via XXIV Maggio 38
Grottaferrata
(Roma)
24 lutego 1965
Kochany Mietku,
Po rozwadze przychodzę do przekonania, że nie mogę przyjechać tym razem na jury. Jestem właściwie ciągle jeszcze w podróży. Niedawno przenieśliśmy się z via Licia do Grottaferrata, skąd nie wiem, kiedy i nie wiem, dokąd trzeba będzie znowu się przenieść. Trochę za wiele jak na stare kości. Jadąc do Londynu, przy czym nie obeszłoby się i bez Paryża, musielibyśmy znowu stracić mnóstwo czasu, co najmniej dwa tygodnie, a niedawno zabrałem się do pracy i szkoda mi ją przerywać. Prócz tego mam tu w końcu marca wieczór autorskiNa temat wieczoru autorskiego w Rzymie Wierzyński pisał do Marii Danilewiczowej w liście z 14 marca 1965 r.: „28-go mam tu wieczór literacki, na który zgodziłem się nie wiadomo dlaczego” (kopia listu w zbiorach P. Kądzieli). W „Wiadomościach” 1965, nr 21 (999) z 23 maja, w dziale "Kronika" ukazała się notatka "Kazimierz Wierzyński w Rzymie", w której czytamy: „Kazimierz Wierzyński z żoną przyjechał w ub.r. do Włoch. Jako goście filmowca polskiego Józefa Fryda zamieszkali w jego willi w Grottaferrata pod Rzymem. Z inicjatywy Witolda Zahorskiego i pod jego przewodnictwem uformował się komitet w celu uczczenia 50-lecia pracy twórczej poety. 28 marca b.r. w zabytkowej sali z XVI w. przy kościele polskim św. Stanisława w Rzymie odbył się wieczór poetycki Wierzyńskiego. Obecnych było około dwustu Polaków zamieszkałych w Rzymie, m.in. biskup Władysław Rubin oraz profesor slawistyki Giovanni Maver. Poetę przedstawił zebranym ambasador Kazimierz Papée. Gustaw Herling-Grudziński powiedział "Słowo o poezji Wierzyńskiego". Wierzyński czytał fragment ze swoich pamiętników oraz wiersze”. Po spotkaniu zadowolony Wierzyński pisał 7 kwietnia 1965 r. do Jerzego Giedroycia: „Tu na moim wieczorze Zahorski sprzedał 80 książek przy minimalnej Polonii” (maszynopis w Archiwum Instytutu Literackiego KULTURA w Maisons-Laffitte, sygn. KOR RED Wierzyński Kazimierz, t. 2)., co też jest niepożądaną dystrakcją, ale nie mogłem się od tego wymówić. Żal mi, że Cię nie zobaczę tym razem, może powetuję to sobie latem, kiedy będę miał gotowych kilka rękopisów. Siedzę teraz przy biurku już o piątej rano, według metody, którą stosowałem w Sag Harbor, i chcę wydusić z siebie, ile tylko się da. Jak wiesz, piszę bardzo trudno i powoli, co mnie też denerwuje, bo przecież niewiele już czasu zostało.
Myślę, że wszystko to przekona Cię do mojej decyzji. Ściskam Cię serdecznie, Halina zasyła pozdrowienia i ucałowania.
Kazimierz
Nie dostałem depeszy w sprawie Obojczyka!