MISJA - strona tytułowa (0)
[1. Dworzec kolejowy] (46)
1.
Za takie szyny kowale dają każde pieniądze. Sto lat to leży i nie pęka. Nie ma lepszej stali na siekiery.
2.
Ile to siekier można wykuć z dwóch kilometrów, ile kos. Wiele pożytku z takich dwóch kilometrów.
3.
Ale za to jaka tu cisza... Jeżeli co gwizdnie, to najwyżej ptak; jeżeli się co przetoczy, to chyba chmura po niebie. Jak w sanatorium tu jest albo jeszcze lepiej. Tylko pierwszej nocy źle spałem. Wciąż zdawało mi się, że pociąg nadjeżdża. Że podróżni biegają po peronie. Majaki takie miałem kolejowe.
4.
Wygodne. Ale jedno. Jednoosobowe.
5.
A czego tu pilnować? Drugi też może spać, jeżeli ma gdzie. Tutaj nikt się nie kręci. Miasteczko od tej stacji spalone, najbliższa wieś pusta, co najwyżej jakieś zwierzę z lasu podejdzie. Wczoraj podeszła koza. Popatrzyła i zaraz uciekła. Rozgośćcie się. Czym chata bogata. Może macie coś do jedzenia?
6.
W plecaku miałem bufet, tak jak i wy. A mieszkam tu już prawie tydzień.
7.
Dawno się nie nudziłem, nareszcie mogę sobie na to pozwolić. Ale jakoś mi nie wychodzi. Roztętniony jestem jeszcze, rozdygotany w środku. Każdego dnia myślę, że może już jutro nadejdzie nuda, a przynajmniej znudzenie – i nic. Zamiast nudy przyszliście wy.
8.
Wszyscy są nudni – ale nie od razu. Nazywacie się ja koś?
9.
Tera. A ja jestem Pontus. Bez wyraźnego zawodu, ale z sensem. Lubię, żeby każda rzecz i każda sprawa miała sens. Gdzie mogę, to go doczepiam. Do tego trzeba mieć powołanie.
10.
O wiele łatwiej, ale do tego też trzeba wykształcenia. Bez wykształcenia człowiek może doczepić tylko samego siebie.
11.
Nic, ale za to parę razy zaczynałem. W sumie uzbiera się moich studiów na jeden doktorat.
12.
A spalone miasto?
13.
Dlatego tu jestem. Wszystko nabiera sensu z chwilą, kiedy staje się potrzebne. A ten budynek jest mi potrzebny. A teraz i wam także. Na razie jako dach nad głową, a później...
14.
Co wam jest?
15.
(po chwili) Co za bzdury...
16.
Z peronu, przez pokój zawiadowcy stacji.
17.
Są ślady?
18.
Niedobrze z wami, Tera.
19.
Wszystko. Miałem aż nadto czasu.(zasuwa okienko i wraca na środek. Po chwili podchodzi do okienka i podnosi zasłonę)Tera...
20.
(odwraca się, zaskoczony)Czy wy myślicie, że ja – że ja – coś ukrywam?
21.
Moja?
22.
Można to przerobić na coś innego. Na schronisko. Na mleczarnię. Na muzeum. Na warsztat naprawy maszyn, czy przetwórnię owoców. Albo zrobić z tego po prostu magazyn.
23.
Nigdy chłopem nie byłem. Ale przyznaję, że gleba, która nie daje płodów, niewiele ma sensu. Sens gleby jest w ziarnie.
24.
Po co koncentrować rodzinę? Niech żyje rozproszona, wrastająca w cały kraj równomiernie – w góry, w niziny, w wybrzeże. Niech będzie na piaskach i na żuławach, i w puszczy; w centrum, i nadgraniczna; wiejska, miejska i podmiejska... Zresztą ja nie mam rodziny.
25.
Bliscy są w tej chwili daleko. Wyobrażam ich sobie jedynie – mężczyzn, dzieci, kobiety. Najczęściej kobiety. Może mnie pamiętają, może już nie. Im człowiek starszy, tym z pamięcią gorzej – z pamięcią o nim.
26.
W każdym razie dalej. Odstąpiła od nas i czeka przy końcu życia, a nie w połowie. Rzecz w tym, żeby ten koniec popychać przed sobą na odległość nadziei, na odległość marzenia. Życie odchodzi z marzeniem.
