IOANNIS GLICZNERI DE
SKRZETUSZ EPIGRAMMA AD
LECTOREM. Affatu Phoebum Musae ambiuere comantem
Fors per Bructenicam cum graderentur humum,
Dicentes: teneris solers aetatis ab annis
Ribinius Cyrrhae sacra fluenta colit.
Munere da digno, digno ut frueatur honore,
Eius constantem Phoebe repende fidem.
Oravere Deae: voti facit esse potentes
Phoebus, et huic Cytharam commodat ipse suam;.
Addit et Aglaias illi, Suadaeque lepores,
Et Consi et Themidis donat habere bona.
Inter Sauromatas vatem insuper esse, (Latina
Attica seu scribat siue Polona) facit.
Tu quicunque soles de carmine quaerere fructum
Nubila seu menti demere tetra tuae.
Pellere seu curas animo, lege scripta RIBINI,
Proxima Appollineis versibus ille facit.
Gęśl Dźiewiąta. Omnibus in rebus modus eſt pulcherrima virtus. ILe kroć ſię zá trudną vymieſz ſpráwę iáką/
Y pocżni ią y konay z poſtáwą iednáką.
Ani pląſz gdyć Fortuná twarz iáſną pokaże/
Ni ſię moſtem kłádź gdy ćię niepogodá ſkarze.
Náwet niech to v ćiebie záwſze hásłem będźie:
Srzodek á miárę chowáć naybeſpiecżniey wſzędźie.
Rádźił mądrze Synowi nie życżąc mu ſzkody/
Doedálus przelátuiąc ſzumne morſkie wody.
Y coż cżyniſz/ powiáda/ Icáre przecż racżyſz
Ták śmiele pod wiátr buiać vpadku niebacżyſz.
Bacż żeś nie ná ſwych ſkrzydłách/ iam latálec ſtary/
Mym tropem śiecż powietrze nie krocżąc nic zmiáry
Ieśli ſię k Słońcu przymknieſz złocżyſtemu w zgorę/
Woſk v ſkrzydeł roſtopi/ y opalić ſkorę.
Ná doł ſię też nieſpuſzcżay głębia pod nogámi/
Tuż zá mną leć/ á w miárę/ będźie dobrze známi.
Słuchał Oycá nie słyſząc Synacżek zuchwáły/
Szalenie k gorze bieżał/ y plusł w morſkie wáły.
Iż ſtárzec w miárę pędźił od wierzchu y dołu/
Siwy Ocean przebił ácż z Synem/ nie ſpołu.
Miey ſię tedy ná piecży pilnie rádzę káżdy/
Gorą názbyt nie buiáć/ miárá płátna záwżdy.
Boy ſię rázu Icárá młokoſká płochego/
Pátrz iák w tęcżę w Doedálá ſtárcá przemyslnego.
Látwiuchno ták przebędźieſz roznopłynne brody/
Y przedſięwźięćie ſkońcżyſz bez znácżney przygody.
Vważáć kto ſpraw nie chce: lecż według ſwey dumy
Szumney broij/ iak zwykły niedoſzłe rozumy.
Mogę go z Pháetontem porownáć ſzalonym/
Ktory ná Apollonie Oycu ſwym rodzonym
Wymogł/ żeby Słonecżne iáſnoświetne konie
Z ieden dźień mogł prowádźić ku zachodniey ſtronie.
Kinął głową nie zchęćią Oćiec fráſowliwy/
Syn ſię zátym do ſtáyniey rwie iáko wśćiekliwy.
Lotne woźniki ſprzągſzy ná plác wyprowádźi/
A ná złoconym woźie z bycżem ſię poſadźi.
Au zákrzyknie napierwey/ wnet hyi záwoławſzy
Zátnie bicżem: Woźniki z nagła ſię porwawſzy
Dobrze z ſkor nie wyſkocżą/ bieżą/ pląſzą/ rzáią/
A bláſk iáſnogorący z ſiebie w świát puſzcżáią.
Krotko poſzedſzy dobrze/ áliśći pocżuią
Woźnicę nieſpráwnego: Z drogi vſtępuią.
Tám wnet toru chybywſzy/ niebo zápaliły/
Biednego ſwego iezdzcá z wozem wywroćiły.
Ku temu ſię tedy ta rzecż celowi tocży/
Nie pewny ten kto z miáry nád moć ſwą wykrocży.
Ieśli chceſz vżyć świátá długo y beſpiecżnie/
Głupiego zbytku ſię ſtrzeż/ nie broy nic wſzetecżnie.