Log in
Dokumenty
Kolekcje
Byty
Media
/
Byty
/
Przeor
Przeor
Typ:
Osoba
Fikcyjny
3202
Fragmenty z tym bytem
6
Dzień gniewu/Roman Brandstaetter
Wersja z 1971 roku
·
Akt II
Dzień gniewu/Roman Brandstaetter
Wersja z 1971 roku
·
Akt III
Dzień gniewu/Roman Brandstaetter
Wersja z 1962 roku
·
Akt I
Dzień gniewu/Roman Brandstaetter
Wersja z 1962 roku
·
Akt II
Dzień gniewu/Roman Brandstaetter
Wersja z 1962 roku
·
Akt III
Dzień gniewu/Roman Brandstaetter
Wersja z 1971 roku
·
Akt I
Szablony użycia
250
ojca
ojca przeora
ojcem
OJCIEC PRZEOR
PANNA CHOMIN Czy dostanę te perły? Chodźmy do kościoła. Przeor je zdejmie z ołtarza Madonny I uprzejmym gestem wręczy mi je w darze.
PRZEOR (usiadł)
PRZEOR Chciałem z panem pomówić. O Bornie, osobie, o mojej gehennie. Dlaczego nagle przestał pan przychodzić? Pan także stracił do mnie zaufanie? Pan także o mnie zwątpił?
PRZEOR Chciałem z panem pomówić.
PRZEOR Czuję.
PRZEOR Na pewno.
PRZEOR Na wieki wieków. Amen. Cieszę się, że znowu mogę pana u siebie powitać. U siebie powitać Już bardzo długo. Powitać w klasztorze. Już bardzo długo pan nie był w klasztorze. Pan nie był w klasztorze.
PRZEOR Na wieki wieków. Amen. Już bardzo długo pan nas mnie nie odwiedzał. Nie wiedziałem, gdzie mam pana szukać.
PRZEOR Na wieki wieków. Amen. Jak się masz, Jacku? Usiądź.
PRZEOR Nikt.
PRZEOR O Bornie, o sobie, o mojej gehennie. Dlaczego nagle przestał pan przychodzić? Pan także o mnie zwątpił?
PRZEOR Ręczę.
PRZEOR Słucham cię, Jacku.
PRZEOR To nie jest prawda, Jacku.
PRZEOR Wszystko Wiem, co mówią w mieście.
PRZEOR Zupełnie swobodnie.
PRZEOR To dobrze, że pani czuje potrzebę modlitwy.
PRZEOR (chce podbiec do Blatta)
PRZEOR (cofnął rękę) Nie – – nie – –
PRZEOR (cofnął rękę) Nie… nie…
PRZEOR (czyni gest ręką w stronę brata, by dolał Blattowi zupy i podał chleb)
PRZEOR (do jednego z Chóru) Niech ojciec zaraz pójdzie do kościoła I zdejmie perły z ołtarza Madonny. Proszę je schować w skrytce, za stallami.
PRZEOR (do jednego z Chóru) Niech ojciec zaraz pójdzie do kościoła I zdejmie sznur pereł z ołtarza Madonny. Proszę je schować w skrytce, za stallami.
PRZEOR (idzie do okien. Zapuścił zasłony w jednym i drugim oknie. Przekręca kontakt elektryczny. Wrócił na środek refektarza) Słyszeliście. Jeżeli wydamy Żyda, Popełnimy samobójstwo na własnej duszy, Sprzeniewierzymy się Chrystusowi, A życie nasze będzie miało Taką wartość, Jaką ma Pole Garncarzowe. Jeżeli natomiast nie wydamy Żyda, Bierzemy na siebie Krzyż Męki Pańskiej I wychodzimy Bogu naprzeciw. Co wybieracie? Krzyż czy Pole Garncarzowe?
PRZEOR (idzie do okien. Zapuścił zasłony w jednym i drugim oknie. Przekręca kontakt elektryczny. Wrócił na środek refektarza) Słyszeliście. Jeżeli wydamy Żyda, Popełnimy samobójstwo na własnej duszy, Sprzeniewierzymy się Chrystusowi, A życie nasze będzie miało Taką wartość, Jaką ma Pole Garncarzowe. Jeżeli natomiast nie wydamy Żyda, Bierzemy na siebie Krzyż Męki Pańskiej I wychodzimy Bogu naprzeciw. Co wybieracie? Krzyż czy Pole Garncarzowe?
