Bukar[y]
(Sam)
Że też nikt, widząc
wariata,
Nie trafił na tajemnicę
Ducha i… całego świata…
Że te straszne błyskawice
Dusz… nie odkryły wszystkiego?
(Po chwili)
Patrz, jaki
duch straszliwy i czarnyKanclerz wszedł w niego,
Jaki
duch wielkiKanclerz… a nic jednakże nie może.
Przywdział spróchniałe ciało… i w tej nowej korze
Nie wie, jak stąpić… Gdyby to był duch dewoty,
To kręciłby wrzecionem i śpiewał godzinki,
Gdyby lichwiarza… mógłbyś mu pokazać złoty,
A poszedłby do piekła. — Przez jakież uczynki
Ma być zbawiony człowiek… jeżeli nad ciałem
Nie trwa łaska… i odeń duchów nie odpędza…
(Po chwili)
Ba, a
tamtenEolion, pod którym ja kłodę złamałem,
Gdzie w nim ta tęczowa przędza
Snów… gdzie ten żywot upiorny…
Dusza zlękła się o ciało
I tak… jak przeor klasztorny
Zaczęła żyć pomiędzy czterema murami…
*
Dawniej gdzieś nad czarną skałą
I nad słońcem, i nad mgłami
Ujrzawszy orła… a niżej
Kwiatek… lub tęcze kaskady,
Widziała cały świat blady
Duchów… który orła zbliży
I z widmem kaskad ożeni…
Dawniej… gdy kilka płomieni
Błękitnych… ujrzy w moczarach
I gdzieś na krzyżu bociana…
To zaraz jak obłąkana
Błąka się po różnych marach,
Których girlanda duchowa
Łączy te dwa smętne słowa,
Z których jedno jest płomykiem,
A drugie jak anioł skrzydlaty
Łączy ducha wiejskiej chaty
Z duchem — cmentarzy… strażnikiem.
Cała dziewiczość natury,
Cała harmonia zaklęta,
Harfa przeklęta — i święta,
Świat 〈 słońca 〉 złotego i chmury,
Świat pieśni — płaczu i grzmotu
Wabił tę duszę do lotu…
Dziś… nic… jak puchar szampana
Brylantem skrzący wyszumiał,
Nawet… nawet… nie zrozumiał
Ojca… gdy jak harfa targana
Przez duchy… piekielne — zajęczał......
*
Ha! Otóż są
braciszki — będę was wyręczał
W pracy waszej — a jak się, ojce, nazywacie…