1. Pontus
Za takie szyny kowale dają każde pieniądze. Sto lat to leży i nie pęka. Nie ma lepszej stali na siekiery.
2. Tera
(wchodzi z plecakiem, strój półwojskowy) Dlatego, widać, rozkradli. Dwa kilometry toru brakuje.
3. Pontus
Ile to siekier można wykuć z dwóch kilometrów, ile kos. Wiele pożytku z takich dwóch kilometrów.
4. Tera
Bardzo wiele. Tylko że pociąg nie dochodzi. Co to za stacja, do której można tylko furą dojechać...
5. Pontus
Ale za to jaka tu cisza... Jeżeli co gwizdnie, to najwyżej ptak; jeżeli się co przetoczy, to chyba chmura po niebie. Jak w sanatorium tu jest albo jeszcze lepiej. Tylko pierwszej nocy źle spałem. Wciąż zdawało mi się, że pociąg nadjeżdża. Że podróżni biegają po peronie. Majaki takie miałem kolejowe.
6. Tera
Na dworcu to nie spanie. Łóżko chociaż wygodne?
7. Pontus
Wygodne. Ale jedno. Jednoosobowe.
8. Tera
Na jednoosobowym najlepiej spać na zmianę. Jeden śpi, a drugi pilnuje.
9. Pontus
A czego tu pilnować? Drugi też może spać, jeżeli ma gdzie. Tutaj nikt się nie kręci. Miasteczko od tej stacji spalone, najbliższa wieś pusta, co najwyżej jakieś zwierzę z lasu podejdzie. Wczoraj podeszła koza. Popatrzyła i zaraz uciekła. Rozgośćcie się. Czym chata bogata. Może macie coś do jedzenia?
10. Tera
A wasz bufet co — źle zaopatrzony?
11. Pontus
W plecaku miałem bufet, tak jak i wy. A mieszkam tu już prawie tydzień.
12. Tera
(wykładając z plecaka jedzenie)Nie nudno?
13. Pontus
Dawno się nie nudziłem, nareszcie mogę sobie na to pozwolić. Ale jakoś mi nie wychodzi. Roztętniony jestem jeszcze, rozdygotany w środku. Każdego dnia myślę, że może już jutro nadejdzie nuda, a przynajmniej znudzenie – i nic. Zamiast nudy przyszliście wy.
14. Tera
Ja jestem dosyć nudny.
15. Pontus
Wszyscy są nudni – ale nie od razu. Nazywacie się ja koś?
16. Tera
Tera moje nazwisko.
17. Pontus
Tera. A ja jestem Pontus. Bez wyraźnego zawodu, ale z sensem. Lubię, żeby każda rzecz i każda sprawa miała sens. Gdzie mogę, to go doczepiam. Do tego trzeba mieć powołanie.
18. Tera
Nie łatwiej doczepiać bezsens?
19. Pontus
O wiele łatwiej, ale do tego też trzeba wykształcenia. Bez wykształcenia człowiek może doczepić tylko samego siebie.
20. Tera
A wyście co skończyli?
21. Pontus
Nic, ale za to parę razy zaczynałem. W sumie uzbiera się moich studiów na jeden doktorat.
22. Tera
A ja mam wykształcenie żołnierskie. Wiem, co trzeba robić, żeby się nie dać zabić. Wiem, jak się atakuje, zdobywa i utrzymuje teren i jak się opatruje rany. Reszta jest sprawą Boga i panów oficerów.(ogląda stację)A tędy wojna przeszła tylko w postaci rabunku.
23. Pontus
A spalone miasto?
24. Tera
Mówię o stacji. Ocalała – nie wiadomo po co. Bez torów, bez miasta – bez sensu.
25. Pontus
Dlatego tu jestem. Wszystko nabiera sensu z chwilą, kiedy staje się potrzebne. A ten budynek jest mi potrzebny. A teraz i wam także. Na razie jako dach nad głową, a później...
26. Tera
A później to wszystko zniszczeje. Chyba że to jest zabytek pierwszej klasy.
28. Tera
Tam siedzi... Tam siedzi – kasjer!
29. Pontus
(po chwili) Co za bzdury...
30. Tera
Którędy się tam wchodzi?
31. Pontus
Z peronu, przez pokój zawiadowcy stacji.
34. Tera
Nie ma. Ale przecież go widziałem! Siedział w granatowym rozpiętym mundurze. Dosyć młody...
35. Pontus
Niedobrze z wami, Tera.
36. Tera
Przeszukaliście dokładnie całą stację? Piwnice, strych, przybudówki?
37. Pontus
Wszystko. Miałem aż nadto czasu.(zasuwa okienko i wraca na środek. Po chwili podchodzi do okienka i podnosi zasłonę)Tera...
38. Tera
(stając w wyjściu na peron) Tak?
39. Pontus
(odwraca się, zaskoczony)Czy wy myślicie, że ja – że ja – coś ukrywam?
40. Tera
Nic nie myślę. Zobaczyłem kasjera, to wszystko. Wiecie o tym, że go zobaczyłem, i reszta należy do was. To jest wasza stacja, nie moja.
42. Tera
A kto tu mieszka? Czyje to łóżko? Wy. Wasze. Możecie tu czekać do końca życia – kolej tu już nigdy nie wróci.
43. Pontus
Można to przerobić na coś innego. Na schronisko. Na mleczarnię. Na muzeum. Na warsztat naprawy maszyn, czy przetwórnię owoców. Albo zrobić z tego po prostu magazyn.
44. Tera
Kto ma [to] wszystko robić? I po co? Najlepiej zajmijcie to dla siebie. Ściągnijcie rodzinę, krewnych. Ziemia czeka na ziarno, trawa na krowie pyski. Umiecie ziemi dogodzić, żeby rodziła?
45. Pontus
Nigdy chłopem nie byłem. Ale przyznaję, że gleba, która nie daje płodów, niewiele ma sensu. Sens gleby jest w ziarnie.
46. Tera
Więc sprowadzicie tu swoich?
47. Pontus
Po co koncentrować rodzinę? Niech żyje rozproszona, wrastająca w cały kraj równomiernie – w góry, w niziny, w wybrzeże. Niech będzie na piaskach i na żuławach, i w puszczy; w centrum, i nadgraniczna; wiejska, miejska i podmiejska... Zresztą ja nie mam rodziny.
48. Tera
Nikogo bliskiego?
49. Pontus
Bliscy są w tej chwili daleko. Wyobrażam ich sobie jedynie – mężczyzn, dzieci, kobiety. Najczęściej kobiety. Może mnie pamiętają, może już nie. Im człowiek starszy, tym z pamięcią gorzej – z pamięcią o nim.
50. Tera
Nie jesteście starzy, Pontus. Skoro przeżyliście wojnę, to teraz do śmierci macie daleko.
51. Pontus
W każdym razie dalej. Odstąpiła od nas i czeka przy końcu życia, a nie w połowie. Rzecz w tym, żeby ten koniec popychać przed sobą na odległość nadziei, na odległość marzenia. Życie odchodzi z marzeniem.
52. Tera
Ja nie marzę, a jeżeli, to krótko. Co zamarzę, to zrobię, co zamarzę, to zrobię. A właściwie nie tyle zamarzę, co pomyślę. Może nawet nie tyle pomyślę, co poczuję.
53. Pontus
Zaswędzi was, to się podrapiecie.
54. Tera
A wy inaczej. Zaswędzi was, to się pomodlicie. Ja zamiast się modlić, wolę telefonować. Próbowaliście rozmawiać z tego aparatu, co stoi u zawiadowcy?
55. Pontus
Rozmawiać? A z kim?
56. Tera
Ze światem. Przecież jest jakiś świat poza tą stacją. Chyba nie myślicie, że to jest wszystko, co zostało...
57. Sabina
O[] tu jest poczekalnia, można posiedzieć. Panowie też czekają.
58. Leon
Czy pociąg, pociąg, mówię, czy prędko przyjedzie?
59. Tera
Pociąg? Ja nie wiem. Może on wie.
60. Pontus
A skąd państwo wiedzą, że to jest stacja?
61. Sabina
A co to jest według pana — kościół? Zapukaj, Leonku, do kasy. Tam jest okienko. Mąż jest krótkowzroczny, a podczas jazdy okulary mu się pogorszyły.
62. Leon
(do kasjera) Dzień dobry, dzień dobry, mówię. Kiedy, proszę pana, mianowicie... (Zasłona opada gwałtownie. Leon ponownie stuka)No co to znaczy, proszę pana?! Mówię, mówię, a tu.... (do Sabiny) Był i nie ma. Czy tak się pracuje w kasie? (Zasłona znów w górze. W okienku widać głowę Tery)
63. Tera
Pontus! On znów był i zniknął!
65. Leon
Pan będzie łaskaw poinformować mnie, mówię, co do pociągu. I bilet proszę, dwa bilety, dla żony także – do najdalszej stacji. Ja wiem, wiem, mówię, nie można dziś zbyt wiele od kolei wymagać. Gdzie pociąg jedzie, tam pojedziemy. I kwit, kwit bagażowy na rower – to też u pana?
66. Tera
Nie, kwit obok. W przechowalni bagażu.
67. Leon
Ale, proszę pana, ale, mówię, ja nie chcę roweru przechowywać, tylko nadać.
69. Leon
Na pociąg, rzecz jasna. No na cóż innego?
70. Tera
Pontus! Ten pan chce nadać rower.
71. Pontus
To niech nada.
72. Sabina
Nie nadawaj, Leonku. Poszukaj zawiadowcy stacji.(Leon odwraca się od okienka, które zostaje ponownie zasłonięte, i podchodzi do Sabiny)
73. Leon
Co mówisz, Sabinko? Co mówisz, Inuś? Ależ, Inuś, ty siedzisz, ty siedzisz, mówię, na pościeli! Na pościeli siedzisz. Co robi, co robi tutaj to łóżko, proszę pana?
74. Sabina
(wstaje) Jak pan śmiał się dosiąść?
75. Pontus
Dosiąść? Ja zaraz się na nim położę!
76. Tera
Spotkałem dziewczynę, okazuje się – Melanię. Przywitaj się z państwem, Melanio.
77. Sabina
Dlaczego właściwie robi pani tyle zamieszania? Pierwszy raz widzę, żeby ktoś witał się ze wszystkimi pasażerami na dworcu.
78. Pontus
A oficjalne osobistości? Nie widziała pani, jak wychodzą z pociągu i witają się z każdym? Nawet się całują. Pójdź, dziecko, ja cię też ucałuję.
79. Leon
To przyszedł pociąg?
80. Tera
Nie, na razie tylko Melania przyszła.
81. Sabina
Nie wygląda na osobistość. Wyjdź na peron, Leonku, i rozejrzyj się. (Leon wychodzi)Czy tu jest bufet?
82. Pontus
Jest, proszę pani, z tym że jedzenie i picie trzeba mieć ze sobą. Podoba mi się pani, Melanio.(do Sabiny)Pani też mi się podoba, ale już nie tak bardzo. Niemniej obie panie witam serdecznie pod moim dachem.
83. Sabina
Pod pana dachem? Czy pan jest ministrem kolei?
84. Pontus
Zdumiewa mnie ta pewność, z jaką nazywa pani ten budynek stacją. Był wojenny kataklizm, to nasze trzęsienie ziemi, i cała pewność siebie jest jeszcze na frontach, obsadza granice. Tu, w środku, wszystko jest przewrócone i nic nie jest tym samym, czym było. Wszystko trzeba od nowa ponazywać i na nowo poustawiać. Trzeba dużo nazw i dużo pomysłów. Nie daj Boże, proszę was, żeby był tylko jeden pomysł! Jeden na miasto – dla wszystkich miast. Jeden pomysł na wieś — dla wszystkich wsi. Jeden na chleb, który będziemy jedli, jeden na ubranie, które będziemy nosili, jeden na sztukę, na kraj. Jeden na nas, czyli na człowieka. Nie daj Boże!
85. Tera
Na razie potrzebny nam jest pomysł – parę pomysłów – na nocleg. Bo przenocujecie nas chyba, Pontus?
86. Sabina
Czy to jest zajazd?
87. Tera
Tak, proszę pani. Z tym że nie zajeżdża się do niego, tylko zachodzi.
88. Melania
Och! Tak gorąco?
89. Leon
Zabrali – zabrali wszystko! Zabrali, mówię, Sabinko, marynarkę, buty, zegarek, portfel, portfel, mówię, kapelusz... Kapelusz nawet!
90. Sabina
Leon, jak mogłeś tyle rzeczy oddać?! Jak mogłeś nie krzyczeć?
91. Pontus
Co pan opowiadasz! Kto?!
92. Tera
Gdzie? No mów, człowieku, kto cię napadł?!