27.
Zaswędzi was, to się podrapiecie.
28.
Rozmawiać? A z kim?
29.
A skąd państwo wiedzą, że to jest stacja?
30.
Bzdury.
31.
To niech nada.
32.
Dosiąść? Ja zaraz się na nim położę!
33.
A oficjalne osobistości? Nie widziała pani, jak wychodzą z pociągu i witają się z każdym? Nawet się całują. Pójdź, dziecko, ja cię też ucałuję.
34.
Jest, proszę pani, z tym że jedzenie i picie trzeba mieć ze sobą. Podoba mi się pani, Melanio.(do Sabiny)Pani też mi się podoba, ale już nie tak bardzo. Niemniej obie panie witam serdecznie pod moim dachem.
35.
Zdumiewa mnie ta pewność, z jaką nazywa pani ten budynek stacją. Był wojenny kataklizm, to nasze trzęsienie ziemi, i cała pewność siebie jest jeszcze na frontach, obsadza granice. Tu, w środku, wszystko jest przewrócone i nic nie jest tym samym, czym było. Wszystko trzeba od nowa ponazywać i na nowo poustawiać. Trzeba dużo nazw i dużo pomysłów. Nie daj Boże, proszę was, żeby był tylko jeden pomysł! Jeden na miasto – dla wszystkich miast. Jeden pomysł na wieś — dla wszystkich wsi. Jeden na chleb, który będziemy jedli, jeden na ubranie, które będziemy nosili, jeden na sztukę, na kraj. Jeden na nas, czyli na człowieka. Nie daj Boże!
36.
Co pan opowiadasz! Kto?!
37.
To jest pan Botylda. Kradł tory.
38.
Nasz krewny, a mimo to kradł tory.
39.
Nie słyszałem o takiej zasadzie.
40.
(do Leona) Odzyskał pan ubranie?
41.
(wskazując na Botyldę) Czy to był jeden z tych, co pana ograbili? Niech pan się dobrze przyjrzy.
42.
W porządku. Zajmie pan to miejsce.(wskazuje ladę przechowalni bagażu)Tera będzie spał na ławce, Botylda i ja na podłodze. Łóżko oddamy kobietom.
43.
Już powiedziałem. Ja tutaj jestem gospodarzem. Kładźcie się i niech noc ma nas w swojej opiece.
44.
Ja się też jakoś oprę pokusom. Dobranoc.
45.
(po chwili) Tera... Tera!
46.
Zdaje się, że było o jedno „dobranoc” za dużo... Liczę, liczę i nie zgadza mi się.
[2. Dom wczasowy] (12)
1.
Tera! Tera, zbudź się! No zbudź się, do diabła!
2.
Jesteśmy na wczasach...
3.
(podbiega do okienka, puka) Halo, czy można dostać jeszcze jedną porcję gulaszu?
4.
(do okienka) Halo! Jeszcze jedną porcję gulaszu! W ogóle szykujcie jedzenie, cały turnus przyjechał!
5.
Przecież nie śniło mi się... Byli tu – kobieta z mężczyzną, kobieta sama i jeszcze jeden mężczyzna – byli tu, mieli skierowania...
6.
Nie wiem. Zdawało mi się, że znikną, kiedy się poruszę. Ale oni są naprawdę. Zostawili przecież ślady. Poszli na górę, tam są. Zostawili przecież ślady.
7.
Nie przyszło mi do głowy, że to może być dom wypoczynkowy... Jak mogło mi to nie przyjść do głowy? Przecież to takie proste. Proszę was – bądźcie na wczasach.
8.
A od kogo? Człowiek sam decyduje, czy jedzie odpocząć, czy nie! Bądźże pan mężczyzną, do diabła! Niech pan wypoczywa!
9.
(krzyczy mu w twarz) Albo pan zaczniesz wypoczywać, albo...
10.
Na tarasie!
11.
To poczekają! Rozbiorą się tymczasem, nasmarują olejkiem – nie stracą ani jednego promienia.
12.
Nabierać sił i być w pobliżu. Lubię mieć dziewczynę pod ręką. A kiedy zechcę...
[3. Konferencja specjalistów] (15)
1.
Konferencja specjalistów. Obcym wstęp wzbroniony.
