15 marca 56.
Kochany Mietku!
Twoje życzenia imieninowe były widocznie naprawdę szczere, bo są dane, że się sprawdzą. 15, 16 i 17 czerwca ma odbyć się zjazd emigracyjnych „intelektualistów” w
Paryżu, myślę więc, że się jeszcze na tym świecie zobaczymy. Zjazd ten jest mutacją starej mojej idei, o której przegadałem lata z niedołęgą
Strzetelskim, zresztą najlepszym człowiekiem na kuli ziemskiej, i którą przejęła i przefasonowała po swojemu
Free EuropeMowa o projektowanym przez Wierzyńskiego zjeździe pisarzy emigracyjnych zamienionym w planowany Kongres Wolnej Kultury Polskiej. Zob. list z 13 września 1955. Co z tego wyniknie, trudno przewidzieć. Nie zajmuję się teraz tym, bo nie mieszkam w
N.J. – i lżej mi z tego powodu na sercu. Przypuszczam, że przywiozę ze sobą teksty do wydania
Wierszy zebr[anych], wcześniej chyba nie zdążę. Wczoraj w nocy dzwonił do mnie
Chałko z prośbą, byś przysłał pod jego adresem „przypuszczalny” kosztorys
wydawnictwa – plus minus – chodzi mu o to, by mieć w ręku jakiś papier, potrzebny mu do lokalnych wystąpień. Bądź łaskaw, wstaw jakąkolwiek „przypuszczalną” sumę, dajmy na to $3000 – i wyślij mu. Dziękuję.
Leszcza przysłał mi swój
poetycki „reportaż” z
Sag Harbor, bardzo mnie to wzruszyło, wydaje mi się typowy dla niego, wynalazczy i nieopanowany, piękno pomieszane z nieporadnością, ale zrób nam obu przyjemność i wydrukuj, a także napisz, jak Ci się podoba. Postępy, które zrobili obaj ci chłopcy z
Chicago od czasu, kiedy się nimi zająłem, są ogromne i mogą budzić największe nadzieje. Zobaczymy.
FrylingowiDo Nowego Jorku Jan Fryling przybył w sierpniu 1956 r. Przedtem od listopada 1943 r. przebywał w Chinach, był najpierw radcą w poselstwie RP, a w latach 1945–1949 stał na czele placówki z ramienia Rządu RP na uchodźstwi przy rządzie Republiki Chińskiej (Czang Kaj-szeka.) W kwietniu 1949 r. wyjechał do Indii, gdzie do maja 1956 był nieformalnym przedstawicielem Rządu RP na uchodźstwie w Kalkucie. pomogłem dostać wizę do
A[meryki] i trochę pieniędzy, przyznaję, że zajęło mi to sporo czasu. Wiadomość o
Rhodzie – przerażająca. Taki sam wypadek zdarzył się we
Free Europe, gdzie teraz zachorowała moja sympatia, Węgierka, prześliczna, 32 lata, coś niewiarygodnego!
Nie udało się ustalić, o kogo chodzi. Tu, w
Sag Harbor, pod tą grozą żyje jedna z naszych przyjaciółek, także czarująca osoba, rzecz ma się wyjaśnić w tych dniach. Ja po prostu nie mogę znieść rozmów na ten temat, dostaję fizycznego wstrząsu, coś w rodzaju mdłości. Ludzkość, która rozbiła atom, a nie może wykosztować się na zwalczenie raka – to nędzny gatunek stworzenia. Ptaki i drzewa byłyby mądrzejsze. Poślij
R[hodzie] ode mnie różę, pozdrów ją, powiedz jej, że myślimy o niej. Napisz mi o niej.
Mietku drogi, ściskam Cię serdecznie, cieszę się, że się zobaczymy. Żałuję, że
Halusia nie może pojechać. Bądź zdrów!
Twój Kazimierz
Dziękuję za załatwienie sprawy pism. Jesteś ideałem. Pomogłeś mi w wielu wypadkach. Ściskam.