PRZEOR (klęka, zwrócony twarzą w stronę krzyża) Boże, ten, który teraz umiera, Jest zbrodniarzem. Za chwilę zaczniesz sprawować sąd Nad spróchniałym człowiekiem. Krew jego ofiar Woła do Ciebie Z otchłani. Panie, wyznaczysz cenę krwi I wyznaczysz cenę otchłani, I zliczysz ludy siedzące Nad brzegami Babilonu, I dzieci, konające w komorach gazowych, I lutnie zawieszone na szubienicznych drzewach. Ale zechciej, o Panie, Z rachunku jego grzechów Wymazać zło, Którym mnie doświadczał. Ja mu je przebaczam.
PRZEOR (klęka, zwrócony twarzą w stronę krzyża) Boże, ten, który teraz umiera, Jest zbrodniarzem. Za chwilę zaczniesz sprawować sąd Nad spróchniałym człowiekiem. Krew jego ofiar Woła do Ciebie Z otchłani. Panie, wyznaczysz cenę krwi I wyznaczysz cenę otchłani, I zliczysz ludy siedzące Nad brzegami Babilonu, I dzieci, konające w komorach gazowych, I lutnie zawieszone na szubienicznych drzewach. Ale zechciej, o Panie, Z rachunku jego grzechów Wymazać zło, Którym mnie doświadczał. Ja mu je przebaczam.
PRZEOR (milczy)
PRZEOR (niecierpliwie) Po co przyszedłeś?
PRZEOR (opanował się. Palcem podniesionej dłoni, wskazując na drzwi) Tędy jest wyjście.
PRZEOR (opuścił głowę)
PRZEOR (ostro) To nieprawda!
PRZEOR (otworzył drzwi i patrzy za odchodzącą. Zamknął drzwi i podszedł do okna. Przystanął z boku pod ścianą i śledzi Pannę Chomin, jak idzie przez dziedziniec klasztorny. Upewniwszy się, że wyszła, pociągnął za sznur dzwonka, wiszącego nad drzwiami)
PRZEOR (otworzył drzwi i patrzy za odchodzącą. Zamknął drzwi i podszedł do okna. Przystanął z boku pod ścianą, za portierą, i śledzi Julię, jak idzie przez dziedziniec klasztorny. Upewniwszy się, że wyszła, pociągnął za sznur dzwonka, wiszącego nad drzwiami)
PRZEOR (podniósł się z kolan)
PRZEOR (podszedł do okna. Spojrzał na dziedziniec. Po czym mówi do jednego z ojców szeptem) Wyprowadź brata Emanuela. (jeden z ojców bierze za ramię Blatta i wyprowadza go. Na dworze ściemnia się. W refektarzu panuje półmrok)
PRZEOR (podszedł do okna. Spojrzał na dziedziniec. Po czym mówi do jednego z ojców szeptem) Wyprowadź brata Emanuela.
PRZEOR (przerywając) Nie wiem, o co pan chodzi.
PRZEOR (przerywając) Siebie i ojców nie będę ratował Krwią moich wrogów.
PRZEOR (przerywając) Słusznie…
PRZEOR (przerywając) Trudno.
PRZEOR (przerywając) Wciąż czyha na nas, zawsze w równej mierze, Możność dobrego i złego działania. Stara to prawda. Ale niezbadana Jest każda chwila człowieczego życia. Jeśli przyłożę mą rękę do śmierci Zbrodniarza, wówczas odbieram mu możność Żalu, pokuty, powrotu do światła I pojednania się z Bogiem…
PRZEOR (przystanął)
PRZEOR (rozłożył ręce) Wiem o tym.
PRZEOR (rozłożył ręce)
PRZEOR (spojrzał na Julię)
PRZEOR (stoi, milczy)
PRZEOR (stoi)
PRZEOR (szeptem) Chryste…
PRZEOR (szeptem) Nie mam zamiaru niczego przed panem ukrywać. To są dawne dzieje. Poznałem go w Rzymie Przed dwudziestu laty. Był wówczas klerykiem. Nagle przed ostatnimi święceniami Porzucił Collegium i wrócił do Niemiec, Gdzie wówczas ruch hitlerowski przybierał na sile. Pewnego dnia, a było to przed rokiem, Jakiś niemiecki oficer przybył do klasztoru I chciał ze mną mówić. Tu, w tym refektarzu Nastąpiło nasze pierwsze spotkanie. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, poznałem W hitlerowskim majorze dawnego Z
PRZEOR (szuka w myśli) Nie, nie pamiętam…
PRZEOR (uczynił kilka kroków naprzód. Przystanął i podniósł dłoń, jakby chciał Julię zatrzymać)
PRZEOR (ukląkł przed krzyżem i modli się)
PRZEOR (ukląkł przy zwłokach. Robi nad nimi znak krzyża. Podnosi się z kolan
PRZEOR (ukląkł)
PRZEOR (usiadł i zamyślił się)
PRZEOR (utkwił wzrok w ziemi)
PRZEOR (wchodzi)
PRZEOR (wraca i spostrzega Julię) Kto to? Co pani tu robi? Tu jest klauzura. Tu nie wolno wchodzić kobietom.
