Log in
Dokumenty
Kolekcje
Byty
Media
/
Byty
/
On 2
On 2
Typ:
Osoba
6699
Fragmenty z tym bytem
10
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[1. Dworzec kolejowy]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[3. Konferencja specjalistów]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[2. Dom wczasowy]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[4. Kościół]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[5. Więzienie]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[7. Partie]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[8. Uniwersytet]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[9. Aktorzy]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[6. Hippisi]
Szablony użycia
107
(do Drugiej) Niech pani nakryje do stołu.
(do Pierwszego) Idź ojcze z siostrami i przynieście dary Boże.
(do Pontusa) A ty?
(do Pontusa) Dziękuję. Zechce pan pamiętać, że wstęp na salę obrad mają tylko specjaliści.
(po chwili) Jesteście wspaniali. Naprawdę jesteście wspaniali! Zapomnieliście tylko o jednym. Skąd weźmiemy publiczność.
A broń masz?
A jak długo razem żyjecie?
A jego spytaj. On do takich, co o to...
A potem?
A z czym było lepiej? Ze wszystkim u was gorzej. Nie ujęliście jeszcze spraw w swoje ręce. Sami jeszcze nie chwyciliście się w garść. Czekacie, aż was ktoś chwyci? Czekajcie. (podchodzi do wejścia z lewej strony) Powinni już być. Powitam ich z darami Bożymi na progu. (wychodzi)
Ach tak? To interesujące.
Aktor, widzicie państwo, powinien grać skutecznie. A skutecznie to znaczy tak długo dopóki widzowie nie przepędzą go i nie zaczną grać sami.
Aktor, widzicie państwo, powinien grać skutecznie. A skutecznie to znaczy tak długo, dopóki widzowie nie przepędzą go i nie zaczną grać sami. Takie jest nasze powołanie i nasza misja. Cała trudność, to tak zagrać, żeby publiczność nie zorientowała się, że jest publicznością.
Ależ oczywiście, droga pani, zatrudnimy natychmiast. I dla pani znajdzie się praca w rektoracie.
Ależ skąd. Okręgowy. Natychmiast bierzemy się ostro do roboty.
Andy
Bardzo słusznie. Proszę się pakować. A wy, kolego Pontus, działajcie dalej sami, zachowując jednak minimum lojalności wobec centrum. Czy lewica zostaje?
Bardzo szlachetne podejście. Gdyby pan zechciał zasiąść w komisji kwalifikacyjnej.
Bułka to jeszcze nie program.
Bzdura. Pierwszy raz działam w tych stronach.
Cześć. Rudego jeszcze nie ma?
Człowiek jest ważny, nie przedmiot. Przerzucamy studentów, to tym bardziej możemy przesunąć wykładowców. Łatwiej się przekształcić, niż wykształcić. A ci państwo co tutaj robią?
Czy długo? Słyszycie – pan pyta, czy długo gramy w jednym miejscu...
Dla Rudego liczą się fakty, nie ochota do faktów. Idziemy. (do Drugiej) Ty zostań i czekaj.
Dobrze. Jestem o was spokojny. Idziemy. (do Pierwszego) Słyszeliście, jaki mają rozsądny program? A wy co – od razu cały kosmos, a Ziemi, którą macie pod nosem, to nie widzicie!
Drobiazg. Oczywiście, że siedziałem.
Drugiego
Dwa lewe i żadnego prawego? Jak to będzie wyglądało? Jakoś niepoważnie. Żeby zupełnie bez skrzydeł, to się zdarza, ale z dwoma lewymi – to już nienormalne.
Działalność jest celem samym w sobie. Podobnie jak zabawa. I w ogóle jak wszelkie życie. Wszystko, co żyje, musi jakoś działać, inaczej marnieje.
I zapełnił niebo łotrami, a ziemię aniołami. Rozważymy to.
Ja słyszałem, ale mniejsza z tym. Jakie studia pan skończył? A może zaczął pan i przerwał, a teraz myśli o dyplomie?
Jego spytaj. On do takich, co o to pytają, od razu strzela. Kto mnie nie zna, powiada, nie wart jest, żeby żyć.
Krzesełka dla drogich koleżanek i kolegów, proszę pani!
Mamy nadzieję, kolego Pontus, że macie jakiś rozsądny program?
Mówiłem, co? Mówiłem, że niezłe...
Może wejść.
Możemy się tymczasem pokochać. To skróci czas oczekiwania.