2.
Czemu?
3.
Wejdź, skoro pan minister pozwala.
4.
(cicho) Idiota... To jest ośrodek metodyczny.
5.
Stop, nie wolno. Widzicie przecież, że konferencja specjalistów.
6.
Taki... Tera się nazywa.
7.
Pan minister pozwala.
8.
No co, Tera, widziałeś kiedy ministra z takiej odległości?
9.
Zaraz wrócą.
10.
Zabawne. Oni wciąż pewnie myślą, że to dom wczasowy... (z peronu wchodzi Sabina)Nie wolno, obcym wstęp wzbroniony!
11.
Wstęp wolny tylko dla specjalistów.
12.
Cholerny świat... Miała być przerwa obiadowa i obiad... Jeść mi się chce!
13.
Bzdura. Tu nie ma nic, co by przypominało stację, a przede wszystkim pociąg.
14.
Co jest niepewne, Tera?
15.
Nie szkodzi. To są rozmowy kuluarowe. Trwa przerwa w obradach i wszystko, co teraz mówimy, ma charakter nieoficjalny, kuluarowy.
[4. Kościół] (27)
1.
Dlaczego właśnie ja?
2.
Ja nawet nie wiem, co to za wyznanie...
3.
Tak jest, po ludziach.(podchodzi do Leona)Co łaska, proszę. Na kościół.
4.
(do Pierwszej)Przepraszam, siostro, ten tu pan właśnie pyta, co to jest za kościół?
5.
(do Leona)Długo mam czekać?
6.
To nie składka, tylko ofiara. Jak najwięcej.
7.
Bóg zapłać. (do Tery)Co łaska...
8.
Jak uważacie, Tera. Mnie możecie oszukać, ale Pana Boga nie oszukacie. (do Botyldy) Co łaska.
9.
Na razie nikt was stąd, Botylda, nie wygania, a siostrzenica nawet się urządziła. Płaćcie bez obawy.
10.
Moim zdaniem jest tylu bogów, ilu ludzi. Każdy ma swojego.
11.
A ja jednak uważam, że jeżeli Pan Bóg ma już być, to powinien być mniejszy, niż to się powszechnie głosi. I nasz. Na skalę jednostki, nie kosmosu. Niech się zajmuje każdym z nas, nie obrotami ciał niebieskich i mleczną drogą!
12.
Czy nie byłoby lepiej, żeby Pan Bóg sobie zabierał złych, a nam zostawiał dobrych?
13.
W świątyni się nie je.
14.
Na przykład Sąd Ostateczny.
15.
Czy w ogóle można się z Nim skontaktować oczami? Człowiek nie może kontaktować się z Bogiem tym samym zmysłem, którym kontaktuje się z drugim człowiekiem. Do tego musi służyć jakiś zmysł dodatkowy, niestety, brakujący.
16.
Żeby tylko było jakieś zaopatrzenie.
17.
Powoli. Pierwszy to ja uwierzyłem. Zebrałem nawet pieniądze. Co prawda nie wiem po co, bo za nie i tak tu nic nie można kupić.
18.
Ceremonia jedzenia... Przysięgam, że Pan będzie z nas zadowolony.
19.
Jest może niejasna, ale nic jej niejasności nie zagrozi.
20.
Tam jest peron.
21.
Módlcie się.
22.
Milcz, Melanio.
23.
I to ma być materiał na siostrę... Pierwsza zwątpiła!
24.
Nie biegać po kościele!
25.
A Pan Bóg? Pan Bóg jest najważniejszy.
26.
Co wy? Chyba... chyba nie przestaliście wierzyć?!
27.
(siadając) Idźcie spać, ludzie. Nie denerwujcie mnie ponad zwykłą miarę.
[5. Więzienie] (18)
1.
A co to za ludzie?
2.
Którzy, proszę pana?
3.
Tak, ma się rozumieć. A co z wyżywieniem? Przyślą?
4.
Zastanawiam się, i nie wszystko mogę zrozumieć. Pan jest absolutnie pewny, że tu jest więzienie?
5.
O właśnie, może kościół.
6.
Wcale nie jestem pewny że nie. Między nami mówiąc, tu kiedyś była stacja. Stąd jeździło się w świat.
7.