93. Leon
Dwóch... dwóch było, podeszło, ja pytam, pytam, mówię, o pociąg... Zabrali wszystko.Pociągu nie będzie.
94. Tera
Chodźmy, Pontus... Prędzej!
95. Sabina
To niesłychane! W biały dzień, w miejscu publicznym... Grozili ci?
97. Sabina
Ale byli uzbrojeni?
98. Leon
Też nie. Zresztą nie wiem, może coś, może coś, mówię, mieli po kieszeniach. Co teraz zrobimy?
99. Melania
Ci panowie na pewno złapią ich i wszystko odbiorą.
100. Sabina
Ci panowie tak wyglądają, że dobrze będzie, jeżeli reszty nie wezmą. Otwórz walizkę, Leonku, i ubierz się ponownie.
101. Melania
(przysiadając na łóżku) Dobrze pan jest ubrany, jak na dzisiejsze czasy. I pani dobrze. Ja zresztą też, tylko że w jedną, niestety, sukienkę. Gdyby mnie ktoś tak obrabował jak pana, tobym już nie miała co włożyć. Musiałabym chodzić goła.
102. Leon
Oni wszystkiego nie zabierają. Zostawiają, zostawiają, mówię, akurat tyle, żeby człowiek miał przykryte, co trzeba. Zapomniałem... Zapomniałem powiedzieć, że dali mi na to papierek. O... z pieczątką.
103. Melania
Podpis nieczytelny.
104. Sabina
I pieczątka nieczytelna. Po coś to brał?
105. Melania
Bardzo roztropnie, że pan wziął. Lepiej mieć taki papierek. Ja na przykład nie mam nic, najmniejszego świstkaś. W ogóle nie można mnie wylegitymować. Można tylko uwierzyć, że jestem Melania.
106. Leon
Ja pani wierzę.
107. Melania
Dziękuję. Miałam się tu spotkać z moim stryjem Botyldą – może państwo słyszeli – Piotr Botylda, stryj?
108. Sabina
Nie. Zamknij walizkę, Leonku. Zrób coś do zjedzenia.
109. Melania
Ale stryja nie widać. Miał się mną zaopiekować – wykształcić mnie i wydać za mąż – i jakoś go nie widać. Może czeka gdzie indziej i martwi się o mnie. Może zapomniał. Może po prostu nie żyje. Jak państwo myślą?
110. Leon
My głównie myślimy o swoich sprawach. Możemy, rzecz jasna, rzecz jasna, mówię, porozmyślać o stryju, ale to mu, ale to mu nic nie pomoże. Chyba że nie żyje. Chyba że nie żyje, mówię, i prosi o westchnienie.
111. Melania
Stryj nigdy o nic nie prosił.
112. Sabina
(jedząc) A kim on był?
113. Melania
Kawalerzystą. Ostatnio pracował w kasie na wyścigach, a kiedy wyścigi zamknęli, to w kasie na kolei. Poczekam tu jeszcze na niego. A państwo też na kogoś czekają?
114. Leon
(jedząc) My? Na pociąg.
115. Melania
Niemożliwe. Przecież ta stacja nie ma połączenia z żadną inną.
116. Sabina
Nie ma takiej stacji, proszę pani, która by nie miała jakiegoś połączenia.
117. Leon
Jakieś musi być, musi, mówię. Chociaż jedno.
118. Melania
Tak. Jeżeli są tory.
119. Sabina
Tory? Chwileczkę. Leonku, byłeś przecież na peronie. Spojrzałeś na tory?
120. Leon
Nie. Nie zdążyłem. I do głowy mi nie przyszło.
121. Tera
(widząc ubranego Leona) Oddali?
124. Leon
A nic podobnego.
125. Tera
Przecież widzę, że oddali. Durnia pan ze mnie robisz?
126. Leon
Ależ skąd... Skąd, mówię. Miałem uzupełnienie w walizce.
128. Sabina
Udając się w daleką podróż, trzeba być na wszystko przygotowanym.
129. Tera
A państwo dokąd właściwie jadą?
131. Sabina
Leonku, po co to rozgadywać? Mąż, proszę pana, już ma swoje lata, a skrzydeł dotąd nie rozwinął, choć utalentowany jest bardzo, i to w paru kierunkach. Więc żeby dobro, które jest w mężu, uratować, postanowiłam wywieźć Leona za granicę.
132. Tera
Dóbr kultury narodowej wywozić nie wolno.
133. Leon
Za pozwoleniem... Nie jestem jeszcze zabytkiem.
134. Sabina
Czy to jest stacja graniczna, a pan jest celnikiem?
135. Tera
Dlaczego nie? Stacja graniczna między starym a nowym krajem. Między naszą biedą, a wspaniałym krajem przyszłości.
136. Leon
Tylko że, tylko że ta pani Melania mówi – torów między tymi krajami, torów nie ma...
137. Tera
Torów? A którędy by chodziły pociągi dziejów? Po czym przejedzie lokomotywa rewolucji? W razie czego przepchniemy ją kawałek! Macie chyba trochę siły?
138. Sabina
Ale mąż jest krótkowzroczny.
139. Tera
Dostanie nowe, różowe okulary. A pani otrzyma przydział młodości i entuzjazmu. A Melania – kochanka, a potem męża, mieszkanie i dzieci.
140. Leon
My, proszę pana, chcemy tylko...
141. Sabina
Daj spokój, Leonku, pan kpi sobie, ironizuje przecież...
142. Pontus
To jest pan Botylda. Kradł tory.
146. Pontus
Nasz krewny, a mimo to kradł tory.
147. Tera
O nieładnie, stryjku... Po co ci nasz tor?
148. Botylda
Nie wiedziałem, że to wasz. Zresztą była już tylko jedna szyna, i to niewielki kawałek – i tak by pociąg po tym nie pojechał. A my w sąsiednim mieście powiększamy stację. Ten, kto ma mniej, powinien dać temu, kto ma więcej.
149. Pontus
Nie słyszałem o takiej zasadzie.
151. Melania
To chyba coś nowego. Skąd stryj ma taką ideę?
152. Botylda
To nie idea, tylko dyrektywa. Nie należy tego mylić. Dziękuję państwu za opiekę nad Melanią. Spotkaliśmy się i już jest kawałek rodziny. Co prawda, nie ten najbardziej potrzebny, ale na początek dobre i to.
153. Pontus
(do Leona) Odzyskał pan ubranie?
154. Tera
Nie. Miał drugie w walizce.
155. Pontus
(wskazując na Botyldę) Czy to był jeden z tych, co pana ograbili? Niech pan się dobrze przyjrzy.
156. Leon
(oglądając Botyldę z bardzo bliska) Nie sądzę. Ani jeden, ani drugi.(po chwili)Czy nie byłby już czas, proszę panów, mówię, czas, żeby pomyśleć o noclegu? Na pociąg nie ma dzisiej co liczyć – a sen nadejdzie, sen nadejdzie, mówię, punktualnie.
157. Pontus
W porządku. Zajmie pan to miejsce.(wskazuje ladę przechowalni bagażu)Tera będzie spał na ławce, Botylda i ja na podłodze. Łóżko oddamy kobietom.
158. Melania
Mam spać z Melanią?
159. Melania
Może łóżko oddamy małżeństwu?
160. Pontus
Już powiedziałem. Ja tutaj jestem gospodarzem. Kładźcie się i niech noc ma nas w swojej opiece.
161. Sabina
Poprzednia noc była dla nas bardzo łaskawa. Spaliśmy czternaście godzin i nikt nas nie zarżnął, ani nie okradł. Pamiętasz, Leonku?
162. Botylda
Już śpi. Ja też już zamknę na noc moje oczy. Dobranoc, Melanio.
163. Melania
(rozbierając się) Dobranoc, stryju. Dobranoc pani.
164. Sabina
Śpij spokojnie, moje dziecko, i nie rzucaj się. Nie trzeba aż tak bardzo się rozbierać.
165. Melania
Ja inaczej nie zasnę.
166. Sabina
Nie wstydzi się pani?
167. Melania
A czego się tu wstydzić, przecież jestem dobrze zbudowana...
168. Tera
Zupełnie dobrze, Melanio.
169. Sabina
Ja, zapewniam panią, także, ale to jeszcze nie powód, żeby się obnażać i zakłócać mężczyznom sen.
170. Tera
Jeżeli o mnie chodzi, to niczego mi pani nie zakłóci.
171. Pontus
Ja się też jakoś oprę pokusom. Dobranoc.
175. Głos Żeński
Dobranoc.
176. Pontus
(po chwili) Tera... Tera!
177. Tera
Cicho... Co jest?
178. Pontus
Zdaje się, że było o jedno „dobranoc” za dużo... Liczę, liczę i nie zgadza mi się.
179. Tera
To licz barany. Barany zawsze się zgadzają.
1. Ona 1
Cudowna okolica! Nie mogli wybrać lepszego miejsca na wczasy. Ten las nasycony żywicą. Gdzie sosnami nie dotrze, tam posyła zapach. Czujesz? Wciągaj go w płuca głęboko – odpoczynek to oddychanie świeżością.
2. On 1
Sam budynek też sprawia sympatyczne wrażenie. I architektura ciekawa, i wystrój wnętrza. Pokoje są na górze, tu jest salon.
3. Ona 1
I jakie urocze towarzystwo, jakie zżyte. Razem posnęli! Widać zagadali się do późna. Może w bridża grają.
4. On 1
Na pewno. Tutaj jest chyba kuchnia – przez to okienko wydaje się obiady.(nad kasą wiesza tabliczkę „Śniadania. Obiady. Kolacje”. Ona 1 zawiesza napis „Szatnia” nad przechowalnią bagażu)
5. Ona 1
A tu jest szatnia. Pewnie dla tych, co przychodzą się tylko stołować. Możemy na razie skorzystać. (wiesza płaszcz w „szatni”)
6. On 1
Należałoby rozejrzeć się za kierownikiem domu i zgłosić nasz przyjazd. Tego wymaga regulamin. (wiesza regulamin)
7. Ona 1
Mam nadzieję, że nie zgubiłeś skierowania. Bez tego by nas nie zameldowali.
8. Ona 2
Dzień dobry! Jak tu przytulnie. Mam pokój dopiero od jutra, ale mam nadzieję, że mnie gdzieś ulokują.
9. Ona 1
Z pewnością. Jeden dzień nie gra roli. Pani na długo?
10. Ona 2
Dwa tygodnie. A pani?
11. Ona 1
My z mężem tylko na dziesięć dni. Ten dom ma dzalone powodzenie i trudno dostać pokój.
12. Ona 2
Wcale się nie dziwię – taka okolica... I kierownik podobno jest bardzo dobry. Już zgłosiłam przyjazd, zaraz powinni dać nam coś gorącego do zjedzenia.
13. On 1
Wszystko jest, o wszystkim pomyślano. A od jutra pójdziemy się opalać.
14. Ona 2
Nie zauważyłam – czy jest tu basen?
15. Ona 1
Jeżeli nawet nie ma, to mamy rzekę. Wygląda na czystą. Świetny ten gulasz, prawda?
16. On 1
Doskonały. Czuję, że tu przytyję.
17. On 2
Witam państwa. Szalenie zależy mi na spokoju.
18. On 1
Znajdzie pan tu wszystko, co jest człowiekowi potrzebne do wypoczynku – nawet spokój.
19. Ona 2
W każdym razie dzieci tu nie ma.
20. On 2
O, dzieci mi nie przeszkadzają, droga pani. Państwo nie mają dzieci?
21. Ona 1
Nie, proszę pana, ale…
22. On 2
To proszę mieć. Proszę ich mieć jak najwięcej! Strach pomyśleć co by się działo bez dzieci. Dzieci to cement.
23. On 1
Co? Cement? Chyba przyszłość.
24. On 2
Przyszłość także, ale głównie cement. Gdyby nie dzieci, wszystko by się rozpadło – i małżeństwa, i narzeczeństwa, i społeczeństwa, nawet mocarstwa by się rozpadły. Upadłby cały porządek na świecie. Tylko to nas ratuje, że dzieci patrzą. A zwłaszcza to, że nie wszystko rozumieją.Fragment dodany w tym miejscu po usunięciu części o hippisach [6. Hippisi]. Jego krótsza wersja znajdowała się w dialogu Sabiny i Jego 2 (od słów „Dzieci to cement”).
25. Ona 2
Czy pan już zgłosił komuś z personelu swoje przybycie?
26. On 2
Tak, dziękuję pani. Gulasz dla mnie chyba już czeka. O, jest.(przynosi sobie z okienka jedzenie i siada przy stole. Wszyscy jedzą. On 2 wskazuje na leżących)A ten turnus pewnie jest po wieczorku zapoznawczym.
27. Ona 2
A może po zabawie pożegnalnej.
