New York wtorek 18 / XI 52
Drogi
Kaziu,
Jules Romains – (
de l ’A c a d é m i e F r a n ç a i s e[1]W oryginale podkreślone czterokrotnie.
) k o n i e c z n i e
[2]W oryginale podkreślone dwukrotnie.
–
Académie Française, quai de Conti – to wystarczy. Ale dziwię się, że decydujesz się zmarnować ten egzemplarz, bo on jest martwą pozycją pod każdym względem – w co się oczywiście nie wtrącam.
W
Bostonie, jak przypuszczałeś, udało się znakomicie
[3]Mimo wcześniejszych lęków i obaw, po odbytym wieczorze Lechoń notował: „Wszystko dobrze poszło. Mówiłem «jak żywy» – jakby powiedział Jurek Leszczyński. Sala była pełna, pieniędzy z tego huk. Felicja Kuttenowa jest naprawdę czarodziejką, że potrafi, ona jedna w całej Ameryce polskiej, wyczarować takie rezultaty i takie atmosfery” (J. Lechoń, Dziennik, wstęp i konsultacja edytorska Roman Loth, Warszawa 1992, t. 2, notatka z 16 listopada 1952 r., s. 586).
dzięki Tobie przede wszystkim, boś tam zrobił dobre imię fachowi poetyckiemu – a poza tym, boś Ty namówił wahającą się
Kuttenową. – Bardzo bardzo Ci dziękuję. Przyznam Ci się, że nie wiem, jak dziękować
Kuttenom, którzy są naprawdę fenomenalni. Napisałem zdaje się, co mogłem, w sensie prezentów i słów – ale nie wiem, czy zdołałem wyrazić mój podziw i wdzięczność za tyle trudów, które ponieśli. Nie mówię już o rezultacie – ale o ich zmęczeniu. Gdy wczoraj wyjeżdżałem, on naprawdę spał na stojąco. Drogi
Kaziu! Dziękuję Ci raz jeszcze. Bardzo się cieszę, że tu będziesz w tych dniach – mam nadzieję, że z tego wyniknie Twój stały tu pobyt. Będziemy się odprowadzać
Przyrynek –
Mokotowska. Ściskam
Cię,
Halusi ręce całuję
Lesz