Nie ma nikogo osobno. Wszyscy są tutaj.
8.
Owszem.
9.
Buntu? Nie było.
10.
Wojsko? O ile zdążę.Skreślenie cenzorskie z parafką. Nie pomyślałem o tym.
11.
Niedawno.
12.
Jak uważacie...
13.
Są. Tędy trzeba, przez peron.
14.
Tak jest.
15.
No co tak stoicie, sprzątajcie! Dwa i pół tysiąca kalorii...
16.
W więzienie wierzę. Więzienie to nie kościół. Zamkną człowieka i siedzi. To się od razu sprawdza.
17.
A co to jest?!
18.
Jasna cholera... No nic się nie udaje! Nic. Głodny jestem.
[6. Hippisi] (12)
1.
Nie ma. A kto to taki?
2.
Niech pan nie myśli, że nie potrafimy obronić naszych kobiet. My tu już niejedno razem przeżyliśmy.
3.
Parę dni.
4.
Nigdy dotąd nie żyłem w komunie. Czy z tego można wystąpić?
5.
Tak dużo ludzi na świecie, że wszyscy wszystkich przypominają. Nie trzeba się tym przejmować, tylko w miarę możności robić wszystko, żeby się odróżniać. Dobrze całuje ta mała.
6.
Nie jeszcze.
7.
Ja pootwieram puszki...
8.
Właśnie. Może by już pokrajać chleb?
9.
Ja!
10.
Kiedy on przyjdzie? Może już idzie? Może byśmy zaczęli bez niego?
11.
Ja także. Troszkę tu jesteśmy osłabieni.
12.
Nikt nie ma, ale...
[7. Partie] (36)
1.
Ktoś przyszedł. Znowu.
2.
Zaraz ich wyrzucę.
3.
Będzie to, co zechcemy. Trzeba się tylko zdecydować. (do nowoprzybyłych) Czego państwo szukają?
4.
Obiekt jest zajęty.
5.
Czy pomysłowi...
6.
Kto? Niech będzie, że władze zwierzchnie. Chyba wiecie, że istnieje władza zwierzchnia?
7.
Nie.
8.
Do jakiej roboty?
9.
Na początku wszystko brzmi poważnie i szczerze. Najgorszy jest ciąg dalszy.
10.
A jeżeli nie zdobędzie władzy?
11.
Coraz łatwiej się angażujesz, Tera. Żebyś nie żałował.
12.
To też nasi członkowie?
13.
Powoli, Botylda, zastanówcie się jeszcze.
14.
Ja bym chciał wpierw posłuchać racji. Obie strony muszą mieć jakieś swoje racje.
15.
Ja poza żołądkiem mam jeszcze głowę.
16.
To trochę za mało. Zawsze byłem zwolennikiem ścierania się poglądów. Niedobrze jest, kiedy wszyscy myślą tak samo.
17.
To też jest, moim zdaniem, niebezpieczne. I niesprawiedliwe.
18.
Wolałbym nie, to znaczy, nie prawicę. Czy stronnictwo nie może mieć dwóch lewych skrzydeł?
19.
(zadowolony)Tego się po państwu nie spodziewałem.
20.
Ledwie się tu pomieścimy. Obawiam się, że centrum i lewica będą musiały poszukać sowie miejsca gdzie indziej.
21.
Ideową także!
22.
Panowie, trzymajcie swoje kobiety, bo ja kaszę mam tylko dla moich!
23.
Owszem. Chcemy zagospodarować obiekt.
24.
Zagospodarować najbliższą okolicę.
25.
Zagospodarować dalszą okolicę.
26.
Cały kraj.
27.
Europę.
28.
No cóż – świat.
29.
Niczego nie ruszać! Krok do tyłu! No już! Wiecie, co to jest dyscyplina organizacyjna? Komu zawdzięczacie ten obiekt i ten stół zastawiony? Gdyby nie moja ideowość i przedsiębiorczość, bylibyście teraz na cudzej łasce.(zaczyna przemawiać)Stronnictwo nasze...
30.
Nie jestem cynikiem.
31.
Nikt nie ma prawa jej ruszać!
32.
Ponieważ może być zatruta.
33.
I tak do miasta cię odeślemy, Tera, żeby ci zrobili sekcję. Ostatecznie to jest zabójstwo polityczne, popełnione w toku nielegalnej walki frakcyjnej.
