I widziały stare drzewa jodłowskiego ogrodu, jak często, codziennie niekiedy
piękna Klotylda przechadzała się pod ich sklepieniem wsparta na ręku
młodego doktora.
A mirty i cyprysy strojące ganek jodłowskiego domu ciekawie zaglądały wieczorem w głąb wschodniego gabinetu i widziały, jak pod szafirowym światłem lampy, oparta na otomance postać kobiety wdzięcznie rysowała się śród barwnego tła draperii, i słyszały stłumiony głos
mężczyzny, mówiący do niej o czymś długo, długo…
I widziała
figlarna Marylka, jak na przezroczystej twarzy
jej pani wykwitał rumieniec, ile razy stopy dzielnego gniadosza zatętniały przed gankiem domu; i widział
stary Ignacy, jak
młody jeździec drżącą z niecierpliwości ręką oddawał mu cugle wierzchowca; a sam jednym skokiem przesadzał wschody gankowe, aby się co prędzej znaleźć obok pani domu.
I śród głębokiej ciszy wiejskiej, śród jasnej majowej pogody, owiana wonią kwiatów i szumem drzew starych z wolna i słodko snuła się dwojga serc sielanka, w tym tylko różna od innych na ziemi, że na dnie jej leżało snadź
cierpienie i były łzy; bo często wieczorem, gdy tętent konia unoszącego
Lucjana umilknął
w oddali,
malowana twarz Madonny widziała kornie schyloną przed sobą głowę kobiety i załamane smutnie jej ręce, a spoza jodeł otaczających dziedziniec wychodziło
dziewczę młode i smutne, smutno patrzyło w niebo, z którego gwiazdy nocne przeglądały się w łzach drżących na jej źrenicach.
I było tak miesiąc cały …………………………………………………………………
…………………………………………………………………………………….……
Boże mój, Boże! gdyby spisać historią wszystkich na świecie miłości, jakżeby mało w niej było radosnej treści! A jednak ludzie upornie gonią te szybko gasnące iskry, które zbyt często niestety wiodą za sobą szereg mar ciemnych ……