PRZEOR (wraca i spostrzega pannę Chomin) Kto to? Co pani tu robi? Tu jest klauzura. Tu nie wolno wchodzić kobietom.
PRZEOR (wrócił, spojrzał na Borna i na ojców)
PRZEOR (wskazał na krucyfiks, wiszący na ścianie) Bóg zstąpił z krzyża i wszedł w ciało Umęczonego człowieka!
PRZEOR (wybiega do korytarza)
PRZEOR (wyszedł za Bornem)
PRZEOR (zasłonił twarz dłońmi)
PRZEOR A może jest w tobie choć echo sumienia?
PRZEOR Ale mimo to byłem w owych czasach Mniej wnikliwy od ciebie. Nie umiałem Przewidzieć, że pod czerwoną sutanną Mego przyjaciela, pokornego kleryka Z Collegium Germanicum, bije serce Przyszłego komendanta – –
PRZEOR Ale mimo to byłem w owych czasach Mniej wnikliwy od ciebie. Nie umiałem Przewidzieć, że pod czerwoną sutanną Mego przyjaciela, pokornego kleryka Z Collegium Germanicum, bije serce Przyszłego komendanta…
PRZEOR Amen.
PRZEOR Benedicite…
PRZEOR Biada ci! Biada ci! Biada, bogobójco! (idzie ku drzwiom)
PRZEOR Błagam cię, zostaw w spokoju tego człowieka.
PRZEOR Born już nigdy ciebie nie skrzywdzi, Bracie Emanuelu. Jesteś bezpieczny.
PRZEOR Born mnie odwiedził…
PRZEOR Boże Abrahama, Izaaka i Jakuba, Boże Izraela, Chrystusie, Jesteś, który jesteś. Jesteś, który jesteś Na drogach karawanowych, Prowadzących z miasta Ur Chaldejczyków. Jesteś, który jesteś W namiotach Abrahama, W niewidzących oczach Izaaka, Na szczeblach Jakubowej drabiny, I na szczycie Synaju, I na szczycie Morii, I na szczycie Góry Błogosławieństw, I na szczycie Góry Przemienienia, I na szczycie Golgoty. Jesteś, który jesteś W jaskini Dawida, W jaskini Daniela I w jaskini Bethlehem, I w jaskini Zm
PRZEOR Chryste!
PRZEOR Co chcesz uczynić?
PRZEOR Co?
PRZEOR Cokolwiek uczynisz ze mną, o Panie — —
PRZEOR Cokolwiek uczynisz ze mną, o Panie…
PRZEOR Cóż to za śledztwo?
PRZEOR Czy nie ma w tobie ani cienia tęsknoty Za minioną przeszłością? Czy nie ma w tobie Ani jednego śladu po dawnych modlitwach? Przebywałeś kiedyś na wysokich górach. Po co zeszedłeś z tych gór? Po co? Czy po to, aby ludziom zadawać cierpienie?
PRZEOR Czy nie zbyt zuchwałe?
PRZEOR Czy pani jest przy zdrowych zmysłach?
PRZEOR Dajcie mu habit. Niech będzie jednym z nas.
PRZEOR Dajcie mu jeść.
PRZEOR Dlaczego mnie nienawidzisz?
PRZEOR Dlaczego?
PRZEOR Do kogo?
PRZEOR Droga, którą pani obrała, jest fałszywą drogą.
PRZEOR Dziękuję.
PRZEOR Dziękuję. Nie przysyłaj. Węgla nie przyjmiemy.
PRZEOR Dzień dobry.
PRZEOR Dziś widzę panią po raz pierwszy w życiu. Nie wiem, kim pani jest. Nie znam pani nazwiska…
PRZEOR Dziwne.
PRZEOR Gloria Patri, et Filio, et Spiritui Sancto...
PRZEOR I nie oddali cesarzowi tego, Co jest Boskie.
PRZEOR Ja jestem przeorem.
PRZEOR Ja? Panią?