28. Ona 1
Jutro zapoznamy się z wszystkimi. Mój mąż uwielbia towarzystwo a ja też lubię poznawać nowych ludzi. Sytny ten gulasz. Chyba rozejdziemy się już do pokojów. (kolejno odnoszą talerze do okienka)
29. Ona 2
Ja też już pójdę na górę. Trzeba się odświeżyć po podróży. Do miłego zobaczenia. (wychodzi wyjściem na peron)
30. On 1
(do Pierwszej)I my już chyba pójdziemy, kochanie. Pan ma który pokój?
31. On 2
Siódemkę. To podobno z tarasem.
32. Ona 1
A my mamy piątkę. To chyba naprzeciwko. Żeby tylko pogoda się utrzymała...
33. Pontus
Tera! Tera, zbudź się! No zbudź się, do diabła!
35. Pontus
Jesteśmy na wczasach...
36. Tera
Aha... No to śpij.
37. Pontus
(podbiega do okienka, puka) Halo, czy można dostać jeszcze jedną porcję gulaszu?
38. Tera
Porcję gulaszu w kasie kolejowej... Osłabł umysłowo z głodu. Nie hałasuj, Pontus.
39. Sabina
(budząc się)Co tam jest napisane?
41. Melania
Tam nad okienkiem.
42. Pontus
(do okienka) Halo! Jeszcze jedną porcję gulaszu! W ogóle szykujcie jedzenie, cały turnus przyjechał!
43. Tera
Uspokój się, Pontus.
44. Pontus
Przecież nie śniło mi się... Byli tu – kobieta z mężczyzną, kobieta sama i jeszcze jeden mężczyzna – byli tu, mieli skierowania...
45. Melania
Dlaczego pan ich nie zaczepił?
46. Pontus
Nie wiem. Zdawało mi się, że znikną, kiedy się poruszę. Ale oni są naprawdę. Zostawili przecież ślady. Poszli na górę, tam są. Zostawili przecież ślady.
47. Botylda
W takim razie idę do nich! Kto ze mną?
49. Leon
Może i ja bym poszedł? Co, Inuś, jak myślisz, może i ja bym poszedł, mówię?
50. Sabina
Zostań. Ktoś musi zostać z kobietami. Wstanę chyba, coś niebezpiecznie w łóżku.
51. Melania
A ja właśnie w łóżku czuję się najbezpieczniej.
52. Pontus
Nie przyszło mi do głowy, że to może być dom wypoczynkowy... Jak mogło mi to nie przyjść do głowy? Przecież to takie proste. Proszę was – bądźcie na wczasach.
53. Leon
Propozycja, nie będę ukrywał, jest nęcąca, nęcąca jest, mówię, nie będę ukrywał — ale nie jestem pewny, czy to, czy to od nas zależy...
54. Pontus
A od kogo? Człowiek sam decyduje, czy jedzie odpocząć, czy nie! Bądźże pan mężczyzną, do diabła! Niech pan wypoczywa!
55. Leon
Doprawdy, pan...
56. Pontus
(krzyczy mu w twarz) Albo pan zaczniesz wypoczywać, albo...
57. Sabina
No zgódź się, Leonku, skoro pan tak nalega...(ciszej)Zgódź się, bo jeszcze oberwiesz. Co do mnie, to już zaczęłam wypoczywać. Wyjdźmy poopalać się trochę. Poleżymy na peronie.
60. Leon
Na tarasie, oczywiście, że na tarasie.
61. Melania
Obawiam się, że słońce jeszcze nie wzeszło.
62. Pontus
To poczekają! Rozbiorą się tymczasem, nasmarują olejkiem – nie stracą ani jednego promienia.
63. Sabina
Ubierz się ciepło, Leonku, i weź parasol. Może być tego słońca za dużo.
64. Melania
A mnie co pan każe robić?
65. Pontus
Nabierać sił i być w pobliżu. Lubię mieć dziewczynę pod ręką. A kiedy zechcę...
1. On 2
Otwieram konferencję i witam serdecznie przybyłych na nią specjalistów.(wskazując na Pontusa)A ten człowiek co tutaj robi? Czy to też specjalista?
2. Ona 1
To kierownik tutejszego ośrodka metodycznego, panie ministrze. To koledze właśnie zawdzięczamy piękną i sprawną obsługę naszej konferencji.
3. On 2
(do Pontusa) Dziękuję. Zechce pan pamiętać, że wstęp na salę obrad mają tylko specjaliści.
4. Ona 1
Poza panem, oczywiście, oraz personelem pomocniczym. (do Melanii) Panią dokooptujemy do sekretariatu konferencji. Zechce pani protokołować. Proszę...
5. On 2
Panie i panowie! Nasze obrady toczyć się będą na posiedzeniach plenarnych oraz w podkomisjach. Przygotowano dziesięć referatów i tyleż koreferatów, nie licząc komunikatów, not i przyczynków. Pozwolę sobie przedstawić porządek dzienny na dziś...
6. Botylda
Przeszukaliśmy cały dom, nie ma nikogo... Co to?
7. Pontus
Konferencja specjalistów. Obcym wstęp wzbroniony.
8. Ona 1
Chyba że pan jest specjalistą...
10. Ona 2
Umie pan coś robić?
11. Botylda
O tak, wiele rzeczy, proszę pani. Umiem na przykład na dawać bieg.
13. Botylda
Sprawom, wnioskom, dyrektywom, nawet koniom – wszystkiemu.
14. On 2
Nadawca biegu – rzadka specjalność. Może wejść.
15. Pontus
Wejdź, skoro pan minister pozwala.
16. Botylda
(wchodzi) Pan minister? A nie znalazłoby się coś do jedzenia, panie ministrze?
17. On 2
Porządek dzienny dzisiejszych obrad przedstawia się następująco – otwarcie konferencji, zagajenie, referat wstępny pod tytułem „Specjalista jako pionier i ofiara współczesności”, koreferat, dyskusja, wybór podkomisji i podsumowanie. Czy ktoś w sprawie formalnej?
18. Botylda
Ja. Dlaczego konferencja odbywa się na dworcu?
19. Pontus
(cicho) Idiota... To jest ośrodek metodyczny.
20. Botylda
To już nie wypoczynkowy?
21. Melania
To chyba jasne, stryju.
22. Botylda
A kiedy będzie obiad?
23. Ona 2
W przerwie obiadowej, oczywiście. Cóż za pytanie...
24. On 2
Panie, panowie. Świat dzisiejszy...
25. Pontus
Stop, nie wolno. Widzicie przecież, że konferencja specjalistów.
27. Pontus
Taki... Tera się nazywa.
28. Ona 2
Jaka specjalność?
31. Pontus
Pan minister pozwala.
32. Ona 2
(wręcza Terze przybory do pisania)Na pewno będzie chciał pan robić notatki. Później zabierze pan głos w dyskusji.
33. On 2
Panie i panowie! Świat dzisiejszy wymyka się coraz bardziej z ludzkich rąk. Z rąk boskich wyrwał się już dawno. Jeżeli natychmiast nie wzmocnimy uścisku, to wkrótce zostaniemy z pustymi dłońmi. Nikt tego za nas nie uczyni. Bogowie przychodzili i odchodzili – tylko człowiek wciąż trwa. Od niego samego zależy – czy będzie to wieczne trwanie. W tej konkretnej chwili zależy to od nas: od pana, od pani, od pana, od pana, ode mnie. Od tego, co chcecie zrobić – i co potraficie zrobić. Co potraficie – każdy w swojej specjalności. Bo sprawy już zaszły tak daleko, a świat wraz z nimi, że każda rzecz wymaga co najmniej paru specjalistów i nawet kiedy wypadnie tylko na coś popatrzeć, to dobrze jest wziąć do tej roboty paru ludzi. Jednego do patrzenia z lewej strony, drugiego do patrzenia z prawej, trzeciego z góry, czwartego z dołu. Jak z tego widać, co najmniej czterech ludzi trzeba, żeby coś zobaczyć. Pomyślcie, drodzy państwo, ilu ich trzeba, żeby coś zrobić... Ilu nas trzeba. I pomyślcie – ile jest do zrobienia. A pomyślawszy, zanim zaczniemy działać, niech każdy spróbuje zakreślić granice swoich umiejętności, granice tego, co potrafi. Granice swojej specjalności, których nie wolno przekroczyć pod groźbą niepowodzeń.
34. Ona 1
Panie ministrze, pilna depesza.
35. On 2
Na pewno mnie wzywają.(czyta depeszę)No tak. Sprawa nie cierpiąca zwłoki. Proszę dalej prowadzić konferencję, proszę mnie nie odprowadzać.
36. Botylda
Wystarczyłoby, gdyby go jedna osoba odprowadziła. Konferencja trwa, a oni gdzieś chodzą... Wyjrzyj na dwór, Melanio.
37. Pontus
No co, Tera, widziałeś kiedy ministra z takiej odległości?
38. Tera
Nic mi od tego nie lepiej. Dobry rząd to i z daleka poczujesz.
39. Melania
Nie ma nikogo.
40. Botylda
Co ty pleciesz, moje dziecko – jak może nie być nikogo?
42. Tera
(po chwili) Już prędzej wrócą ci letnicy z góry...
43. Pontus
Zabawne. Oni wciąż pewnie myślą, że to dom wczasowy... (z peronu wchodzi Sabina)Nie wolno, obcym wstęp wzbroniony!
44. Sabina
Deszcz pada. Jak długo można się opalać?
45. Tera
Wpuść panią, co ci zależy.
46. Pontus
Wstęp wolny tylko dla specjalistów.
47. Botylda
A gdzie pan ich masz? No gdzie?
48. Pontus
Cholerny świat... Miała być przerwa obiadowa i obiad... Jeść mi się chce!
50. Melania
Jaka szkoda, że to ośrodek metodyczny, a nie restauracja...
51. Sabina
Ośrodek jaki – metodyczny? To od metodystów?
52. Melania
Od metody, proszę pani.
53. Botylda
Był taki, a właściwie dwóch było. Ten drugi nazywał się Cyryl; została po nim cyrylica. A mnie się wciąż zdaje, że to jednak stacja...
54. Pontus
Bzdura. Tu nie ma nic, co by przypominało stację, a przede wszystkim pociąg.
55. Leon
Dosyć już tego leżakowania, leżakowania tego na tarasie. Tarasie, mówię.
56. Sabina
Daj spokój, Leonku, to jest, okazuje się, ośrodek metodyczny.
57. Leon
Ach tak? To dlatego tak źle wypocząłem. Niby człowiek leżakuje, a leżaka pod nim, a leżaka, mówię, nie ma. Ale ośrodek metodyczny to nie wypoczynkowy.
58. Tera
To też nie jest takie pewne.
59. Pontus
Co jest niepewne, Tera?
60. Tera
Że metodyczny. I że w ogóle ośrodek.
61. Melania
Ale na coś trzeba się zdecydować. Chciałabym przypomnieć, dlaczego tu jesteśmy.
63. Melania
Dlatego, że uznano nas za specjalistów. Wystarczy poczytać transparenty.
64. Botylda
Nie wierz w takie rzeczy, moje dziecko. Czytaj książki, nie transparentySkreślenie cenzorskie z parafką..
65. Leon
Ja bym wolał, wolałbym, mówię, żeby pan tu nie politykował. Człowiek głodny wszystko bardzo upraszcza.
66. Pontus
Nie szkodzi. To są rozmowy kuluarowe. Trwa przerwa w obradach i wszystko, co teraz mówimy, ma charakter nieoficjalny, kuluarowy.
67. Botylda
Co do mnie, to ja całe życie tak mówię.
68. Tera
To wyjdźże, człowieku, wreszcie z tych kuluarów i powiedz coś głośniej! Czas najwyższy.
70. Tera
Jako człowiek. Wystarczy. Nie bój się, że...
1. Tera
(do Pontusa)Umarł kto, czy jak?
2. On 1
Żywi też potrzebują pomocy i pociechy. Bez względu na to, w co wierzą – w brak Pana Boga, czy w istnienie. Pochylcie się wszyscy, kiedy Pan wchodzi pod ten dom strzelisty, aby pod nim zamieszkać.
3. Tera
Ale chyba nie na stałe?
4. On 1
Na zawsze. Albowiem powiedziane jest: ,,gdziekolwiek wnijdziesz, tam dom twój i świątynia twoja”. Poza tym mamy nakaz. (do Drugiego) Ojcze, poświęć nowy dom Pana i spocznij.(do Pontusa podając mu komżę)Włóżcie to, będziecie kościelnym.
5. Pontus
Dlaczego właśnie ja?
6. On 1
Budzicie zaufanie.
7. Tera
(cicho do Pontusa)Zgódźcie się, to jest niezła posada. I mnie weźcie na zastępcę.
8. Pontus
Ja nawet nie wiem, co to za wyznanie...
