(1901-1970); miłość Jana Lechonia, siostra jego szkolnego kolegi Bogdana Serkowskiego; córka Jana i Heleny Serkowskich, właścicieli wytwórni lamp naftowych w warszawie przy ul. Nowolipie. Wierzyński wspominał: [Lechoń] „przechodził cierpienia często i dotkliwie. Jednym z nich była miłość do panny Wandy Serkowskiej, osoby wyjątkowej urody, o pięknych oczach i nieskazitelnej, oliwkowej cerze Hiszpanek. Nie umiał dać sobie rady z tym uczuciem, mimo przychylności panny i właściwie ukrywał je przed nami. Można dziś o tym mówić, oboje nie żyją. Inne cierpienia, głównie na tle nerwowym objawiły się później” (K. Wierzyński, Pamiętnik poety, oprac., wstęp i przyp. P. Kądziela, Warszawa 1991, s. 122). O ważności tej postaci w życiu Lechonia i dramatyzmie tego uczucia pisał on sam w liście do Anny Iwaszkiewiczowej z 24 lutego 1923, odbywając w klinice psychiatrycznej w Krakowie kurację z powodu nawracających stanów depresyjnych: „Opuściło mnie szczęście – najczęściej odchodzi ono od nas raz na zawsze, mówią o nas wtenczas, żeśmy się zmarnowali. Bardzo, bardzo piękna kobieta, bardzo czuła, bardzo szlachetna, bardzo godna, potrzebuje teraz mnie silnego, gotowego do życia, mam być jej wcielonym złudzeniem – a myślę, że nigdy nie byłem bardziej do tego niezdolny. Nie ma Pani pojęcia, jak mi ciężko, ile razy myślę o W.S., biorąc na rozum, sprawa nie powinna być bardziej zawikłana niż Jarosława i Pani – a tak bardzo nie wierzę, abym mógł się zmienić na lepsze. Czuje Pani chyba, że to jest konieczne” (Listy Jana Lechonia do Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów, oprac. Henryk Szletyński, „Życie Literackie” 1982 nr 1). Wanda Serkowska wyszła za mąż za legionistę Tadeusza Tomaszewskiego (1894-1967), późniejszego generała, Szefa Sztabu Obrony Warszawy we wrześniu 1939 r., po wojnie na emigracji w Londynie. Mieli syna Jacka, który pisał prostując nieprecyzyjne sformułowania dziennikarza „Życia Warszawy”: „Jan Lechoń nie był zaręczony z Wandą Serkowską, moją matką. Faktem jest, że kochał ją i bywał w domu moich dziadków na ul. Nowolipie. […] Matka moja […] była zaręczona z porucznikiem Stanisławem Małagowskim (bratem pani Wańkowiczowej), dowódcą pociągu pancernego «Śmiały», który zginął w walkach z bolszewikami. O narzeczeństwie tym pisze bardzo pięknie Melchior Wańkowicz w Zielu na kraterze. Rodzina Wańkowiczów i Małagowskich patrzyła z wielki współczuciem na ból mojej matki po śmierci narzeczonego. […] Owszem, Lechoń oświadczył się mojej matce, nie został jednak przyjęty, tak też jak nie został przyjęty jej późniejszy mąż, a mój ojciec. Była ona wówczas w ciężkiej żałobie po narzeczonym Stanisławie Małagowskim i wyłącznie to było przyczyną jej decyzji […]. Ciekawostką charakteryzującą kulturę i ówczesne poczucie honoru jest fakt, że mój ojciec w rozgoryczeniu dał słowo złożone w jego domu rodzinnym na Podolu wobec bliskich i przyjaciół, że nigdy się nie ożeni. I oto w 1925 roku po ponownym spotkaniu z Wandą Serkowską ta wyraziła zgodę na małżeństwo. Ojciec pojechał aż z Warszawy na Podole, prosząc, by zwolniono go z danego słowa” (J. Tomaszewski, Jan Lechoń nie był zaręczony z Wandą Serkowską [list do redakcji], „Życie Warszawy” 1996, nr 157). Zob. P. Kądziela, Wielka miłość Lechonia, „Przegląd Polski” (dod. „Nowego Dziennika”), Nowy Jork 1990 nr z 1 listopada. Lechoń poświęcił Wandzie Serkowskiej wiersz z cyklu Srebrne i czarne [inc.:] „Na niebo wypływają białych chmurek żagle...”. W 1979 r. Wanda Nowakowska opublikowała z rękopisu nieznany wiersz Lechonia pt. Stare miasto, poprzedzając edycję notą, w której czytamy: „Wiersz Stare Miasto napisany został około 1920 roku przez młodego poetę dla jego ówczesnej sympatii, panny Wandy Serkowskiej, podczas oczekiwania na jej przybycie – w domu rodziców ukochanej przy ul. Nowolipie w Warszawie. Ofiarowawszy rękopis pannie, poeta nigdy go nie odtworzył ani też nie opublikował” (W. Nowakowska, Nieznany wiersz Jana Lechonia, „Tygodnik Powszechny” 1979, nr 15).