Do Obywatela Redaktora Naczelnego
Dziennika “Życie Warszawy”
Zdzisława Morawskiego
Szanowny Panie Redaktorze.
W związku z rozpoczętą w dniu dzisiejszym, tj. 4.01.82 r. tzw. “akcją weryfikacyjną” pracowników redakcji “Życia Warszawy”, uprzejmie zawiadamiam Pana, że odmawiam udziału w wyżej wymienionej akcji i nie stawię się na wezwanie Komisji, w której Pan przewodniczy.
Decyzję tę podjąłem po wielodniowym namyśle. Ma ona charakter ostateczny i nieodwołalny.
Powody tej mojej decyzji są tak oczywiste i poza wszelką dyskusją, że nie należałoby jej wogóle motywować, ponieważ jednak, dla niektórych członków Komisji Weryfikacyjnej – być może – jestem tylko jednostką statystyczną zespołu “Życie Warszawy” podaję poniżej kilka faktów, które powody mojej decyzji rozjaśnią do końca:
- moje kontakty z dziennikarstwem datują się od lat okupacji hitlerowskiej, kiedy to po maturze dostałem się na konspiracyjne Wyższe Kursy Dziennikarstwa prowadzone przez grupę redaktorów z Ziem Zachodnich / Menclewski, Kraszewski, Smigielski, Ziemba i inni/. Nauka na kursach wiązała się z wykonaniem pewnych praktycznych zadań dla prasy podziemnej.
- w okresie okupacji należałem do ZWZ od lutego 1940 r. a następnie służyłem w oddziałach dywersyjnych KEDYW AK. Dwa miesiące Powstania Warszawskiego spędziłem w Żoliborzu. Za okres okupacji odznaczony jestem Krzyżem Walecznych i Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami.
- po wyzwoleniu rozpocząłem 10 lutego pracę – od pierwszego numeru w Katowickim “Dzienniku Zachodnim”
- przeniesiony z Katowic do Warszawy na stałego korespondenta “Dziennika Zachodniego” w 1947 r. pracowałem dodatkowo jako redaktor techniczny w “Tygodniku Warszawskim” i “Słowie Powszechnym”
- w dniu 19.04.1948 r. rozpocząłem pracę w redakcji “Życia Warszawy”, gdzie pełniłem różne funkcje do września 1956 r.
- w dn. 20.10.52 r. uzyskałem dyplom mgr. filozofii w zakresie socjologii u prof. St. Ossowskiego na UW.
- poczynając od września 56 r. objąłem z “Życiu Warszawy” stanowisko redaktora muzycznego pisma, publicysty – krytyka muzycznego, funkcję tę pełnię do dziś
- wybrany prawie jednomyślnie na zebraniu założycielskim w grudniu 80 r. pełnię obowiązki przewodniczącego KZ NSZZ “Solidarność” w redakcji “Życia Warszawy”
- za pracę zawodową uchwałami Rady Państwa PRL odznaczony zostałem Srebrnym i Złotym Krzyżami Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski
- udekorowany zostałem również medalem Komisji Edukacji Narodowej
za pracę społeczną otrzymałem m.in. Złotą Odznakę “Za zasługi dla Warszawy”, odzn. Zasł. Działacz Kultury, Złotą Odzn. za zasługi dla Zakopanego / za stworzenie muzeum im. Karola Szymanowskiego w Atmie /
Mam również kilka złotych i srebrnych odznak różnych org. muzycznych i kulturalnych stowarzyszeń za działalność społeczną i zawodową
- jestem laureatem nagród za publicystykę kulturalną SDP oraz nagród za działalność radiową, nagród za działalność rad. i telew. przyznanych mi przez Stow. Pol. Art. Muz. Mam odzn. i dyplomy honorowe za 20, 25, 30 lat pracy dziennikarskiej.
- jestem członkiem 2 stow. twórczych: SDP i Stow. Pol. Art. Muz. W pierwszym jestem członkiem Rady Oddz. W-wskiego SDP, w drugim pełniłem również funkcje w zarządzie sekcji krytyków, recenzentów i pisarzy muzycznych.
