Nieprawdą jest, jakoby w zajściach brała udział wyłącznie młodzież, choć stanowiła ona znaczną część ich uczestników, szczególnie w godzinach wieczornych. Natomiast prawdą jest, że za te wydarzenia, zarówno za ich zaistnienie jak i przebieg, odpowiedzialni są wyłącznie dorośli. Lecz nie jacyś wyimaginowani prowodyrzy, ale polskie władze stanu wojennego. To przecież one stworzyły taką sytuację społeczną, w której najbardziej sfrustrowaną, najbardziej oszukaną częścią społeczeństwa jest młodzież. Również one wydały rozkaz użycia brutalnej siły – pałek i gazów łzawiących, armatek wodnych. Wprowadzenie stanu wojennego przekreśliło wszelkie perspektywy rozwoju naszego społeczeństwa w sferze kulturalno-naukowej, polityczno-społecznej i gospodarczej. Młodzież, czyli część społeczeństwa wchodząca w życie, została tym samym wpędzona w poczucie pełnej beznadziejności, niemożności znalezienia dla siebie miejsca w rozbitym społeczeństwie z wyłączonymi mechanizmami regulującymi drogi startu i awansu życiowego. W tej sytuacji nie można się dziwić, że jedyną drogą pozwalającą młodym ludziom na zachowanie poczucia godności jest brak zgody na kłamstwo, na pęta krępujące rozwój społeczeństwa. Kłamstwo słyszą codziennie w prasie, radio i telewizji, oraz w niektórych szkołach. Kłamstwo widoczne gołym okiem. Zaś nic tak nie wzbudza nienawiści jak przymus życia w kłamstwie i przymus brania w nim udziału, jeśli chce się żyć normalnie, czyli spokojnie uczyć się, pracować, mieć rodzinę. Młodzież jest i zawsze była najwrażliwszą moralnie częścią społeczeństwa, najbardziej bezkompromisową w nazywaniu zła złem, a dobra dobrem. Jest przez to najbardziej zapalna. To właśnie stało się przyczyną masowego udziału młodzieży w wydarzeniach 3 maja w wielu miastach Polski, jest przyczyną nieustannego niepokoju wśród młodzieży szkolnej, robotniczej i studenckiej. Użycie przemocy i zapowiedzi dalszych represji /wyrzucanie ze szkół i uczelni, aresztowania, pozbawianie pracy uczestników zajść/ ze strony władz jest świadomym dolewaniem oliwy do ognia i prowokowaniem dalszych wystąpień, które mogą mieć wówczas bardziej dramatyczny przebieg.
Apelujemy zatem do wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie młodzieży w jej postawie buntu moralnego przeciw złu i kłamstwu. Tylko wtedy, gdy nasze dzieci poczują, że nie są osamotnione będą mogły nam uwierzyć, że naprędce sklecone barykady na ulicach i kamienie przeciw ZOMO nie są drogą wyjścia z kryzysu społecznego. Że nie muszą demonstrować swej rozpaczy, gdyż nie są samotni. Natomiast haniebny apel odczytany w telewizji jako apel nauczycieli z Woli jest wezwaniem wychowawców do zdrady swych wychowanków, porzucenia ich w tak trudnej sytuacji.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy, warto zobaczyć w jaki sposób nasze państwo pełni rolę wychowawcy tam, gdzie nie jest krępowane kontrolą społeczną. Przyjrzyjmy się oddziałom ZOMO. To jest również młodzież, nasze dzieci. Są oni w wieku 19-22 lata. Czym różnią się od reszty młodego pokolenia? Jedynie tym, że są skoszarowani, czyli odcięci od swego społeczeństwa. Ich wychowawcy są oficerami. To oni właśnie zapewniają swym wychowankom przecięcie wszelkich więzi społecznych, przez co młodzież ta staje się podatna na każdą manipulację. Karmiona co dzień kłamstwami na zajęciach politycznych, uczona nienawiści i agresji na ćwiczeniach, jest rzeczywiście pozbawiona umiejętności rozróżniania między dobrem a złem, a przez to ślepo posłuszna każdemu rozkazowi. Taki jest ideał wychowawczy naszych władz. To wychowawcy w oficerskich mundurach dają swym wychowankom środki pobudzające agresję, uczą jak bić, jak robić aresztowanym nastolatkom “ścieżki zdrowia”.
Tylko w tym sensie prawdą jest, że w zajściach brała udział przede wszystkim młodzież, agresywna, brutalna młodzież. I ta właśnie oszukana młodzież na ulicy i potem w Komendach MO, zgodnie ze słowami premiera Rakowskiego, i za jego wiedzą, “pisała komentarz” do uchwalanej przez Sejm uchwały o ugodzie narodowej.
Warszawa 8.05.1982 r.
“Solidarność” nauczycielska