[Strona tytułowa/ Copyright] (0)
[Tytuł] (0)
Osoby (0)
[Scena 1] (24)
1.
(nuci wyglądając przez okno) "...a pilnik cienki jak włos, lecz on nie zważa, piłuje nim kraty, wciąż, ach wciąż." Odszedł osobowy.
2.
Cholerny świat. I mówi się, że ludzie nie mają pieniędzy. Popatrz no tylko, ile wysiadło z pierwszej klasy. Pół wagonu. Na jednej tylko stacji. (zza okna głosy idącego tłumu,Kuźma chichocze) Te kobity to ci mają nieraz świerka. Taki upał i w futrze. Oleś, Jak Boga kocham, futro do samych kostek. W życiu nie widziałem czegoś takiego. Prawie szarga się po ziemi.(za oknem turkot wozu) No, jedzie i furka. (szept modlitwy człowieka coraz bardziej przerażonego) Popatrz no, Oleś. Ta szkapa niedługo zupełnie wyłysieje. Jak Boga kocham, mogliby ją czym posmarować. Pamiętasz, trzy lata temu, to była jeszcze całkiem do rzeczy klacz. Zupełnie ją zmarnowali.
3.
Cholerny świat, żeby tak zmarnować konia.
4.
Ekspres. Oleś, słyszysz, ekspres. Wstawaj z tego barłogu. Dzisiaj już nie przyjdą.
5.
Przestań walić się w piersi. Siedzę tu trzy lata i nie słyszałem, żeby kogoś powiesili po przejeździe ekspresu. Tu, bracie, wszystko jak w zegarku. (odchodzi od okna, otwiera szafkę i brzęka naczyniami) A gdzie jest mój kubek, Oleś? Mówiłem ci, żebyś mi go stawiał na miejsce.
6.
A, cholera. Tu jeszcze jakaś zupa. Wsadziłem w nią palce.
7.
Ja? Chyba ci się śniło? A może i chciałem. Niech to diabli, cała łapa upaprana.(przechodzi na drugą stronę celi, odkrywa dekiel kibla i wylewa zupę) Pfe! aleś wypuścił z siebie strachu. Pół nocy chyba tu przesiedziałeś. Masz żołądek jak skunks. No, przestań już do cholery. Ileż można się modlić?
8.
O, wrócił Ciara. Cicho, Oleś! Dajże mu dojść do słowa.(odstawia garnuszek i przechodzi pod prawą ścianę, stukanie rozlega się w głuchej ciszy,Kuźma do ściany) Ciara... (stukanie)
9.
I nic. Pyta, czy nie mamy czasem warcabów.
10.
Chciałby zagrać z nami przez ścianę. Mówi, że jest zdenerwowany i musi się jakoś uspokoić. Sypnął nas.
11.
Mnie.
12.
Mówi, że też.
13.
Ciszej, Oleś... On mówi, że sypnął nas tak, że mucha nie siada. Trzy kary śmierci, trzy czapy murowane!
14.
Tak mówi. Trzy czapy. Dla każdego po jednej. Ciara zawsze dobrze się zapowiadał. Ale prawdę mówiąc, to nie jego zasługa. (w najbliższym planie kroki Strażnika, brzęk kluczy, otwierają się drzwi)
15.
Ale skąd, panie szefie. Pan to zawsze ma takie czarne myśli. Niebo jak lustro, a pan powiada deszcz. Niech pan wejdzie. Czego się pan boi? Strasznie głupio tak stać w drzwiach.
16.
No i widzisz, Oleś, zatwierdzili. Mówiłem, że zatwierdzą. Ale to już, panie szefie, niesprawiedliwość. Trzy kary śmierci za takiego jednego piżmowcaChodzi o futro z piżmowca.. Pan wie, co on mówił, jak żeśmy go rozbierali? Mówił, że jego żona ma dużo lepsze futro niż on. Gotów był ją nam podstawić. No rzeczywiście futro do niemożliwości zżarte było przez mole. Ale co to za chwyt? Czy pan, panie szefie, powiedziałby coś takiego?
17.
Ale, ale... panie szefie. Wypada z rachunku, że dzisiaj rano mieli z nami zrobić koniec. Wczoraj wieczorem umyłem szyję, przemyślałem sobie to i owo, Oleśmodlił się całą noc — a pan przynosi tylko jakiś papier i nic. Coś tam chyba nie gra u was w administracji.
18.
