W związku z przygotowywanym oświadczeniem literatów w sprawie zajść brzeskichMowa o wydarzeniach politycznych zapoczątkowanych rozwiązaniem Sejmu 30 sierpnia 1930 r. i następującym po nim aresztowaniem w nocy z 9 na 10 września kilkunastu posłów opozycyjnych, głównie członków Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) i Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) (m.in. Adama Pragiera, Adama Ciołkosza, Wincentego Witosa), których osadzono w specjalnie przygotowanym więzieniu wojskowym w Brześciu nad Bugiem, gdzie byli brutalnie traktowani (poniżani, szykanowani, głodzeni, a nawet bici). Informacje o tym docierały do opinii publicznej, ale dopiero 10 grudnia 1930 r. w nowo powołanym Sejmie w sprawie brzeskiej złożył interpelację Klub Narodowy. „Tego samego dnia czterdziestu pięciu profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego wystosowało list otwarty do posła BBWR Adama Krzyżanowskiego, zarazem profesora UJ, zawierający drastyczny opis traktowania więźniów brzeskich i domagający się ukarania winnych. W grudniu 1930 i na początku 1931 roku pojawiało się takich protestów coraz więcej” (M. Szpakowska, „Wiadomości Literackie” prawie dla wszystkich, Warszawa 2012, s. 79). Do wyrażenia wspólnego sprzeciwu przez środowisko literackie jednak nie doszło, o czym pisał Antoni Słonimski w Kronice tygodniowej na łamach „Wiadomości Literackich” 1931, nr 1 (366) z 4 stycznia: „Nie przeceniam znaczenia protestów, wytwarzają się jednak sytuacje, w których brak protestu nabiera charakteru manifestacji. Protest bywa często, jak wiele akcji zbiorowych, wynikiem raczej organizacji niż istotnych uczuć. A jednak to, że pisarze polscy nie zdobyli się na żadne zbiorcze wystąpienia w sprawie Brześcia, nie da się usprawiedliwić. Smutną w tym rolę odegrali czołowi pisarze stronnictwa rządowego, stanowisko Sieroszewskiego i Kadena rozbiło usiłowania grupy pisarzy, którzy pierwsi zebrali się dla zorganizowania protestu. […] Najprostsza i najbardziej ludzka sprawa protestowania przeciw stosowaniu tortur i znęcaniu się nad uwięzionymi przeciwnikami politycznymi zabagniona została politycznymi krętactwami. Można było mieć ambicję, aby w sprawie tak bezspornej wystosowali protest wszyscy pisarze bez różnicy przekonań politycznych. Źle się stało, że ci, co mieli największy obowiązek zabrania głosu w sprawie Brześcia, obowiązek ten zlekceważyli, ale odsunięcie się czołowych pisarzy sanacyjnych nie wyczerpało przecież sprawy protestu. […] Odpowiedzialność za ten brak akcji zbiorowej spaść przede wszystkim musi nie na tych, którzy protestu nie zorganizowali, ale na tych, którzy te usiłowania rozbijali”. Słonimski już w grudniu na zwołanym przez siebie zebraniu koleżeńskim przedstawił propozycję odezwy protestacyjnej, której jednak nie uchwalono; poeta ogłosił List otwarty do Wacława Sieroszewskiego i Juliusza Kadena Bandrowskiego („Robotnik” 1930, nr 399), pisząc o ich odmowie udziału w tym wspólnym wystąpieniu. Wobec braku protestu całego środowiska literackiego na łamach „Wiadomości Literackich” pojawiła się rubryka Pisarze o Brześciu, w której, obok Wierzyńskiego, zabrali głos: Tadeusz Boy-Żeleński, Julian Tuwim i Bruno Winawer; Małgorzata Szpakowska komentuje, że „Głosy Tuwima i Wierzyńskiego ujawniły […] dokładnie takie same wątpliwości […]: występujemy przeciw sprawie brzeskiej, ale nie jesteśmy po stronie endecji” (M. Szpakowska, „Wiadomości Literackie” prawie dla wszystkich, dz. cyt., s. 80)., pod którym nie mogę położyć mego nazwiska, proszę uprzejmie o zamieszczenie następującego listuTekst ukazał się także jako osobny druk ulotny: K. Wierzyński, List w „sprawie brzeskiej”, Warszawa 1931,.