To by było z grubsza rzecz biorąc, jeśli chodzi o 58-letni życiorys niżej podpisanego dziennikarza ŻW, który 34 lata /1948-1982/ swego życia poświęcił, jak umiał najlepiej, swojej gazecie. Nie wiem co tu jest do weryfikowania. Wiem natomiast dobrze, że nie mam ani ochoty ani zamiaru uprawiania jakiejś swoiście dzisiaj pojętej “samokrytyki” / której żałosne przykłady oglądam bez mała codziennie w Dz. TV/. Nie wydaje mi się również abym chciał w przyspieszonym tempie – w godzinę lub dwie nawet, tłumaczyć się z moich ideałów czy publicznie wyjaśniać postawy moje, zajmowane wobec rodzinnego kraju i jego aktualnych problemów. W dodatku jeżeli pospolity strach przed utratą pracy miałby być motorem takiego działania. Jeżeli to wszystko co się zamyka w moim dotychczasowym życiu nie miało żadnego znaczenia i nic o mnie nie stanowi, jaką wagę może mieć kilka gładkich, służalczych zdań, które mógłbym, gdybym tylko zechciał wygłosić przed Komisją z profesjonalną swadą wieloletniego prezentera TV? lub złożenie podpisu, na jakimś do niczego w końcu nie zobowiązującym oświadczeniu? …
O moim stosunku do spraw publicznych, dziejących się na przestrzeni ostatnich 37 lat i ostatniego półtorarocza, świadczyć mogą moje wystąpienia na łamach ŻW i wtedy gdy pisałem np. art. “Głos bezpartyjnego na IX Zjazd – to również moja sprawa / chociaż uczciwość nakazuje mi stwierdzić, że nie pod wszystkim bym się dzisiaj podpisał, co publikowałem wówczas i wtedy również, gdy w październiku 80 r. w art. “Strzępy życiorysu – Prawda, Cała Prawda, Tylko Prawda”, pisałem:
“Życiorysy mierzone są faktami i datami. Wszystkie. I te wielkie obejmujące dzieje rodzinnego kraju. I te małe indywidualne, wypełnione osobistymi zwycięstwami i klęskami. Połowy co najmniej zespołu nie było jeszcze na świecie kiedy przed 33 laty wchodziłem do gmachu ŻW, aby zacząć tam pracę. Zazdroszczę im tej młodości, co to ma wszystko przed sobą, ale okazało się, że i oni mi zazdroszczą” przeżytych niegdyś lat okupacji, która mimo hitlerowskiego terroru była okresem dumnie podniesionych głów, walki z okupantem w KEDYWIE, potem powstania a potem smaku pierwszych dni, chwil, wolności.
Wolności, cóż oni, wiedzą o tej ciężkiej walce, którą tym razem trzeba było stoczyć z samym sobą i podjąć najtrudniejszą w życiu decyzję, w którą iść stronę. A decyzje te dawały do wyboru tylko: z prawej – las, a z lewej – praca i życie w murach, na których wisiały plakaty: “AK – ZAPLUTY KARZEŁ REAKCJI”. Jak bardzo gorzko było podejmować decyzję, w którą iść stronę. A decyzję tę podejmowali często ludzie, jak ja, nie mający 20 lat, chociaż przedwcześnie dojrzali i podstarzali okresem tamtych trudnych lat wojny i po niej pierwszych gorzkich doświadczeniach.
Dzień 13.12.81 zastał mnie w Danii, na obczyźnie. Był to również dla mnie, jak dla każdego Polaka – dzień klęski, zawodu, goryczy, wątpliwości, gniewu. Nie wracałem do ojczyzny aby się z czegoś rehabilitować czy stawać przed jakimiś “komisjami weryfikacyjnymi”. Jechałem, aby nadal pracować, pracować dla swojego kraju mimo wzystko, co się stało. Komisja, której Pan przewodniczy, Panie Redaktorze, może mi odebrać przywilej pracy w redakcji ŻW; nie ma jednak żadnych uprawnień, aby zwolnić mnie z konstytucyjnego i moralnego o b o w i ą z k u służenia mojej Ojczyźnie. Choćby z miotłą w ręku na ulicy, Tam również można być bardzo pożytecznym. Jest w końcu tyle śmieci do uprzątnięcia w naszym kraju…
I to jest tyle, co chciałem Panu przekazać dzisiaj, Panie Redaktorze, dla wyjawienia motywów mojej odmowy w przesłuchaniach dokonywanych przez tzw. “komisję weryfikacyjną dziennikarzy”.
Proszę przyjąć wyrazy szacunku
/mgr. Zdzisław Sierpiński/.