Równe 25.4.20
Kochany Mietku
Piszę na Twoje ręce do Wszystkich, ponieważ nie mam czasu ani możliwości przesłać więcej listówKazimierz Wierzyński był wówczas oficerem w Biurze Prasowym Naczelnego Dowództwa i zgodnie z rozkazem wyjechał do Równego, gdzie mieścił się sztab ścisły Naczelnego Wodza, Józefa Piłsudskiego. „Gdzieś w połowie kwietnia znalazłem się w Równem. Miasteczko było poszarpane wojną, szeroko rozwleczone, nabite kocimi łbami, z mnóstwem drutów w powietrzu, jak w Rosji. Kwaterę dostałem w starym, małomiasteczkowym dworku, na ustronnej ulicy z topolami rojącymi się od krzyczących gawronów. Pani domu nazywała się Mickiewiczowa i pisała wiersze” (K. Wierzyński, Pamiętnik poety, oprac., wstęp i przyp. P. Kądziela, Warszawa 1991, s. 124–125).. Wiedzie mi się tu nie najgorzej. Ponieważ jest inaczej niż gdzie indziej, więc na razie dość interesująco. Roboty mam dużo, ale wczoraj awizowanej. PismoPo latach Wierzyński pisał, że jego zadaniem było zorganizowanie redakcji nowego pisma pt. „Ukraińskie Słowo” i kolportowanie go wśród Ukraińców, którzy sprzyjali S. Petlurze. „Po instrukcje zgłaszałem się do sztabu ścisłego, który kwaterował w długim, wielowagonowym pociągu, na stacji w Równem” (K. Wierzyński, Pamiętnik poety, dz. cyt., s. 125). wychodzi, robi je trzech Ukraińców. Czytelników minimum, bo tu intelig[encji] ukr[aińskiej] nie ma. 80% żydów mówiących i myślących po rosyjsku. Chłop ukraiński zorganizowany b[ardzo] dobrze w kooperatywy – to jedyny nabywca. Zresztą Równe i powiat ma należeć do Polski – cały kolportaż kierujemy na wschód. ///Po przyjeździe sztabu zrobiło się gorąco. Mnóstwo bieganiny i najrozmaitszych spraw. Wczoraj z Naczel[nikiem]Kazimierz Wierzyński wspominał: „Na kilka dni przed rozpoczęciem ofensywy zjawił się na bocznym torze stacyjnym inny pociąg. W odróżnieniu od wielkiego pociągu sztabowego, był nieduży, o ile pamiętam, dwa czy trzy wagony wszystkiego. Jeden z nich był wagonem salonowym. Wiedzieliśmy od razu, że jest to pociąg wodza naczelnego. Bywając na stacji, zawsze starałem się przejść tamtędy, a wieczorem wracając na kwaterę, często przystawałem z przyjaciółmi na bocznym torze. Wagony były oświetlone, ale okna zasłonięte. W salonce przez szpary firanek wiele razy widzieliśmy dobrze znaną nam postać. Piłsudski chodził tam i z powrotem, jak po długim korytarzu” (K. Wierzyński, Pamiętnik poety, dz. cyt., s. 126). przyjechali dziennikarze, między nimi Rzymowski, Feliks i mój brat. Dziś jadę do ZwiahlaJózef Piłsudski „wraz z tzw. lekkim sztabem przeniósł się [24 kwietnia 1920 r.] do Zwiahla, aby utrzymać kontakt z oddziałami walczącymi na froncie” (J. Cisek, Kalendarium działalności Józefa Piłsudskiego. Uzupełnienie do „Kroniki życia Józefa Piłsudskiego 1867–1935”, Nowy Jork 1992, s. 139).. Ruch jak cholera. Czuję się po amerykańsku.
Wyobraźcie sobie, że moja gospodyni p. Mickiewiczowa zna i poważa „Skamandra”, poezję wszystkich nas i w ogóle jest interesująca. Otóż Mietku – przyślij mi d w a egzemplarze albo nawet t r z yW oryginale liczby egzemplarzy zapisane cyfrą i podkreślone. trzeciego numeruW tym numerze „Skamandra” (1920, nr 3, z marca) ukazały się m.in. wiersze Wierzyńskiego pt. Miasto, Piłsudski; weszły później do tomu Wielka Niedźwiedzica (Warszawa 1923).. Pani tu prosiła mnie o Karmazynowy poemat – zakomunikuj to Leszkowi. Boję się obarczać Ciebie wszystkimi tymi historiami – pewnie będziesz się gniewał. Wsadź to, Kochany, w gazetę i daj oddawcy tego listu, który się po to zgłosi.
Całuję Cię, Kochany Skamandrze, w całości, Leszkowi gorące uściski, Wileczka i Julka dużo razy całuję. Wszystkie żony i narzeczone przyjaciół niech będą łaskawe przyjąć ukłony i pozdrow[ienia].
Wasz
Kazimierz