Najdroższa Ciociu!
Niech żyje Chrystus Król!
Twoim listem i wiadomościami zostałem wstrząśnięty do głębi – wzruszony do łez. Nie myślałem nigdy, że tyle starań położono około mojej sprawy. Tyle wniosków i próśb, tyle świadectw i podpisów, tyle związanych z tym podróży i kłopotów, tyle odprawionych Mszy św. tyle zanoszonych przed Majestat Boży modlitw i błagań, szczególnie pod moją najdroższą Figurą Najś.[więtszego] Serca Jezusowego... a wszystko w tym celu, by mnie ratować, wyrwać z gehenny cierpień... A może ja śnię... może marzę... Precz upiorne myśli! To wszystko rzeczywistość – szczera prawda. Ach, za te wszelkie nadludzkie starania i troski składam, Tobie Droga Ciociu, Wujkowi Janowi i wszystkim pomagającym stokrotnie, bo za mało – milionkrotnie, milionkrotnie podziękowania – wielkie, szczere serdeczne Bóg zapłać. Te wyświadczone mi przysługi są tylko dalszymi ogniwami tego olbrzymiego łańcucha dobrodziejstw, jakich już doznawałem od Was w przeszłości – potęgują, bo cementują naszą przyjaźń i złotymi zapisują się zgłoskami w sercu moim. Za wszystko postaram się odwdzięczyć, serdecznie odwdzięczyć! Nie myślcie moi ukochani, że Wasze starania a szczególnie Wasze modlitwy pozostały bez skutku.