Rozdział X
CZŁOWIEK SZCZĘŚLIWY W MIŁOŚCI
Wróciwszy z Paryża do Warszawy, Wokulski zastał drugi list prezesowej.
Staruszka nalegała, ażeby natychmiast przyjeżdżał i zabawił u niej parę tygodni.
„Nie myśl, panie Stanisławie — kończyła — że zapraszam cię z powodu twoich świeżych awansów, dla pochwalenia się znajomością z Tobą. Tak czasem bywa, ale nie u mnie. Chcę tylko, ażebyś
odpoczął
po swych ciężkich trudach, a może i rozerwał się w moim domu, gdziie oprócz gospodyni, starej nudziarki, znajdziesz jeszcze towarzystwo młodych i ładnych kobiet.”
- Dużo mnie obchodzą młode i ładne kobiety! — mruknął Wokulski. W następnej zaś chwili przyszło mu na myśl: o jakich to awansach pisze prezesowa? Czyby już nawet na prowincji wiedziano o jego zarobku, choć sam nikomu o tym nie wspomniał?
Słowa prezesowej przestały go jednak dziwić, gdy naprędce rozejrzał się w interesach. Od dnia wyjazdu do Paryża obroty jego handlu znowu wzrosły i wzrastały z tygodnia na tydzień. W stosunki z nim weszło kilkudziesięciu nowych kupców,
cofnął się ledwie jeden
, dawny, napisawszy przy tym ostry list, że ponieważ on nie ma arsenału, tylko zwyczajny sklep bławatny, więc nie widzi interesu nadal utrzymywać stosunków z firmą JW-go Wokulskiego, z którym na Nowy Rok ureguluje wszelkie rachunki. Ruch towarów był tak wielki, że pan Ignacy na własną odpowiedzialność wynajął nowy skład, zgodził ósmego subiekta i dwu ekspedytorów.
[...]
Na dworcuW 1878 r. wieczorny pociąg do Lublina i Chełma odchodził o godz. 22.10 spostrzegł, że i tu jego osoba robi wrażenie. Sam zawiadowca przedstawił się i kazał mu dać
oddzielny
przedział; nadkonduktor
zaś prowadząc go do wagonu rzekł, że to on właśnie miał zamiar ofiarować
mu wygodne miejsce, gdzie by można spać, pracować albo rozmawiać bez przeszkód.
Po długim staniu pociąg z wolna ruszył. Była już noc duża, bezksiężycowa i bez obłoczna, a na niebie więcej gwiazd niż zwykle. Wokulski otworzył okno i przypatrywał się konstelacjom.