6.5.64.
Kochany Mietku!
Wydałem 20 zbiorów wierszy, z tego 10 na emigracji. Poza tym jest proza. Dokładny spis znajduje się w
Kufrze na plecach, na str. 6-ej.
Winszuję Ci listu
Hani.
Niemira był jedynym przytomnym głosem w obłędzie jubileuszowym
Mowa o obchodach związanych z siedemdziesiątymi urodzinami Jarosława Iwaszkiewicza, przypadającymi 20 lutego 1964 r., i pięćdziesiątą rocznicą pracy twórczej. W dzienniku Iwaszkiewicz odnotował 11 kwietnia 1964 r.: „W lutym uroczystości «jubileuszowe», w gruncie rzeczy potwornie przykre. Zupełnie nieoczekiwane odznaczenie mnie orderem «Budowniczego Polski Ludowej». Przecież to właśnie […] chcenie mnie użyć do czegoś – do czego, jeszcze nie wiem? Wielkie uroczystości w Moskwie, zupełnie niezrozumiałe. Rozmowa z Gomułką, koncercik dwudziestego (bardzo nieudany, tu w dzienniku mogę to powiedzieć, choć się wszyscy tą formą zachwycali) – potem te depesze, tak mało głosów prawdziwych – i wszystko takie dęte, niepotrzebne, okropne. Zostawiło we mnie najprzykrzejsze osady” (J. Iwaszkiewicz, "Dzienniki 1964–1980", oprac. i przyp. A. i R. Papiescy, R. Romaniuk, wstęp A. Gronczewski, Warszawa 2011, s. 39). Uroczystości krajowe odbywały się 19 lutego 1964 r. w Belwederze, z udziałem przedstawicieli Rady Państwa (m.in. przewodniczącego RP Aleksandra Zawadzkiego), dostojników partyjnych, w tym członków Biura Politycznego KC PZPR Wiesława Gomułki, Zenona Kliszki, Wincentego Kraśki i Ignacego Logi-Sowińskiego, oraz dygnitarzy ministerialnych; 20 lutego 1964 r. odbył się w Sali Kameralnej Filharmonii Narodowej koncert ku czci jubilata, na którym zostały wykonane m.in. utwory Karola Szymanowskiego i Tadeusza Szeligowskiego do tekstów Iwaszkiewicza. W Moskwie, w Domu Literatury odbył się 20 marca 1964 r. wieczór poświęcony twórczości Iwaszkiewicza, zorganizowany przez Związek Pisarzy Radzieckich, Instytut Literatury Światowej im. M. Gorkiego, Towarzystwo Przyjaźni Radziecko-Polskiej i Komitet Obrońców Pokoju.. Czy wysłałeś mu (tzn.
Niemirze) mój
Kufer jako wyraz uznania? Jeśli nie, zrób to.
Jarosław podobno w bardzo złej skórze po wystąpieniu pisarzy i uczonych
Chodzi o podpisany przez pisarzy i uczonych List 34 do Józefa Cyrankiewicza, który 14 marca 1964 r. został złożony w kancelarii premiera. „Ograniczenia przydziału papieru – czytamy – na druk książek i czasopism oraz zaostrzenie cenzury prasowej stwarza sytuację zagrażającą rozwojowi kultury narodowej. Niżej podpisani, uznając istnienie opinii publicznej, prawa do krytyki, swobodnej dyskusji i rzetelnej informacji, powodowani troską obywatelską, domagają się zmiany polskiej polityki kulturalnej w duchu praw zagwarantowanych przez konstytucję państwa polskiego i zgodnie z dobrem narodu”. List podpisali: Leopold Infeld, Maria Dąbrowska, Antoni Słonimski, Paweł Jasienica, Konrad Górski, Maria Ossowska, Kazimierz Wyka, Tadeusz Kotarbiński, Karol Estreicher, Stanisław Pigoń, Jerzy Turowicz, Anna Kowalska, Mieczysław