Niebo, i płodna
z
iemi
o
Z
bądź ze mną
żałosna
e
,
Iż jest taka ślepota w moich synach sprosna.
Oto mi bliską plagę sąmsiada winszuje,
A wżdy z nich żaden sie w tym by namniej nie czuje.
Coż ja mam z nimi czynić uboga sierota,
Nie mam skarbow po temu, nie mam srebra, złota.
W budownych miastach, zamkach małom sie kochała,
W przestronnym polu zawsze wszystkę ufność miała;
Skarby moje, chleb, piwo, żelazo na pługi,
Potraciłam cne on i swej ojczyzny sługi.
Ktorychem dość piersiami swymi wychowała
I prawie na wszystek świat wszędzie rozsyłała.
Niepośledniejsza była Wanda moja corka,
Nad ktorą jeszcze stoi usypana gorka.
Wiele z moich synow, mężow czystych wychadzało,
Wiele i Krolow sławnych z Rycerstwem bywało.
Był on święty Piast, byli oni Bolesławowie,
I z Władysławy, oni też Kazimierowie.
Tutaj brakuje 2 stron
Bywali i Panowie Radni prawie święci,
Ktorzy Rzeczpospolitą mieli na pamięci.
Piasek morski a niżbym ich zliczyła słowie,
Rozniejszych obyczajow są dziś synaczkowie:
Ktorzy tylko macają, gdzie kupić zagony,
A małą pieczą maią o dobro Korony.
Smolinsk wzięto, a wżdy ich to namniej nie ruszy,
Sląsko dawno odpadło, a wżdy na to głuszy.