29.10.63
Drogi Kaziu. – Jeżeli otrzymałeś pustą kopertę, nie był to żart. Po prostu zaadresowałem, miałem napisać, ktoś przerwał, zapomniałem. Za list dziękuję. O
Irzyku nic nie wiem. O
Palestrze chętnie wydrukuję, jeżeli ktoś napisze. Do
Halskiego zwracać się nie będę, bo pisze okropnie (oczywiście o muzyce, bo jego korespondencje ze zjazdów muzycznych są zabawne).
Sklenarz rzeczywiście doskonały. Obejrzałem odbitki artykułu
Bielatowicza i nie wiem, o co Ci chodzi. Przecież zdjęcie rzuca się od razu w oczy, a druk na oddzielnej karcie, nie na odwrocie, podwyższa tylko wartość graficzną odbitki. Przetelefonowałem
Tali Twoje pozdrowienia: zdaje się, że skoczyła i zachłysnęła się z radości. Chcę Ci się zwierzyć w sekrecie, że ja ją nazywam
Taniusią, na pamiątkę
Urody życiaGrydzewski nawiązuje do postaci Tani, co można traktować jako wskazanie Wierzyńskiemu tropu, odwołującego się do prawdopodobnie znanego im obu filmu "Uroda życia" (1921 r.), w którym rolę Tani kreowała matka Tali, Maria Brydzińska, późniejsza Maryna Potocka., gdzie jest opis
Tatiany bardzo do niej podobnej. Poza tym kiedyś opowiadałem jej o swoim wypadku samolotowym, z którego, jak pamiętasz, ocalałem cudem
O tym wypadku Grydzewski pisał po latach: „W czerwcu 1925 Słonimski odprowadzał redaktora «Wiadomości Literackich», który udawał się samolotem do Pragi. Samolot był marki «Spad». Kiedy redaktor znalazł się w samolocie, Słonimski, wskazując na zdobiące samolot litery SPAD, zaczął podnosić obie ręce do góry i szybko opuszczać. Żart się udał, bo w godzinę potem samolot z powodu wady silnika musiał lądować w zbożu. Wywrócił się przy lądowaniu, benzyna zaczęła się palić, a pasażerom udało się wydostać z samolotu, który w chwilę potem spłonął doszczętnie” ([M. Grydzewski] "Silva rerum: Proroctwa literatów", „Wiadomości” 1961, nr 35 (804) z 27 sierpnia, przedr. w: M. Grydzewski, "Silva rerum", wyb. J.B. Wójcik, M.A. Supruniuk, Warszawa 2012dz. cyt., s. 601).. Dostała ataku takiego prawie histerycznego śmiechu, że przypomniała mi się
Tatiana, która dostaje ataku śmiechu na widok pokiereszowanego
RozłuckiegoOdwołanie do sceny z powieści Stefana Żeromskiego "Uroda życia", w której Piotr Rozłucki podczas odwiedzin w restauracji stanął w obronie młodej Polki, zaczepianej przez oficerów rosyjskich. W wyniku walki szablami Rozłucki odniósł wiele ran, trafił do szpitala, gdzie odwiedziła go Tatiana. po awanturze z oficerami. Mam tylko wątpliwości, czy ja jestem
Rozłuckim, czy też
Roszowem. Co o tym myślisz?
