Log in
Dokumenty
Kolekcje
Byty
Media
/
Byty
/
On 1
On 1
Typ:
Osoba
6697
Fragmenty z tym bytem
9
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[1. Dworzec kolejowy]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[3. Konferencja specjalistów]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[2. Dom wczasowy]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[4. Kościół]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[5. Więzienie]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[7. Partie]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[8. Uniwersytet]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[9. Aktorzy]
Szablony użycia
94
(do Pierwszej) I my już chyba pójdziemy, kochanie. Pan ma który pokój?
(do Pierwszej) Zaczniemy chyba od podwieczorku, koleżanko. Proszę naszykować coś do zjedzenia.
(do Pontusa) Pan tu jest komendantem? Doprowadziłem jeszcze troje ludzi. Razem będzie pan miał na stanie (liczy obecnych) ośmioro. Proszę pokwitować odbiór.
(wskazując na Leona) No, ten na przykład.
(wychodząc) Ludzi nauki poturbowali… Zagrodzili drogę oświacie! Odpowiecie za to, dzikusy!… (pozostali na scenie uspokajają się powoli. Przez chwilę krzątają się w milczeniu)
A gdybyśmy dostarczyli modela?
A Pana Boga potrafiłby namalować?
A różne sztuki. Stosownie do okoliczności. Repertuar zależy od widowni.
A teraz ze świata przyjeżdża się tutaj. Dla przestępców jest to poniekąd stacja na drodze ich życia. Stacja z dłuższym postojem. Co to za walizki?
A wyrok?
A wyście właśnie zaczęli.
Ale też jeszcze nie jedzą.
Ale to nie ich przedmiot, panie rektorze.
Aulę, łaskawa pani. Sala jest dosyć duża, a studenci nie zawsze siedzą cicho.
Bardzo dobrze.
Beztroski z was człowiek, komendancie. Dawno w zawodzie.
Budzicie zaufanie.
Chcą koledze napełnić głowę papierem.
Cicho tam, kanibale! Do roboty!
Cicho! Nie gadać w szeregu! Pewnie jakaś recydywa. (do Melanii) A wy jak długo tu siedzicie?
Cicho! Nikt was nie pyta. (do Pontusa) Ależ pan ich rozzuchwalił... Dołączcie no, dołączcie do szeregu. Prędzej, prędzej! (do Tery) A wy, co?
Cicho! Was nie pytam. Stać na baczność, kiedy do was mówię! Sprawę już miał?
Co pan powie... A dlaczego nie hotel, albo dom publiczny?
Co takiego? A cóż by tu miało być – kościół? (wybucha śmiechem, aresztanci także)
Co za akcent. To prawdziwy skarb, panie rektorze. (do Leona) Tylko czy zdoła pan profesor objąć głosowo całą tę aulę?
Co? Cement? Chyba przyszłość.
Coś podobnego... Dobrze grała! Nic nie dała po sobie poznać. Pokłońmy się publiczności, koledzy...
Człowieku, dyplom ci przejdzie koło nosa!
Czy długo? Aż nas nie przepędzą.
Czy jesteście pewni, że wasza wiara jest niezachwiana?
Dlaczego nie? Ta dziewczyna (wskazuje na Melanię) mogłaby studiować. Prawda, panie rektorze?
Dopóki nas nie przepędzą.
Doskonały. Czuję, że tu przytyję.
Dziś każda mądra inicjatywa jest na wagę złota.
Grzeczniej, proszę pana. Proszę pamiętać, że znajdujecie się państwo na terenie uczelni i stoicie przed jego magnificencją panem rektorem.
Jak to, ich? Nie znacie regulaminu?! Bagaże zostawia się na wolności, albo przechodzą na skarb państwa. Brudno tu, byle jak, burdel nie więzienie! Weźcie no ich do galopu, niech mi tu zaraz wysprzątają!
Krzesełka dla kolegów, koleżanko.
Kto z was umie malować?
Ładna rodzinka. Nie ma co. Wujek i siostrzenica. Kradzież?
Ma się rozumieć. A pan komendant i ja siedzimy za kratkami. Dowcipniś, psiakrew!
mężem
Mój mą
My dążymy do tego, żeby została tylko lewica – bez prawicy i bez centrum!
Myśmy, proszę państwa, przywykli do studenckich wybryków. Na wszelki wypadek zawsze trzymamy w odwodzie siły porządkowe. Czy jego ekscelencja każe wydać stosowny rozkaz?
Na pewno. Tutaj jest chyba kuchnia – przez to okienko wydaje się obiady. (nad kasą wiesza tabliczkę „Śniadania. Obiady. Kolacje”. Ona 1 zawiesza napis „Szatnia” nad przechowalnią bagażu)
Na zawsze. Albowiem powiedziane jest: ,,gdziekolwiek wnijdziesz, tam dom twój i świątynia twoja”. Poza tym mamy nakaz. (do Drugiego) Ojcze, poświęć nowy dom Pana i spocznij. (do Pontusa podając mu komżę) Włóżcie to, będziecie kościelnym.
Najlepiej modlić się poezją. Człowiek prawdziwie pobożny zna wiele wierszy na pamięć.
Należałoby rozejrzeć się za kierownikiem domu i zgłosić nasz przyjazd. Tego wymaga regulamin.
