Log in
Dokumenty
Kolekcje
Byty
Media
/
Byty
/
Botylda
Botylda
Typ:
Osoba
6702
Fragmenty z tym bytem
9
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[1. Dworzec kolejowy]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[3. Konferencja specjalistów]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[2. Dom wczasowy]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[4. Kościół]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[5. Więzienie]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[7. Partie]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[8. Uniwersytet]
Misja / Henryk Bardijewski
Misja / Henryk Bardijewski
·
[6. Hippisi]
Szablony użycia
100
(smutno) Wreszcie zdobyliśmy się na czyn.
(wchodzi) Pan minister? A nie znalazłoby się coś do jedzenia, panie ministrze?
A czy przyjął się na ziemi?
A gdzie pan ich masz? No gdzie?
A kiedy będzie obiad?
A prawica?
A te lalki, te kostiumy – to przecież was zdradza...
A to bardzo proste. Niech pani bierze dosłownie w ostateczności, kiedy inaczej już w żaden sposób nie idzie.
Ale to chyba nieporozumienie, proszę pana. My jesteśmy ludzie wolni.
BOTYLDA Wiara musi być przeciwieństwem matematyki, na to nie ma rady. Siadajmy i chwalmy Pana.
BOTYLDA
BOTYLDA (wyglądając na zewnątrz) Poszli! Naprawdę poszli!
Botyldę
Botyldy
bracie Botylda
Brawo, Pontus!
Był taki, a właściwie dwóch było. Ten drugi nazywał się Cyryl; została po nim cyrylica. A mnie się wciąż zdaje, że to jednak stacja...
Co do mnie, to ja całe życie tak mówię.
Co tam, siostro, aromat – my głodni jesteśmy!
Co ty pleciesz, moje dziecko – jak może nie być nikogo?
Czy nie dosyć zdecydowani...
Czy to znaczy, że będziemy aktorami?
Czy to znaczy, że teraz wszyscy będziemy aktorami?
Daj pan spokój, panie Pontus, prawicę pan będzie tworzył? Na głodniaka?
Dajmy spokój z tym skrzydłem, bądźmy poważni. Powiedz pan coś istotnego.
Długo w jednym miejscu?
Głodni wszystko biorą poważnie.
I do picia!
I wracać do nas ilekroć was przepędzą…
I ze mną.
Ja. Dlaczego konferencja odbywa się na dworcu?
Jak można, Melanio... Przepraszam pana prezesa...
Jak sprawdza?
Jakimi słowami?
Jako kto?
Jeszcze jak. I to nie raz.
Jeszcze zdążymy, kiedy wrócą.
Już śpi. Ja też już zamknę na noc moje oczy. Dobranoc, Melanio.
Melanio, jak możesz!
Melanio, ty wolisz kaszę? (śpieszy za nią)
Mówiłem, że przyjdą, mówiłem… I są!
Może mi pan powiedzieć, gdzie my się teraz podziejemy? Jedyne schronienie w całej okolicy i – okazuje się – zajęte. I to przez kogo...
Może tacy sami jak my.
Może zostanę z tobą? Ostatecznie moglibyśmy pójść do łóżka.
My jakoś funkcjonujemy.
Nareszcie ktoś normalny, sympatyczny...
Nasz krewny
Nic, ale po co się zaraz porównywać. Pozatem nie jestem pańskim bratem.
Nie myślcie sobie, że cokolwiek nam narzucicie... Teraz my gramy!
Nie wiedziałem, że to wasz. Zresztą była już tylko jedna szyna, i to niewielki kawałek – i tak by pociąg po tym nie pojechał. A my w sąsiednim mieście powiększamy stację. Ten, kto ma mniej, powinien dać temu, kto ma więcej.
Nie wiem. Będzie, co będziemy chcieli.
Nie wierz w takie rzeczy, moje dziecko. Czytaj książki, nie transparenty.
Nie. Kanibalizm!
Nieprawda!
No cóż, Melanio spróbuj. Graj, jeżeli potrafisz. Sprzedawałem bilety na wyścigach, i na kolei – to mogę i w teatrze! W teatrze podróżuje się najdalej – do kresu wyobraźni.
No cóż, Melanio. Graj, Spróbuj jeżeli potrafisz. Sprzedawałem bilety na wyścigach, i na kolei – to mogę i w teatrze! W teatrze podróżuje się najdalej – do kresu wyobraźni.
No dlaczego?
O Jezu, ręce mi się trzęsą...
O tak, wiele rzeczy, proszę pani. Umiem na przykład na dawać bieg.
Oszaleliście, czy co?!
pan Botylda
Pan oszalał, panie Tera?
Piotr Botylda
Po tym wszystkim, co nas tu spotkało, nie znoszę okazji, Melanio.
Proszę o deklarację.
Przede wszystkim góruje tym, że jest najedzony.
Przeszukaliśmy cały dom, nie ma nikogo... Co to?
Są trucizny, co działają dopiero po pewnym czasie.
siostrzenica
Specjalistą?
Sprawom, wnioskom, dyrektywom, nawet koniom – wszystkiemu.
stryj
stryja
stryjku
Stryju
Świątynia jest podobno wielowyznaniowa. Wyznań kilka, a co z Bogiem – jeden?
Tak...
Takie tam kwiaty, zwierzęta... Nic wielkiego.
To by mi bardziej odpowiadało. Akademia z własną stołówką.
To jest moja siostrzenica.
To jest moja siostrzenica.
To już nie wypoczynkowy?
To nie idea, tylko dyrektywa. Nie należy tego mylić. Dziękuję państwu za opiekę nad Melanią. Spotkaliśmy się i już jest kawałek rodziny. Co prawda, nie ten najbardziej potrzebny, ale na początek dobre i to.
To tak się mówi do rodziny?
Tu będzie zarząd główny?
Tylko zaczynacie. A co potem?
Tyś nie Pana pochwalił, tylko jego sługę. Pan herbatników nie daje. Co najwyżej mannę.
W centrum już siadają do stołu!
W gruncie rzeczy centrum jest mi obce, zawsze wolałem skrajności, nie ma skrajnej prawicy, to niech będzie chociaż lewica. Chodź, Melanio, na lewo...
W takim razie idę do nich! Kto ze mną?
Wiecie co, ja też się poświęcę.
Wierzycie w tę uczelnię? Prędzej tu powstanie szkoła jazdy konnej – i to jeżeli sami ją założymy! Czy ci ludzie nie przypominają wam kogoś? Wcale bym się nie zdziwił, gdyby zaraz dołączyły do nich dwie kobiety…
Wszyscy. Kolektywnie. Człowiek jest w pojedynkę rozsądny, a wejdzie tylko do grupy – i żegnaj, rozumie. Co jedna głowa, to nie sześć.
Wujek
Wystarczyłoby, gdyby go jedna osoba odprowadziła. Konferencja trwa, a oni gdzieś chodzą... Wyjrzyj na dwór, Melanio.
Z głowy nie dam rady. Chyba że z natury.
z moim stryjem Botyldą
Za drzwiami też są niestety ludzie. Inni – ale ludzie. Wolę pozostać z wami – was przynajmniej już znam. Mamy tu dom i ogromne możliwości. I wszystko zależy od nas. Możemy to nawet spalić, jeżeli taka przyjdzie nam fantazja. Możemy rozbudować.
Zdaje się, że macie rację, Botylda.
Zostały po nich dzwonki i kadzidło.