54 Bloomsbury St.W.C.1
5.7.52
Drogi Kaziu. – Dziękuję Ci za list, niepokoiłem się już tak długim milczeniem.
Tuwim był wysłany bardzo dawno, ale nie mogę teraz tego dokładnie sprawdzić, bo jest sobota po południu i nie ma nikogo w redakcji. Natomiast nie rozumiem, jakim sposobem dostałeś
Lehra, który był wysłany w końcu czerwca, chyba że posłali lotniczo, czego także nie mogę sprawdzić w tej chwili. Nie wiem, co za czek z
„Dziennika”, jestem mało domyślny. O biuletyn napisałem do
Stasia, bo nie mam żadnych kontaktów z
PEN Clubem. Ogłoszenie w
„Wiadomościach” umieściłem na żądanie
Bormana, którego o dane prosił jakiś pan wygłaszający odczyty w
Stanach. Nikt na to (i słusznie) nie odpowiedział. Prozę
Lipskiego przysłał mi
Sambor, któremu przekazałem Twoje słowa. Był wyróżniony swego czasu na konkursie
„Pionu”, mieszka w
Palestynie: c/o
Burstin, 8 Smolenskin St., Tel-Aviv. Nic poza tym o nim nie wiem. Zmartwiła mnie wiadomość o
Mackiewiczu. Raz się taka rzecz zdarzyła i przyrzekł, że się więcej nie powtórzy. Raz nawet wycofał artykuł, mówiąc, że przez pomyłkę posłał go do
„Dziennika”. Czy nie pamiętasz tych artykułów? Z
Polski nie mam żadnych wiadomości. O
Rysi miałem ostatnie wiadomości od
Jarosława, zdaje się, że Ci pisałem. Była zamieszana w poważną sprawę jakiegoś księdza, ale dostała mały wyrok, ponieważ
EmilEmil Breiter od 1921 r. prowadził praktykę adwokacką; podejmował się obrony w procesach politycznych członków PPS, KPP oraz Związku Młodzieży Komunistycznej w Polsce; występował m.in. w 1933 r. w procesie kobryńskim. bronił kiedyś
Bieruta.
Wyznaję, że zapomniałem o posłaniu
Korca maku Stasi. Plotek żadnych: siedzę kamieniem w redakcji (po czternaście godzin w niedzielę) albo w
BritishuSpolszczenie od British Museum.. Nikogo nie widuję, poza
Kossowskimi raz na miesiąc: wtedy mówimy o
Halusi, prześcigając się w komplementach. Mam nowego
sekretarzaWe wspomnieniu o pracy z Grydzewskim Grocholski pisał: „Zaczęło się oczywiście od języka polskiego. Pamiętam tę ogromną przyjemność, gdy po oddaniu pierwszej strony korekty powiedział te pamiętne dla mnie słowa: «Skąd się wzięło u pana takie wyczucie języka? Długo na takiego czekałem». […] A więc «ojczyzna-polszczyzna» była wspólną nam obu wartością, a co za tym idzie i przedmiotem niekończących się dyskusji. Bo i tutaj nie zgadzaliśmy się w niejednym: mikrofon jest moim chlebem codziennym, muszę więc mieć bardzo określone pojęcie o interpunkcji, którą Grydzewski traktował bardzo dowolnie. Wbrew jego poglądom uważam np., że należy stawiać przecinek przed «że»; jestem do pewnego stopnie purystą, ale słowo «wykluczony» ma inne znaczenie niż «wyłączony», którym je z reguły zastępował” (K. Grocholski, &17 lat z Mieczysławem Grydzewskim&, w: &Książka o Grydzewskim. Szkice i wspomnienia&, Londyn 1971, s. 66, po raz pierwszy do rzeczy, daje mi szkołę w poprawkach językowych, czepia się każdego zdania.
Borman go nie lubi, bo ma dwoje dzieci, zdaje się, że uważa go z tego powodu za zwyrodnialca
[1]Kazimierz Grocholski ożeniony z Elżbietą z Baworowskich, 2° voto Zych (zm. 1978) miał wówczas dwoje dzieci: syna Aleksandra (ur. 30 sierpnia 1949 r.) i córkę Idę (ur. 3 maja 1952 r.).
.
Ściskam Cię serdecznie.