PRZEOR Ja? Przeciw pani?
PRZEOR Jestem tego pewien.
PRZEOR Jestem wrogiem zła…
PRZEOR Jesteś nędznikiem!
PRZEOR Jesteś, o Panie, moim światłem i zbawieniem — —
PRZEOR Jesteś, o Panie, moim światłem i zbawieniem…
PRZEOR Jeżeli ktoś naprawdę pragnie się modlić – –
PRZEOR Już go dosięgnąłeś.
PRZEOR Już minął czas naznaczony. PRZEOR Już minął czas naznaczony.
PRZEOR Już minął czas naznaczony.
PRZEOR Już wkrótce zacznie się Radosne owocowanie krzyża. Będzie to wielka chwila w naszym życiu, Może właśnie owa, Na której przyjście Czekaliśmy tak długo, Może nawet po to urodziliśmy się, By ją dzisiaj przeżyć, Może właśnie ona jedna Jest celem Naszego istnienia na ziemi. Cierpiąc za Chrystusa, Codziennie tworzymy świat od nowa, Dlatego przygotujmy się na cierpienie, Na niesprawiedliwość, Na krzywdę, Na szaleństwo mężów ciemności. Jest jesień. Z głębi ogrodów i sadów Krzyczą psalmy Dawida I płaczą ust
PRZEOR Już wkrótce zacznie się Radosne owocowanie krzyża. Będzie to wielka chwila w naszym życiu, Może właśnie owa, Na której przyjście Czekaliśmy tak długo, Może nawet po to urodziliśmy się, By ją dzisiaj przeżyć, Może właśnie ona jedna Jest celem Naszego istnienia na ziemi. Mówię: może, Albowiem nie wiem, Czy tak jest na pewno, Ale ponieważ żyjemy po to, By przyświadczyć istnieniu Boga, Miejmy zawsze w pamięci Owoce krzyża, Abyśmy potem nie mieli Wyrzutów sumienia, Że przeoczyliśmy Czas naznaczony. Cier
PRZEOR Klasztorem i modlitwami.
PRZEOR Kogo mam szukać? Żyda? Gdzie mam szukać Żyda? Żaden Żyd tu nie przyszedł. Nic nie wiem o Żydzie.
PRZEOR Kyrie eleison…
PRZEOR Małe judejskie miasteczko Bethlehem Jest dziwnym miastem. Jest w każdym człowieku, Chociaż go wielu w sobie nie dostrzega I nawet nie wie, że słyszy w swym sercu Głos Ewangelii.
PRZEOR Matka Boska już wielu nawróciła.
PRZEOR Minęła granica czasu, Którą nam wyznaczyłeś, Należymy do ciebie. Możesz z nami uczynić, cokolwiek zechcesz.
PRZEOR Minęła granica czasu, Którą nam wyznaczyłeś. Należymy do ciebie. Możesz z nami uczynić, Cokolwiek zechcesz.
PRZEOR Modlitwy łatwiej dochodzą do nieba, Gdy się je zmawia w nieogrzanych ścianach.
PRZEOR Na pewno tak samo!
PRZEOR Na pewno tak wyglądał! Był przecież człowiekiem!
PRZEOR Na pewno tak wyglądał! Był przecież człowiekiem!
PRZEOR Nam węgiel nie jest potrzebny.
PRZEOR Nie jestem godzien łaski męczeństwa. Gdybym O nim marzył, dopuściłbym się grzechu pychy. Bronię się przed pokusą cierpienia, Która jest równie silna jak pokusa grzechu. Ale jeżeli ktokolwiek zażąda ode mnie, Abym się zaparł ksiąg ewangelicznych, Pójdę naprzeciw każdemu męczeństwu I nałożę na siebie płaszcz krwi. Ale kim jestem, abym miał odwagę z własnej woli Wspiąć się na wzgórze Trupiej Czaszki? Kim jestem, abym marzył o psalmicznych schodach, Które prowadzą na szczyty wieczności? Błagam Boga, aby
PRZEOR Nie jestem godzien łaski męczeństwa. Gdybym O nim marzył, dopuściłbym się grzechu pychy. Bronię się przed pokusą cierpienia, Która jest równie silna jak pokusa grzechu. Ale jeżeli ktokolwiek zażąda ode mnie, Abym się zaparł ksiąg ewangelicznych, Wyjdę naprzeciw każdemu męczeństwu I nałożę na siebie płaszcz krwi. Ale kim jestem, abym miał odwagę z własnej woli Wspinać się na wzgórze Trupiej Czaszki? Kim jestem, Abym marzył o psalmicznych schodach, Które prowadzą na szczyty wieczności? Błagam Boga, aby
PRZEOR Nie jestem twoim wrogiem.
