna, wszystkim się „podoba”. Halusia wyjeżdżając, powiedziała, że jej żal się rozstawać z nią tak jak ze mną i telefonowała mi, by ją przywieźć. Natomiast Leszek twierdzi, że jest napisana… bez talentu i [że]Odczytanie hipotetyczne z powodu dziurki od segregatora. miała… złe przyjęcie w Anglii. Nie mów o tym nikomuTa część zdania została w oryginale podkreślona przez Grydzewskiego na czerwono, obok na marginesie odręczny dopisek Grydzewskiego czerwonym atramentem: „To wariat!”., może zresztą zmienił już zdanieJan Lechoń zanotował w Dzienniku 18 grudnia 1951 r.: „Wierzyński, entuzjazmując się Herlingiem-Grudzińskim, coś tam mówił o Dostojewskim. Przyznam się, że już nie mam cierpliwości na te porównania, bez sensu i pokrycia. Dostojewski stworzył świat, którego przed nim nie było w literaturze, stworzył całą rasę ludzi i całą filozofię, dla mnie obcą i nawet wrogą – ale któż zaprzeczy, że wstrząsnęła ona literaturą światową – a nawet wiedzą o człowieku. Tymczasem Herling, doświadczywszy okropności, o których nawet Dostojewski nie śnił w swoich najbardziej ponurych wizjach – napisał mozolny, bardzo literacki pamiętnik tego życia. Co ma jedno z drugim wspólnego – poza tym, że i jedno, i drugie dzieje się w Rosji i że Herling oczywiście jest uczniem Dostojewskiego, jak wszyscy, którzy chcą dociec sekretu rosyjskiej duszy?” (J. Lechoń, Dziennik, wstęp i konsultacja edytorska Roman Loth, Warszawa 1992, t. 2, s. 317).. Uważam, żeś powinien dać o niej głosy angielskiej prasy. Do Kistera pisałem w sprawie Pocket Book, ale mi nie odpowiedział. W każdym razie – jeśli naprawdę ją tam sprzedał, książka nie przepadnie, co jej groziło.
„Wiad[omości]” czytam z wielką ciekawością. Nie podoba mi się PiaseckiByły paputczik Miłosz, „Wiadomości” 1951, nr 44 (292) z 4 listopada. Zob. M.A. Supruniuk, Miłoszʼ51 – raz jeszcze. Studium o pożytku z czytania źródeł, „Archiwum Emigracji: studia, szkice, dokumenty” 2011, nr 1–2 (14–15), s. 42–78., uważam, że kryminaliściSergiusz Piasecki w latach 1922 do 1926 był agentem polskiego wywiadu, zajmował się też m.in. przemytem oraz brał udział w walkach band przemytniczych. Dokonał też napadu na kolejkę konną jadącą z Wieliszek do Nowej Wilejki, za co w styczniu 1930 r. został skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na 15 lat więzienia. nie powinni występować w roli moralizatorów, trzeba to zostawić komu innemu. Gwiazdkowy numer niezwykle okazały, nie zdążyłem jednak go przeczytać, bo dopiero teraz nadszedł. Dziękuję Ci za przemówienie StrońskiegoChodzi najprawdopodobniej o przesłane w maszynopisie Kazimierzowi Wierzyńskiemu przemówienie Stanisława Strońskiego z okazji wręczenia poecie nagrody za tom Korzec maku (Londyn 1950), ufundowanej przez polskie Oddziały Wartownicze w amerykańskiej strefie okupacyjnej w Niemczech. Wybór laureata powierzono Związkowi Pisarzy Polskich na Obczyźnie, którego prezesem był Stanisław Stroński., którym szczerze się wzruszyłem. Czy powinienem do niego napisać? Ciekaw jestem BronclaJesień i piołun, „Wiadomości” 1952, nr 14 (314) z 6 kwietnia; była to recenzja z tomu wierszy Wierzyńskiego Korzec maku, Londyn 1950.. Kiedy będzie RawickiOstatnia chwila, „Wiadomości” 1952, nr 6 (306) z 10 lutego., który pisał do mnie, że wybiera się do Stanów.
Ściskam Cię serdecznie, proszę Cię, napisz mi, co się dzieje z Łobodowskim? Dlaczego opuścił MadrytInformacja nieprawdziwa; Józef Łobodowski do końca życia pozostał w Madrycie, gdzie zmarł 18 kwietnia 1988 r.? Czy on się ożenił na emigr[acji]? Dlaczego „Kultura” przerwała druk HostowcaDziennik podróży do Niemiec 1951, „Kultura” 1951, nr 9, s. 37–53. Dokończenie nie ukazało się; o przyczynach pisał Jerzy Stempowski do Jerzego Giedroycia 9 września 1951 roku: „Piszę do Pana w rozterce i przewielebnym zmartwieniu. Od roku już widzę zbliżającą się do mnie katastrofę finansową, którą usiłowałem odraczać, oglądając się wciąż za jakąś skromną pracą, nie zajmującą mi zbyt wiele czasu. […] W końcu zeszłego miesiąca znalazłem się w sytuacji krytycznej i przed kilku dniami musiałem wziąć się do pierwszej pracy zarobkowej, jaka mi się nastręczyła. Od 9 do 1 wieczorem tłumaczę z hiszpańskiego depesze, które potem rano piszę na kliszach. Praca jest dobrze płatna. […] Niestety nie jestem do niej dobrze ani przygotowany, ani usposobiony, muszę natomiast uważać, aby jej nie utracić, bo i to jest możliwe. Mam nadzieję, że za kilka tygodni nabiorę rutyny i będę mógł odrabiać całe pensum wieczorem. Na razie zajęcie to nuży mnie tak, że nie jestem zdolny do żadnego wysiłku. Nawet z napisaniem tego listu musiałem czekać do niedzieli. W głowie tańczą mi hiszpańskie wyrazy, do których żadną miarą nie umiem dopasować francuskich ekwiwalentów. W wolnych chwilach staram się spać, ale i to mi nie idzie. W tych okolicznościach nie mogę zupełnie dokończyć mego dziennika podróży, który właśnie zaczął być interesujący, ani napisanego już w trzech czwartych Notatnika nieśpiesznego przechodnia, mającego być dodatkiem do dziennika. […] Wiem, że sytuacja ta jest wielkim zawodem także dla Pana, ale nic innego tu nie wymyślimy. Wszystko to jest fragmentem ewolucji, jaką w tej chwili przechodzi emigracja” (J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy 1946–1969, oprac. A.S. Kowalczyk, cz. 1, Warszawa 1998, s. 162).? Napisz do mnie zaraz. Potrzeba mi ludzkiego głosu. Ściskam mocno.
Kazim