Które wysyłam z ust, serca i duszy,
przyjm, dobry Jezu, me modły w Twe uszy,
abowiem mi inaczéj
przyjdzie zginąć z rozpaczy.
Jak skwarem słońca ziemia rozszczepiona
dżdża z nieba woła, woła upragniona,
tak do łaski Twej wzdycha
duszyca moja licha.
Nędzna duszyca i oschła, i chora
wzdycha od rana, wzdycha do wieczora,
czekając Twej ochłody,
o Źrzódło żywej wody.
Pokrop ją rosą świętą, a nad nadzieję
prędzej ożyje, prędzej ozdrowieje;
trwogi, łzy i goryczy
zamień w wieczne słodyczy.
Iżby te skwierki żałobliwe moje
zamieniły się na pochwały Twoje,
a usta dzięki brzmiały
noc całą i dzień cały.
Nie chciej roztrząsać jak sędzia surowy,
jakie me myśli, uczynki i mowy,
lecz w kąpieli krwi Twojej
zmyj grzechy duszy mojej.
Niechaj ran Twoich boleść mię uléczy,
z gorzkiej Twej śmierci kosztuję słodyczy,
abym chętna i chyża
znosiła ciężar krzyża.