54 Bloomsbury St.W.C.1
28.I.55
Drogi Kaziu. – Doprawdy, nie wiem, co miałem Ci odpowiedzieć na list towarzyszący korekcie. Naprawdę nie wymagaj ode mnie za wiele. Twierdzę, że to co robię sam, w normalnym piśmie amerykańskim robiłoby co najmniej 1 0 (d z i e s i ę ć)10 (dziesięć) – napisane na maszynie czerwoną czcionką. osób, ale nawet w instytucjach, które mają nieograniczony sztab ludzi, nie potwierdza się odbioru korekty. Odpowiadam na listy, o ile jest coś do odpowiedzenia. Chciałem Ci podziękować bardzo serdecznie za rzecz do księgiTeksty przemówień ks. prałata F. Buranta, K. Sosnkowskiego, O. Haleckiego, J. Lechonia i J. Wittlina ukazały się w „Wiadomościach” 1954, nr 26 (430) z 27 czerwca pod wspólnym nadtytułem "Obchód 35-lecia pracy literackiej Kazimierza Wierzyńskiego", przedr. w: "Wspomnienia o Kazimierzu Wierzyńskim", oprac. P. Kądziela, Warszawa 2001 s. 284–286, 93–94, 175–177, 354–356; nadto przedr. w: K. Sosnkowski, "Materiały historyczne", zebrał i przyp. opatrzył Józef Matecki, Londyn 1966, s. 584–586. przygotowywanej przez Terleckiego (księdze tej, jak wiesz byłem i jestem przeciwny): wyszedłem jak żywy. Zabawny zbieg okoliczności: właśnie w przeddzień zamierzałem napisać do Ciebie list, który miał się zaczynać od słów: „Jak wiesz, nigdy nie zadaję pytań, ale…”, gdy spostrzegłem ten motyw w Twoim artykule. Moje pytanie miało dotyczyć Rafała MalczewskiegoRafał Malczewski zmagał się od 1951 r. z niezdiagnozowaną wówczas chorobą. Według relacji Zofii Mikuckiej „Tracił widzenie w jednym oku na przeciąg kilkudziesięciu sekund i myślał, że ślepnie. Był zupełnie załamany i w okropnym stanie nerwowym. Leczył się u psychiatry i chodził na grupowe terapie” (cyt. za: Stanisław Potępa, Rafał Malczewski, Tarnów 2006, s. 66). Stany te pogłębiały się w latach następnych. Po wizycie w Montrealu w maju 1952 r., chcąc przyjść artyście z pomocą, Jan Lechoń zorganizował w Nowym Jorku w styczniu 1953 r. „Wieczór przyjaźni dla Rafała Malczewskiego” z aukcją jego obrazów, motywował go także do podjęcia pracy pisarskiej. Zob. J. Lechoń, Zofia i Rafał Malczewscy, Coraz trudniej żyć a umrzeć strach. Listy 1952–1955. Z autografu do druku przygotowała, wstępem i przyp. opatrzyła B. Dorosz, Warszawa 2008.. Wiem, że ma poważne kłopoty z oczami, usprawiedliwia to wiele rzeczy, ale chodzi mi o to, czy się nie mylę, że on był współpracownikiem „Gazety Polskiej”Rafał Malczewski był współpracownikiem „Gazety Polskiej” w latach 1932–1938. Zob. list 538…………….[KW do MG z 14 lutego 1955]. i że przed wojną nie taki antysanacyjny. Z powodu jakiejś aluzji, że drukuję Sławoja musiałem mu to w delikatnej formie wypomnieć, ale nie jestem pewny, czy się nie pomyliłem. Moje wyjątkowe pytanie nie wymaga natychmiastowej odpowiedzi. Big Ben to Stefa Kossowska.
Całuję Was mocno.