My jesteśmy centrum.
n 2
Na pewno mnie wzywają. (czyta depeszę) No tak. Sprawa nie cierpiąca zwłoki. Proszę dalej prowadzić konferencję, proszę mnie nie odprowadzać.
Na pytania będziemy odpowiadać później. Najpierw sprawy porządkowe.
Nadawca biegu – rzadka specjalność. Może wejść.
Napełnimy i głowę, nie ma obawy. Proszę pani – broszury!
Nie pieniądz jest ważny, ale sam akt ofiarowania. Akt został dokonany, oddaj pieniądze właścicielom.
Nie rozśmieszaj mnie. Ilu masz na rozkładzie?
Nie szkodzi, zrobimy wirydarz. Przydałby się rzeźbiarz i ogrodnik.
Nie szkodzi.
Nie szkodzi. Rudy zje byle co.
Nie w tym, to w innym. Najważniejsze, żeby się razem kochać i wspierać. Ale Rudy nie przystąpi do was z pustymi rękami. Dwie dziewczyny wprowadzi do komuny, dziewuchy jak rzepy, obie bardzo robotne, zwłaszcza w łóżku! Co wy na to?
Nie, proszę pana. To znaczy, że każdy z was będzie znał swoją rolę. Już ją zna.
Niech mówią, niech nawet krzyczą – zawsze lepsze są rozruchy myśli, niż jakiekolwiek inne.
Niech pani rozda. Tylko przestrzega: żadnej działalności frakcyjnej. Gdzie mieszkacie?
Niestety... Nie wszystko jeszcze zostało wyjaśnione.
Nieważne, co ja myślę. To się rzuca w oczy. Dzieci macie dużo?
No co tak patrzycie? Używamy formacji kobiecych dla uniknięcia nadmiernej brutalności. Zawsze co ręka kobieca, to nie męska.
No jak chcecie. Nikt was gwałcić nie będzie.
No jakich, jakich... Wspólnych, oczywiście! Nieważne, przyjdzie Rudy, to będą. Komuna bez dzieci prędko się rozpada. Dzieci to cement.
No tak, a potem?
No to niech już pokroją.
No widzi pan dziekan, co się dzieje… Jesteśmy zmuszeni…
No, ludzi to my na szczęście słuchać nie musimy.
No, niech smarują, tylko nie za cienko.
O tak. Wędrujemy wzdłuż Wisły, wzdłuż Odry. Ale czasami także w poprzek…
O, dzieci mi nie przeszkadzają, droga pani. Państwo nie mają dzieci?
O, już są. Wiedziałem, że prędzej czy później przyjdą.
O, na pewno. Rudy zawsze nadchodzi w porę. Jeżeli chcecie, możemy wyjść mu naprzeciw. On bardzo lubi, kiedy mu się wychodzi naprzeciw.
Odroczony. Odroczony bezterminowo.
Ojcze
ON 2 O, jesteście wreszcie. To jest nasza nowa rodzina. Przywitajcie się.
ON 2
Otwieram konferencję i witam serdecznie przybyłych na nią specjalistów. (wskazując na Pontusa) A ten człowiek co tutaj robi? Czy to też specjalista?
pan prezes
Panie i panowie! Nasze obrady toczyć się będą na posiedzeniach plenarnych oraz w podkomisjach. Przygotowano dziesięć referatów i tyleż koreferatów, nie licząc komunikatów, not i przyczynków. Pozwolę sobie przedstawić porządek dzienny na dziś...
Panie i panowie! Świat dzisiejszy wymyka się coraz bardziej z ludzkich rąk. Z rąk boskich wyrwał się już dawno. Jeżeli natychmiast nie wzmocnimy uścisku, to wkrótce zostaniemy z pustymi dłońmi. Nikt tego za nas nie uczyni. Bogowie przychodzili i odchodzili – tylko człowiek wciąż trwa. Od niego samego zależy – czy będzie to wieczne trwanie. W tej konkretnej chwili zależy to od nas: od pana, od pani, od pana, od pana, ode mnie. Od tego, co chcecie zrobić – i co potraficie zrobić. Co potraficie – każdy w swoje
panie prezesie
panie rektorze
Panie, panowie. Świat dzisiejszy...
Podoba mi się ten człowiek. Macie pewnie jakieś wspomnienia? To dobrze. Założymy organ i będziemy się rozliczać z przeszłością. Przydacie się do obrachunków.