9. On 1
Przejdźcie się po ludziach i zbierzcie na kościół.
10. Pontus
Tak jest, po ludziach.(podchodzi do Leona)Co łaska, proszę. Na kościół.
11. Leon
A co to jest, panie, za kościół?
12. Pontus
(do Pierwszej)Przepraszam, siostro, ten tu pan właśnie pyta, co to jest za kościół?
13. On 1
Siostry nie odpowiedzą, bo ślubowały milczenie. Mogą tylko śpiewać. To jest kościół wielowyznaniowy. Kazanie ideowe będzie później. (do Melanii) A panienka powinna do nowicjatu. Do nowicjatu!
14. Pontus
(do Leona)Długo mam czekać?
15. Leon
Ale będziemy tu mogli, mam nadzieję, będziemy tu mogli zostać? Zostać pod dachem, mówię.
16. On 1
Oczywiście. Tak długo, jak długo nie przestaniecie się modlić.
17. Leon
Rozumiem. Po ile płacimy?
18. Pontus
To nie składka, tylko ofiara. Jak najwięcej.
19. Leon
(płacąc) To za dwie osoby – za mnie i za żonę.
20. Pontus
Bóg zapłać. (do Tery)Co łaska...
21. Tera
Zastępca kościelnego nie płaci. Ja sam mogę zbierać.
22. Pontus
Jak uważacie, Tera. Mnie możecie oszukać, ale Pana Boga nie oszukacie. (do Botyldy) Co łaska.
23. Botylda
Może mi pan powiedzieć, gdzie my się teraz podziejemy? Jedyne schronienie w całej okolicy i – okazuje się – zajęte. I to przez kogo...
24. Pontus
Na razie nikt was stąd, Botylda, nie wygania, a siostrzenica nawet się urządziła. Płaćcie bez obawy.
25. Botylda
Świątynia jest podobno wielowyznaniowa. Wyznań kilka, a co z Bogiem – jeden?
26. Pontus
Moim zdaniem jest tylu bogów, ilu ludzi. Każdy ma swojego.
27. On 1
Panie kościelny, tylko bez własnej teologii, proszę! Od tego są ojcowie kościoła.
28. Pontus
A ja jednak uważam, że jeżeli Pan Bóg ma już być, to powinien być mniejszy, niż to się powszechnie głosi. I nasz. Na skalę jednostki, nie kosmosu. Niech się zajmuje każdym z nas, nie obrotami ciał niebieskich i mleczną drogą!
29. On 2
Teologiczny nonsens, mój synu. Dobrzy ludzie po śmierci rozpływają się i jednoczą z Bogiem, a źli wracają na świat powtórnie. Dlatego wśród żywych przeważają źli. Zadaniem naszym jest doskonalić ich, aż w którymś wcieleniu staną się dobrymi i znikną.
30. Pontus
Czy nie byłoby lepiej, żeby Pan Bóg sobie zabierał złych, a nam zostawiał dobrych?
31. On 2
I zapełnił niebo łotrami, a ziemię aniołami. Rozważymy to.
32. Tera
Gdyby to się udało przeforsować na którymś z soborów…
33. Sabina
Czy takie rzeczy są możliwe?
34. On 2
Wszystko jest możliwe, córko, ponieważ religia jest sztuką. Człowiek wciąż tworzy nowe dzieła – dlaczegóż miałby w tej jednej dziedzinie ustać? Na drugiej półkuli coraz to nowe sekty powstają, religie wybuchają jak wulkany. Módlcie się.
35. Botylda
Jakimi słowami?
36. On 1
Najlepiej modlić się poezją. Człowiek prawdziwie pobożny zna wiele wierszy na pamięć.
37. Leon
Dziwna to liturgia. Czy wasz kościół, czy wasz, mówię, kościół jest gdzieś zarejestrowany?
38. On 2
Tak, synu. W niebie.
39. Botylda
A czy przyjął się na ziemi?
40. On 1
Po co? To bardzo ekskluzywny kościół. Im nas jest mniej, tym więcej uwagi może nam poświęcić Pan Bóg. Przyszłość należy do małych religii, nawet tych najmniejszych, dwuosobowych, składających się z jednego Boga i jednego człowieka. Wyznawcy masowych religii giną w tłoku, a nas widać jak na dłoni.
41. Tera
I po co się tak eksponować... Macie coś specjalnego do pokazania?
42. On 2
Tak, synu. Naszą pobożność. Bo Bóg jest przede wszystkim po to, aby człowiek był pobożny. Jedynie ludziom o pobożności wrodzonej wolno nie wierzyć. Osobiście bardzo cenimy pobożnych ateistów, bowiem ich cnoty są prawdziwie bezinteresowne. Wśród reszty przeważają kramarze, co za każdy uczynek każą sobie płacić, i to słono! A najbardziej wyrachowani są święci.
43. Sabina
(do Leona)Przeżegnajmy się, to heretyk.
44. Leon
Ale interesujący. Podczas gdy większość duchownych, większość, mówię, to nudziarze bez polotu, zdolni zepsuć najciekawszą religię.
45. On 2
Słyszałem cię, synu, mamy słuch niemal nadprzyrodzony. Dziękuję. Zanim cię nasz Bóg wynagrodzi, przyjmij drobną pamiątkę. Siostro, dajcie mu paczkę herbatników.
46. Sabina
Leonku, to pamiątka!
47. Leon
Będę je lepiej pamiętał... Całe życie.
48. Sabina
Daj mi chociaż skosztować...
49. Pontus
W świątyni się nie je.
50. Leon
Każdemu wolno chwalić Pana.
51. Botylda
Tyś nie Pana pochwalił, tylko jego sługę. Pan herbatników nie daje. Co najwyżej mannę.
52. On 1
Sufit by trzeba pociągnąć na biało. Może znajdzie się malarz, który by nam zrobił plafon.
53. Pontus
Na przykład Sąd Ostateczny.
54. On 2
Odroczony. Odroczony bezterminowo.
55. Sabina
Nic o tym nie wiedziałam.
56. Leon
Bo to pewnie jeszcze nieoficjalna, nieoficjalna, mówię, wiadomość. Przeciek.
57. On 1
Kto z was umie malować?
58. Melania
Stryj trochę malował za młodu.
59. Botylda
Takie tam kwiaty, zwierzęta... Nic wielkiego.
60. On 1
A Pana Boga potrafiłby namalować?
61. Botylda
Z głowy nie dam rady. Chyba że z natury.
62. On 1
A gdybyśmy dostarczyli modela?
63. Tera
Czy to wiadomo jak Pan Bóg wygląda?
64. Pontus
Czy w ogóle można się z Nim skontaktować oczami? Człowiek nie może kontaktować się z Bogiem tym samym zmysłem, którym kontaktuje się z drugim człowiekiem. Do tego musi służyć jakiś zmysł dodatkowy, niestety, brakujący.
65. Tera
Zmysł? Ja bym powiedział, że dodatkowy umysł!
66. On 1
Widzę, że będziemy tu mogli założyć nie tylko świątynię, ale i akademię teologiczną.
67. Botylda
To by mi bardziej odpowiadało. Akademia z własną stołówką.
68. Sabina
Ja bym ją mogła poprowadzić. Z mężem.
70. Tera
Wszyscy byśmy się przyłożyli.
71. Pontus
Żeby tylko było jakieś zaopatrzenie.
72. On 2
To drobiazg. Ale wpierw trzeba uwierzyć. Trudno, że byśmy karmili niewierzących, albo wierzących w co innego niż my. Od tego jest państwo.Skreślenie cenzorskie z parafką.
73. Leon
Ja od razu uwierzyłem. Moja żona także.
74. Pontus
Powoli. Pierwszy to ja uwierzyłem. Zebrałem nawet pieniądze. Co prawda nie wiem po co, bo za nie i tak tu nic nie można kupić.
75. On 2
Nie pieniądz jest ważny, ale sam akt ofiarowania. Akt został dokonany, oddaj pieniądze właścicielom.
76. Tera
Kto daje i odbiera...
77. On 1
U nas nie ma piekła. Tylko niebo i ziemia. Szykujcie się do ceremonii. Będziecie chwalić Pana, spożywając Jego dary.
78. Pontus
Ceremonia jedzenia... Przysięgam, że Pan będzie z nas zadowolony.
79. Tera
I pomyśleć, że tyle lat jadłem w nieświadomości...
80. On 1
Czy jesteście pewni, że wasza wiara jest niezachwiana?
81. Pontus
Jest może niejasna, ale nic jej niejasności nie zagrozi.
83. Botylda
Wiara musi być przeciwieństwem matematyki, na to nie ma rady. Siadajmy i chwalmy Pana.
84. On 2
(do Pierwszego)Idź ojcze z siostrami i przynieście dary Boże.
86. On 1
Nie trzeba.(do Melanii)Siostrzyczka też pozostanie. Za krótko w nowicjacie, aby do wszystkiego mieć dostęp.
87. Pontus
Tam jest peron.
88. On 2
Nie szkodzi, zrobimy wirydarz. Przydałby się rzeźbiarz i ogrodnik.
90. On 2
A z czym było lepiej? Ze wszystkim u was gorzej. Nie ujęliście jeszcze spraw w swoje ręce. Sami jeszcze nie chwyciliście się w garść. Czekacie, aż was ktoś chwyci? Czekajcie.(podchodzi do wejścia z lewej strony)Powinni już być. Powitam ich z darami Bożymi na progu.(wychodzi)
91. Sabina
(po chwili, cicho)Wysokiej klasy ksiądz.
93. Botylda
Jeszcze zdążymy, kiedy wrócą.
94. Melania
Kiedy wrócą...
95. Pontus
Milcz, Melanio.
96. Tera
Jeszcze ślubów nie składała.
97. Leon
I powiedziała tylko dwa, dwa, mówię, słowa: kiedy wrócą... Bardzo mądre słowa.
98. Pontus
I to ma być materiał na siostrę... Pierwsza zwątpiła!
99. Sabina
Dzisiejsza młodzież.
100. Tera
Bardzo przytomna.(biegnie do drzwi)
101. Pontus
Nie biegać po kościele!
102. Tera
(wygląda na zewnątrz)Nikogo.
103. Leon
(wyglądając na zewnątrz)Nie widać, żeby ktoś był.
104. Botylda
Zostały po nich dzwonki i kadzidło.
105. Pontus
A Pan Bóg? Pan Bóg jest najważniejszy.
106. Sabina
(po chwili)No na pewno. Ale...
108. Pontus
Co wy? Chyba... chyba nie przestaliście wierzyć?!
109. Tera
Skądże. Jeżeli ktoś zaczął, to na pewno nie przestał. To zawsze musi trochę potrwać. Gdyby tak zaraz wyruszyć, to by człowiek jeszcze złapał.
111. Tera
Pociechy zaczerpnąć...
112. Melania
I bez tego jesteśmy pocieszni.
113. Sabina
No co, panie kościelny Pontus? Czemu pan milczy?
114. Pontus
(siadając) Idźcie spać, ludzie. Nie denerwujcie mnie ponad zwykłą miarę.
1. On 1
Wchodzić, wchodzić!(Wchodzą On 2, Ona 1 i Ona 2 w szarych drelichach więziennych i stają w szeregu. On 1 zamyka za nimi drzwi na klucz)Kolejno – odlicz!
2. On 1
(do Pontusa)Pan tu jest komendantem? Doprowadziłem jeszcze troje ludzi. Razem będzie pan miał na stanie (liczy obecnych) ośmioro. Proszę pokwitować odbiór.
3. Pontus
A co to za ludzie?
4. On 1
Wszyscy po wyroku.(pokazuje kolejno)Usiłowanie morderstwa, gwałt, defraudacja. A ci za co siedzą?
5. Pontus
Którzy, proszę pana?
6. On 1
(wskazując na Leona)No, ten na przykład.
7. Leon
Ależ proszę pana!...
8. On 1
Cicho! Was nie pytam. Stać na baczność, kiedy do was mówię! Sprawę już miał?
9. Sabina
Miał, proszę pana, ale to było jeszcze przed wojną...
10. On 1
Cicho! Nikt was nie pyta.(do Pontusa)Ależ pan ich rozzuchwalił... Dołączcie no, dołączcie do szeregu. Prędzej, prędzej!(do Tery)A wy, co?
11. Tera
Ja jestem zastępcą.
12. On 1
No to każcie odliczyć i zameldujcie.
13. Botylda
Ale to chyba nieporozumienie, proszę pana. My jesteśmy ludzie wolni.
14. On 1
Ma się rozumieć. A pan komendant i ja siedzimy za kratkami. Dowcipniś, psiakrew!
15. Sabina
My jesteśmy niewinni i z tymi aresztantami nie mamy nic wspólnego!
