Drogi
Żuczku. – Fotografię przysłała mi
Irena. Dałem ją do powiększenia. Pochodzi z r. 1924 (
Sopot). Ta pani to
Stefcia. Ja także nie byłem pewny w pierwszej chwili.
Rhoda kazała Cię bardzo pozdrowić: wraca w marcu z
Teneryfy. À propos
Stefci, pisała mi
Romanówna: „… podobno… zastrzegam się –
Stefcia T. zakochana szczęśliwie, chodzi oficjalnie pod rękę z
młodym chłopakiemPrawdopodobnie był to Tadeusz Januszewski., który z ramienia uniwersytetu (?) był przysłany celem porządkowania papierów i prac
Julka. – Tak mówiono mi. –
Córka Julków (przybrana) strasznie oburzona podobno na «matkę» i zgorszona. Nic by w tej plotce nie było dziwnego. Znamy ją.
Stefcia zawsze z tajemniczym uśmiechem Mony Lisy wychodzi zwycięsko z życia”. Teraz rozumiem, dlaczego prosiła przez
Irenę o książki Twoje i
Lechonia. Byłem zdziwiony jej nagłym zainteresowaniem poezją emigracyjną. Napisałem
Jance, że mnie się to bardzo podoba i że bardzo
Stefcię lubię.
Zgadzam się z poglądem na wiersz o
Staffie, nie rozumiem, po co to napisał i drukował.
„Kto Excellency?” zabawne, nie wiem, co tam jest niejasnego.
Silva ma dwie walizki materiałów, ale bardzo zajęty. Ja wyjeżdżam jutro na orkę teatralną na dwa tygodnie.
Za życzenia dziękuję, ale pominąłeś moje urodziny
[1]Mieczysław Grydzewski urodził się 27 grudnia 1894 r. w Warszawie.
.
Cztery uroczystości.
Ściskam Cię serdecznie.
Halusię także.