10 list. 54
Kochany Leszku,
Dostałem dziś „Wiad[omości]” z Twoim artykułemByła to pierwsza część eseju Aut Caesar aut nihil, nad którym Lechoń pracował z przerwami od 10 listopada 1952 r., ale zamiar jego napisania żywił od dawna, o czym donosił Mieczysławowi Grydzewskiemu w liście z 1 grudnia 1952 r.: „Piszę dla Ciebie wielki artykuł o Ameryce, który uważam za bardzo ważny i tzw. «głęboki». Dziesięć lat czekałem, aby go napisać” (M. Grydzewski, J. Lechoń, Listy 1923–1956, dz. cyt., t. 2, s. 88). Tekst ukazał się w „Wiadomościach” w 1954 r. podzielony na trzy części opatrzone podtytułami: Przemiany amerykańskie, nr 45 (449) z 7 listopada (Wierzyński pomylił w liście numerację); Reduta nadziei, nr 46 (450) z 14 listopada; Dziedzictwo całego świata, nr 47 (451) z 21 listopada; w 1955 r. wydana została osobna broszura (druk bibliofilski w nakładzie 500 egzemplarzy ręcznie numerowanych): Londyn, Oficyna Poetów i Malarzy 1955, 46 s. Studium to było swoistym wyznaniem wiary w cywilizację amerykańską i wielkie przeznaczenie Ameryki, głoszonym z wyjątkowym entuzjazmem. Stanowiło też głos polemiczny, który duchowemu znużeniu i moralnemu wyczerpaniu Europy, zwłaszcza Francji, przeciwstawiał pojęcie amerykanizmu, rozumianego jako zdrowy instynkt. Lechoń podkreślał, że wbrew przewidywaniom europejskich (zwłaszcza francuskich) intelektualistów, porażonych fascynacją dla energii sowieckiego komunizmu, właśnie w Ameryce tkwi nowe źródło żywotnych sił, zdolnych odrodzić ludzkość. Można więc uznać Aut Caesar aut nihil za wypowiedziane publicznie „my American dream” Lechonia, który przedstawia własną wizję świata opartą na demokracji na wzór amerykański, na umowie społecznej między pracodawcą i robotnikiem (nieco romantyzowanym i heroizowanym przez Lechonia), którą poeta – nie będąc ekonomistą – jednak doskonale rozumiał. Esej spotkał się z różnym przyjęciem, m.in. na łamach „Wiadomości” 1955, nr 7 (463) z 13 lutego, w dziale Korespondencja ukazały się pod wspólnym tytułem Przesadny optymizm trzy listy komentujące lub polemizujące z tezami Lechonia na temat Ameryki: Klaudiusza Hrabyka z Nowego Jorku, Zygmunta Rudnickiego z Baltimore i Mariana Axela z Poughkepsee, pracującego jako psychoanalityk i czerpiącego z zawodowych doświadczeń własne spojrzenie na Amerykę, który krytycznie puentował swoje wywody: „Mimo pióra maczanego w szampanie entuzjazmu, doprawdy nie wiem, jak Lechoń czuje w głębi serca – ja osobiście jestem głęboko przywiązany do «wartości» amerykańskich, tylko że widzę je całkiem inaczej niż Lechoń. […] Byłbym niezmiernie szczęśliwy, gdyby Lechoń zdołał mnie przerobić na swoje mesjanistyczne kopyto i wytłumaczyć kiedyś w prostych słowach, jak brak kultury może prowadzić do odrodzenia świata”. Intersujące wydają się odczytania eseju przez współczesnych badaczy Lechonia i emigracji, po upływie wielu lat od jego publikacji. Tekst wznowiony w 2007 (Warszawa, Biblioteka „Więzi”) Ewa Kołodziejczyk opatrzyła Przedmową, w której podkreśliła przede wszystkim ideologiczne konfrontowanie przez Lechonia Europy z Ameryką przez pryzmat takich cech jak oportunizm i egoizm przeciwstawiany praktycyzmowi i przedsiębiorczości. Natomiast Barbara Czarnecka odczytała ten szkic w kategoriach osobistych i, odnosząc się do doświadczeń poety inwigilowanego przez FBI w czasach maccartyzmu, sugerowała, że „Lechoń homoseksualista, w oczach Ameryki wróg i zbrodniarz, pragnął stać się tej Ameryki częścią i w tym celu stworzył Lechonia – wyznawcę wiary w USA. Aut Caesar aut nihil to właśnie wyznanie tej wiary, wyznanie gorliwego neofity, dręczonego lękiem, że może zostać ono podważone i odrzucone” (zob. szerzej: B. Czarnecka, Autoprezentacja i lęk („Aut Caesar aut nihil”), w: taż, Ruchomy na szali wagi. Lechoń homotekstualny, Toruń 2013, s. 193–231). (pod nr 448)1 i od razu go przeczytałem. Cieszę się, że to napisałeś, a za następny o zadartych europejskich nosach uściskałbym Cię mocno. Z pewnością będzie z tego pożytek – winszuję Ci, trzymaj się, pisz dalej.
Twój stary Kazimierz
W podpisie obok imienia rysunek serca przeszytego strzałą.