My?
19.
Jaką znowu zbrodnię, panie szefie?
20.
Kobietę? To nieprawda. Oleś, czy myśmy zataili jeszcze jakąś kobietę?
21.
No też mówię, że nie.
22.
Z kochanką? Z Lolą? A... z Lolą... No to zupełnie co innego. A co miałem z nią zrobić, kiedy jej się nagle zachciało futer. Próbowałem tłumaczyć, że to jest towar, że chodzi o obroty i że poza tym to trochę niebezpieczne. Ktoś może poznać i kram. Myśli pan, szefie, że dała przemówić sobie do rozsądku? A gdzie tam. Wysłuchała, a potem cap za futro i na grzbiet. Wynieśliśmy ją w walizce.
23.
Lolę. Ściślej mówiąc, nie w jednej walizce tylko w trzech. No nie tak było, Oleś?
24.
Jak to chce wiedzieć? Tak od razu, już? Niech mu pan powie, żeby nie był taki w gorącej wodzie kąpany. Inni to biją, żeby im powiedzieć, a on by tak chciał zaraz, pierwszego dni.
[Scena 2] (22)
1.
O skurczy... o skurczy... o skurczybyk, jaki niecierpliwy. Ani cienia wyrozumiałości. „Gdzie walizki i gdzie walizki?” Jakby na tych walizkach kończył się cały świat. (podchodzi do wiadra) A bodaj to szlag! Ani kropli wody. Oleś! Nie ma go? Co za bałwan. Idzie na zeznanie i nawet nie pomyśli, żeby wystawić wiadro.(otwierają się drzwi i wpada Oleś)
2.
Czego jęczysz? Dotknęli cię?
3.
Czego się tak przestraszyłeś?
4.
Zabiję. Ani kropli wody w wiadrze. Zawsze mówiłem, że cię zabiję. Kiedyś przecież wyczerpie się ten zapas nieboszczyków. Wtedy zabiję cię.
5.
Już? A co? Powiedziałeś?
6.
Powiedziałeś, gdzie walizki? Ty gnojku, ty... To ty tak kochasz życie?
7.
Ach tak... Urwałeś nam co najmniej trzy tygodnie. Trzy tygodnie, ty gnojku, ty...
8.
Co się może stać przez sześćdziesiąt dni?
9.
Nowa władza, ty gnojku... nowa władza. Co ci tam nowa władza. Nie jesteś polityczny. Powieszą cię i tak, i tak.
10.
Trzy tygodnie przez takiego gnojka. Dlatego tylko, że ma tyłek z porcelany. (podchodzi do prawej ściany, nasłuchuje. Stukanie powtarza się) Ciara mówi, żeby utopić cię w kiblu.
11.
Ciara jest wściekły. Mówi, że to była sprawa na długie tygodnie, a ty rozłożyłeś ją już w drugim dniu. Uważa, że powinienem powiesić cię na prześcieradle. Jak parszywego psa. I ma rację. Zmarnowałeś mi kochankę. Zmarnowałeś mi Lolę. Zmarnowałeś mi Lolę i kawał życia. Dwadzieścia, a może i pięćdziesiąt pięknych dni.
12.
Słyszę.
13.
A czego on chce?
14.
Powiedz. Powiedz, że to przymierzalnia krawatów. I powiedz, że przez ciebie i my tam niedługo przyjdziemy.
15.
Możesz mu powiedzieć, żeby się nie cieszył. Że zanim my tam przyjdziemy, to takich jak on przejdzie przez ten pokoik co najmniej piętnastu.
16.
Cholera, co za dzień. Człowiek nawet nie może spokojnie popatrzeć przez okno. (stukanie z prawej) Ciara pyta, ile masz już wyroków.
17.
Jemu chodzi o to, ile masz czap.
18.
On mówi, że jak kiedyś uda nam się stąd wyjść, to dostaniesz od niego dziewiątą. Za Lolę. I to w trybie przyspieszonym. Nie tak jak tu.
19.
Jasny szlag! Czego on znowu chce?!
20.
No to co?
21.
To powiedz mu. Powiedz, że jak usłyszy osobowy pociąg, to żeby się przygotował. I że potem przejedzie furka, a po furce ekspres. Ale ekspresu może już nie usłyszeć. Zresztą powiedz mu, co chcesz. I zastukaj, do cholery, żeby szef przyniósł nam wody.
22.
