Oświata jest koniecznością, panie rektorze, dla niektórych co prawda smutną koniecznością, ale wszyscy rozumieją, że płacić trzeba. Dostaniemy milion albo więcej. Raz, dwa doprowadzimy to do porządku, obok stanie barak akademicki, i od października zaczynamy. Prawo, historia, orientalistyka i teologia.
Teologia nie, panie dziekanie.
Szkoda, bo mielibyśmy na niej najlepszych wykładowców.
Przerzucimy ich na prawo albo na historię.
Ale to nie ich przedmiot, panie rektorze.
Człowiek jest ważny, nie przedmiot. Przerzucamy studentów, to tym bardziej możemy przesunąć wykładowców. Łatwiej się przekształcić, niż wykształcić. A ci państwo co tutaj robią?
Ci państwo dosyć już mają obcych.
Grzeczniej, proszę pana. Proszę pamiętać, że znajdujecie się państwo na terenie uczelni i stoicie przed jego magnificencją panem rektorem.
Myśmy tu już przed różnymi magnificencjami stali, obyci jesteśmy. Tylko nie myślcie, że zrobicie z nas studentów!
Dlaczego nie? Ta dziewczyna
Niech nie zawracają głowy, tu nie będzie żadnej uczelni. Więzienie miało być i też nie ma, a przecież to jest jeszcze pilniejsze. Ostatecznie kształcić się można za granicą, ale nie słyszałem, żeby jakiś kraj trzymał za granicą swoich więźniów.
Ja słyszałem, aleSkreślenie cenzorskie z parafką. mniejsza z tym. Jakie studia pan skończył? A może zaczął pan i przerwał, a teraz myśli o dyplomie?
Już go mają. Pontus, nie daj się znowu nabrać.
Po tym wszystkim, co nas tu spotkało, nie znoszę okazji, Melanio.
Mój mąż, proszę pana, prowadził kiedyś lektorat języka francuskiego. Gdyby...
Ależ oczywiście, droga pani, zatrudnimy natychmiast. I dla pani znajdzie się praca w rektoracie.
Merci bien, votre excellence.
Co za akcent. To prawdziwy skarb, panie rektorze.
Co objąć?
Aulę, łaskawa pani. Sala jest dosyć duża, a studenci nie zawsze siedzą cicho.
A gdzie oni w ogóle są, ci studenci?
Uczelnia nie ogłosiła jeszcze zapisów. Nie mamy skompletowanej komisji kwalifikacyjnej rekrutacyjnej. Brak czynnika społecznego. To powinien być ktoś odpowiedni.Odręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora.
Bardzo słusznie, opierać się trzeba na ludziach sprawdzonychOdręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.. Oczywiście, należy nam się teraz odpoczynek, ale skoro obowiązek woła, to nie będę się uchylał.
Wydaje mi się, panie rektorze, że ten człowiek góruje poczuciem odpowiedzialności nad resztą.
Przede wszystkim góruje tym, że jest najedzony.
Nie zasłużyliście, Botylda, na to, żeby się dla was narażać. Ale może kiedyś będziecie mieli dzieci – dla nich to zrobiłem.
Bardzo szlachetne podejście. Gdyby pan zechciał zasiąść w komisji kwalifikacyjnej rekrutacyjnejOdręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora..
To znaczy, że on będzie decydował, czy ja mogę zrobić dyplom?
I czy ja dostanę się na studia?
Ktoś musi wziąć na siebie tę odpowiedzialność. I ryzyko pomyłki.
Gdybym leżał w grobie, tobym się przewrócił.
Wierzycie w tę uczelnię? Prędzej tu powstanie szkoła jazdy konnej – i to jeżeli sami ją założymy! Czy ci ludzie nie przypominają wam kogoś? Wcale bym się nie zdziwił, gdyby zaraz dołączyły do nich dwie kobiety…
Ja też nie, cóż w tym dziwnego…
Zdaje się, że macie rację, Botylda.
Człowieku, dyplom ci przejdzie koło nosa!
Już tyle rzeczy mi przeszło – cóż znaczy jeden dyplom. Dosyć mam cudzych propozycji, dosyć urządzania mi życia. Teraz ja coś zaproponuję.
Ach tak? To interesujące.
Dziś każda mądra inicjatywa jest na wagę złota.
Cóż to za propozycja, Pontus?
Żebyście się stąd zabrali, i to szybko!
Brawo, Pontus!
Nie będzie pan chyba bił rektora, panie Pontus…
Łapy przy sobie, Pontus!
Myśmy, proszę państwa, przywykli do studenckich wybryków.Odręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora. Na wszelki wypadek zawsze trzymamy w odwodzie siły porządkowe. Czy jego ekscelencja magnificencjaOdręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora. każe wydać stosowny rozkaz?
No widzi pan dziekan, co się dzieje… Jesteśmy zmuszeni…
No co tak patrzycie? Używamy formacji kobiecych dla uniknięcia nadmiernej brutalności. Zawsze co ręka kobieca, to nie męska.
Mówiłem, że przyjdą, mówiłem… I są!
Znowu jest ich czworo.
Zdaje się, że nie zostaniesz profesorem, Leonku.
Miał pan rację, panie Pontus…
No co stoicie – wyrzućcie ich! Tera, zawiń rękawy!
Jasny gwint, jak jeszcze raz się tu pojawicie…
A ci właśnie mogli być prawdziwi… Prawdziwi być mogli, mówię.
Nie kracz.
Na coś męskiego.
Tylko szkoda, że akurat wypadło na oświatę. Trzeba było wcześniej się zdobyć albo później.
Komu to mówisz? Gdyby nie ja, zbłaźniłbyś się, Tera, jak nigdy dotąd.
Ja? Ja dotąd jeszcze nigdy…
Jeszcze jak. I to nie raz.
Ja?…
Wszyscy. Kolektywnie. Człowiek jest w pojedynkę rozsądny, a wejdzie tylko do grupy – i żegnaj, rozumie. Co jedna głowa, to nie sześć.
Za drzwiami też są niestety ludzie. Inni – ale ludzie. Wolę pozostać z wami – was przynajmniej już znam. Mamy tu dom i ogromne możliwości. I wszystko zależy od nas. Możemy to nawet spalić, jeżeli taka przyjdzie nam fantazja. Możemy rozbudować.
Coś z tego zrobimy. Żeby tam nie wiem co.
Więc zdecydujmy się na coś – i No to, na co czekamy, bierzmy sięOdręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora. do roboty!