Gęśl Piętnaſta.
QVISQVE SVOS PATIMVR MANES.
NIe ták był bolem teſkliwym tárgány/
W ſkáłę láncuchem śmiertnym przywiązány/
Zmyślny Protheus/ gdy mu krzywonoſy
Klwał pták żywemu wątrobę/ płeć/ włoſy.
Nie ták on Pyram ſwą ręką przebity/
Ani Palámed w ránie iádowitey/
Z pierzchliwey ſtrzáły/ ktora zaráźiłá
Ciáło/ á bolem nieznośnym karmiła.
Nie ták ſię/ mowię w mękach ſwych krąćili/
Ledwe tych w myśli tęſknośći vżyli/
Iákich ia nędznik: ſkoro mię náwiedźi
Ten bol ktorego wádá w głowie śiedźi.
Głowá grunt w cżłeku głowá mu pánuie/
Powod ieſt wſzech ſpraw/ cżłonkom roſkázuie/
Ieſt iáko Zamek ktory Kśiążę rządźi:
Koſztuie/ wącha/ słyſzy/ widźi/ ſądźi.
Tá śię ták z cżłonki naydálſzymi zpięłá/
Zeby namnieyſzy ſzwánk kiedy podięłá
Tudźieſz obacżą: iey k woley boleią/
Cżerſtwość ſwą ſtrácą iak nie żywe mgleią.
Zołądek owſzem co kuchnią ſpráwuie/
Gdy ſwego Páná niezdrowie pocżuie/
Wnet ogień zgáſi potráwy odſtáwi/
Wnet słábą cżeladź w niewdźięcżny głod wpráwi.
Tey bol gdy ná mię náſkrętno przypádnie/
Niewiem bych to mogł wypowiedźieć ſnádnie/
Iákowa męká/ iáka teſkność będźie/
Ktora od wierzchu rozbiega ſie wſzędźie.
Ni ocży widźieć/ ni vſzy chcą słyſzeć/
Ni vſtá mowić/ áni nozdrze dyſzeć/
Wſzyſtko vraża cokolwiek od wieku/
Pomoc przynośi y zdrowie cżłowieku.
Pulsy iák młoty wewnątrz rozbiiáią
Mozg zápalony/ them ſię rozdymáią
Podſkorne kośći/ gdy ſię namniey ruſzę/
Iak tárgał/ ſkad ſię dźiwnie krąćić muſzę.
Ieſt bol nie ledá ktorym ći pałáią/
Ktorzy wnętrznośći obćiążone máią/
Z twárdych posiłkow wádą zkámieniáłą/
A przyrodzonym ogniem záſtárzałą.
Ieſt niepodleyſzy ieśli nie ták ſrogi/
Ktorym morduie prácowite nogi/
Wrzaſkliwa trapiąc Podágrá tak ſkáżą/
Ze lotne piorko zda ſie być vrázą.
Ieſt innych doſyć lecż iák ſię mnie widźi/
Nic z tym ktory tuż iedzę napoy zbrzydźi/
Cżłonki powątli/ prze groźną moc ſwoię/
Aż y o rozum cżęſtokroć ſię boię.
Iák bez nieſzcżeśćia nielzá żyć żadnemu/
Ták oprocż chorob/ ktore ćiáłu mgłemu/
To w tę to w owę ſztychy podawáią/
A śmierći co raz bliżey przymykáią.
Tegoć nas chytre iábłko nábáwiło/
Ktore ták ſmácżne pierwſzym dwoygu było/
Skąd we wſzech wádách dźiedźicżą Synowie/
(Iáko y ia ſam) w ktorych tkwią Oycowie.
Nie mogę dáley bo mi bol doymuie/
Nieznoſnym rwániem/ że káżda cżęść cżuie
Wemnie: tak náwet vpornie ſię ſroży.
Ze gdy co myślę męki mi przymnoży.
Vśmierz co żywo nieprzepłáconymi
Ieśli rzecż można dáry lekarſkimi/
Vśmierz ſam proſze wſzyſtkowładny Pánie/
Lub doraź á day bezbiedne mieſzkánie.