(pojękując)Ale narwany ten młody referent, co? Nawet przestaję ci się dziwić, Oleś, żeś się tak prędko załamał. Bo co to też za pomysł, brać takiego młodzika na tak odpowiedzialne stanowisko.
[Scena 3] (20)
1.
(nuci)„Dwunasta wybiła na miejskim zegarze, więźniowie cichym snem śpią, ale nie wszyscy, bo jeden z nich marzy...”
2.
Jak to wychodzi?
3.
Skąd wiesz, że zimą?
4.
W futrze? (podchodzi prędko do okna) E, co tam takie futro. Facet siedział widać z dziesięć lat.
5.
Hm… cholera.
6.
Nic, mówię, że na odległość śmierdzi naftaliną.
7.
Co to, marmolada?
8.
Ph, tyle tego co kot napłakał. I to ma być na dwóch?
9.
Obejdzie się. Nie znoszę marmolady. (próbuje) E, ta nawet nie jest taka zła. Daj no, Oleś, kawałek chleba. (zagryza) Co pan taki markotny, panie szefie? Patrzy pan na nas, jakby pan nad grobem stał.
10.
Dziesięć. A bo co?
11.
Szef to zawsze wpada w popłoch.
12.
E, też pan wpadł na pomysł. Jak żyję, od nikogo nie wypożyczałem nieboszczyków.
13.
Może i nie taka zła. Ale kto ci coś takiego zrobi?
14.
Nikogo. Lola, ona mogłaby. Ale już pan wie. Właśnie za nią prolongujemy wyrok.
15.
Ze Zdzisiem?
16.
Też już nie żyje.
17.
Tak, ale ostatnio miał wygórowane żądania. Bujał gdzieś w obłokach i uważał, że zawsze należy mu się najwięcej z podziału. Trzeba go było sprowadzić jakoś na ziemię. Leży nawet niedaleko stąd.
18.
Jasne, zagwarantuje nam następne sześćdziesiąt dni.
19.
A przeniósłby je pan?
20.
No to nie ma o czym gadać. Zresztą skończcie już z tym tematem. Widzicie przecież, że jem.
[Scena 4] (24)
1.
Zdzisio.
2.
Nie wypalił.
3.
Szukają go od trzech dni i nigdzie go nie ma.
4.
Zdzisia. Gdzieś się zmył. Jak kamień w wodę. Skurczybyk, on zawsze miał takie zagrania.
5.
No właśnie, nie żyje. Ale jak udowodnisz sądowi, że nie żyje, skoro się zmył. Referent powiada, że myśmy go sobie wymyślili. Całe ruiny przeszukane, a Zdzisia ani śladu.
6.
Przecież mówię, że ani śladu. Ktoś już tam po nas musiał być. Rodzina czy kto... Wzięli go pewnie pogrzebać na cmentarzu. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby zostawili jakąś wiadomość. A oni nic. Zabrali zwłoki jak swoje i szukaj wiatru w polu. Cholerny świat, nasze ostatnie zwłoki...
7.
Oni mówią, że nie będą już szukali.
8.
Zabiliśmy, no i co z tego?
9.
Mówiłem.
10.
Przyznali mi rację, ale zapytali też, co będzie, jak się Zdzisio w ogóle nie znajdzie. A to jest nie wykluczone. Sam też o tym myślałem. Głupia sytuacja, Oleś. Od prawa nie można wymagać za wiele.
11.
Którego ogrodnika?
12.
Niech on nie zawraca głowy. Ogrodnik już dawno był. Przecież dostał za niego czapę dwa lata temu.
13.
Jak była mowa, to i proces też był.
14.
Co tam stukasz?
15.
Czego chcesz?
16.
Jaki gość?
17.
Ten z tą złotą papierośnicą?
18.
Nie. Nie mieliśmy.
19.
Nie trzeba, Oleś.
20.
Nie trzeba. Za to nie wytoczą nam procesu. To jedyny facet, któremu zdjąłem futro i żyje.
21.
Nie. Nie zabiłem.
22.
To facet z jakiejś politycznej opozycji. Wiesz, że zawsze starałem się nie zadzierać z takimi. Co to mi za interes mieć na karku tajniaków i jeszcze jakąś nielegalną organizację. Trochę ich znam, Oleś. Z nimi to już naprawdę nie ma żartów.
23.
Czego?
24.
Eee...
[Scena 5] (39)
1.
