Początek.
Nie wzywam tu, Apollo, ciebie z lutnią strojną,
Ni Muze z Helikonu was z wymowę hojną.
Piszę z prosta, prostości prawda potrzebuje,
A w Helikonie mownym często uchramuje.
Nie piszę tu Jowisza jak sie zstał łabęciem,
Ni Wenery ognistej z swym ślepym dziecięciem.
Ni jak Pluto o jabłka on wziął Prozerpinę.
Koronacyjej z prosta chcę pisać nowinę.
Bo poetowie oni, kiedy co pisali,
Folgując ozdobie słow z gościńca chybiali.
Tak tylko słow nie rzeczy historyki byli,
A kto po prostu idzie od prawdy nie zmyli.
Ja tobie, czytelniku, com widział, to piszę,
Aczem trochę przyłożył co z Francyjej słyszę.
Jak sie tam naszym posłom z krolem swym wodziło,
Jak go przejrzenie Pańskie nam przyprowadziło.
Nie wirszowi folguję, prawdzie historyjej,
Bo prawda jest poważna z dawna w Sarmacyjej.
Szczyrość rzeczy będziesz miał, przyjmiże ją szczyrze,
A niech każdy, jak chce, w swym, a nie w cudzym, gmyrze.
K rzeczy już przystępuję cnej koronacyjej,
Wsławiam mężne rycerstwo sławnej Sarmacyjej.
Jak krola z wolą bożą dla cnoty obrali,
I jak go do Krakowa świetno przyjmowali.
Teraz krotko przepowiem nie mniej potrzebniejsze,
Wiedzieć sprawy w Francyjej cnych posłow godniejsze
Jak z krolem kondycyje swoje stanowili,
I jak przez niemiecki kraj do Polski przebyli.
Wiem, iż jest wszytkim jawna sławna elekcyja,
Ktorej nigdy nie miała rownej Sarmacyja.
Bo cżytamy w kronikach jako sie wadzili,
I jako krolow roznych na stolce sadzili.
Ale braterska zgoda u nas w ten czas łsniała,
I w senatorskich sercach moc boża władała.
Iż tak rozne, zwyczajmi, językiem narody,
Litwa, Polska, Ruś, Niemcy, byli jednej zgody,
Choć sie też było trochę burdy ukazało,
Jednak to mądrą radą wnet sie zlekowało.
Iż tak i Jowisz zgodny z swoimi bożkami
Nie był, gdy się mścić radził krzywd nad gigantami.
Jednostajnymi woty na pana jednego,
Wszyscy sie wnet zgodzili z kraju dalekiego.
Znać, iż Bog z senatory sam w zebraniu siedział,
Na tego wszytkich zgodził, w ktorym godność wiedział.
Ukazał im w Francyjej książę z Andegawy,
Henryka, ktorego są sławne w męstwie sprawy.
Piasty, graniczne pany, wszytki opuścili,
A posły do Francyjej z chęcią wyprawili.
Z ktorych czelniejsze miejsce miał Adam Konarski,
Wielą językow sławny cny biskup poznański.
Łaski sławny, i grabia z Tęczyna wojnicki,
Gneźnieński też kasztelan z synem Jan Tomicki.
Cny Andrzej Grabia z Gorki, i Herbort uczony,
Kniaź Prunski Aleksander w sprawie doświadczony.
Radziwił książę, Firlej, Kryski, i Zamojski,
Każdy z pocztem przeważnym z nimi Jan Zborowski
Ci gdy już przejechali niemieckie krainy,
Karolus francuski krol, słysząc ty nowiny,
Odezwał wnet Henryka brata od Rupelle,
Ktorej wojskiem dobywał w ten czas mężnym śmiele.
Rupellany wziął w łaskę przez męstwo podbite,
Gdy się wybranym słyszał na państwo obfite.
W Paryżu mu papieski legat rożą złotą
Oddał na państwo polskie, winszując z ochotą.
Naszy też do Paryża prowadzeni hojnie,
Tamże z wielkim tryumfem przyjęci przystojnie.
Z Borbony, z Gwize, z Medwy, z Niverny książęta
Przeciw nim wyjeżdzali grabiowie panięta.
Wjechało ich pięćdziesiąt buczno w miasto kotcych,
Francuzow pełne drogi, chcąc widzieć stroj obcych.
Dziwują sie kowanym botom i czuprynom,
Szablom, sajdakom, kuczmom, rzędom, jak nowi
Dziwują sie też naszych w językach biegłości,
I w łacińskiej wymowie wszytkich bezpieczności.
Ten niemieckim, francuskim, ten włoskim właściwie,
Ten łacińskim, jak im hiszpańskim, jak ojczyc prawdziwie.
Franuzowie uczeni z nieukow szydzili,
Ukazując Sarmaty, iż uczeńszy byli.
Nazajutrz Karolusa krola pozdrawiali,
I poselstwo ozdobną mową sprawowali.
