Co ze związkami?
W rządowych środkach masowego przekazu rozpoczęła się “dyskusja” na temat kształtu związków zawodowych. W ten sposób społeczeństwo przygotowywane jest do zmian w ruchu związkowym, jakie aparat partyjny i administracyjny chcą przeprowadzić korzystając ze stanu wojennego. W “dyskusji” toczącej się pod bagnetami chodzi o okiełznanie “Solidarności” poprzez narzucenie takiego modelu związkom zawodowym, aby przy pozorach niezależności były grzeczne i posłuszne. Oczywiście CRZZ nie będzie płaszczyk zostanie zmieniony, choć mechanizmy działania muszą pozostać takie, jakie były przed sierpniem 1980 r. Inaczej stan wojenny byłby w tym kraju niepotrzebny.
Różni “dyskutanci” zastanawiają się więc nad tym, czy życie związkowe powinno płynąć jedno, czy dwu nurtowo. Mówi się, że Związki zawodowe powinny zarzucić działalność polityczną i zająć się tylko sprawami pracowniczymi. Przy okazji zapomina się jednak o tym, że aby załatwić w tym kraju mydło czy ręczniki lub rękawice ochronne dla pracowników, trzeba najpierw zreformować przegniły system. Na tych fundamentach co są, nie da się nic zbudować. Przy okazji “dyskusji” załatwiane są stare porachunki z “Solidarnością”, porachunki nie do załatwienia przed 13 grudnia 1981 r. gdy społeczeństwo mogło mówić prawie pełnym głosem.
“Dyskusja” władz ze społeczeństwem, które ma zakneblowane usta wygląda żałośnie. Właśnie – czy musi być tak? Jeśli chcemy zrobić coś w tym kraju na serio /oczywiście poza stanem wojennym/ musimy serio rozmawiać. A do czasu kiedy trwa stan wojenny, a najlepsi synowie narodu przebywają w obozach dla internowanych, w więzieniach lub ukrywają się – o poważnej dyskusji nie może być mowy.
My mamy swój związek, jest niezależny i samorządny. Nie będziemy o nim dyskutować z władzą, bo wtedy nie byłby niezależny i samorządny; o naszych związkowych sprawach będzie rozmawiać wewnątrz Związku, gdy będzie mógł legalnie działać. A wnioski z lekcji jaką był dla nas stan wojenny chcemy wyciągać wspólnie z naszymi przywódcami. Wybraliśmy ich i jak narazie nie pozbawiliśmy mandatu zaufania. Dyskusja o związkach zawodowych w “Ursusie” bez Janasa czy Bujaka to nie dyskusja. To tylko udawanie.