(przy oknie, zza którego słychać odgłosy stacji; chichocze)Popatrz no, Oleś. Ten czarny kot, co tu stale chodzi. Złapał w kuchni mysz i chciał wyleźć z nią przez okno. A pod oknem stoją już kotły z zupą. Mysz wyskoczyła mu z pyska i wpadła do zupy. No chodź, popatrz tylko, jak on ją teraz łowi.
2.
Jak Boga kocham, poparzy sobie całą łapę. Co mówiłeś?
3.
A daj mi spokój, trzymaj sobie sam.
4.
(podchodząc do stołu)I to ma się ruszyć?
5.
No już.
6.
To nie może być miska. To powinien być porcelanowy talerzyk.
7.
Ja tam nie wierzę, żeby Zdzisio chciał przyjść.
8.
On się boi.
9.
Ruszyłeś miską.
10.
O rany boskie! Niech skonam, to chyba on. Pytaj, pytaj go! (hurkot miski uciekającej w przeciwny kraj stołu) Co on? Ucieka? Oleś, czy to tak ma być?
11.
Mówiłem ci, że się boi.
12.
Niech powie tylko, gdzie leży. Wyjaśnij mu, do czego nam to potrzebne. Zdzisio zawsze był podejrzliwy.
13.
Nie tłumacz się. Wal prosto z mostu. Ze Zdzisiem zawsze trzeba było ostro. Jak zaczniesz obwijać w bawełnę, to nie wyciągniesz od niego ani słowa.
14.
Cicho, mówi!
15.
Co to znaczy?
16.
On się z nas zgrywa.
17.
No to niech gada do rzeczy. Powiedz mu, że zaczynam tracić cierpliwość.
18.
To skurwiel. On nigdy nie mógł przypomnieć sobie tego, co mu było niewygodne.
19.
Co się stało?
20.
To po jaką cholerę tu lazł? Powiedz mu, żeby lepiej zabierał się stąd.
21.
I chwała Bogu. Co mi to za rozmowa z taką ciemnotą, co nawet nie potrafi wytłumaczyć, gdzie jej własny grób. (stukanie z lewej) A tam znowu kto?
22.
A o czym? O czym będziesz gadał z takim sąsiadem na jeden dzień?
23.
(podchodząc do drzwi)Popatrz, Oleś, ten nasz szef to wcale nie najgorszy chłop. Położyłnam na progu niby to papier do kibla, a w gruncie rzeczy gazetę.
24.
A tak sobie, do poczytania. Całkiem świeża gazeta. W kawałkach, bo w kawałkach, ale całkiem świeża. Nie, czekaj... to niemożliwe...
25.
To, co piszą. Piszą, że wczoraj ogłoszono amnestię.
26.
Amnestię. Tak piszą. Stoi czarno na białym. „W dniu wczorajszym zatwierdzono ostatecznie wniosek...” Słuchasz, Oleś?
27.
„...wniosek o amnestii. Akt ten, od dawna oczekiwany przez społeczeństwo” tak piszą, przez społeczeństwo… „nabiera mocy prawnej z chwilą jego ogłoszenia.”
28.
Od wczoraj.
29.
Tu pisze, że amnestia obejmuje wyroki do lat pięciu.
30.
Nie, poczekaj... Wyroki do lat dziesięciu – na połowę. Do piętnastu – na dziesięć... Dożywocie...
31.
Zaraz... Jezu, co za człowiek... Nie da nawet spokojnie przeczytać gazety. Dożywocie, piszą, że na lat piętnaście. Hm, piętnaście... O jest i o najwyższych wymiarach kary... „Wyroki śmierci bez względu na rodzaj przestępstwa...” Słuchaj, Oleś, bo to ważne. (stukanie z lewej i przejeżdżający pociąg osobowy) O Jezu, Oleś, nie wydzieraj mi gazety. „...bez względu na rodzaj przestępstwa... zamienione zostają na karę dożywotniego więzienia.” Znaczy się, słusznie powiedziałeś, że w pewnym sensie jesteśmy uratowani.
32.
Pamiętam, Oleś, pamiętam. Ale poczekaj, bo tutaj nic nie pisze, g d z i e właściwie jest ta amnestia.
33.
No bo tu wcale nie pisze, że u nas. Pisze tylko, że jest.
34.
Kto mówił?
35.
Zastukaj, Oleś, do Ciary. On na pewno ma ten brakujący kawałek.
36.
To zastukaj do tego z powieszalni. On musi to mieć.
