21 lipca 56.
Kochany Mietku!
Dziękuję Ci gorąco za tyle okazanej mi serdeczności i przyjaźni. Jesteś jedyny na świecie, oryginalny, stylowy – „no i jaki poeta”
Być może ten cytat to zrozumiała dla obu przyjaciół aluzja, której sensu nie udało się wszakże ustalić.. Krawat Twój najpiękniejszy ze wszystkich, występy kulinarne świetne, pierwsza kolacja niezapomniana, ryby w
Horse ShoeByć może chodzi o pub The Horseshoe przy 28 Health Street, w pobliżu Finchley Road, przy której pod nr 312 mieścił się polski Dom Pisarza wyborne, żałuję tylko, że nie przekroczyliśmy miary w spożyciu alkoholu.
Halina ucieszyła się niezmiernie Twoim prezentem, obawiam się, że więcej niż moim sweterkiem. Mam już mnóstwo pracy, ale żyję jeszcze tymi dwunastoma dniami spędzonymi śród Was. Z nowych członków „grupy” wzruszyła mnie
Stefa Kossowska, najmłodszy i bardzo udany beniaminek, zaimponował mi orator
Sakowski – naprawdę niezwykły,
Stefcia zawsze pikantna,
Borman żywioł śmiechu i jak bardzo przyjacielscy
Terleccy! Szkoda, że nie udało mi się spotkać z
Grubińskim i
Kuszelewską, pozdrów ich, proszę Cię.
Lokal redakcjiMowa o siedzibie „Wiadomości” przy 54 Bloomsbury Street. powinien być sfotografowany tak, żeby było widać jego rozmiary, to naprawdę fenomen.
Pisał do mnie brat
Leszka,
ZygmuntW liście z 6 lipca 1956 r. Zygmunt Serafinowicz pisał z Lasek do Kazimierza Wierzyńskiego: „Szanowny i drogi Panie, mam do Pana wielką prośbę: Wiem, że był Pan najbliższym przyjacielem brata mego Leszka. Bardzo Pana proszę, niech mi Pan napisze, co Pan wie o Jego śmierci. Co to było właściwie: zabójstwo, wypadek, samobójstwo? Czy coś o tym pewnego wiadomo? Czy rzeczywiście stwierdzono u Niego ostatnio raka, czy żył w nędzy? Od kilku lat nie pisywaliśmy do siebie. On sam sobie tego życzył i wiedziałem o Nim tylko to, co dotarło z plotek. Będę Panu niezmiernie wdzięczny za te wiadomości. I jeszcze jedna prośba: czy by Pan nie mógł mi przysłać Jego książek (chodzi mi o Jego wiersze) i jakichś fotografii. Przepraszam Pana bardzo za moją prośbę i bardzo się polecam Pańskiemu dobremu sercu. Łączę wyrazy prawdziwego szacunku i bardzo serdecznie pozdrowienia” (rękopis niepublikowany z archiwum K. Wierzyńskiego w Bibliotece Polskiej w Londynie; sygn.: 1360/Rps/VI/1r.)., i m.in. prosił mnie o jego wiersze. Ty pewnie masz
Poezje zebrane, czy mógłbyś mu je wysłać? Adres:
Zygmunt Serafinowicz,
Laski Warszawskie,
Zakład dla Niewidomych. W związku z
Leszkiem – jeszcze jedna sprawa. Gdy znalazłem się w
Nowym Jorku, powiedziano mi, że umówiłeś się z
Jantą, aby on opisał ostatni okres życia czy też ostatnie dni
Leszka. Otóż najbliżsi przyjaciele proszą mnie, abym z kolei prosił Ciebie o nie powierzanie tego tematu
Jancie.
Leszek nie znał się z nim przez kilka lat ostatnich i dopiero na miesiąc czy dwa przed śmiercią nawiązał z nim znowu stosunki.
Żona Janty ostentacyjnie nie podała
Leszkowi ręki na pewnej party amerykańskiej, co
Leszka bardzo ubodło, a wszystkich zebranych zrewoltowało.
Janta jako autor pośmiertnych o nim wspomnień – to niedelikatność wobec pamięci o zmarłym. Powtarzam Ci tu to, o co mnie proszono. Jeśli chcesz znać moje zdanie, zgadzam się z tą opinią. To jeszcze jedna żaba przy cudzym kowadle. Zachowaj oczywiście wszystko przy sobie, proszę Cię. Mieszkanie
Leszka ewakuowano, jak już wiesz
Zob. list z 20 czerwca 1956. Postaram się, żeby rękopisy przesłano do
Londynu, do Ciebie i do
Biblioteki DanilewiczowejZob. M. Danilewiczowa, "O „Dzienniku” Lechonia", w: J. Lechoń, "Dziennik", t. 1, Londyn 1967, s. XI–XVI.. Wydaje mi się to najlepszym załatwieniem sprawy.
Mietku drogi, ściskam Cię i całuję. Czy chcesz mnie jeszcze zobaczyć we wrześniu, czy też masz mnie już dosyć? Pozdrów wszystkich i podaj mi z łaski swojej adres
Kossowskich.
Kazimierz