16. On 1
Poza celą. Cele będziecie mieli pewnie wspólne. Rozsadźcie ich, panie kolego, według uznania.
17. Pontus
Tak, ma się rozumieć. A co z wyżywieniem? Przyślą?
18. On 1
Oczywiście. Dwa i pół tysiąca kalorii na głowę.
19. Leon
Oj to dobrze... Myśmy tu mieli, myśmy tu, mówię, mieli znacznie mniej. Prawda, Inuś?
20. On 1
Cicho! Nie gadać w szeregu! Pewnie jakaś recydywa. (do Melanii) A wy jak długo tu siedzicie?
21. Melania
Trzecią dobę, proszę pana.
23. Melania
Bez wyroku, proszę pana.
24. On 1
To nic, będziecie mieli zaliczone.
25. Botylda
To jest moja siostrzenica.
26. On 1
Ładna rodzinka. Nie ma co. Wujek i siostrzenica. Kradzież?
27. Botylda
Nie. Kanibalizm!
28. On 1
No widzicie. I po co wam to było?
29. Tera
Mamy tu jeszcze małżeństwo. Ci państwo.
30. On 1
Państwo! Cackacie się z nimi! Może jaśniepaństwo, nie? Co zrobili?
31. Tera
Nie wiem. Chcieli, zdaje się, wyjechać za granicę.
32. On 1
Wystarczy, możecie dalej nie mówić. Zwłaszcza jeżeli się zważy, że nie ma czym...
33. Pontus
Zastanawiam się, i nie wszystko mogę zrozumieć. Pan jest absolutnie pewny, że tu jest więzienie?
34. On 1
Co takiego? A cóż by tu miało być – kościół?(wybucha śmiechem, aresztanci także)
35. Pontus
O właśnie, może kościół.
36. On 1
Co pan powie... A dlaczego nie hotel, albo dom publiczny?
37. Pontus
Wcale nie jestem pewny że nie. Między nami mówiąc, tu kiedyś była stacja. Stąd jeździło się w świat.
38. On 1
A teraz ze świata przyjeżdża się tutaj. Dla przestępców jest to poniekąd stacja na drodze ich życia. Stacja z dłuższym postojem. Co to za walizki?
40. On 1
Jak to, ich? Nie znacie regulaminu?! Bagaże zostawia się na wolności, albo przechodzą na skarb państwa. Brudno tu, byle jak, burdel nie więzienie! Weźcie no ich do galopu, niech mi tu zaraz wysprzątają!
41. Tera
Tak jest! Na moją komendę — do sprzątania – w tył — rozejść się!
42. Botylda
Pan oszalał, panie Tera?
43. Tera
Tu rzeczywiście jest brudno.
44. Leon
To niech panowie sprzątną. Dlaczego właśnie, dlaczego właśnie my?
45. On 1
Cicho tam, kanibale! Do roboty!
46. Tera
No co wam szkodzi – posprzątajcie, kiedy proszą...
47. On 1
Powiedzcie no, komendancie, politycznych u was nie ma? Może trzymacie ich gdzieś osobno, na górze, albo na dole?
48. Pontus
Nie ma nikogo osobno. Wszyscy są tutaj.
49. On 1
Nie boicie się trzymać ich razem? To trochę lekkomyślnie. Na pewno porozumiewają się ze sobą.
51. On 1
No właśnie. Takie kontakty do niczego dobrego nie prowadzą. Buntu jeszcze nie było?
52. Pontus
Buntu? Nie było.
53. On 1
To będzie. Zobaczycie, że będzie. Opanują więzienie, straż wyrżną, was wyrżną, i co wtedy? Wojsko na pomoc wezwiecie?Skreślenie cenzorskie z parafką.
54. Pontus
Wojsko? O ile zdążę.Skreślenie cenzorskie z parafką. Nie pomyślałem o tym.
55. On 1
Beztroski z was człowiek, komendancie. Dawno w zawodzie.
57. On 1
To widać. No nic, ja już pomogę wam zaprowadzić porządek. Po pierwsze należy oddzielić nowych od tych waszych, rozpieszczonych i zdemoralizowanych.
58. Pontus
Jak uważacie...
59. On 1
To jest konieczne. Są jakieś wolne cele na górze?
60. Pontus
Są. Tędy trzeba, przez peron.
61. On 1
W porządku. Nowoprzybyli – zbiórka!(Nowi ustawiają się w szeregu i odliczają. On 1 otwiera drzwi na peron)Wychodzić, nie gapić się, wychodzić!(do Pontusa)Miejcie baczenie na całość.
63. Pontus
No co tak stoicie, sprzątajcie! Dwa i pół tysiąca kalorii...
64. Leon
Pan wierzy w te kalorie?
65. Pontus
W więzienie wierzę. Więzienie to nie kościół. Zamkną człowieka i siedzi. To się od razu sprawdza.
66. Botylda
Jak sprawdza?
67. Tera
Że nie można wyjść.
68. Sabina
Nie wszystko, co zamknięte, musi być zaraz więzieniem. Spróbujcie otworzyć.
70. Tera
Pontus, on nam ucieknie!
71. Botylda
Oszaleliście, czy co?!
72. Melania
Bo pęknę ze śmiechu.
73. Sabina
To nie jest więzienie!
74. Pontus
A co to jest?!
75. Botylda
Nie wiem. Będzie, co będziemy chcieli.
76. Tera
To dlaczego nie więzienie?
77. Leon
Bo nie ma chętnych na więźniów. Na więźniów, mówię. Ja i te drugie drzwi otworzę.(otwiera drzwi na peron)
78. Sabina
Brawo, Leonku! Co za ludzie... Zupełnie bez charakteru.
79. Leon
(wyglądając na zewnątrz)Ani żywej duszy...
80. Pontus
Jasna cholera... No nic się nie udaje! Nic. Głodny jestem.
1. On 2
Cześć. Rudego jeszcze nie ma?
2. Pontus
Nie ma. A kto to taki?
3. On 2
Jego spytaj. On do takich, co o to pytają, od razu strzela. Kto mnie nie zna, powiada, nie wart jest, żeby żyć.
4. Tera
Ostry facet. Z jakich stron?
5. On 2
A jego spytaj. On do takich, co o to...
6. Tera
Wiem. Ale ja też umiem strzelać.
7. On 2
Nie rozśmieszaj mnie. Ilu masz na rozkładzie?
10. Tera
Nie twój interes.
11. On 2
Słusznie. Podobasz mi się.
13. On 2
To się jeszcze okaże. A te sikorki co tutaj robią?
14. Leon
Panie! Ta pani jest moją żoną.
15. On 2
Tak? Żałuję, że nie ta – ta jest lepsza. Rudemu będzie się podobała. Rudy lubi młode sikorki.
16. Botylda
To jest moja siostrzenica.
18. Pontus
Niech pan nie myśli, że nie potrafimy obronić naszych kobiet. My tu już niejedno razem przeżyliśmy.
19. On 2
Razem... Ach, rozumiem. Ale to dobrze. Komuna powinna być ze sobą zżyta.
20. Sabina
Komuna?... Pan myśli, że my...
21. On 2
Nieważne, co ja myślę. To się rzuca w oczy. Dzieci macie dużo?
22. Leon
Jakich znów, proszę pana, dzieci?
23. On 2
No jakich, jakich... Wspólnych, oczywiście! Nieważne, przyjdzie Rudy, to będą. Komuna bez dzieci prędko się rozpada. Dzieci to cement.
24. Sabina
Także przyszłość.
25. On 2
Przyszłość także, ale głównie cement. Gdyby nie dzieci, wszystko by się rozpadło – i małżeństwa, i komuny, i społeczeństwa, nawet mocarstwa by się rozpadły. Upadłby cały porządek na świecie. Tylko to nas ratuje, że dzieci patrzą.
26. Botylda
My jakoś funkcjonujemy.
27. On 2
A jak długo razem żyjecie?
29. Melania
Ale nie w tym sensie jak pan myśli.
30. On 2
Nie w tym, to w innym. Najważniejsze, żeby się razem kochać i wspierać. Ale Rudy nie przystąpi do was z pustymi rękami. Dwie dziewczyny wprowadzi do komuny, dziewuchy jak rzepy, obie bardzo robotne, zwłaszcza w łóżku! Co wy na to?
31. Tera
Ja się nie sprzeciwiam.
32. On 2
(do Pontusa)A ty?
33. Pontus
Nigdy dotąd nie żyłem w komunie. Czy z tego można wystąpić?
34. Melania
Na pewno. Nikt nikogo siłą nie trzyma.
35. Leon
To my, proszę pana, to my od razu zgłaszamy nasze wystąpienie. Prawda, Inuś?
36. Sabina
Prawda, Leonku. Ale nie ma takiego pośpiechu. Kiedy człowiek już w tym jest, to może nie jest takie straszne. Jak wygląda ten Rudy?
37. Leon
Ależ to bandyta, kochanie. On strzela, strzela, mówię, za takie pytania.
38. Sabina
Do mnie nie strzeli, nie będzie taki głupi.
39. On 2
O, jesteście wreszcie. To jest nasza nowa rodzina. Przywitajcie się.
40. On 2
Mówiłem, co? Mówiłem, że niezłe...
41. Melania
(do Pontusa)One mi kogoś przypominają.
42. Pontus
Tak dużo ludzi na świecie, że wszyscy wszystkich przypominają. Nie trzeba się tym przejmować, tylko w miarę możności robić wszystko, żeby się odróżniać. Dobrze całuje ta mała.
43. Melania
Chyba nie gorzej ode mnie!(całuje go)
44. Botylda
Melanio, jak możesz!
45. Tera
Pocałunek to nic złego, bracie Botylda.
46. Botylda
Nic, ale po co się zaraz porównywać. Pozatem nie jestem pańskim bratem.
47. On 2
W komunie wszyscy jesteśmy braćmi. Słuchajcie, sikorki, co z Rudym?
48. Ona 1
Kazał, żeby czekać na niego z kolacją. Nie jedliście jeszcze kolacji?
50. Ona 2
W takim razie zaczekajcie na Rudego.
51. Tera
O, nie ma obawy, zaczekamy.
52. Sabina
Od dawna już tak czekamy.
53. Ona 1
Bardzo dobrze. Pomóżcie nam tymczasem w przygotowaniach.
54. Leon
Chętnie, proszę pani.
55. Ona 2
Pani? Jesteśmy już chyba na ty.
56. Leon
Chętnie, proszę... ciebie, tylko widzisz, widzisz, mówię, u nas z jedzeniem krucho.
57. On 2
Nie szkodzi. Rudy zje byle co.
58. Tera
My też. Ale nawet byle czego nie mamy.
59. Ona 1
Drobiazg. Andy przyniósł. Przyniosłeś, Andy?
60. On 2
Tu jest.(wyjmuje z torby wiktuały)Są i sardynki. I wino.
61. Pontus
Ja pootwieram puszki...
62. Ona 2
Nie trzeba. Rudy lubi, żeby było otwarte w ostatniej chwili. Aromat, mówi, nie ucieka.
63. Botylda
Co tam, siostro, aromat – my głodni jesteśmy!
64. Ona 1
Doskonale, Rudy lubi, kiedy wszyscy mają apetyt. On w ogóle jest smakosz. Co najmniej dwie osoby w komunie muszą dobrze gotować.
65. Sabina
Ja umiem, prawda, Leonku?
66. Leon
O tak, moja żona świetnie gotuje...
67. On 1
Twoja? Coś ci się, bracie, pomieszało. Tu nie ma nic twojego, wszystko jest wspólne.
68. Leon
No tak, do pewnego stopnia.
69. Sabina
Nie kłóć się, Leonku, bo nas do stołu nie dopuszczą.
70. Ona 2
Nie ma obawy. Rudy nie lubi, kiedy coś zostaje.
71. Tera
Nie zostanie. Pod tym względem będzie z nas bardzo zadowolony. Krajać chleb?
72. Pontus
Właśnie. Może by już pokrajać chleb?
73. Ona 1
Już? Jak myślisz?
74. Ona 2
Nie zeschnie się?
75. Melania
Tu jest dosyć wilgotno.
76. Ona 1
Sama nie wiem...
77. On 2
No to niech już pokroją.
81. Melania
Okruszynki chyba można?...
82. Ona 2
Nie wolno. Okruchami Rudy karmi ptactwo. Dla ptaków ma miękkie serce. Zwłaszcza dla wróbli.
83. Leon
Niedużo ich w tej okolicy.
84. Ona 1
Tym lepiej dla tych, co są – najedzą się za wszystkie czasy.
85. Botylda
O Jezu, ręce mi się trzęsą...
86. Ona 2
Nie szkodzi, to z apetytu.
87. Sabina
Można już smarować masłem?
88. Ona 1
Już smarować? Jak myślisz?
89. Ona 2
Sama nie wiem...