Ujawnione akty okrucieństwa w stosunku do więźniów osadzonych w Brześciu są zdarzeniem, które musi wywołać odrazę i dojmujący wstrząs moralny.
Nie wchodząc w rozpoznanie walki politycznej między obozem, w którego pracy widzę pomyślność Polski, a jego przeciwnikami – czuję się wobec mego sumienia zmuszony potępić znęcanie się nad więźniami jak najbardziej stanowczo.
W oświadczeniu tym nie mogę jednocześnie przemilczeć zjawiska, że wszelkie głosy publiczne występujące z pobudek moralnych przeciw zajściom w Brześciu wyzyskiwane są w miarę czasu coraz jaskrawiej jako atuty niedwuznacznej i doraźnej agitacji politycznej. Usiłuje ona w kraju, a nawet za granicą wywołać sugestię, jakoby w Polsce cały sens bytu państwowego streszczał się do sprawy brzeskiej i jakoby wielki dorobek narodu uzyskany pod przewodnictwem najwspanialszej postaci naszych czasów na drodze chwały i poświęcenia mógł po jednym wstrząsie runąć w ponurą ciemnicę więziennego lochu.
Akcja ta, która z premedytacją i systemem używa odruchów cudzego sumienia do argumentów własnej obłudy i przewrotności, przybrała w stosunku do literatów cechy wprost ubliżające i niedalekie od delatorstwaPrzestarzałe: donosicielstwo. przed opinią publicznąZ tą częścią wypowiedzi Wierzyńskiego koresponduje fragment cytowanej wyżej Kroniki tygodniowej Antoniego Słonimskiego („Wiadomości Literackie” 1931, nr 1): „Prasa endecka piętnuje pisarzy już od tygodnia, że nie protestują, przemilczając dziwny fakt milczenia swych własnych literatów. Ogłosiłem w sprawie Brześcia list otwarty w «Robotniku». W dwa dni potem «Robotnik» wydrukował artykulik jakiegoś pseudonima, molestujący płaczliwie, że nikt absolutnie z pisarzy polskich poza Strugiem nie odezwał się w tej sprawie (widać kolega Szapiro zgodnie z Grzymałą odmawia mi miana polskiego pisarza). […] Prasa endecka w stosunku do mojego listu, atakującego Kadena i Sieroszewskiego za milczenie w ohydnej sprawie brzeskiej, nie mogła się powstrzymać od prywatnych porachunków z moją osobą. «Polonia», pochwalając mój list, przy tej okazji nawymyślała mi od Żydów. «Gazeta Warszawska», aprobując również moje stanowisko, zełgała bezczelnie, jakobym kiedyś «pochwalał» aresztowanie posłów. Z pism prorządowych «Przegląd Wieczorny» piórem Żydka Merwina dał do zrozumienia, że uważa moje wystąpienie za akt solidarności rasowej z Liebermanem. Zwykły, normalny stek żałosnych bredni i marnej głupoty, do której już przywykliśmy”..
Jestem ponad wszystko przekonany, że w świadomości pisarzy polskich zajścia brzeskie zapadły o wiele głębiej, niż przygarnęła je moralność polityczna pewnych partii, lecz jednocześnie nie opuszcza mnie, niestety, pewność, że z protestu literatów odniesie więcej korzyści ciemna siła wszelkiej małości polskiej, niż zaznają po nim ulgi ludzie szlachetni i uczciwi.
Pewność ta sprawia, że zabieram głos oddzielnieOsobno także Maria Dąbrowska zajęła stanowisko wobec sprawy brzeskiej, odnosząc się do niej w szerszym aspekcie w dwóch artykułach: Rozmowa z przyjaciółmi („Wiadomości Literackie” 1931, nr 3 (368) z 18 stycznia), w którym zastanawiała się nad powodami nieuczestniczenia pisarzy w protestach o charakterze politycznym; Na ciężkiej drodze („Wiadomości Literackie” 1931, nr 4 (369) z 25 stycznia), w którym wyrażała troskę o przyszłe losy Polski., i zniewala mnie do wyrażenia pogardy metodom, które najistotniejszy głos odczuwania i rozumienia ludzkiego przyjmują ze sprytem i swadą szalbierstwa i perfidii.
Kazimierz Wierzyński