K. Wierzyński, Apel o Lwów. Do redaktora „Wiadomości”, „Wiadomości” 1953 nr 43 (395) z 25 października. Powołując się na artykuły Zofii Bohdanowiczowej i Tadeusza Boya-Żeleńskiego na temat Rosy Bailly poeta przypominał własne z nią kontakty (w staraniach o uwolnienie w 1940 r. „polskiego pisarza, który bez winy znalazł się w więzieniu, wobec groźby najbardziej tragicznych możliwości”) oraz jej zasługi, m.in. jako założycielki stowarzyszenia Les Amis de la Pologne, a także pomoc udzielaną polskim żołnierzom w czasie wojny. Pisał dalej: „Zasługi Rosy Bailly są tak wielkie że trudno je zarejestrować. Właściwie każdy Polak winien jest jej wdzięczność i każdy z nas dłużny jest wobec tego niezwykłego przyjaciela. Dziś ten przyjaciel potrzebuje pomocy, ale potrzebuje jej, jak to tylko Różyczka może wymyślić, nie dla siebie lecz dla nas. Rosa Bailly chce bronić Lwowa, gdy od tego miasta odwrócił się cały świat, a z murów jego nie dochodzi do nas żadna wieść nawet szeptem przemycona. Ale nasz przyjaciel nie opuszcza opuszczonych. Jak kiedyś o więźnia zapomnianego w Paryżu, teraz pragnie upomnieć się o całe uwięzione miasto. Musimy wydać książkę Rosy Bailly o Lwowie”. Deklarując na ten cel wpłatę 10 dolarów, apelował do innych Polaków, by „pomogli Różyczce zrobić jeszcze raz coś dobrego dla Polski”.