Porządek dzienny dzisiejszych obrad przedstawia się następująco – otwarcie konferencji, zagajenie, referat wstępny pod tytułem „Specjalista jako pionier i ofiara współczesności”, koreferat, dyskusja, wybór podkomisji i podsumowanie. Czy ktoś w sprawie formalnej?
Prezesie
Przerzucimy ich na prawo albo na historię.
Przyszłość także, ale głównie cement. Gdyby nie dzieci, wszystko by się rozpadło – i małżeństwa, i komuny, i społeczeństwa, nawet mocarstwa by się rozpadły. Upadłby cały porządek na świecie. Tylko to nas ratuje, że dzieci patrzą.
Przyszłość także, ale głównie cement. Gdyby nie dzieci, wszystko by się rozpadło – i małżeństwa, i narzeczeństwa, i społeczeństwa, nawet mocarstwa by się rozpadły. Upadłby cały porządek na świecie. Tylko to nas ratuje, że dzieci patrzą. A zwłaszcza to, że nie wszystko rozumieją.
Razem... Ach, rozumiem. Ale to dobrze. Komuna powinna być ze sobą zżyta.
Siódemkę. To podobno z tarasem.
Słusznie. Podobasz mi się.
Słyszałem cię, synu, mamy słuch niemal nadprzyrodzony. Dziękuję. Zanim cię nasz Bóg wynagrodzi, przyjmij drobną pamiątkę. Siostro, dajcie mu paczkę herbatników.
Tak, dziękuję pani. Gulasz dla mnie chyba już czeka. O, jest. (przynosi sobie z okienka jedzenie i siada przy stole. Wszyscy jedzą. On 2 wskazuje na leżących) A ten turnus pewnie jest po wieczorku zapoznawczym.
Tak, synu. Naszą pobożność. Bo Bóg jest przede wszystkim po to, aby człowiek był pobożny. Jedynie ludziom o pobożności wrodzonej wolno nie wierzyć. Osobiście bardzo cenimy pobożnych ateistów, bowiem ich cnoty są prawdziwie bezinteresowne. Wśród reszty przeważają kramarze, co za każdy uczynek każą sobie płacić, i to słono! A najbardziej wyrachowani są święci.
Tak, synu. W niebie.
Tak? Żałuję, że nie ta – ta jest lepsza. Rudemu będzie się podobała. Rudy lubi młode sikorki.
Tak.
Teologia nie, panie dziekanie.
Teologiczny nonsens, mój synu. Dobrzy ludzie po śmierci rozpływają się i jednoczą z Bogiem, a źli wracają na świat powtórnie. Dlatego wśród żywych przeważają źli. Zadaniem naszym jest doskonalić ich, aż w którymś wcieleniu staną się dobrymi i znikną.
To drobiazg. Ale wpierw trzeba uwierzyć. Trudno, że byśmy karmili niewierzących, albo wierzących w co innego niż my. Od tego jest państwo.
To proszę mieć. Proszę ich mieć jak najwięcej! Strach pomyśleć co by się działo bez dzieci. Dzieci to cement.
To się jeszcze okaże. A te sikorki co tutaj robią?
Tu jest. (wyjmuje z torby wiktuały) Są i sardynki. I wino.
Tylko nie jeść.
Uczelnia nie ogłosiła jeszcze zapisów. Nie mamy skompletowanej komisji kwalifikacyjnej.
W komunie wszyscy jesteśmy braćmi. Słuchajcie, sikorki, co z Rudym?
Wiec urządzimy później. Po wiecu przyjmowanie nowych członków i wręczanie legitymacji. Obecnie – lustracja siedziby stronnictwa, rozdział pomieszczeń i tak dalej.
Witam państwa. Szalenie zależy mi na spokoju.
Właśnie. Skąd weźmiemy publiczność?
Wszystko jest możliwe, córko, ponieważ religia jest sztuką. Człowiek wciąż tworzy nowe dzieła – dlaczegóż miałby w tej jednej dziedzinie ustać? Na drugiej półkuli coraz to nowe sekty powstają, religie wybuchają jak wulkany. Módlcie się.
Wykluczone. Niech nikt się nie waży zaczynać bez Rudego! Łeb rozwalę każdemu, kto zacznie!
Zwierzchnie... Wyobraźcie sobie, moi drodzy, że my jesteśmy jeszcze bardziej zwierzchnie. Niemal najzwierzchniejsze. A przynajmniej, jeżeli jeszcze nie jesteśmy, to będziemy. Słyszeliście o Stronnictwie Popularnym?