PRZEOR Nie jestem twym wrogiem.
PRZEOR Nie jestem twym wrogiem. Jestem wrogiem zła – –
PRZEOR Nie mamy.
PRZEOR Nie sądzę. Jestem tego pewien.
PRZEOR Nie umiałeś wierzyć.
PRZEOR Nie wiem, co mam bardziej podziwiać, Pani tupet czy cynizm?
PRZEOR Niech pan usiądzie. Proszę się posilić.
PRZEOR Niech wejdzie.
PRZEOR Oculi omnium…
PRZEOR Oswojone Erynie są tylko halucynacją Twych pragnień. Tych ptaków nie można oswoić. Można je tylko uśpić. Ale kto uśpił Erynie, każdym swym czynem sam siebie zabija. Taka jest zemsta śpiących ptaków, Które we śnie się duszą, Albowiem celem ich istnienia Jest nocny lot w człowieku Jak w burzliwym żywiole. Biada tym, którzy nie słyszą w sobie Krzyku uskrzydlonej krwi.
PRZEOR Oswojone Erynie są tylko złudzeniem Twych pragnień. Tych ptaków nie można oswoić. Można je tylko uśpić. Ale kto je uśpił, każdym swym czynem sam siebie zabija. Taka jest zemsta śpiących ptaków. Biada tym, którzy nie słyszą w sobie Krzyku uskrzydlonej krwi.
PRZEOR Pamięci nie zabijesz.
PRZEOR Pani jest chyba szalona.
PRZEOR Pani jest chyba szalona. Nie wiem Czy mam bardziej podziwiać pani tupet czy cynizm. Rzeczywiście kilkakrotnie wygłaszałem Przed wojną z ambony kazania Przeciw dziewczętom lekkich obyczajów, Ale nie panią miałem na myśli, Bo nic o pani istnieniu nigdy nie słyszałem. Mówiłem ogólnie, tak jak się mówi O wielu bolączkach społecznych, Które pragniemy uleczyć. Nikogo nie wyklinałem ani na nikogo Nie rzucałem kamieniem. Dziś panią widzę po raz pierwszy raz w życiu. Nie wiem, kim pani jest. Nie znam pani naz
PRZEOR Po co jest mi potrzebny kolczasty drut?
PRZEOR Po co to uczyniłeś?
PRZEOR Posłuchaj synu. Ci, o których mówisz, Są poganami. Ich bóg jest upiorem, Który truciznę dźwiga w swym odwłoku Jak żółty skorpion. Bóg dla nich jest mitem, Zimnym posągiem lub sługą ich pragnień, A jeśli nawet do niego się modlą, Swoją modlitwą – gdyby nawet ona Była płomienną, żarliwą modlitwą – Przeczą istnieniu Jezusa Chrystusa, Bo wszyscy przeczą istnieniu Chrystusa, Którzy źle wierzą. Trzeba umieć wierzyć.
PRZEOR Posłuchaj, synu! Ci, o których mówisz, Są poganami. Ich bóg jest upiorem, Który truciznę dźwiga w swym odwłoku Jak żółty skorpion. Bóg dla nich jest mitem, Zimnym posągiem lub sługą ich pragnień, A jeśli nawet do niego się modlą, Swoją modlitwą, gdyby nawet ona Była płomienną, żarliwą modlitwą – Przeczą istnieniu Jezusa Chrystusa, Bo wszyscy przeczą istnieniu Chrystusa, Którzy źle wierzą. Trzeba umieć wierzyć.
PRZEOR Poszedł.
PRZEOR Proszę natychmiast opuścić klasztor!
PRZEOR Proszę stąd wyjść.
PRZEOR Proszę wyjść! Proszę natychmiast wyjść!
PRZEOR Proszę. Niech pani zapali.
PRZEOR Przed czym?
PRZEOR Pytałem panią o to na wstępie rozmowy. Czy ma to coś wspólnego z celem pani wizyty?
PRZEOR Rób z nami, co zechcesz! Każ nas rozstrzelać! Ale teraz chcę być sam! (krzyczy) Chcę być sam!
PRZEOR Skąd mogę o tym wiedzieć?
PRZEOR Skończmy z tymi perłami. Po co pani przyszła?
PRZEOR Słuchaj, o Panie, głosu mojego, gdy wołam —
PRZEOR Słuchaj, o Panie, głosu mojego, gdy wołam…
PRZEOR Słucham.