Stasia pojechała do
Glasgow, więc idziemy dziś do teatru na przeróbkę
Biesów, a potem do
HostariiKazimierz Grocholski tak wspominał obyczaje Grydzewskiego: „przy intensywności pracy i nabytej w ciągu lat rutynie, zajęcia redakcyjne nie zajmowały mu bynajmniej całego czasu, nie brakowało go nigdy na teatr (do kina chodził rzadko), na kulinarne spotkania z wyjątkowo wyróżnionymi przyjaciółmi na Soho we włoskiej restauracji «Hostaria Romana», którą sobie upodobał […]” (K. Grocholski, "17 lat z Mieczysławem Grydzewskim", w: "Książka o Grydzewskim. Szkice i wspomnienia", Londyn 1971, s. 71, gdzie picie zawsze rozpoczynam od słów
„Gentlemen, the King”To jednocześnie tytuł wydanej w 1899 r. w Londynie powieści Roberta Barra (1849–1912), szkocko-kanadyjskiego pisarza, autora powieści i opowiadań głównie o tematyce kryminalnej. Barr był płodnym autorem, publikował co rok kolejną książkę, zaliczany był do grona najlepiej sprzedających się autorów swoich czasów, utrzymywał kontakty towarzyskie z ówczesnymi wybitnymi twórcami, m.in. Josephem Conradem, Rudyardem Kiplingiem, H.G. Wellsem, mając na myśli
Peterkiewiczautwory wydawane po angielsku podpisywał nazwiskiem Peterkiewicz. Ona wtedy ślicznie marszczy nosek i jest szczęśliwa
Na temat sytuacji między tymi trzema postaciami pisał Wierzyński do żony z Londynu w liście z 15 października 1963 r.: „Byłem wczoraj na kolacji z Grydzem i Ant[onim Bormanem], była Tala Potocka, w której kocha się Grydz, ale która kocha się w Pietrkiewiczu” (archiwum K. Wierzyńskiego w Bibliotece Polskiej w Londynie, sygn. 1360/Rps/VII.3).. Jest jeszcze bardziej szczęśliwa, kiedy jej dowodzę, że przodkowie
P. być może byli chłopami pańszczyźnianymi
Potockich i że sam
Peter czy też
Pietras wygląda jak
BorynaTu Grydzewski odwołuje się do zwyczaju Jerzego Pietrkiewicza, który część listów podpisywał „Boryna”, nawiązując tym do swego chłopskiego pochodzenia. Zob. J. Pietrkiewicz, "Listy do redaktorów „Wiadomości”", przygot. do druku i wstęp R. Moczkodan, Toruń–London 2017.. Załączam wyjątek z listu
Wydaje się, że uwaga ta dotyczy dopisku na dolnym marginesie., ale proszę Cię, żeby to się nie dostało do druku. Tylko dla przyjaciół.
Uściski dla
Was obojga serdeczne.
Odręczny dopisek na górnym marginesie:
Czy wysłałeś o
IrenieZob. list z 9 czerwca 1963. S.O.S. Nie mogę dłużej czekać. Nawet
Sakowski już dał.
Odręczny dopisek na dolnym marginesie:
Mój
były przyjaciel posłusznego wzrostu rośnie coraz bardziej w niewłaściwym kierunku. Coraz częściej jak
„Jeździec bez głowy”, wpada w
„Młyn nad utratą przyzwoitości” i w
„Pasje błędomierskie”, a gdy się go stuknie, chowa się za
„Czerwone tarcze”.
„Sława i chwała”. To i chała, i słaba
Jest to nieujawniony cytat z listu Antoniego Słonimskiego do Mieczysława Grydzewskiego z 11 [?] października 1963 r. Dalej następuje stwierdzenie Słonimskiego: „Cała pociecha, że mam sporo młodych i fajnych przyjaciół i jakoś tam mnie tak znowu społeczeństwo dość lubi, co objawia się czasem w sposób zabawny i wzruszający. Janka sporo pracuje. Aby do wiosny. Może na wiosnę, jak lody ruszą, kropnę się gdzie za granicę. Bardzo mnie zasmuciła śmierć Nowakowskiego” (rękopis w Archiwum Emigracji w Toruniu, sygn. AE/AW/CCXCI, pkt 2). Krytyczna opinia Słonimskiego o Iwaszkiewiczu sformułowana została z wykorzystaniem tytułów jego utworów prozatorskich: "Jeździec bez głowy. Opowieść romantyczna podług Kapitana Mayne Reid" (Warszawa 1928), "Młyn nad Utratą" (Warszawa 1935), "Czerwone tarcze" (Warszawa 1934), "Pasje błędomierskie" (Warszawa 1938), "Sława i chwała" (Warszawa 1956–1962)..