37.
Jak to nikt? Przecież dopiero co ktoś tam był.
38.
To już niepotrzebne.
39.
Bo jeśli jest ta amnestia, to obowiązuje od wczoraj. No i dotyczyłaby nie tylko nas ale i tamtego. To chyba jasne. Czego tak patrzysz? Nie rozumiesz?
[Scena 6] (28)
1.
(nuci)„Dwunasta wybiła na miejskim zegarze, więźniowie cichym snem śpią, ale nie wszyscy, bo jeden z nich marzy…”
2.
A dlaczego pytasz?
3.
Nie sądzę, Oleś. Tak odrobiony rewolwer mógłbyś nawet sprzedać u rusznikarza. Zobaczysz, że szef ustosunkuje się do niego bardzo poważnie.
4.
Potem weźmiemy klucze, wypuścimy Ciarę i każemy sobie otworzyć bramę.
5.
Niczego nie jestem pewny. Może nam się na przykład złamać klucz. (nuci)
6.
Czego chcesz?
7.
Aleś ty dziecinny, Oleś. Jutro czy tak czy owak zrobią z nami to samo.
8.
No, idzie szef.
9.
Weź się, Oleś, w garść. I jak szef otworzy, to żebyś nie zapomniał, co do ciebie należy.
10.
Zamknij, Oleś, okno. Po co ma być słychać hałas.
11.
Słyszę. No i co? Co znajomi?
12.
Chyba nie, szefie. Zresztą my już mamy zupełnie inne plany. Jak Bóg da, to jakoś wyjdziemy z tych opresji.
13.
Z wyjątkiem kluczy. Nieprawda, Oleś?
14.
Klucze!
15.
No to wychodź! Pospiesz się! (wybiegają na korytarz. W celi chwila ciszy, po czym gwałtowne walenie pięścią w prawą ścianę)
16.
(także wpada zdyszany i zdenerwowany) Co ty tu robisz?! Dlaczego nie wypuszczasz Ciary?!
17.
Dlaczego nie możesz? Dawaj klucze!
18.
Dawaj klucze!
19.
Nie masz?! Jak to nie masz? Przecież ci dałem. Miałeś wypuścić Ciarę.
20.
Wyrzuciłeś?! Klucze! Dlaczego?!
21.
Kot?! Jaki kot?!
22.
Gdzie klucze?!
23.
Ty bydlaku! To ja po to pootwierałem wszystkie kraty, żebyś ty przy ostatniej wyrzucił je przez okno...!
24.
Ech, ty wisielcu, ty...
25.
(uspokoiwszy się nieco)Powiedz Ciarze, żeby przestał się dobijać. On myśli, że wyszliśmy bez niego. Uspokój go i powiedz, że klucze połamały się w zamku. I niech się przygotuje do zmiany miejsca. Jutro wszyscy trzej spotkamy się na powieszalni.
26.
Tam znowu ktoś jest? Czego on chce? No, czy nie można zwariować od tego cholernego pukania...
27.
Co się stało?
28.
Szef? Nie żyje? Faktycznie. Trzeba natychmiast zawiadomić o tym wydział śledczy. Skocz no, Oleś, na korytarz. Ale to na jednej nodze.
[Scena 7] (36)
1.
Cholera, ten stół. Zawsze mówiłem, żeby go postawić pod ścianą. Gdzie człowiek nie chciałby się ruszyć, stale musi go omijać. Pomóż no, Oleś, przesuniemy.
2.
No stał. Ale sam powiedz, co za pomysł postawić stół na samym środku celi.
3.
W domu. W domu to zupełnie co innego. I żeby to jakiś porządny stół. Ale taki stary, ciężki grat. Nawet pogadać swobodnie nie można. Jak ja tu, to ty gdzieś aż tam.
4.
Powiedziałem już raz, że nie jestem od wymyślania. Inna rzecz mówić prawdę a inna łgać. Trzy lata ujechaliśmy na prawdzie. Na kłamstwie nie ujedziesz trzech dni.
5.
A niech powieszą. Lepiej wisieć za prawdę, niż żyć trzy dni dłużej jako łgarz... No cholera mnie już bierze na ten stół! Czy można się dogadać na taką odległość?! Jak ja tam, to ty tu. No, pchnijmy go, Oleś, pod ścianę!
6.
Cholerny grat... (stukanie powtarza się) A ten czego znowu chce?