Jastrun, Jerzy Andrzejewski, Adolf Rudnicki, Paweł Hertz, Stanisław Mackiewicz, Stefan Kisielewski, Jan Parandowski, Zofia Kossak, Jerzy Zagórski, Jan Kott, Wacław Sierpiński, Kazimierz Kumaniecki, Artur Sandauer, Władysław Tatarkiewicz, Edward Lipiński, Stanisław Dygat, Adam Ważyk, Marian Falski, Melchior Wańkowicz, Jan Szczepański, Aleksander Gieysztor, Julian Krzyżanowski. Zob. J. Eisler, "List 34", Warszawa 1993, s. 48–49 oraz "List trzydziestu czterech. Głosy i komentarze", oprac. J. Krzeczkowski, Londyn 1964.. Wyszlusował się sam ze społeczności pisarskiej
Jarosław Iwaszkiewicz, urzędujący prezes Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich, nie podpisał Listu 34. Kontynuując zapiski o wydarzeniach jubileuszowych i następnych, Iwaszkiewicz zanotował w dzienniku 11 kwietnia 1964 r.: „No, a potem ten memoriał złożony Cyrankiewiczowi, w zasadniczych problemach zresztą słuszny, i to wszystko, co z niego wynikło. Nie wyjechałem z Warszawy – uciekłem. Muszę uznać moją politykę za przegraną, chociaż robiłem ją z głęboką wiarą, że tak będzie lepiej. Trzydziestu czterech poważnych ludzi wymierzyło mi głęboko cios, taki, z którego się nie podniosę, może nawet w historii”, a 12 kwietnia 1964 r. dopowiadał: „Na trzy strony walczyć nie mogę. Masoni (Gieysztor, Dąbrowska) z jednej, KC z drugiej, Słonimski i «Europa» z trzeciej. Tym bardziej, że nigdzie nie mam solidnego oparcia” (J. Iwaszkiewicz, "Dzienniki 1964–1980", dz. cyt., s. 39, 45).. W
Rzymie mówił, że chce się podać do dymisji jako prezes
ZwiązkuJ. Iwaszkiewicz, zaskoczony represjami, jakie spotkały niektórych sygnatariuszy Listu 34, pisał do ówczesnego ministra kultury i sztuki Tadeusza Glińskiego w liście z 29 marca 1964 r.: „Obiecano mi w najwyższym miejscu, że nie będą wyciągane żadne konsekwencje z idiotycznego kroku poważnych bądź co bądź ludzi. Rozmawiałem w tej sprawie co prawda tylko z Kraśką, on obiecał mi przekazać to dalej i podzielał moje zdanie. Tymczasem […] konsekwencje wyciągnięto i szesnastu pisarzom zabroniono prawa druku. Oczywiście nie może mnie to pozostawić obojętnym. […] Chciałbym więc uprzedzić drogiego Ministra, że trzeba się będzie liczyć z moim ustąpieniem ze stanowiska przewodniczącego zarządu głównego ZLP” (cyt. za: J. Kuciel-Frydryszak, "Słonimski. Heretyk na ambonie", Warszawa 2012, s. 254–255). W istocie pisarz piastował funkcję prezesa ZLP aż do śmierci (1980 r.).. Ale pewnie władza mu nie pozwoli.
Podobno
Nowak ma Ci przysłać moją
Pochwałę „Drugiego przyjścia” do
„Anteny”. Poproszę Cię o korektę, bo do
Monachium tekst poszedł telegraficznie, może więc być sporo błędów.
Nie zapomnij przysłać mi też mego „przemówienia” z uczty jury do korekty
Oficjalne sprawozdanie z obrad jury zob. list z 19 stycznia 1964. – Prywatna relacja Wierzyńskiego w liście do żony Haliny zob. list z 13 marca 1964, bo jak sobie zapewne przypominasz, wygłosiłem je pośród takiego hałasu, że musiałem przerwać pod koniec i prosić o spokój.
