(1911-1973), pianista, przemysłowiec, syn Leona Kranca, właściciela fabryki odlewów Kranc i Łempicki w Warszawie, gdzie m.in. odlewano znane rzeźby Kuny, Dunikowskiego, Wittiga. W 1926 r. skończył studia muzyczne w Institut Alphonse Daudet w Nîmes we Francji, a w 1934 r. w konserwatorium warszawskim w klasie Z. Drzewieckiego. Koncertował w wielu krajach Europy i obu Ameryk. W 1935 r. ożenił się we Francji z Felicją Lilpop (1908-1993), malarką. „Cóż to była za para! – wspominał Wacław Jędrzejewicz – Ona świeżo ukończona malarka, piękna, zdolna, miła, a przede wszystkim urocza, z tym wdziękiem, który świat podbija i życie upiększa. On, bardzo przystojny, łatwy, zawsze życzliwie do ludzi nastrojony, pełen radości życia i promiennej dobroci, artysta z całej duszy, lubiący towarzystwo, znakomity causeur – cóż to, powtarzam musiała być za para w owych paryskich latach! Nic też dziwnego, że byli znani w środowisku polskim i francuskim, i przez ich dom przesuwali się wybitni artyści. A towarzystwo ich było nie lada jakie: Arturostwo Rubinsteinowie, Pankiewiczowie, Jerzy Paczkowski, Lechoń, Karol Szymanowski, Kissling, Marcoussis, Jerzy Fitelberg, Roman Totenberg, Henryk Szeryng, August i Maneta Zamoyscy, Doda Konrad, Roman Maciejewski" [W. Jędrzejewicz, Wspomnienie o Kazimierzu Krancu, „Wiadomości” 1973, nr 46 (1442)]. W trakcie II wojny światowej mieszkali we Francji. Karol po śmierci ojca prowadził filię fabryki Kranc i Łempicki, założoną w Commentry-Allier. Przedsiębiorstwo pracowało wówczas wyłącznie dla francuskiego ministerstwa obrony. W ich posiadłości w Colombier w środkowej Francji schronienie znalazło wielu Polaków m.in. Bolesław Miciński z rodziną. Po wojnie przenieśli się do Stanów Zjednoczonych, gdzie Kazimierz Kranc koncertował i zajmował się działalnością gospodarczą, m.in. prowadził fabrykę świec. Oboje byli aktywni w wielu polskich organiza- cjach polskich na terenie USA. Zob. F. Lilpop-Krancowa, Powroty, oprac. P. Kądziela, Warszawa 2013.