MODLITWA W DLVGICH
Chorobách y Fráſunkach.
DOkądże móy Pánie chceſz mię zápomniéć/ á nie
wyſłuchaſz w żáłośći vtrapionégo ſtworzenia twé
go? przez ták długi czás wołam do ćiebie/ á tyś od=
wróćił twarz ſwoię odemnie/ przepuśćiłeś ná mię
boleśći/ á máło kiedy czyniſz mię wolną od nich/
náucza mię tego Dawid/ ábym niemiáłá nádźieie
w człowieku/ tylko w Bogu: przetom iedno w to
bie nádźieię pokłádáłá/ á do ćiebie tylko wołáiąc o
rátunek/ w ták gwałtownéy potrzebie moiéy/ á
miáſto poćiechy śleſz á dopuſczaſz ná mię co mię
ſmęći á trapi/ w których ćiężkośćiach práwie vſta=
wa duſzá moiá. Przeto Pánie poyźrzy oczymá mi=
łośierdźia twego ná mię vtrapioną/ day mi odro=
binę łáſki á miłośierdźia ſwégo/ któré pádáią z ſto=
łu tych/ którzy obfitych poćiéch ná duſzách ſwych od
ćiebie ſą nápełnieni/ y roſkwitnęli ſie iáko kwiatki
nád zdroiámi wód ćiekących/ y obtoczyłeś ie mu=
rem możnégo rámięniá ſwoiégo/ iż ſie ich żadna
rzecz ſzkodliwa dotykáć niemoże. O których mówi
Dawid w Pſálmie: Iż po zmiiach y Bázyliſzkach
chodźić będą/ á nie będą im ſzkodźić/ y Anyołóm
ſwym roſkaże/ áby ie ná ręku ſwych nośili/ áby o
kámień nie obráźili nogi ſwoiéy/ á domowi ich nie
przybliży ſie ſkaránie. Znimi ieſtem w vćiſku/
wyrwę y vwielbię ie/ długośćią dni nápełnię ie/ y
vkażę im zbáwienié moie/ ábowiem imię moie po=
ználi/ y wołáli do mnie w vćiſku/ á ia ie wyſłu=
cham. Oto ia iedná nędznicá między wielką vtra=
pionych ná świećie nanędznieyſza/ do ćiebie wo=
łam o rátunek y wſpomożenié/ w téy ćiężkiéy cho=
robie moiéy: grzéchy mię moie odłączáią od ćiebie/
że mię tak długo nie wyſłuchaſz: weź mię w opiekę
ſwoię/ áby ſie mnie nie dotknął grzéch/ áni żadna
zmázá: oto leżę nád oną ſadzawką Siloe/ niemam
ktoby mię podwiódł/ vprzédzáią mię inſzy do ćie=
bie/ biórąc od ćiebie poćiechę y vzdrowienié/ á ia
przedśię leżę w boleśćiách obléwáiąc łzámi pośćiél
moię: przydźże iuż ſam o móy namilſzy odkupićie=
lu/ któryś ná ten świát był nam dla tego zeſłány:
ábyś grzéchy odpuſczał/ vtrapioné z fráſunku wy=
bawiał/ chromé y ślepé vzdrawiał. Vczynże téż tá
ką łáſkę zemną/ podayże mi miłośćiwą rękę ſwoię/ á
nie wzgardzay mię w wielkich ſmętkach y chóro=
bách do ćiebie wołáiącéy/ boć iedno tylko łzy ſą po=
kármem moim. Smiłuyże ſie móy namilſzy pánie/
á weyźrzy w té żáłoſné kąty domu mégo/ w których
nieſłycháć ieno płácz á ſtękánié ludźi vtrapionych:
oddalże ty ſam od niego tę pomſtę karánia ſwégo/
obróć dźiś ſwoie boſkié obliczé do mnie/ przez zaſłu
gę niewinnéy męki twoiéy/ y onégo naświętſzégo
imięnia twégo
IESVS/ przez któréś nam v śiebie
roſkazał prośić wſzytkiégo: y przez zaſługę naświę=
tſzéy dźiewice pánny Máryiéy/ mátki twoiéy
błogoſłáwionéy/ y wſzytkich świętych.
A M E N.