(1897–1971), starszy brat Lechonia. W 1918 r. podjął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, przerwane w 1920 r. udziałem w wojnie polsko-bolszewickiej w charakterze adiutanta gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego; później studiów jednak nie ukończył, w latach 1927–1928 ponownie związał się z wojskiem, pracując jako urzędnik w Wojskowej Kontroli Generalnej. W latach dwudziestych za pośrednictwem kolegi z pracy, krytyka literackiego i historyka literatury Rafała Marcelego Blütha trafił do środowiska Lasek i pod wpływem spotkania z ks. Władysławem Korniłowiczem i przełożoną sióstr franciszkanek Matką Elżbietą Czacką przeżył przemianę duchową. W 1928 r. podjął pracę w Laskach, stając się bliskim współpracownikiem twórców Dzieła Lasek; zajmował się kwestą, był wychowawcą niewidomych chłopców, uczył matematyki, nabywał wiedzy i umiejętności tyflopedagogicznych. W czasie wojny pracował obok ks. Korniłowicza w Żułowie, gdzie znajdował się drugi ośrodek dla niewidomych. Do Lasek powrócił w 1945 r. i w nowych warunkach politycznych, trudnych dla środowiska katolickiego, jako osoba świecka objął kierownictwo szkół należących do Zakładu dla Niewidomych. Po przejściu na emeryturę w 1966 r. mieszkał nadal na terenie Zakładu; pochowany na cmentarzu w Laskach. Zob. też Pan Zygmunt z Lasek. Zygmunt Serafinowicz (1897–1971) we wspomnieniach uczniów, kolegów-nauczycieli i przyjaciół, Warszawa 1990. W młodości relacje Lechonia z braćmi, starszym – Zygmuntem i młodszym – Wacławem, nie należały do szczególnie zażyłych; wspominał poeta: „Miałem niespełna 18 lat, kiedy zacząłem życie wpół samodzielne, ograniczając mój kontakt z domem do noclegu i cały dzień spędzając, haj ot się mówi «na mieście». Z braćmi moimi albo widywałem się przez chwilę w domu, albo spotykałem ich na ulicy, i wtenczas wymienialiśmy uścisk dłoni i parę zdawkowych zdań. Zdawało mi się, że moi literaccy przyjaciele są mi już znacznie bliżsi niż oni” (J. Lechoń, Dziennik, wstęp i konsultacja edytorska Roman Loth, Warszawa 1992, t. 1, notatka z 4 września 1950 r., s. 396–397). Po wojnie za pośrednictwem kuzyna Andrzeja Bujalskiego nawiązał z Nowego Jorku kontakt z Zygmuntem, któremu mógł „posyłać pewne i systematyczne pieniądze. To rozwiązanie bardzo ciężkiego kompleksu” – pisał (tamże, notatka z 12 grudnia 1949 r., s. 147); zachowały się w archiwum Lechonia w PIN liczne kwity i rachunki za wysłane paczki, których dotyczyła też korespondencja między braćmi, wymiana listów była jednak mało intensywna, co w pewnym momencie w 1952 r. skonstatował też Lechoń: „Zygmunt pisał mi, gdy jeszcze pisał do mnie parę lat temu” (tamże, t. 2, notatka z 8 czerwca 1952 r., s. 459), a także później: „List od Zygmunta, pierwszy po pięciu latach” (tamże, t. 3, notatka z 7 maja 1953 r., s. 111). Po tragicznej śmierci Lechonia na łamach „Tygodnika Powszechnego” (1957, nr 35) ukazało się Wspomnienie o Janie Lechoniu napisane przez brata, przedruk w: Wspomnienia o Janie Lechoniu, zebrał i oprac. P. Kądziela, Warszawa 2006, s. 5–15.