30-go. Czwartek
Kochany, posyłam Ci Chwile WładkaWydaje się, że owe nadzwyczajne zachwyty są w istocie prześmiewczą krytyką owego tekstu, napisanego zapewne w nader patetycznym tonie., bo lękam się, że przeoczysz, a naprawdę od czasu Sienkiewicza, T.T. Jeża i Konopnickiej nikt tak tego nie wyraził, tak sercem nie zatargał, w formę tak dogłębną nie ujął, a treści tyle nie przysporzył, choć to przed progiem nieskończoności się rozgrywa i o bramy niebieskie tłucze, a woła i płacze jednocześnie, tylko że bez łez, po męsku, z oczami nieulękle wbitymi w tę Tajemnicę, poza którą wieczne tylko chóry grają, a cytra ludzka niedosłyszalnie tam brzęczy, niby skrzydłem muszki potrącana, mimo że Organów na to by trzeba i Trąb Miedzianych, i Bębnów, i Orkiestry takiej, która by małości jęk zagłuszyła, a Ton Ostateczny wzięła i prawdę serca człowieka swymi dźwiękami wyspowiadała tak, jak to nasz Władek dokazał.
P.S. Jeśli, świnio jedna, pojedziesz do Waszyngtonu, gdzie będzie zła pogoda i kuchnia, Twój pokój zajęty, JanekJan Henryk Rosen mieszkał w Waszyngtonie w domu szwagrostwa Wszelakich – Maria Wszelaki była jego siostrą; mieszkała tam również trzecia z rodzeństwa, Zofia (Zozo) Rosen, rzeźbiarka. chory na ból zęba, a wszyscy zrozpaczeni brakiem pieniędzy – napisz przynajmniej, kiedy to nastąpi, byśmy się chociaż przelotnie na dworcu zobaczyli. E.P.Podpis Wierzyńskiego pozostaje niewyłumaczony, nie jest zrozumiały także dla adresata
Kochany, posyłam Ci Chwile WładkaWydaje się, że owe nadzwyczajne zachwyty są w istocie prześmiewczą krytyką owego tekstu, napisanego zapewne w nader patetycznym tonie., bo lękam się, że przeoczysz, a naprawdę od czasu Sienkiewicza, T.T. Jeża i Konopnickiej nikt tak tego nie wyraził, tak sercem nie zatargał, w formę tak dogłębną nie ujął, a treści tyle nie przysporzył, choć to przed progiem nieskończoności się rozgrywa i o bramy niebieskie tłucze, a woła i płacze jednocześnie, tylko że bez łez, po męsku, z oczami nieulękle wbitymi w tę Tajemnicę, poza którą wieczne tylko chóry grają, a cytra ludzka niedosłyszalnie tam brzęczy, niby skrzydłem muszki potrącana, mimo że Organów na to by trzeba i Trąb Miedzianych, i Bębnów, i Orkiestry takiej, która by małości jęk zagłuszyła, a Ton Ostateczny wzięła i prawdę serca człowieka swymi dźwiękami wyspowiadała tak, jak to nasz Władek dokazał.
P.S. Jeśli, świnio jedna, pojedziesz do Waszyngtonu, gdzie będzie zła pogoda i kuchnia, Twój pokój zajęty, JanekJan Henryk Rosen mieszkał w Waszyngtonie w domu szwagrostwa Wszelakich – Maria Wszelaki była jego siostrą; mieszkała tam również trzecia z rodzeństwa, Zofia (Zozo) Rosen, rzeźbiarka. chory na ból zęba, a wszyscy zrozpaczeni brakiem pieniędzy – napisz przynajmniej, kiedy to nastąpi, byśmy się chociaż przelotnie na dworcu zobaczyli. E.P.Podpis Wierzyńskiego pozostaje niewyłumaczony, nie jest zrozumiały także dla adresata