PRZEOR Spytaj. Niech ci chór odpowie.
PRZEOR Spytaj. Niech ci odpowiedzą.
PRZEOR Tak nie jest, synu. Rozpacz ci dyktuje Te gorzkie słowa o życiu i Bogu. Ty bardzo cierpisz, lecz cierpieć nie umiesz. Chcąc umieć cierpieć, trzeba poznać dzieje Bożego krzyża i uwierzyć w krzyż, Który owoce boleści przemienia W owoc miłości.
PRZEOR Tak.
PRZEOR Tak. I za tych, którzy giną tam, na dole.
PRZEOR Tego prawa nie możesz mi odebrać.
PRZEOR To jest bluźnierstwo.
PRZEOR To jest bluźnierstwo…
PRZEOR To jest jeden i ten sam Bóg, mój synu.
PRZEOR To są wota dziękczynne, to znak wyrzeczenia Bogu ofiarowany…
PRZEOR Ty lepiej wiesz niż my, bracie Emanuelu, Albowiem nie w nas, lecz w tobie Bóg powtórzył misterium swoich cierni.
PRZEOR U progu skruchy zaczyna się Chrystus Wszystko wybaczę. Ale nie zapomnę, Gdyż moja pamięć jest ścianą, pod którą Umierał człowiek.
PRZEOR U progu skruchy zaczyna się Chrystus. Wszystko wybaczę. Ale nie zapomnę, Gdyż moja pamięć jest ścianą, pod którą Umierał człowiek.
PRZEOR Ubiczowałeś Boga, zbrodniarzu! Ukoronowałeś Boga cierniową koroną!
PRZEOR Uklęknijmy.
PRZEOR Uwierzyłeś w czarne szubienice, Jak kruki kraczące na horyzoncie, Uwierzyłeś w groby – –
PRZEOR Uwierzyłeś w kraczące szubienice…
PRZEOR W tobie, mój synu, i w wszystkich cierpiących, Jeśli potrafią w swej wielkiej boleści Wybaczyć zbrodnię swym nieprzyjaciołom.
PRZEOR Więc może jest w tobie choć jedno westchnienie, Które mógłbym przywołać z twej dawnej pamięci I odnaleźć w nim bicie serca, wzruszenie lub łzę. Przecież płacz i modlitwa nie mogły tak wyschnąć By nie został po nich choć znikomy ślad. Czy nie ma w tobie ani ziarnka wiary?
PRZEOR Więc może jest w tobie choć jedno westchnienie, Które mógłbym przywołać z twej dawnej pamięci I odnaleźć w nim bicie serca, wzruszenie lub łzę. Przecież płacz i modlitwa nie mogły tak wyschnąć, By nie został po nich choć znikomy ślad. Czy nie ma w tobie ani ziarnka wiary?
PRZEOR Wiem, że to trudno zrozumieć, mój synu, Bo w tym jest wielka tajemnica Boga.
PRZEOR Wszystko rozumiem. Ale się zastanów, Czy rzeczywiście jesteś pełnym Żydem, A może tylko marnotrawnym synem, Który porzucił dom swojego Ojca, I poszedł w obcą, daleką krainę, Aby roztrwonić całą swą majętność? Żydem dopiero wówczas będziesz w pełni, Gdy uznasz Boga w cierpiącym Chrystusie. Ale to nie jest odejście od siebie, To tylko powrót do swojego domu, Do domu Ojca, który jest w niebiosach. To tylko powrót do prawdziwych dziejów, Nad święte brzegi Nowego Przymierza, Które wypływa z świętych ksiąg
PRZEOR Za ciebie.
PRZEOR Za wszystkich. Tego prawa nie możesz mi odebrać.
PRZEOR Zajęty.
PRZEOR Zapewne czynię dobro Dla pożądliwości ciała, Zapewne chcę pomnożyć Moją majętność przed obliczem ludzi I przed obliczem materii. Dlatego Bóg nie umocnił nade mną Spojrzenia swoich oczu I unosi się nade mną Jak nad zatrutą wodą. Cóż może rzec woda zatruta?