90. Ona 1
(do Drugiego)A ty co myślisz?
91. On 2
No, niech smarują, tylko nie za cienko.
92. Melania
Ja! Ja umiem grubo!
93. Sabina
Odejdź, siostro, ja smaruję. Najpierw trzeba skosztować, czy nie kwaśne.
94. Ona 2
Nie ma potrzeby, dobre jest. Nie ruszać kiełbasy!
95. Tera
Chciałem tylko powąchać.
96. Ona 1
Nie trzeba, dobra jest.
97. Pontus
Kiedy on przyjdzie? Może już idzie? Może byśmy zaczęli bez niego?
98. Ona 1
Zacząć bez Rudego? Jak myślisz?
99. Ona 2
Sama nie wiem...
100. Leon
Ja bym zaczął. Zostawimy mu przecież, zostawimy mu, mówię, trochę.
102. On 2
Wykluczone. Niech nikt się nie waży zaczynać bez Rudego! Łeb rozwalę każdemu, kto zacznie!
103. Botylda
To tak się mówi do rodziny?
104. Sabina
Właśnie. Do sióstr i braci...
105. On 2
Możemy się tymczasem pokochać. To skróci czas oczekiwania.
106. Ona 1
O właśnie! Zleci nam czas do kolacji, że nawet się nie obejrzycie!
107. Tera
(po chwili)Jeżeli o mnie chodzi, to ja bym wolał po.
108. Pontus
Ja także. Troszkę tu jesteśmy osłabieni.
109. On 2
No jak chcecie. Nikt was gwałcić nie będzie.
110. Sabina
Miejmy nadzieję, że on wkrótce nadejdzie.
111. On 2
O, na pewno. Rudy zawsze nadchodzi w porę. Jeżeli chcecie, możemy wyjść mu naprzeciw. On bardzo lubi, kiedy mu się wychodzi naprzeciw.
113. Ona 1
Ma się rozumieć, że wszyscy.
114. Tera
Ale ktoś musi zostać przy jedzeniu.
115. Ona 2
Ja popilnuję. Idźcie.
116. Sabina
A może ja? Z mężem. Szczerze mówiąc, nie mam ochoty na spacery.
117. Pontus
Nikt nie ma, ale...
118. On 2
Dla Rudego liczą się fakty, nie ochota do faktów. Idziemy. (do Drugiej) Ty zostań i czekaj.
119. Botylda
Może zostanę z tobą? Ostatecznie moglibyśmy pójść do łóżka.
120. Tera
Co za poświęcenie... Nie bądź taki mądry, bracie Botylda. Jak idą wszyscy, to wszyscy.
121. Leon
Pssst, siostro... Siostro, urwałem się.(głośno)Urwałem się, mówię.(zauważa brak jedzenia)No tak...(zjada okruchy)(wbiega Tera)
122. Tera
No, ptaszku... W samą porę!
123. Leon
Nie, panie Tera – za późno.
124. Tera
Zeżarłeś wszystko?! (chwyta go za klapy) Ty durniu..
125. Leon
Tylko okruchy... Okruchy, mówię. Niechże pan puści, Tera.
126. Tera
A reszta? Schowałeś?
127. Leon
Nie zdążyłem. Nie było. Oni z nas, Tera, oni z nas zakpili!
128. Tera
(puszczając Leona)Nie ma mowy. Pontus i Botylda są razem z nimi. Mają ich na oku. Tym razem nam nie znikną.
129. Leon
Tym razem, tym razem, mówię, to my im znikamy...
1. Pontus
Ktoś przyszedł. Znowu.
2. Botylda
Może tacy sami jak my.
3. Pontus
Zaraz ich wyrzucę.
4. Sabina
Nie ma pan prawa nikogo wyrzucać. Może oni tak samo jak my potrzebują schronienia.
5. Tera
To nie schronisko.
7. Pontus
Będzie to, co zechcemy. Trzeba się tylko zdecydować. (do nowoprzybyłych) Czego państwo szukają?
8. Ona 2
Prezesie, tu są jacyś ludzie i o coś pytają?
9. On 2
Na pytania będziemy odpowiadać później. Najpierw sprawy porządkowe.
10. Pontus
Obiekt jest zajęty.
11. Ona 2
Zgoda. Ale przez kogo?
12. Sabina
Przez nas. My tutaj coś urządzimy. Niech nikomu się nie zdaje, że nie jesteśmy do tego zdolni.
13. Leon
Że nie dosyć samodzielni.
14. Botylda
Czy nie dosyć zdecydowani...
15. Pontus
Czy pomysłowi...
16. Tera
I energetyczni!...
17. Ona 2
Strasznie się rozgadali, panie prezesie. Kto wam przydzielił ten niszczejący obiekt?
19. Pontus
Kto? Niech będzie, że władze zwierzchnie. Chyba wiecie, że istnieje władza zwierzchnia?
20. On 2
Zwierzchnie... Wyobraźcie sobie, moi drodzy, że my jesteśmy jeszcze bardziej zwierzchnie. Niemal najzwierzchniejsze. A przynajmniej, jeżeli jeszcze nie jesteśmy, to będziemy. Słyszeliście o Stronnictwie Popularnym?
22. Tera
Pierwsze słyszę. To u nas?
23. Ona 2
Ręce opadają, panie prezesie. Tyle wydajemy na reklamę i propagandę, a taki jeden z drugim pytają, czy to u nas! Nasze stronnictwo, proszę was, jest pomyślane jako półmasowy organizm polityczny o orientacji, jak sama nazwa wskazuje, popularnej.
25. Sabina
Nietrudnej. Nie przerywaj pani, Leonku.
26. On 2
Wiec urządzimy później. Po wiecu przyjmowanie nowych członków i wręczanie legitymacjiSkreślenie z parafką cenzora.. Obecnie – lustracja siedziby stronnictwa, rozdział pomieszczeń i tak dalej.
27. Botylda
Tu będzie zarząd główny?
28. On 2
Ależ skąd. Okręgowy. Natychmiast bierzemy się ostro do roboty.
29. Pontus
Do jakiej roboty?
30. Ona 2
Nad uruchomieniem działalności. Podstawową formą istnienia stronnictwa jest działalność.
32. On 2
Działalność jest celem samym w sobie. Podobnie jak zabawa. I w ogóle jak wszelkie życie. Wszystko, co żyje, musi jakoś działać, inaczej marnieje.
33. Tera
To brzmi poważnie i szczerze.
34. Pontus
Na początku wszystko brzmi poważnie i szczerze. Najgorszy jest ciąg dalszy.
35. Tera
Na coś jednak trzeba postawić i ustabilizować się. Takie stronnictwo to dobra rzecz, ja bym przystąpił.
36. Pontus
A jeżeli nie zdobędzie władzy?
37. Tera
To będzie miało chociaż lokal. Nie ono pierwsze.
38. Pontus
Coraz łatwiej się angażujesz, Tera. Żebyś nie żałował.
39. Tera
Po prostu przywykłem do tego miejsca. Zostanę tu, cokolwiek będzie, choćby mieli tu założyć piekło!
40. On 2
Podoba mi się ten człowiek. Macie pewnie jakieś wspomnienia? To dobrze. Założymy organ i będziemy się rozliczać z przeszłością. Przydacie się do obrachunkówSkreślenie cenzorskie z parafką..
41. Sabina
Ja bym mogła prowadzić klub stronnictwa, bufet w tym klubie. Bo chyba stronnictwo będzie miało bufet, prawda?
42. Leon
Nigdy bym nie przystąpił do stronnictwa bez bufetu.
43. Ona 2
Będzie wszystko, nawet basen z trampoliną. Oczywiście tylko dla członków.
44. Botylda
Proszę o deklarację.
45. On 2
Niech pani rozda. Tylko przestrzega: żadnej działalności frakcyjnej. Gdzie mieszkacie?
46. Tera
Tutaj, w siedzibie stronnictwa.
47. Sabina
Z tym, że pokoje gościnne trzeba będzie na nowo urządzić. Mamy nadzieję, że stronnictwo nie poskąpi funduszów na remont.
48. Melania
(do Drugiego)A ja pana skądś znam...
49. On 2
Bzdura. Pierwszy raz działam w tych stronach.
50. Melania
Nigdy pan nie był duchownym?
51. Ona 2
Pan prezes?! Wręcz przeciwnie. Gdyby go panienka bliżej znała... Zresztą to nic straconego.
52. Melania
I nie siedział pan nigdy w więzieniu?
53. Ona 2
Co też pani przychodzi do głowy?
54. Botylda
Jak można, Melanio... Przepraszam pana prezesa...
55. On 2
Drobiazg. Oczywiście, że siedziałem.
56. On 2
O, już są. Wiedziałem, że prędzej czy później przyjdą.
57. Pontus
To też nasi członkowie?
58. Ona 2
Tak. Ale, niestety, frakcja. Skrajna lewica.
59. Leon
Przepraszam, a – pan prezes?...
60. On 2
My jesteśmy centrum.
62. Ona 2
Prawicy u nas nie ma, jest tylko centrum i lewica. Pamiętajcie, że należycie do centrum.
63. On 1
(do Pierwszej)Zaczniemy chyba od podwieczorku, koleżanko. Proszę naszykować coś do zjedzenia.
64. Tera
Podoba mi się ta lewica.
65. Ona 2
Przecież jeszcze nic nie powiedzieli.
66. Tera
Dla mnie wystarczy.
67. On 2
Bułka to jeszcze nie program.
68. Tera
Przeciwnie, to już program zrealizowany. Zawsze byłem lewicowy.
69. Botylda
W gruncie rzeczy centrum jest mi obce, zawsze wolałem skrajności, nie ma skrajnej prawicy, to niech będzie chociaż lewica. Chodź, Melanio, na lewo...
70. Pontus
Powoli, Botylda, zastanówcie się jeszcze.
71. On 2
(do Drugiej)Niech pani nakryje do stołu.
72. Leon
Właśnie. Nie ma się co spieszyć. Polityka nie znosi, nie znosi, mówię, pośpiechu.
73. Sabina
A niech sobie idą do tej lewicy – zobaczymy, kto się gorzej natnie.
74. On 1
Krzesełka dla kolegów, koleżanko.
75. On 2
Krzesełka dla drogich koleżanek i kolegów, proszę pani!
76. Ona 1
Konserwy mięsne, szproty, masło, chleb...
77. Ona 2
Sucha kiełbasa, sardynki, masło śmietankowe, ser, bułka...
78. Ona 1
Czysta, wino, dla koleżanek likier...
80. Tera
No co, Pontus, jeszcze się namyślasz?
81. Leon
Ja z moimi umiarkowanymi poglądami zawsze byłem, zawsze, mówię, byłem bliżej centrum.
82. Sabina
Oboje byliśmy. Chyba że nie było centrum, tylko skrzydła. Pan z nami, panie Pontus?
83. Pontus
Ja bym chciał wpierw posłuchać racji. Obie strony muszą mieć jakieś swoje racje.
84. Tera
Mają – żywnościowe! Czegóż wy, Pontus, jeszcze marudzicie?
85. Pontus
Ja poza żołądkiem mam jeszcze głowę.
86. On 2
Napełnimy i głowę, nie ma obawy. Proszę pani – broszury!
87. On 1
Chcą koledze napełnić głowę papierem.
88. Ona 1
Nie tyle napełnić, co wypchać!
89. Melania
Czy możemy już jeść?
90. Ona 1
Jeszcze chwileczkę. Nie wiemy, ile przygotować nakryć.
91. Botylda
W centrum już siadają do stołu!
92. On 1
Ale też jeszcze nie jedzą.
93. Sabina
Mam, rozszyfrowałam go, Pontusa! On chce mieć talerz w każdej frakcji. Zje obiad w centrum, a na kolację pójdzie do lewicy!
94. Leon
Teraz jasne, jasne jest, mówię, dlaczego pytał o poglądy: żeby je zmieniać.
95. Sabina
A pewnie. Światopoglądem uczciwego jest uczciwość.
96. Pontus
To trochę za mało. Zawsze byłem zwolennikiem ścierania się poglądów. Niedobrze jest, kiedy wszyscy myślą tak samo.
97. Tera
Grunt, żeby tak samo jedli.
98. Pontus
To też jest, moim zdaniem, niebezpieczne. I niesprawiedliwe.
99. Ona 1
Skrajnie konserwatywny pogląd. Szalenie prawicowy.
100. Ona 2
Patrzcie, on tworzy nowe skrzydło!
101. On 1
Uprzejmie przypominamy, że lewica już jest. Może być tylko prawica.
102. Botylda
Daj pan spokój, panie Pontus, prawicę pan będzie tworzył? Na głodniaka?
103. Pontus
Wolałbym nie, to znaczy, nie prawicę. Czy stronnictwo nie może mieć dwóch lewych skrzydeł?