Od trzech tygodni żyłem tylko sprawą wystąpienia pisarzy i zrobiłem koło tego mnóstwo ruchu
Na temat solidarnościowych działań emigracji z sygnatariuszami Listu 34, zob. "List trzydziestu czterech. Głosy i komentarze", oprac. J. Krzeczkowski, Londyn 1964 – W archiwum Wierzyńskiego w Bibliotece Polskiej w Londynie zachowały się kopie dokumentów, dotyczących niektórych działań podjętych w Nowym Jorku albo z inicjatywy, albo z udziałem poety, które były związane z Listem 34. Pierwszy to telegram adresowany do Związku Literatów Polskich w Warszawie, podpisany przez Kazimierza Wierzyńskiego i Józefa Wittlina (zob. poniżej pełny tekst przytoczony przez Wierzyńskiego w audycji Radia Wolna Europa). Drugi to apel do członków Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce następującej treści: „Walne Zebranie Członków Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce uważa wystąpienie 34 intelektualistów w kraju za wyraz troski o dobro kultury narodowej i za próbę oswobodzenia twórczości polskiej spod kontroli politycznej. Wyrażamy uznanie naszym znakomitym uczonym i pisarzom za ich postawę, intencje i oświadczenie, i cieszymy się, że głos ich potoczył się szerokim echem po świecie. Zebranie wzywa członków Instytutu, aby poparli poprali wystąpienie 34 intelektualistów polskich przez dalsze informowanie amerykańskiej opinii publicznej, prasy i organizacji naukowych i literackich o treści apelu warszawskiego i o znaczeniu tej akcji”. Trzeci to list amerykańskiego PEN Clubu do premiera Józefa Cyrankiewicza (zob. niżej w tekście audycji Wierzyńskiego w RWE). Kazimierz Wierzyński wystąpił też 25 kwietnia 1964 r. przed mikrofonem Radia Wolna Europa w studiu nowojorskim, wypowiadając się na temat protestu pisarzy i uczonych:
„Kultura jest dziedziną, która łączy wszystkich Polaków, podobnie jak sprawa polskich granic. Każde dobro kultury napawa nas wszystkich radością, każdy zadany jej cios budzi w nas sprzeciw i bunt. Jesteśmy jak najdalsi od filozofii: «im gorzej, tym lepiej» i dajemy tego nieustannie dowody, śledząc twórczość polską – film, teatr, plastykę, muzykę i literaturę – z natężoną uwagą i jakże często z głębokim uznaniem.
34-ch intelektualistów wystąpiło z oświadczeniem, że w Polsce zapanowała sytuacja zagrażająca rozwojowi kultury narodowej. Stan ten powstał z powodu ograniczenia wydawnictw, książek i pism, braku swobodnej dyskusji i krytyki, a nade wszystko bezwzględności cenzury. Równie dotkliwie jak intelektualiści w kraju odczuwamy to my, mieszkający za granicą. Piszemy książki niedostępne dla czytelników w Polsce, wstrzymywane w przesyłkach, nieuwzględniane w krytyce i nienotowane nawet w bibliografiach. Ale działalności naszej nie krępuje żaden zakaz ani nakaz władzy i nie doświadczamy żadnego przymusu nad sobą.
Kiedy czytam nazwiska 34-ch intelektualistów, widzę ludzi, znanych mi od 40-u i 45-ciu lat, wielu bliskich moich przyjaciół, zasłużonych w pracy i nieskazitelnych w prawości. Gdybym nawet nie wiedział nic o stosunkach literackich w kraju, byłbym pewny, że w tym sporze przemocy z twórczością oni mają rację. Tak samo w Polsce myślą niewątpliwie ci, którzy nie znają szczegółów wystąpienia 34-ch. Zaufania zdobytego w społeczeństwie nie da się przekreślić ołówkiem cenzora i nawet najbardziej bezwzględna władza powinna o tym pamiętać.