PRZEOR Zapewne nie ma we nieprawdziwej pokory Ani prawdziwej miłości, Ani prawdziwej dobroci. Zapewne nie jestem źródłem Niebieskich ptaków Ani białą laską ślepców, Przechodzących przez ulicę, Chociaż zawsze chciałem być Dobrocią i źródłem, i łaską. Zapewne czynię dobro Dla pożądliwości ciała, Zapewne chcę pomnożyć Moją majętność przed obliczem ludzi I przed obliczem materii. Dlatego Bóg nie umocnił nade mną Spojrzenia swoich oczu I unosi się nade mną Jak nad zatrutą wodą. Cóż może rzec woda zatruta? Có
PRZEOR Zapewne nie ma we nieprawdziwej pokory Ani prawdziwej miłości, Ani prawdziwej dobroci. Zapewne nie jestem źródłem Niebieskich ptaków Ani białą laską ślepców, Przechodzących przez ulicę, Chociaż zawsze chciałem być Dobrocią i źródłem, i łaską.
PRZEOR (przerywając) Jaki był wynik waszych dochodzeń?
PRZEOR (wszedł, przystanął na środku refektarza, przeżegnał się i złożył ręce do modlitwy)
PRZEOR A pan nie wierzy?
PRZEOR Amen.
PRZEOR Czy przemawia przez ciebie troska o klasztor?
PRZEOR Czy warto było tracić wiarę w Boga, Aby odnieść zwycięstwo nad takim robakiem Jak ja?
PRZEOR Czyja?
PRZEOR Do Chrystusa.
PRZEOR Do czego zmierzasz?
PRZEOR Jak pani tutaj weszła? Kto panią tu wpuścił?
PRZEOR Jaki był wynik waszych obserwacji?
PRZEOR Jakie macie dowody mojej niewinności?
PRZEOR Jest tylko jedna ucieczka.
PRZEOR Jestem kapłanem i pragnę Nawet w najgorszym zbrodniarzu, Na przekór jego grzechom i przestępstwom, Odnaleźć choćby wątły cień sumienia.
PRZEOR Jestem kapłanem i pragnę odnaleźć Nawet w najgorszym zbrodniarzu, na przekór Jego przestępstwom i okrutnym zbrodniom, Choć najwątlejszy… nikły cień sumienia…
PRZEOR Jestem kapłanem.
PRZEOR Jesteśmy tak samo jak wszyscy miotani burzą, Która nie wiadomo, dokąd nas zapędzi.
PRZEOR Już bardzo długo pan mnie nie odwiedzał. A szkoda… szkoda… Chciałem z panem mówić… Chciałem zasięgnąć porady… niestety… Lecz nie wiedziałem, gdzie mam pana szukać. Dlaczego nagle przestał pan przychodzić? Pan także stracił do mnie zaufan
PRZEOR Już bardzo długo pan mnie nie odwiedzał. Nie wiedziałem, gdzie mam pana szukać. Dlaczego nagle przestał pan przychodzić? Pan także stracił do mnie zaufanie? Pan także o mnie zwątpił?
PRZEOR Już bardzo długo pan mnie nie odwiedzał. Nie wiedziałem, gdzie mam pana szukać.
PRZEOR Kłamiesz!
PRZEOR Mym obowiązkiem jest szukać człowieka Nawet w demonach. Kapłan Chrystusowy Nie zabija człowieka, ale go ratuje. Każdego człowieka, niezależnie od tego, Kim jest i co zawinił wobec Boga i ludzi, niebiosów i ziemi, Bo wierzy, że o niewiadomej nikomu godzinie Może nastąpić jego nawrócenie.
PRZEOR Mym obowiązkiem jest szukać człowieka Nawet w demonach. Kapłan Chrystusowy Nigdy człowieka nie zabija, ale zawsze ratuje… Tak… zawsze ratuje Nawet takiego, który zło popełnił Przed Bogiem, ludźmi, niebiosami i ziemią, Bo zawsze wierzy, że największy zbrodniarz O niewiadomej nikomu godzinie Może dostąpić łaski nawrócenia.
PRZEOR Na co czekasz?
PRZEOR Na co pan czeka?
PRZEOR Nad kim?
PRZEOR Nie mogę spełnić pańskiego żądania.
PRZEOR Nie ukryliśmy!
PRZEOR Nie wiem.
PRZEOR Nie, mój synu…
PRZEOR Niech Bóg prowadzi pana i ma w swej opiece. (robi nad nim znak krzyża)
PRZEOR Niech pan mówi.
PRZEOR Niezbadana jest każda chwila W życiu człowieka. Przykładając rękę Do śmierci zbrodniarza, odbieram mu możliwość Żalu, pokuty i pojednania się z Bogiem.