7.
Dlaczego?
8.
Ciara? To nie może być.
9.
Co on się wygłupia. Powiedz mu, że to nie jest pora na żarty.
10.
Jasne, że pamiętam. Parę lat temu zrobił ostatni skok i przepadł jak kamień w wodę. Mucha... taaak Mucha... Czekaj, Oleś, bo to nawet nie jest zła myśl. Powiedz Ciarze, że może spróbować. Tylko niech mu się język nie poplącze i niech nie powie, że zabił go sam.
11.
Już dobrze, dobrze... Zapytaj go, co mamy mówić. Kiedy zabiliśmy Muchę i gdzie. Nie lubię, jak w zeznaniach brakuje nam zgodności.
12.
Chytry, skurczy syn... Czy mówił jeszcze coś?
13.
Tam znowu jakiś wisielec? Odstukaj mu Oleś. Powiedz, że tu jest pokój służbowy dyżurnego kata. Że wszystko jest już gotowe i że niepotrzebnie się niecierpliwi.
14.
Nie jestem usposobiony towarzysko. Powiedz mu to.
15.
To niech żałuje. Ja tam nie mam ochoty na nowe znajomości. Powiedz mu to.
16.
(podchodząc do okna)Wyczytał pewnie w gazecie. Nie lubię, Oleś, jak mi się klei taki ktoś. (nuci) „...i pilnik cienki jak włos...” (turkot fury) No, jest i furka. Zastukaj do Ciary, może już wrócił.
17.
Po cholerę ontam tak długo siedzi? Wiersze czyta śledczemu czy co?
18.
Bez naszego udziału?
19.
Jasne, że był. Znam go jak zły grosz. Cholera zimno. Taki już jesienny chłód. Ludzie oblekli się w jesionki. Tylko patrzeć, jak spadnie śnieg. (po pauzie) Wiesz, Oleś? Ciekaw jestem, czy dostalibyśmy czapę za tego tam...
20.
Za tego, co obok. Za tego, co mówi, że chciałby nas poznać.
21.
No właśnie. A gdybyśmy tak powiesili go my. Dostalibyśmy coś za to, czy nie?
22.
Nie. Ja tak tylko, ogólnie. (stukanie z lewej) Posłuchaj, Oleś, czego on tam jeszcze chce.
23.
Za co przeprasza?
24.
Głupio, ale czegoś ty tak zbladł. Wyglądasz, jakby to już ciebie powiesili.
25.
Być może, Oleś. Tylko nie zacznij mi opowiadać swoich snów. (stukanie z prawej)No, nareszcie Ciara. A już myślałem, że wystawił nas do wiatru. Zapytaj go, Oleś, czy udało się.
26.
Powiedz, że wszystko w porządku. Że jesteśmy.
27.
Czy on oszalał? Powiedz, że jest nas dwóch. Niby gdzie mielibyśmy się podziać przez ten czas?
28.
Co takiego?
29.
Cicho! Tam znowu ktoś jest.
30.
No tak. Od razu mówiłem, że na kłamstwie daleko nie ujedzie. (stukanie) Czego on jeszcze chce?
31.
Do mnie?
32.
To Mucha. Taaak, to był Mucha. Jak to ładnie z jego strony. Zawsze myślałem, żeby poznać go. To byłby, Oleś, wspólnik... Nie masz pojęcia, co to był za gość. (przesuwa stół)
33.
I pomyśl, Oleś, siedział tu niedaleko tyle lat. I dzisiaj stukał zza tej ściany, a ja nie odezwałem się. (ciągnie stół)
34.
O Jezu, Oleś, już ci mówiłem, że nic mnie tak nie irytuje jak ten grat. No bo co za idiota wymyślił, żeby postawić go na środku. Gdzie się tam chowasz? Pomóż mi.
35.
O rany boskie co za facet. I co mu za różnica, tu czy tam. (dosuwa stół do ściany) No i nie lepiej tak? Pan Bóg mnie pokarał takim wspólnikiem. Ja się szarpię z tym gratem, a on już klęczy. I znowu będzie się modlił. Jak Boga kocham, że mam już tego dość.
36.
No, czy nie może człowieka trafić szlag? Ja do niego jak do brata... ja do niego z wyciągniętymi rękami, a on przede mną na kolana. Jak pies. Wstań, Oleś! Przynajmniej jak mówię do ciebie, to wstań. (zbliża się ciężkimi krokami)