Pośród podpisów uderza brak pewnych nazwisk. Tym lepiej, że ich nie ma. Utrwala to powzięte o nich od dawna opinie. Jeśli więc ocenę nieobecności pewnych osób w apelu można w tej chwili pominąć – nie sposób postąpić tak w stosunku do Związku Literatów Polskich. Jest to organizacja, w skład której wchodzi wielu pisarzy dalekich od pogodzenia się z istniejącym stanem rzeczy. Z myślą o nich wysłaliśmy – Wittlin i ja – następującą depeszę do Związku: «Przeświadczeni, że literatura polska jest jedna i stanowi własność wszystkich Polaków, solidaryzujemy się z wystąpieniem 34 intelektualistów, wśród których znajdują się najznakomitsi współcześni pisarze polscy. Wyrażamy przekonanie, że Związek powinien poprzeć ich oświadczenie i że nie odstąpi swoich najbardziej zasłużonych członków w akcji tak słusznej, doniosłej i budzącej powszechne w świecie uznanie». Na tym depesza się kończy.
Istotnie odgłos wystąpienia 34-ch potoczył się szeroko po świecie. Solidaryzują się z intelektualistami polskimi Anglicy, Francuzi, Włosi, Niemcy, Amerykanie. Kilka dni temu Pen Klub amerykański wysłał do Warszawy depeszę, której pełny tekst pozwolę sobie przytoczyć w przekładzie na język polski: «Do Premiera Józefa Cyrankiewicza, Warszawa. Pisarze Stanów Zjednoczonych i ludzie dobrej woli wszędzie na świecie oczekują od pana odpowiedzi na prośbę 34-ch intelektualistów polskich o przywrócenie praw konstytucyjnych dotyczących swobody dyskusji, pełnego dostępu do informacji i uwolnienia od cenzury we wszystkich jej postaciach. Pen Klub amerykański wyraża solidarność z intelektualistami polskimi». Depeszę podpisali: John Farrar, prezes Pen Klubu amerykańskiego. John Brooks, wiceprezes, John Leggett, sekretarz.
Sprawa więc potoczyła się i toczyć się będzie dalej. Uczestniczymy w niej wszelkimi siłami. Łączy nas z nią dobro kultury, dobro twórczości, a także dobro najpierwszych piór, których obecność czujemy w apelu. Wierzymy, że ich prace, zasługi i nazwiska przeważą ciężar kontroli i cenzury, zawisły jak zmora nad polską sztuką i wiedzą” ("Kazimierz Wierzyński w obronie kultury polskiej" w: "List trzydziestu czterech", dz. cyt., s. 78–80, przedr. w: „Rzeczpospolita” – „Plus Minus”, dod. do „Rzeczpospolitej” 1994, nr 10).. Na ogół wszystko się udało. Tylko mój zasrany przyjaciel
Steinbeck się nie odezwał, ani nawet nie odpowiedział mi na list.
Co o 1-ej? Dzwonisz? Dlaczego w tajemnicy przede mną?
Ściskam serdecznie.
Kazimierz
P.S. Powiedz
JulkowiWierzyński pisał do J. Sakowskiego w liście z 5 czerwca 1964 r.: „Chciałbym zabrać się do tego nieszczęsnego zbioru felietonów (wciąż nie mam tytułu, a bez tytułu to tak jak bez dachu, domu i adresu), tymczasem wybuchła sprawa pisarzy krajowych, która mnie pochłonęła doszczętnie, i rękopisy poszły w kąt. Zrobiliśmy niepamiętny od wojny ruch w prasie i w kongresie. Brzeziński był nieoceniony, w końcu jednak te wszystkie zebrania i pisania, chodzenia i proszenia wyczerpały mnie do tego stopnia, że Halusia powiedziała «Stop» […]. Przepraszam Cię, że nie posłałem Wam dotychczas mego "Kufra". Sam go nie mam niestety i nie mogę doczekać się przesyłki z Paryża. Myślę jednak, że jako miłośnika poezji skusił Cię już dawno i nie rozstajesz się z nim na chwilę… Napisz, czy bardzo się pomyliłem… I dla kogo i po co właściwie wiersze?” ("Kulisy twórczości. Listy 14 pisarzy emigracyjnych do Juliusza Sakowskiego 1945–1977", przedm. L. Kielanowski, Paryż [1979], s. 221)., że do niego napiszę, jak tylko uspokoją się sprawy wystąpienia 34-ch. Uściski dla
Antoniego.