O kupiach.
Rozdzielenie Trzecie.
Pójdzieszli też do owej pięknej sukiennice,
Tam też prędko wywrócą twój mieszek na nice.
Falendyszem przezwali włoskie sukno drogie,
Aby chytrzej szaleli Polaki ubogie.
Dla prałatów per cento drugie sukno zowie,
Aby tak wyłudzali pieniądze Włochowie.
Nawozili kotnorow, by mieszki obrażać,
„Kupcie, mili Polacy, jest się w czym okazać”.
A kupiwszy wyskubuj po pióreczku z barwy,
Poprzedamy na ten strój ony chude karwy.
Y owce, bo niezdrowe na zimę przedamy,
Wszak, chwała Bogu, inne bydło na to mamy.
Gdzie stamety podzieli, duplany, kołtrysze
Albo ony machelskie, sterdomskie bondysze?
Wszystko to zodmieniali, by drożej przedali,
A na nas Niemczykowie złote wyłudzali.
Pieczęciami nadstawi „Mitel foder” kieru,
Nigdy polskie pieniądze nie będą mieć mieru,
Jeśli się nie obaczą w takowym szyderstwie,
Ustawy nie uczynią, jako w inszym księstwie.
Bo najdzie w sukiennicach takowego nokcia,
Mierząc sukno wyciąga, zgina go dwa łokcia.
Pójdzieszli też przez owy i tam, i sam krzyże,
Ali woła kramarka: „kupcie, Panie, bryże.
Mam też duplę kitajkę, mam płótno rąbkowe,
Albo czego wam trzeba... Dajcie się w rozmowę.
Mam też pytel do młyna, mam prawe galery,
Których inaczej nie dam po czterzy talery”.
Ale ja wam powiedam, słuchajcie mię dziatki,
Na wasze to pieniądze zastawiono siatki.
Chrońcie się tych białych głów, co nad węglim siedzą,
Bo na nasze kalety piją dobrze jedzą.
Owy zaś smatrużanki, co wlazły wysoko,
Jako łupią leda zacz, widziwa na oko.
Zamsz przedają skopowy, cośmy leszem zwali,
Za trzy grosze takową skórkę pierwej brali,
A dzisia za piętnaście takowej nie pytaj,
Jedno jako ona chce za mieszek się chwytaj.
Skóry z cielców wyprawią, a rzeką „jelenie”,
Nie dbają, tak się nam zda, o duszne zbawienie.
Nuż zasię ony baby, co siedzą na trecie,
Jeśli z nimi targujesz zabająć kalecie.
Bo nic małpa nie robi, nad węglim się piecze,
To się baba czerwieni, dobrze się nie wściecze.
Ostrzegam cię, nieboże, nie miej z nimi składu,
Skoro cię wyrozumie, zada-ć w miedzie jadu.
Takież i owy szwaczki, co nam szyją wzorki,
Umieją też wypróżnić młodym ludziom worki.
Żywi się jako może gorzałką, niciami,
Czasem tym, czasem owym, jako wiecie sami.
Solne, maślne, owiesne i śledziowe jatki.
Wszędzie pióro upuścisz, byś nabarziej gładki.
Y ty nędzne sienniczki, co siano przedają,
Widzim jako na ławce siano roztrząsają.
Zwinie snopek by kądziel, we dwoje przepasze,
Co żywo stawia sieci na pieniądze wasze.
O wy nędzne pieniądze, toście w lichej cenie,
Żadny was nie zachowa, leda gdzie wyżenie.
Miecą wami, frymarczą leda zacz po targoch,
Tułacie się po kąciech, po paniech, po smardoch.
Jakoż u nas niemieckie talary nastały,
Także też wszystki rzeczy żywności zdrożały.
Nie bywały tu pierwej takie czasy głodne,
Gdy strawę kupowano za pieniądze drobne.
Pódźmyż zasię do szynku. Jaki nierząd w mierze!
Bez ustawy, jako chce, tak za kwartę bierze.
Jakom widział na sejmie, na ten czas w Piotrkowie,
Kwartę wina siedm groszy dawali szynkowie.
Także i tu w Krakowie, idź do paniej Marty,
Nie da jedno pięć groszy złego wina kwarty.
Roztwórz wino, szafarko, bo-ć się włoczka rzuci,
Im go więcej dolewasz, tym jest lepszej chuci.
Pójdzieszli też Pod Wieniec gdzie do paniej Haski,
Zjesz wątróbkę cielęcą, przypłacisz małmazki.
Po sześci grosz kwartę sobie ustawili,
Którą pierwej w Menicy po dwu groszu pili.
Jeśli się niżej udasz gdzie do paniej matki,
Ostrzegaj się, byś nie zbył bramowanej szatki.
Gdzie się kolwiek obrócisz, chcesz poczynać hojnie,
Pójdziesz z próżną kobiałką, jakoby po wojnie.
Ty wszystki mianowane w Krakowie kobiety
Rozszyndują prostakom z pieniędzy kalety.
A tak was upominam, chudzi bracia mili,
Abyście prostym trunkiem nigdy nie gardzili.
Wiele pożytków miewa, kto rad trzeźwi bywa,
Ma nogi pogotowiu, złego razu zbywa.
Lepiej miech groszem nadmiesz, niżli wiatrem dudy,
Boć rady przypisują szynkarki obłudy.
Chrońcie się z chorągiewką wieńca zielonego,
Prędko z ciebie uczyni błazna mierzionego.
Panom to dopuszczono pijać dla lekarstwa,
Hipokras, salsparelę, a nie dla obżarstwa.
Chudzinie się zejdzie jedno proste piwo,
Bo młyn woda zabrała, małe mamy mliwo.