34.
Kto? Tylu już przychodziło... Nakręcali nas jak zegarki i szli dalej, nie wiadomo – prawdziwi czy nie?... Może już nie ma nic autentycznego, może my jesteśmy ostatni? Nie uwierzę już nikomu, w nic! To mnie mają wierzyć, mnie. Mnie!
35.
(po namyśle)Przestań żreć, Tera!
36.
Naprawdę masz boleści?
[8. Uniwersytet] (12)
1.
Ci państwo dosyć już mają obcych.
2.
Niech nie zawracają głowy, tu nie będzie żadnej uczelni. Więzienie miało być i też nie ma, a przecież to jest jeszcze pilniejsze. Ostatecznie kształcić się można za granicą, ale nie słyszałem, żeby jakiś kraj trzymał za granicą swoich więźniów.
3.
A gdzie oni w ogóle są, ci studenci?
4.
To znaczy, że on będzie decydował, czy ja mogę zrobić dyplom?
5.
Gdybym leżał w grobie, tobym się przewrócił.
6.
Już tyle rzeczy mi przeszło – cóż znaczy jeden dyplom. Dosyć mam cudzych propozycji, dosyć urządzania mi życia. Teraz ja coś zaproponuję.
7.
Żebyście się stąd zabrali, i to szybko!(przyjmuje groźną postawę)No już!
8.
(nacierając)Won!
9.
No co stoicie – wyrzućcie ich! Tera, zawiń rękawy!
10.
Komu to mówisz? Gdyby nie ja, zbłaźniłbyś się, Tera, jak nigdy dotąd.
11.
(łagodnie) Nikt wam, Botylda, nie przeszkadza być mądrym w pojedynkę. Jeżeli wystarczy wam tylko wyjść za drzwi, żeby nabrać rozumu – to nie namyślajcie się, warto wyjść.
12.
Coś z tego zrobimy. Żeby tam nie wiem co.
[9. Aktorzy] (17)
1.
Czego chcecie? Tylko nam nie mówcie, że tu jest państwowy teatr i że my wszyscy jesteśmy aktorami!....
2.
Dobrzy ludzie, co może wasza biedna sztuka wobec życia...
3.
Ani ja. Odłóżcie te wasze zabawki i siadajcie. Może macie coś do jedzenia?
4.
Z daleka wędrujecie?
5.
Ach tak. A teraz – czy teraz długo tu pozostaniecie?
6.
A wy – aktorami?
7.
Chyba że dopiero po przedstawieniu...(bierze czapkę i obchodzi z nią swych towarzyszy)Płaćcie, kochani, nie żałujcie grosza na artystów! Należy im się za grę i fatygę...(kolejno wszyscy bez ociągania się płacą)A ty, Melanio? Ty nie dasz ani grosza?
8.
To – jeden z waszych?
9.
Mnie także. Porządny chłop z ciebie, Tera. Można z tobą konie kraść!
10.
Mnie również. Ale przede wszystkim wy mi się podobacie. Gdzie wasz teatr ma stałą siedzibę?
11.
W takim razie… W takim razie – może byście tutaj osiedli?
12.
(chodząc pokazuje)W tym miejscu zbudowalibyśmy scenę. Widownia tu. Może być nawet balkon. Tam garderoby, pracownie. Hall. Na górze pokój do prób. Wszystko można zrobić!
13.
Żeby tam nie wiem co – zrobimy tu teatr!
14.
Publiczność… Zapomniałem, że musi być i publiczność.. No cóż, moi drodzy, nie widzę innego wyjściaOdręczne skreślenie, prawdopodobnie ręką reżysera, niepochodzące od autora ani cenzora.. Trzeba będzie dookoła wyodbudować miasto! ZOdbudujemy je!Odręczne poprawki obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora. A wy, póki co, będziecie jeździć.
15.
No cóż, Tera, oni spełnili swoją misję. Teraz nasza kolej.Odręczna poprawka obcą ręką, prawdopodobnie reżysera, niepochodząca od autora ani cenzora.
16.
To – jeden z waszych?
17.
A my chcemy zrobić z tego teatr. Nie róbmy z wszystkiego teatru, moi drodzy! Nie każdego można tak łatwo przepędzić...