104. On 2
Dwa lewe i żadnego prawego? Jak to będzie wyglądało? Jakoś niepoważnie. Żeby zupełnie bez skrzydeł, to się zdarza, ale z dwoma lewymi – to już nienormalne.
105. On 1
My dążymy do tego, żeby została tylko lewica – bez prawicy i bez centrum!
106. Ona 2
Bez centrum... od razu byście stracili równowagę. Nawet pojedynczy człowiek ma swoje centrum, a cóż dopiero stronnictwo.
107. Sabina
Co by ludzie powiedzieli…
108. On 2
No, ludzi to my na szczęście słuchać nie musimy.
109. Leon
Ale oni mimo to mówią.
110. On 2
Niech mówią, niech nawet krzyczą – zawsze lepsze są rozruchy myśli, niż jakiekolwiek inne.
111. On 1
Od myśli zaczynamy.
112. Botylda
Tylko zaczynacie. A co potem?
113. Melania
Stryju, nie dyskutuj. Mnie się chce jeść.
114. On 2
Niestety... Nie wszystko jeszcze zostało wyjaśnione.
115. On 1
W tej kwestii zgadzamy się z centrum.
116. Tera
(przechodząc na stronę Pontusa)Wiecie co, Pontus, jak mam nie jeść, to wolę z wami. Przynajmniej będę wiedział, dlaczego nie jem.
118. Tera
Bo nie mamy co. Chodź pan do Pontusa – u nas jest jasna sytuacja, my wiemy, czego chcemy!
119. Leon
Słyszałaś, Sabinko? Pan nas zaprasza na prawo.
120. Sabina
W tej chwili można mnie zaprosić tylko na obiad!
121. Tera
Zostało mi jeszcze trochę kaszy.
122. Leon
To już jest coś. Przyzwyczaiłem się do panów, przyzwyczaiłem się, mówię.
123. Sabina
Żebyś tego nie żałował, Leonku... Bo jak ja się do kogoś przywiążę. (przechodzą na stronę Pontusa)Pozwolisz, że uściskam przewodniczącego naszej frakcji!(ściska Pontusa, a przy okazji i Terę)
124. Pontus
(zadowolony)Tego się po państwu nie spodziewałem.
125. Melania
(podchodząc do nich)Niech go pani zostawi, nie można mieć wszystkich mężczyzn naraz.
126. Botylda
Melanio, ty wolisz kaszę?(śpieszy za nią)
127. Tera
W porównaniu z nimi jesteśmy organizacją wręcz masową.
128. Pontus
Ledwie się tu pomieścimy. Obawiam się, że centrum i lewica będą musiały poszukać sowie miejsca gdzie indziej.
129. On 1
Nie da się zaprzeczyć, że macie pewną przewagę liczebną.
130. Pontus
Ideową także!
131. Ona 1
Zaimponowali mi. Gdybym nie była pewna, że jestem niezbędna tutaj, na lewicy, to...
132. Ona 2
A ja, że jestem niezastąpiona w centrum...
133. Pontus
Panowie, trzymajcie swoje kobiety, bo ja kaszę mam tylko dla moich!
134. Sabina
One chcą do nas przejść dla kariery. Nie przyjmujemy!
135. Melania
U nas przypada dwóch mężczyzn na jedną kobietę i nie damy zwichnąć tej szczęśliwej proporcji!
136. Ona 2
Panie prezesie, wygląda na to, że mimo woli założyliśmy filię.
137. Ona 1
Która nas nieco przerosła.
138. Ona 2
Obawiam się, panie prezesie, że tak długie przebywanie na terenie filii, do tego prawicowej, zaczyna być znaczące politycznie.
139. On 2
Bardzo słusznie. Proszę się pakować. A wy, kolego Pontus, działajcie dalej sami, zachowując jednak minimum lojalności wobec centrum. Czy lewica zostaje?
140. On 1
Z prawicą? Bez dzielącego nas centrum? Musiałoby do chodzić do ciągłych starć, a oni mają chwilowo przewagę.
141. Ona 1
I lepiej znają teren.
142. On 2
Mamy nadzieję, kolego Pontus, że macie jakiś rozsądny program?
143. Pontus
Owszem. Chcemy zagospodarować obiekt.
144. On 2
No tak, a potem?
145. Pontus
Zagospodarować najbliższą okolicę.
147. Pontus
Zagospodarować dalszą okolicę.
153. Pontus
No cóż – świat.
154. On 2
Dobrze. Jestem o was spokojny. Idziemy.(do Pierwszego)Słyszeliście, jaki mają rozsądny program? A wy co – od razu cały kosmos, a Ziemi, którą macie pod nosem, to nie widzicie!
155. Botylda
(wyglądając na zewnątrz)Poszli! Naprawdę poszli!
156. Tera
A kolacja lewicy została!
157. Sabina
A centrum swoją zabrało.
158. Leon
Skrajności są sobie bliższe, bliższe są, mówię, niż to się powszechnie uważa.
159. Melania
Nareszcie coś do jedzenia...
161. Pontus
Niczego nie ruszać! Krok do tyłu! No już! Wiecie, co to jest dyscyplina organizacyjna? Komu zawdzięczacie ten obiekt i ten stół zastawiony? Gdyby nie moja ideowość i przedsiębiorczość, bylibyście teraz na cudzej łasce.(zaczyna przemawiać)Stronnictwo nasze...
162. Tera
Pontus, opamiętaj się, na co nam stronnictwo? Chyba nie brałeś tego wszystkiego poważnie?
163. Pontus
Nie jestem cynikiem.
164. Botylda
Głodni wszystko biorą poważnie.
165. Tera
W każdym razie ta żywność nie należy do ciebie!
166. Pontus
Nikt nie ma prawa jej ruszać!
167. Leon
A to dlaczego, jeśli łaska?
168. Sabina
To już mi się nie podoba.
169. Melania
Ładne rzeczy – nie ruszać...
170. Pontus
Ponieważ może być zatruta.
171. Tera
No cóż... sam jestem na świecie, nikt po mnie nie będzie płakał.. Ja się dla was poświęcę.Odręczne skreślenie, prawdopodobnie ręką reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora. Żegnaj, Pontus, żegnaj, Melanio, pani Sabino, padnijmy sobie w ramiona... Bądź zdrów, panie Leonie, i ty, Botylda...
172. Melania
Pan nas opuszcza?
173. Tera
Siadam do stołu.(siada i zaczyna jeść. Wszyscy przyglądają mu się uważnie)
174. Botylda
Są trucizny, co działają dopiero po pewnym czasie.
175. Sabina
Jakby trochę poczerwieniał.
176. Leon
Bo za prędko je.
177. Melania
Czy on powinien jeść, czy tylko próbować? Przecież on zmiata dosłownie wszystko!
178. Sabina
I pewnie wcale się nie zatruje.
179. Botylda
Wiecie co, ja też się poświęcę.
180. Tera
(jedząc)Nie trzeba. Jeden trup wystarczy. Nie wiecie, gdzie jest najbliższy cmentarz?
181. Pontus
I tak do miasta cię odeślemy, Tera, żeby ci zrobili sekcję. Ostatecznie to jest zabójstwo polityczne, popełnione w toku nielegalnej walki frakcyjnej.
182. Leon
A może, może, mówię, nie tylko walka, ale i całe stronnictwo jest nielegalne? Prawdę mówiąc, ja o takim stronnictwie nie słyszałem.
183. Sabina
Jeżeli Leon ma rację, to my teraz jesteśmy nielegalnym skrzydłem nielegalnego centrum! Tylko patrzeć, jak po nas przyjdą...
184. Pontus
Kto? Tylu już przychodziło... Nakręcali nas jak zegarki i szli dalej, nie wiadomo – prawdziwi czy nie?... Może już nie ma nic autentycznego, może my jesteśmy ostatni? Nie uwierzę już nikomu, w nic! To mnie mają wierzyć, mnie. Mnie!
185. Melania
Ja panu wierzę, panie Pontus, tylko że pan nic nie głosi.
186. Botylda
Dajmy spokój z tym skrzydłem, bądźmy poważni. Powiedz pan coś istotnego.
187. Pontus
(po namyśle)Przestań żreć, Tera!
188. Sabina
Za późno. Zjadł wszystko.
189. Tera
(wstając od stołu)Najadłem się. Teraz jestem gotowy na wszystko. Podprowadźcie mnie do łóżka.
191. Pontus
Naprawdę masz boleści?
192. Tera
Będę miał. Na razie ogarnia mnie senność.(wali się na łóżko)
193. Leon
Obawiam się, obawiam się, mówię, że jedyną trucizną w tej kolacji był alkohol. On się po prostu upił.
1. On 1
Oświata jest koniecznością, panie rektorze, dla niektórych co prawda smutną koniecznością, ale wszyscy rozumieją, że płacić trzeba. Dostaniemy milion albo więcej. Raz, dwa doprowadzimy to do porządku, obok stanie barak akademicki, i od października zaczynamy. Prawo, historia, orientalistyka i teologia.
2. On 2
Teologia nie, panie dziekanie.
3. On 1
Szkoda, bo mielibyśmy na niej najlepszych wykładowców.
4. On 2
Przerzucimy ich na prawo albo na historię.
5. On 1
Ale to nie ich przedmiot, panie rektorze.
6. On 2
Człowiek jest ważny, nie przedmiot. Przerzucamy studentów, to tym bardziej możemy przesunąć wykładowców. Łatwiej się przekształcić, niż wykształcić. A ci państwo co tutaj robią?
7. Pontus
Ci państwo dosyć już mają obcych.
8. On 1
Grzeczniej, proszę pana. Proszę pamiętać, że znajdujecie się państwo na terenie uczelni i stoicie przed jego magnificencją panem rektorem.
9. Tera
Myśmy tu już przed różnymi magnificencjami stali, obyci jesteśmy. Tylko nie myślcie, że zrobicie z nas studentów!
10. On 1
Dlaczego nie? Ta dziewczyna (wskazuje na Melanię) mogłaby studiować. Prawda, panie rektorze?
11. Pontus
Niech nie zawracają głowy, tu nie będzie żadnej uczelni. Więzienie miało być i też nie ma, a przecież to jest jeszcze pilniejsze. Ostatecznie kształcić się można za granicą, ale nie słyszałem, żeby jakiś kraj trzymał za granicą swoich więźniów.
12. On 2
Ja słyszałem, aleSkreślenie cenzorskie z parafką. mniejsza z tym. Jakie studia pan skończył? A może zaczął pan i przerwał, a teraz myśli o dyplomie?
13. Tera
Już go mają. Pontus, nie daj się znowu nabrać.
14. Melania
(do Botyldy)Stryju, miałeś zapewnić mi wykształcenie. Zdaje się, że nadeszła okazja.
15. Botylda
Po tym wszystkim, co nas tu spotkało, nie znoszę okazji, Melanio.
16. Sabina
Mój mąż, proszę pana, prowadził kiedyś lektorat języka francuskiego. Gdyby...
17. On 2
Ależ oczywiście, droga pani, zatrudnimy natychmiast. I dla pani znajdzie się praca w rektoracie.
18. Leon
Merci bien, votre excellence.
19. On 1
Co za akcent. To prawdziwy skarb, panie rektorze. (do Leona) Tylko czy zdoła pan profesor objąć głosowo całą tę aulę?
21. On 1
Aulę, łaskawa pani. Sala jest dosyć duża, a studenci nie zawsze siedzą cicho.
22. Pontus
A gdzie oni w ogóle są, ci studenci?
23. On 2
Uczelnia nie ogłosiła jeszcze zapisów. Nie mamy skompletowanej komisji kwalifikacyjnej rekrutacyjnej. Brak czynnika społecznego. To powinien być ktoś odpowiedni.Odręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora.
24. Tera
Bardzo słusznie, opierać się trzeba na ludziach sprawdzonychOdręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.. Oczywiście, należy nam się teraz odpoczynek, ale skoro obowiązek woła, to nie będę się uchylał.
25. On 1
Wydaje mi się, panie rektorze, że ten człowiek góruje poczuciem odpowiedzialności nad resztą.
26. Botylda
Przede wszystkim góruje tym, że jest najedzony.
27. Tera
Nie zasłużyliście, Botylda, na to, żeby się dla was narażać. Ale może kiedyś będziecie mieli dzieci – dla nich to zrobiłem.
28. On 2
Bardzo szlachetne podejście. Gdyby pan zechciał zasiąść w komisji kwalifikacyjnej rekrutacyjnejOdręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora..
29. Pontus
To znaczy, że on będzie decydował, czy ja mogę zrobić dyplom?
30. Melania
I czy ja dostanę się na studia?
31. Tera
Ktoś musi wziąć na siebie tę odpowiedzialność. I ryzyko pomyłki.
