Sag Harbor, L.I., N.Y.
26 listopada 49.
Kochany Mietku,
Niech Ci Bóg wybaczy, że żądasz dat recenzyj, muszę szperać w papierzyskach, ale czegóż dla Ciebie nie zrobię! Daty „N[ew] Y[ork] Post” nie pamiętam, a wycinku nie mam. „Daily News” – October 21. „Sun[day] Times” (Chicago) – Oct[ober] 27. „N[ew] Y[ork] Times Book Review” – Oct[ober] 16. „Publishers Weekly” – Nov[ember] 5. „Good Housekeeping” miesięcznik – October 1949. „Time” (Magazine) – Oct[ober] 3. „Plain Dealer” (Cleveland) – Oct[ober] 30. „Appeal” (Memphis, Tenn[essee]) Nov[ember] 6. Jeszcze była mała wzmianka w „New Yorker” – nie pamiętam kiedy. „Saturday Rev[iew] of Liter[ature]” – Oct[ober] 29. Wszystkie wzmianki i recenzje bardzo przychylne.
Nie rozumiem panny BurnsZ dalszej korespondencji wynika, że była to sekretarka Henry’ego Simona w wydawnictwie Simon&Schuster. – widocznie nie wyślą Ci książki, mimo że mi Simon obiecał. Może jest jakiś układ między księgarniami. Zrób intrygę i spytaj przez telefon Cassella, kiedy oni mają zamiar wydać Chopina, i dodaj, żeś słyszał o jego przyjęciu w Ameryce.
[---]Jedno lub dwa zdania nie do odczytania – najwyraźniej wycięty (nie wiadomo przez kogo) fragment arkusza papieru. Pończochy dla Twojej panny wysłaliśmy air mail jako list polecony, ale dziś zwrócono nam przesyłkę z N. Yorku, z centrali pocztowej. Katarzyna wyśle to jako paczkę. Dr Berlstein jest jednym z najuczynniejszych ludzi na świecie, może trochę przeczulony. Artykuł Kor[czyńskiego], w zasadzie słuszny, pisany był przynajmniej w dwu miejscach w tonie nieodpowiednim. Zwrócił mi na to uwagę dawno temu Leszek. Przyznaję mu rację.
Bardzo wzruszyłem się listem LeszczyTu mowa o przesłanym Wierzyńskiemu przez Grydzewskiego maszynowym odpisie listu młodego poety, jaki redaktor otrzymał od niego z Monachium; w niedatowanym liście czytamy:
„Szanowny Panie Redaktorze, Pan może nie wierzy, jak bardzo się cieszę, że «Wiadomości» przychodzą (więc stokrotne dzięki!). I mam co tygodnia wielkie święto. Palę wtedy zaoszczędzonego papierosa i delektuję się pp. Nowakowskimi, Czermańskim, Hauptem, J. Mackiewiczem, Herlingiem-Grudzińskim, Terleckim, Weintraubem, a w ostatnim nr. (49) oczarował mnie m.in. Wierzyński swoją arcymelodyjną "Balladą o poniedziałku". Zresztą wiersze Wierzyńskiego od roku co najmniej nabrały tylu głębokich, półosobistych i superlirycznych akcentów i z takim natchnionym wyczuciem są pisane, że na nasze emigranckie bolączki są jak plaster na ranę. Gorzki, bo gorzki, ale niesamowicie trafny ten lek. Stąd więc ten szczery apostoł naszych serc jest właśnie jedyną ucieczką i bodajże jedynym poetą, który aktualizuje w poezji naszą zwariowaną, schyłkową epokę. Nie jest on – moim skromnym zdaniem – epigonem (to właśnie raczej surrealizm), chociaż przemawiałyby za tym liczne fakty, jak to, że debiutował w innych, szczęśliwszych czasach i do nich się przyznawał. K[azimierzowi] Wierzyńskiemu tą choćby drogą pragnę podziękować z całego serca za trucicielskie lekarstwo, a że jestem narkomanem i bez jego poezji jeszcze gorzej (bo właśnie o takie opium chodzi), więc przyznam się, że czekam z utęsknieniem na jego dalsze wiersze. Nie mam odwagi, Panie Redaktorze, ale jednak ośmielam się przesłać Panu «kawał» prozy i wiersz "Pożegnania" i jeszcze raz dziękuję serdecznie za pamięć. Z najwyższym szacunkiem” – tu na kopii dopisek Grydzewskiego czerwonym atramentem: „Jan Leszcza // Wasserburgerstr. 10 // München”. Wspomniany przez J. Leszczę wiersz Wierzyńskiego "Ballada o poniedziałku" ukazał się w „Wiadomościach” 1949, nr 43 (186) z 23 października (Leszcza pomylił się, wpisując numer pisma). Wiersz J. Leszczy pt. "Pożegnania" nie był drukowany w „Wiadomościach”. Jego list wydrukowany został w rubryce "Czytelnicy o „Wiadomościach”", podpisany „J.L. z Monachium” („Wiadomości” 1949, nr 48 [191] z 27 listopada).. Powinienem mu zaraz odpisać, ale nie mogę, bo konam od korespondencji. Codziennie dostaję 10–12 listów, moja muza stała się sekretarką, ale i ona nie może podołać. Czy wydrukujesz ten list w swojej korespondencji? Ja odpiszę mu później. Kto to taki?
Sprawa z Komitetem wydaje mi się najważniejsza i przybiło mnie to, że nic z tego może nie wyjść. Wszelaki odznacza się tym, że nie odpisuje na listy albo odpisuje po paru miesiącach. Jak na dyplomatę złe to są maniery. Przyjaźni on się z Leszkiem i już mówiłem z Solskim, żeby tamtędy spróbować. Czy możesz wpłynąć przez kogoś na Korbońskiego, który zresztą jest urobiony (ale byłoby dobrze, gdyby dostał w tej sprawie list z Londynu). Napisz mi w zaufaniu, czy przewidujesz naprawdę zamknięcie „Wiad[omości]”Fragment od słów „Sprawa z Komitetem…” do słów „…zamknięcie «Wiad[omości]»?” zaznaczony (ujęty w ramkę) przez Grydzewskiego czerwonym długopisem.? Jeśli tak, a nie przygotowujesz wyjazdu tutaj, uważam to za duże życiowe głupstwo. Nie mam w kieszeni żadnego dla Ciebie zajęcia, ale pewny jestem, że w ciągu miesiąca znalazłbyś coś, co by pozwoliło Ci na przeżycie i znalezienie czegoś odpowiedniejszego. Ja miałem plan z Komitetem, trochę on teraz się zaciemnił, co nie zmienia faktu, że mogę go podjąć, ale muszę wiedzieć, że tu jesteś lub przynajmniej, że tu jedziesz. Dom masz, pamiętaj o tym, pokój wybrany, łazienka urządzona, kuchnia czeka.
Ściskam Cię serdecznie.
Kazimierz
Dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:
Czy przysłać nowe wiersze?
Dopisek na drugiej stronie:
Wydrukuj „Przegląd prasy”, to zbawi mnie od odpisywania do Francji i do Anglii w tej sprawie. Książkę wyślę Ci za parę dni, bo nie mam ani jednego egzemplarza.