11 września
Kochany
Leszku,
Wyjechałem w czwartek, odłożywszy wyrwanie zęba na kiedy indziej, po południu dzwoniłem do Ciebie do domu i do
Fr. Eur., ale nigdzie Cię nie zastałem. Nie lubię żegnać się z Tobą nachmurzonym i gniewnym, przyjadę więc szybciej, niż się spodziewasz, i myślę, że zastanę Cię w kwiecie humoru. Tymczasem napisz mi, proszę Cię, jedno słowo: jaki był tytuł miesięcznika, który redagował
BerentW 1929 roku redagował "Pamiętnik Warszawski". Zob. list po 11 września 1953., a potem
Morstin. Czy
„Pamiętnik Warszawski”?
Ściskam Cię serdecznie
Kazimierz
(na Smutku Kosmicznym)
Tu miała dopisać się
Halina, ale znów ją wydzwonili (dom
BrookówWierzyński poświęcił im fragment swoich wspomnień w rozdziale Wędrówki po ludziach z tomu Moja prywatna Ameryka, opisując m.in. ich dom w Sag Harbor: „Ich niezwykły dom powstał z bogatej wyobraźni i ciężkiej pracy fizycznej. Gina wniosła do niego kolor i kilka naprawdę starych, dobrych mebli. Rzeczy z różnych epok i różnego pochodzenia, zestawiane na zasadzie dowcipu, łączyły się ze sobą przez proporcje i barwy. Było w tym lamusie, co kto chciał, ale nie było banału. Meksykańskie krzyże, stare drzeworyty i ramy z malowanej blachy, francuskie wieńce z koralików, lustra Louis XIV, stół rzeźnika obok aksamitnej kanapy wiktoriańskiej, wzorzyste i kolorowe łóżka z lanego żelaza, frywolne pocztówki z belle époque i mnóstwo, mnóstwo obrazów. Ściany ogromnego salonu kryte były szerokimi stuletnimi deskami, które Brook wyjął z podłóg na strychu i przy pomocy syna przybił do murów. Przez wielkie okno w tym pokoju roztaczał się widok podobny do obrazów pana domu: szaropłowa łąka, jasnobłękine niebo i spokojne, kojące wody zatoki” (K. Wierzyński, Moja prywatna Ameryka, Londyn 1966, s. 53–54). jest uszkodzony przez huragan – ona tam jeździ) – napisze Ci później.
K.