32. Pontus
Gdybym leżał w grobie, tobym się przewrócił.
33. Botylda
Wierzycie w tę uczelnię? Prędzej tu powstanie szkoła jazdy konnej – i to jeżeli sami ją założymy! Czy ci ludzie nie przypominają wam kogoś? Wcale bym się nie zdziwił, gdyby zaraz dołączyły do nich dwie kobiety…
34. Tera
Ja też nie, cóż w tym dziwnego…
35. Botylda
Zdaje się, że macie rację, Botylda.
36. On 1
Człowieku, dyplom ci przejdzie koło nosa!
37. Pontus
Już tyle rzeczy mi przeszło – cóż znaczy jeden dyplom. Dosyć mam cudzych propozycji, dosyć urządzania mi życia. Teraz ja coś zaproponuję.
38. On 2
Ach tak? To interesujące.
39. On 1
Dziś każda mądra inicjatywa jest na wagę złota.
40. Tera
Cóż to za propozycja, Pontus?
41. Pontus
Żebyście się stąd zabrali, i to szybko!(przyjmuje groźną postawę)No już!
42. Botylda
Brawo, Pontus!
43. Leon
Nie będzie pan chyba bił rektora, panie Pontus…
44. Tera
Łapy przy sobie, Pontus!
45. On 1
Myśmy, proszę państwa, przywykli do studenckich wybryków.Odręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora. Na wszelki wypadek zawsze trzymamy w odwodzie siły porządkowe. Czy jego ekscelencja magnificencjaOdręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora. każe wydać stosowny rozkaz?
46. Pontus
(nacierając)Won!
47. On 2
No widzi pan dziekan, co się dzieje… Jesteśmy zmuszeni…
48. On 1
(gwiżdże) Hej tam, proszę wkroczyć na teren uczelni!
49. On 2
No co tak patrzycie? Używamy formacji kobiecych dla uniknięcia nadmiernej brutalności. Zawsze co ręka kobieca, to nie męska.
50. Botylda
Mówiłem, że przyjdą, mówiłem… I są!
51. Melania
Znowu jest ich czworo.
52. Sabina
Zdaje się, że nie zostaniesz profesorem, Leonku.
53. Leon
Miał pan rację, panie Pontus…
54. Pontus
No co stoicie – wyrzućcie ich! Tera, zawiń rękawy!
55. Tera
Jasny gwint, jak jeszcze raz się tu pojawicie…(napierają na obcych, ogólne zamieszanie. Po krótkim oporze obcy opuszczają scenę)
56. On 1
(wychodząc)Ludzi nauki poturbowali… Zagrodzili drogę oświacie! Odpowiecie za to, dzikusy!…(pozostali na scenie uspokajają się powoli. Przez chwilę krzątają się w milczeniu)
57. Leon
A ci właśnie mogli być prawdziwi… Prawdziwi być mogli, mówię.
59. Botylda
(smutno) Wreszcie zdobyliśmy się na czyn.
60. Melania
Na coś męskiego.
61. Tera
Tylko szkoda, że akurat wypadło na oświatę. Trzeba było wcześniej się zdobyć albo później.
62. Pontus
Komu to mówisz? Gdyby nie ja, zbłaźniłbyś się, Tera, jak nigdy dotąd.
63. Tera
Ja? Ja dotąd jeszcze nigdy…
64. Botylda
Jeszcze jak. I to nie raz.
66. Botylda
Wszyscy. Kolektywnie. Człowiek jest w pojedynkę rozsądny, a wejdzie tylko do grupy – i żegnaj, rozumie. Co jedna głowa, to nie sześć.
67. Pontus
(łagodnie) Nikt wam, Botylda, nie przeszkadza być mądrym w pojedynkę. Jeżeli wystarczy wam tylko wyjść za drzwi, żeby nabrać rozumu – to nie namyślajcie się, warto wyjść.
68. Botylda
Za drzwiami też są niestety ludzie. Inni – ale ludzie. Wolę pozostać z wami – was przynajmniej już znam. Mamy tu dom i ogromne możliwości. I wszystko zależy od nas. Możemy to nawet spalić, jeżeli taka przyjdzie nam fantazja. Możemy rozbudować.
69. Pontus
Coś z tego zrobimy. Żeby tam nie wiem co.
70. Tera
Więc zdecydujmy się na coś – i No to, na co czekamy, bierzmy sięOdręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora. do roboty!
1. Tera
Więc zdecydujmy się na coś – i do roboty!Odręczne skreślenie, prawdopodobnie ręką reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora.
3. Leon
Nie... To jacyś komedianci...
4. Pontus
Czego chcecie? Tylko nam nie mówcie, że tu jest państwowy teatr i że my wszyscy jesteśmy aktorami!....
5. Tera
Jedno takie słowo – a wygonimy!
7. Botylda
Nie myślcie sobie, że cokolwiek nam narzucicie... Teraz my gramy!
8. Pontus
Dobrzy ludzie, co może wasza biedna sztuka wobec życia...
9. Sabina
Tego, cośmy tu przeżyli, żadna sztuka nie odda... A już na pewno nie kukiełkowa!
11. Tera
Mieliśmy tu taki teatr, że na te wasze laleczki już się nawet patrzeć nie chce! Ja tego nie będę oglądał.
13. Pontus
Ani ja. Odłóżcie te wasze zabawki i siadajcie. Może macie coś do jedzenia?
14. On 1
Niewiele, ale proszę bardzo... Sylwio, Klaro, dajcie chleb i ser.
15. Botylda
Nareszcie ktoś normalny, sympatyczny...
16. Sabina
W życiu nie jadłam tak pysznego chleba!
17. Melania
Okazuje się, że jeszcze najnormalniejsi są aktorzy.
18. Pontus
Z daleka wędrujecie?
19. On 2
O tak. Wędrujemy wzdłuż Wisły, wzdłuż Odry. Ale czasami także w poprzek…
20. Leon
A co państwo gracie?
21. On 1
A różne sztuki. Stosownie do okoliczności. Repertuar zależy od widowni.
22. Botylda
Długo w jednym miejscu?
23. On 2
Czy długo? Słyszycie – pan pyta, czy długo gramy w jednym miejscu...
24. On 1
Aż nas nie przepędzą.
25. Pontus
Ach tak. A teraz – czy teraz długo tu pozostaniecie?
26. Ona 1
Nie, proszę pana. My już stąd wyjeżdżamy.
27. On 2
Aktor, widzicie państwo, powinien grać skutecznie. A skutecznie to znaczy tak długo, dopóki widzowie nie przepędzą go i nie zaczną grać sami. Takie jest nasze powołanie i nasza misja. Cała trudność, to tak zagrać, żeby publiczność nie zorientowała się, że jest publicznością.
28. Pontus
A wy – aktorami?
30. Botylda
A te lalki, te kostiumy – to przecież was zdradza...
31. Ona 2
Ach, to... To jest tylko teatrzyk dla dzieci. Z niego żyjemy. Bo nasz teatr – teatr dla dorosłych – nie przynosi nam ani grosza.
32. Ona 1
Nie może przynosić, skoro nikt nie wie, że to teatr!
33. Pontus
Chyba że dopiero po przedstawieniu...(bierze czapkę i obchodzi z nią swych towarzyszy)Płaćcie, kochani, nie żałujcie grosza na artystów! Należy im się za grę i fatygę...(kolejno wszyscy bez ociągania się płacą)A ty, Melanio? Ty nie dasz ani grosza?
34. Melania
Nie. Sama coś powinnam dostać. Ja od początku świadomie grałam publiczność!
35. On 1
Coś podobnego... Dobrze grała! Nic nie dała po sobie poznać. Pokłońmy się publiczności, koledzy...
36. Pontus
To – jeden z waszych?
37. On 1
Nie. Od was też nie?
39. Leon
W takim razie, w takim razie, mówię, to jest jednak stacja...
40. Sabina
Ja od razu mówiłam, że stacja! A oni zrobili z tego teatr. Nie róbcież z wszystkiego teatru, drodzy państwo! Nie każdego można tak łatwo przepędzić...
41. On 1
Czy długo? Aż nas nie przepędzą.
42. On 2
Aktor, widzicie państwo, powinien grać skutecznie. A skutecznie to znaczy tak długo dopóki widzowie nie przepędzą go i nie zaczną grać sami.
43. On 1
A wyście właśnie zaczęli.
44. Botylda
Czy to znaczy, że będziemy aktorami?Odręczne skreślenie, prawdopodobnie ręką reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora.
45. Melania
O nie, ja zaczęłam grać dużo wcześniej. Ja od początku świadomie grałam publiczność.Odręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.
46. Tera
Coś podobnego. Dobrze grała. Nic nie dała po sobie poznać.Odręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.
47. Botylda
Czy to znaczy, że teraz wszyscy będziemy aktorami?Odręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.
48. On 2
Nie, proszę pana. To znaczy, że każdy z was będzie znał swoją rolę. Już ją zna.
49. Tera
Już? Co do mnie, to nie jestem tego taki pewny. Wiem tylko jedno. Ten budynek nie może zniszczeć. Ja na to nie pozwolę.
50. On 1
Nam to wystarczy.
51. Pontus
Mnie także. Porządny chłop z ciebie, Tera. Można z tobą konie kraść!
52. Sabina
No i masz, znalazł sobie rolę… Koniokrada!
53. Leon
Ależ, Inuś, to się tylko tak mówi. Nie trzeba tego brać, nie trzeba, mówię, tego brać tak dosłownie.
54. Sabina
Nigdy nie wiem, kiedy należy coś brać dosłownie, a kiedy nie. I już się chyba tego nie nauczę.
55. Botylda
A to bardzo proste. Niech pani bierze dosłownie w ostateczności, kiedy inaczej już w żaden sposób nie idzie.
56. Ona 1
Mnie się ta formuła podoba.
57. Pontus
Mnie również. Ale przede wszystkim wy mi się podobacie. Gdzie wasz teatr ma stałą siedzibę?
58. Ona 2
Nie mam stałej siedziby, proszę pana.
59. Pontus
W takim razie… W takim razie – może byście tutaj osiedli?
60. Ona 1
(wstaje, rozgląda się)Tutaj? W takim dużym budynku? To byłby prawdziwy teatr!
61. Pontus
(chodząc pokazuje)W tym miejscu zbudowalibyśmy scenę. Widownia tu. Może być nawet balkon. Tam garderoby, pracownie. Hall. Na górze pokój do prób. Wszystko można zrobić!
62. Tera
Jasny gwint, to jest myśl! Ja już mam nawet nazwę – „Tor”!
63. Ona 1
BanalneOdręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.
64. Tera
Może i niedobra…
65. Melania
Wuju StryjuOdręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora., ja bym tak chciała grać… Być aktorką.Odręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.
66. Botylda
No cóż, Melanio. Graj, Spróbuj jeżeli potrafiszOdręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.. Sprzedawałem bilety na wyścigach, i na kolei – to mogę i w teatrze! W teatrze podróżuje się najdalej – do kresu wyobraźni.
67. Sabina
A my, Leonku, czy my?...
68. Leon
Oczywiście, Inuś, oczywiście. Stołówka i bufet. Bufet i stołówka. Bez tego nie ma teatru. Ja mogę dodatkowo grać, bo dykcję mam, dykcję mam, mówię, dobrą…
69. Pontus
Żeby tam nie wiem co – zrobimy tu teatr!
70. On 2
(po chwili)Jesteście wspaniali. Naprawdę jesteście wspaniali! Zapomnieliście tylko o jednym. Skąd weźmiemy publiczność.Odręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.
71. Ona 2
Ten teatr budynekOdręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora. stoi na odludziu…
72. On 2
Właśnie. Skąd weźmiemy publiczność?Odręczne skreślenie, prawdopodobnie ręką reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora.
73. Pontus
Publiczność… Zapomniałem, że musi być i publiczność.. No cóż, moi drodzy, nie widzę innego wyjściaOdręczne skreślenie, prawdopodobnie ręką reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora.. Trzeba będzie dookoła wyodbudować miasto! ZOdbudujemy je!Odręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora. A wy, póki co, będziecie jeździć.
74. Botylda
I wracać do nas ilekroć was przepędzą…
75. Melania
Ilekroć dopełni się nasza misja.
76. Pontus
No cóż, Tera, oni spełnili swoją misję. Teraz nasza kolej.Odręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.
77. Pontus
To – jeden z waszych?
78. On 1
Nie. Od was też nie?
80. Leon
W takim razie, w takim razie, mówię, to jest jednak stacja...
81. Sabina
Ja od razu mówiłam, że stacja!
82. Pontus
A my chcemy zrobić z tego teatr. Nie róbmy z wszystkiego teatru, moi drodzy! Nie każdego można tak łatwo przepędzić...