PRZEOR Od swego Boga. W księgach twych praojców Bóg przepowiedział swe przyjście na świat. Codziennie rano modlę się żarliwie O spokój duszy mordowanych Żydów. Codziennie rano modlę się żarliwie O świętą zgodę między Izraelem A jego Bogiem, zmarłym na Golgocie. Codziennie rano modlę się żarliwie O spokój wszystkich popalonych bożnic, I wszystkich domów Starego Zakonu, Zwęglonych zwojów Bożych Pięcioksięgów, Zmienionych w popiół liturgicznych chust, Stopionych w ogniu bożniczych świeczników, Srebrnych kiel
PRZEOR Od swego Boga. W księgach twych praojców Bóg przepowiedział swe przyjście na świat. Codziennie rano modlę się żarliwie O spokój duszy mordowanych Żydów. Codziennie rano modlę się żarliwie O świętą zgodę między Izraelem A jego Bogiem, zmarłym na Golgocie. Codziennie rano modlę się żarliwie O spokój wszystkich popalonych bożnic, I wszystkich domów Starego Zakonu, Zwęglonych zwojów Bożych Pięcioksięgów, Zmienionych w popiół liturgicznych chust, Stopionych w ogniu bożniczych świeczników, Srebrnych kie
PRZEOR Pereł z ołtarza Matki Boskiej.
PRZEOR Pragnąłbym wiedzieć, komu zawdzięczam
PRZEOR Skąd pan o tym wie?
PRZEOR Śledziła Żyda…
PRZEOR Szantażowała mnie. Widziała Żyda, Jak się przekradał przez klasztorny mur.
PRZEOR Tak, będzie tutaj.
PRZEOR Tonącą arką, którą burza pędzi.
PRZEOR Tragedia Boga jest tragedią Żydów, Cierpienie Żydów jest cierpieniem Boga. Gdy Bóg zapragnął wyjść z Jerozolimy, Aby objawić wszystkim ludom ziemi Swoje istnienie, miał On tylko jedną Bramę, przez którą prowadziła droga W kraje pogańskie. Krzyż był ową bramą. Naród wybrany, zazdrosny o Boga, Podniósł swe pięści przeciw swemu Bogu, Krzycząc, że raczej na krzyż Go przybije, A nie zezwoli, aby On miał zrównać Czas Izraela z czasem innych ludów. Bóg nie chcąc dłużej być więźniem narodu, Który Go pragnął
PRZEOR Tragedia Boga jest tragedią Żydów, Cierpienie Żydów jest cierpieniem Boga. Gdy Bóg zapragnął wyjść z Jerozolimy, Aby objawić wszystkim ludom ziemi Swoje istnienie, miał On tylko jedną Bramę, przez którą prowadziła droga W kraje pogańskie. Krzyż był ową bramą. Naród wybrany, zazdrosny o Boga, Podniósł swe pięści przeciw swemu Bogu, Krzycząc, że raczej na krzyż Go przybije, A nie zezwoli, aby On miał zrównać Czas Izraela z czasem innych ludów. Bóg nie chcąc dłużej być więźniem narodu, Który Go pragną
PRZEOR Trudno.
PRZEOR Tu nie ma żadnego Żyda.
PRZEOR Tutaj nie ma Żyda.
PRZEOR Wielbimy Twoją Krew, Panie — —
PRZEOR Wielbimy Twoją Krew, Panie…
PRZEOR Wielbimy Twoje ciało, Panie — —
PRZEOR Wielbimy Twoje ciało, Panie…
PRZEOR Wyrzuciłem ją za drzwi.
PRZEOR Wyrzuciłem ją.
PRZEOR Żyd? W naszym klasztorze? Pani chyba bredzi!
przeor
PRZEOR (chce podbiec do Blatta)
PRZEOR (opuścił wzrok ku ziemi)
PRZEOR (przerywając) Siebie i ojców nie będę ratował Krwią moich wrogów.
PRZEOR (szeptem) Tak, pan ma prawo żądać wyjaśnienia… (westchnął) Nie mam zamiaru niczego ukrywać. To dawne dzieje. Poznałem go w Rzymie Byłem klerykiem. I on był… klerykiem… Mieliśmy wiele wspólnych zamiłowań, Więc zwiedzaliśmy kościoły, muzea, Stare cmentarze, pałace, ruiny… (po chwili) Nie wiem, czy mogę tę naszą znajomość Nazwać przyjaźnią, chociaż w owym czasie Born często serce otwierał przede mną. Zwierzając swoje różne wątpliwości, Które świadczyły o jakimś fermencie I niepokoju, żrącym jego wnętrz
Przeora
Przeorze