Krol sie im ofiarował za ich łaskę hojną,
Obiecując to oddać miłością przystojną.
Tegoż dnia Katerynę krolową witali,
Matkę krolow i młodą, skąd dzięk wdzięczny brali.
Drugiego dnia posłowie świetnie po obiedzie
W drogich szatach każdy swoj poczet wiodąc jedzie.
Skąd więtszy dziw z drogich szat Francuzom sprawili,
Bo piwsze więtszym kosztem stroje odmienili.
Henryka, obranego krola tam witali,
Wszytkich Sarmatow k niemu chęć szczyrą wzjawiali,
Iż go tylko dla sprawy sławnej, męstwa, cnoty
Obrali, ktore w Polszcze są pirwsze klejnoty.
Zaś im krol dziękowanie sam krotko uczynił,
Ktorego kanclerz Huralt wnet stokroć przyczynił,
Ofiaruiac sie dosyć ich nadziei sprostać,
Państwa sarmackie mnożyć, cudzych k niemu dostać,
Wszytkich wespoł miłować właśnie jak sam siebie,
I to przysiąc na Boga, ktory mieszka w niebie.
Potym do jego brata krola szli posłowie,
Gdzie do wieczora byli w potrzebnej rozmowie.
Do krola nawarskiego nazajutrz jechali,
Henryka. Tam go z żoną uczciwie witali.
Witali kardynała potym borbońskiego,
W tenże czas Karolusa Lotaryneńskiego.
O kondycyjach trzeciego dnia traktowali,
Ktore Monluk z Lansakiem w Warszawie podali,
Iż ma krol skarby wnosić do Polski z Francyjej,
Strzec wolności a mnożyć państwa Sarmacyjej.
Potym wszyscy u krola na obiedzie byli,
Swym zwyczajem prze jego zdrowie rzędem pili.
Krol nazajutrz poprzysiągł to wszytko w kościele
Pełnić, co poseł jego postanowił w cale.
Krolowie i książęta, księżny i krolowe
Do kościoła sie zeszli na drugą umowę.
Gdzie im naszy dekreta senatu wszytkiego
I głos pospolstwa dali, państwa sarmackiego.
Tam krol Henryk podane kondycyje wszytki
Przyrzekł trzymać i mnożyć sarmackie pożytki.
Tamże go wszyscy bracia mile pożegnali,
A kilko dni zaś hojnie wespoł godowali.
Jan Zborowski wyprawion z nowiną do Polski,
Krol też z Paryża potym na ten urząd boski
Ruszył sie. Książęta go, bracia prowadzili,
Karolus krol i matka z nim sie wyprawili.
W Witriaku iuż brata krola rzewno żegnał,
I, z płaczem by sie wrocił, ledwno go odegnał.
W Nansie zaś u siestrzeńca był na krzcinach swego,
Posłowie naszy krzcili corkę u ktorego,
W Blamoncie siostra z matką z płaczem go żegnały
I brat książę, wszytkim sie z oczu ich łzy lały.
Tam k niemu dwoje książąt rzeskich przyjechali,
W Tabernach go miasteczku hojnie częstowali.
Przez Ren sie przeprowadził tam w Hildebergu stał,
Gdzie mu grabia cny Frydryk hojną stacyją dał.
Do Moguncyjej potym gdzie biskup ku niemu,
Z sześciąset swych wyjechał na poczciwość jemu.
W Frankforcie go u Menu mieszczanie przyjęli,
Hojnie uczćiwość wszytkim przystojną czynili.
W Fuldzie zaś na jutrzni był w Boże Narodzenie,
Gdzie kilko dni częstowan przez swiąt odprawienie.
W Wahiku Philip Landgraff witał go przystojnie,
Z trzemi tysiącmi jezdnych, i częstował hojnie.
Przez Elb i Wisurg rzeki do Sasow wjechali,
Ktorzy w dwu tysiąc jezdnych krola przywitali.
I aż do Lokris miasta zbrojno prowadzili,
Z granic saskich przystojną część naszym czynili.
W Lokris poseł cesarski przyjął krola wdzięcznie,
Z połtorą tysiąc jezdnych prowadził bezpiecznie
Do brandenburskich granic, gdzie margrabia k niemu
Dwor swoj wysłał, uczciwość słuszną czyniąc jemu.
Do Frankfortu nad Odrą potym przyjechali,
Gdzie już na miłe polskie granice patrzali.
Tamże krol cesarzowi i rzeskim książętom
Za presport ich dziękował grabiom i paniętom.
Do Miedzyrzeca świetnie z wielkimi ufami
Od Polakow wprowadzon z trąby i z bębnami.
Proporce, tarcze, drzewa usarskie świeciły,
Ze wszech stron mężnym ludem pola napełniły.
Zaś z wietszą do Poznania nad to uczciwością
Wprowadzon, z tryumfami, z chętliwą radością.
Do Krakowa sie śpieszył, a posła swojego
Wyprawił pogrzeb uczcić Augusta sławnego.