Nam to wystarczy.
Nie boicie się trzymać ich razem? To trochę lekkomyślnie. Na pewno porozumiewają się ze sobą.
Nie da się zaprzeczyć, że macie pewną przewagę liczebną.
Nie trzeba. (do Melanii) Siostrzyczka też pozostanie. Za krótko w nowicjacie, aby do wszystkiego mieć dostęp.
Nie. Od was też nie?
Niewiele, ale proszę bardzo... Sylwio, Klaro, dajcie chleb i ser.
No to każcie odliczyć i zameldujcie.
No widzicie. I po co wam to było?
No właśnie. Takie kontakty do niczego dobrego nie prowadzą. Buntu jeszcze nie było?
Oczywiście. Dwa i pół tysiąca kalorii na głowę.
Oczywiście. Tak długo, jak długo nie przestaniecie się modlić.
Od myśli zaczynamy.
ojcze
ON 1 (gwiżdże) Hej tam, proszę wkroczyć na teren uczelni!
ON 1
Oświata jest koniecznością, panie rektorze, dla niektórych co prawda smutną koniecznością, ale wszyscy rozumieją, że płacić trzeba. Dostaniemy milion albo więcej. Raz, dwa doprowadzimy to do porządku, obok stanie barak akademicki, i od października zaczynamy. Prawo, historia, orientalistyka i teologia.
panie dziekanie
Panie kościelny, tylko bez własnej teolog2, proszę! Od tego są ojcowie kościoła.
Państwo! Cackacie się z nimi! Może jaśniepaństwo, nie? Co zrobili?
Pierwszego
Po co? To bardzo ekskluzywny kościół. Im nas jest mniej, tym więcej uwagi może nam poświęcić Pan Bóg. Przyszłość należy do małych relig2, nawet tych najmniejszych, dwuosobowych, składających się z jednego Boga i jednego człowieka. Wyznawcy masowych relig2 giną w tłoku, a nas widać jak na dłoni.
Powiedzcie no, komendancie, politycznych u was nie ma? Może trzymacie ich gdzieś osobno, na górze, albo na dole?
Poza celą. Cele będziecie mieli pewnie wspólne. Rozsadźcie ich, panie kolego, według uznania.
Przejdźcie się po ludziach i zbierzcie na kościół.
Sam budynek też sprawia sympatyczne wrażenie. I architektura ciekawa, i wystrój wnętrza. Pokoje są na górze, tu jest salon.
Siostry nie odpowiedzą, bo ślubowały milczenie. Mogą tylko śpiewać. To jest kościół wielowyznaniowy. Kazanie ideowe będzie później. (do Melanii) A panienka powinna do nowicjatu. Do nowicjatu!
Sufit by trzeba pociągnąć na biało. Może znajdzie się malarz, który by nam zrobił plafon.
Szkoda, bo mielibyśmy na niej najlepszych wykładowców.
To będzie. Zobaczycie, że będzie. Opanują więzienie, straż wyrżną, was wyrżną, i co wtedy? Wojsko na pomoc wezwiecie?
To jest konieczne. Są jakieś wolne cele na górze?
To nic, będziecie mieli zaliczone.
To widać. No nic, ja już pomogę wam zaprowadzić porządek. Po pierwsze należy oddzielić nowych od tych waszych, rozpieszczonych i zdemoralizowanych.
Twoja? Coś ci się, bracie, pomieszało. Tu nie ma nic twojego, wszystko jest wspólne.
U nas nie ma piekła. Tylko niebo i ziemia. Szykujcie się do ceremonii. Będziecie chwalić Pana, spożywając Jego dary.
Uprzejmie przypominamy, że lewica już jest. Może być tylko prawica.
W porządku. Nowoprzybyli – zbiórka! (Nowi ustawiają się w szeregu i odliczają. On 1 otwiera drzwi na peron) Wychodzić, nie gapić się, wychodzić! (do Pontusa) Miejcie baczenie na całość.
W tej kwestii zgadzamy się z centrum.
Wchodzić, wchodzić! (Wchodzą On 2, Ona 1 i Ona 2 w szarych drelichach więziennych i stają w szeregu. On 1 zamyka za nimi drzwi na klucz) Kolejno – odlicz!
Widzę, że będziemy tu mogli założyć nie tylko świątynię, ale i akademię teologiczną.
Wszyscy po wyroku. (pokazuje kolejno) Usiłowanie morderstwa, gwałt, defraudacja. A ci za co siedzą?
Wszystko jest, o wszystkim pomyślano. A od jutra pójdziemy się opalać.
Wydaje mi się, panie rektorze, że ten człowiek góruje poczuciem odpowiedzialności nad resztą.
Wystarczy, możecie dalej nie mówić. Zwłaszcza jeżeli się zważy, że nie ma czym...
Z prawicą? Bez dzielącego nas centrum? Musiałoby do chodzić do ciągłych starć, a oni mają chwilowo przewagę.
Znajdzie pan tu wszystko, co jest człowiekowi potrzebne do wypoczynku – nawet spokój.
Żywi też potrzebują pomocy i pociechy. Bez względu na to, w co wierzą – w brak Pana Boga, czy w istnienie. Pochylcie się wszyscy, kiedy Pan wchodzi pod ten dom strzelisty, aby pod nim zamieszkać.