Lalka N 30
IV
Wiejskie rozrywki
PoWróciwszy z Paryża do Warszawy, Wokulski
zastał drugi list prezesowej. Staruszka
nalegała, ażeby natychmiast przyjeż-
dżał i zabawił u niej parę tygodni.
„Nie myśl, panie Stanisławie
, — kończyła
, —
że zapraszam Cię z powodu
świeżych twoich
świeżych awansów, dla pochwalenia się znajomo-
ścią z Tobą. Tak
czasem bywa, ale nie u mnie. Chcę
tylko, ażebyś odpoczął po swych ciężkich trudach, a może i rozerwał się w moim
domu, gdzie oprócz
gospodyni, starej nudziarkiżyczliwości starej gospo-,
dyni znajdziesz
jesz jeszcze towarzystwo
młodych i ładnych kobiet.”
- Dużo mnie obchodzą młode i ładne kobiety! -
mruknął Wokulski. W następnej zaś chwili przyszło mu na myśl: o jakich to a-
wansach pisze prezesowa? Czyby już na-
wet na prowincyi wiedziano o jego
ogrom-
nym zarobku, choć
on sam sam nikomu o
nim tym
nie
mówił? wspomniał?
Słowa prezesowej przestały go jednak dzi-
wić, gdy na
poczekaniuprędce rędce rozejrzał się w in-
teresach.
Prawie Od dnia
swojego wyjazdu do
Paryża
jego obroty
handlowe jego
skle
handlu
ciągle znowu wzrosły i wzrastały z ty-
godnia na tydzień. W stosunki z nim
weszło kilkudziesięciu nowych
kupców, a
tylko cofnął się
tylko ledwie jeden, dawny, napisaw-
szy przy tym ostry list, że ponieważ
on nie
ma arsenału, tylko
sklep bław zwyczaj-
ny sklep bławatny, więc nie widzi
pot
interesu
nadal utrzymywać
nadal stosunków
z firmą JW-go Wokulskiego, z którym na
Nowy Rok ureguluje wszelkie rachunki.
Ruch
towarów towarów był tak wielki, że pan
Ignacy na własną odpowiedzialność
wynajął nowy skład,
zgodził zgodził ósmego subiekta
i dwu ekspedytorów.
Na dworcu spostrzegł, że i tu jego osoba robi
wrażenie. Sam zawiadowca przedstawił
mu się i kazał
mu dać osobny przedział;
nadkonduktor zaś prowadząc go
na
miejsce do wagonu rzekł, że
to on
sam właśnie miał zamiar
dać
ofiarować mu wygodne miejsce, gdzie by można spać,
pracować albo rozmawiać bez przeszkód.
Po długim
postoju staniu pociąg z wolna ruszył.
Była już noc duża, bezksiężycowa i bez obłocz-
na, a na niebie więcej gwiazd niż zwy-
kle. Wokulski otworzył okno i przypa-
trywał się konstelacjom. Przyszły mu
na myśl
niedawne syberyjskie noce, gdzie
niebo bywa niekiedy prawie czarne,
a gwiazd i zasiane gwiazdami jak
śnieżycą, gdzie Mała Niedźwiedzica
krąży prawie nad głową, a Herkules,
kwadrat Pegaza, Bliźnięta świecą ni-
żej
niż u nas nad horyzontem.